Problemy w związku. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 10 ]

Temat: Problemy w związku.

witam bardzo Was proszę o poradę. Jestem mężatką od roku z mężem znamy sie 5 lat. Zawsze byliśmy bardzo wybuchową para bo mamy duże temperamenty.  Rozstania, powroty, kłótnie,  wyprowadzki,  pakowanie jego walizek to byl chleb powszedni. Jak we włoskiej komedii. Wszyscy traktowali to z przymrużeniem oka, ot ciekawe co znowu wymyślą... Od jakiegoś czasu w naszym związku jest bardzo źle. Prowokujemy siebie nawzajem. Dziś mąż mnie pobił.  Tak dobrze slyszycie . Wykręcił mi ręce,  rzucili na łóżko i zaczął dusić. Moja głowa uderzała o łóżko. Ale raz  uderzyłam w szafkę i polała sie krew.  Jakoś specjalne mocno nie bolało i się jakoś nie bałam. To bylo tylko drasniencie. Wręcz pomyślałam że jest nędzna kreatura że tłucze kobietę.  Poczułam że to on jest ofiara bo złamała zasad a ja go jeszcze podjudzilam. Powód kłótni byl blachy. Zawołałam go na dół bo mieliśmy przeciek w kuchni i woda sie wylewała na kafelki i drewniane nowe meble. On zbiegł, zakręcił co trzeba i zaczął jeść naleśniki. Ja do niego rzuciłam sie by mi pomógł bo trzeba zebrać wodę której bylo po kostki a później będziemy jeść. On na to że to nie pierwszy raz,  że sobie poradzę, ze wcześniej on zbierał jak mnie nie bylo. I od tego się zaczęło . Ja zaczelam krzyczeć na niego.  Też byłam głodna,  od rana naprawdę ciężko pracowałam w domu (malowałam i pomagałam maistrowi) gdy on spał przed popołudniową zmianą. Tak sie złożyło że sama sobienie dałam chwili wytchnienia. Musiałam też desperacko iść do toalety bo mialam okres, a tu pech chciał że byl ten przeciek. Te jego jedzenie naleśników gdy trzeba tym się zająć i czuję się tak niekomfortowo naprawdę mnie wkurzył. On sie wkurzył moimi krzykami i rzucił talerzem.  Ja zaczelam drzec sie jeszcze bardziej.  On rzucił  naleśnikiem o ścianę a ja go oblałam cola bo też byłam już mocno wkurzona. Później pobił mnie jak  opisałam. Wiedzialam że oblewajac go cola doprowadze go do furii. Zrobilam to bo sama bylam na skraju zmysłów za tejego zachowanie nieadekwatne do sytuacji. Myślę że przesadził i zastanawiam się co począć. Bić kobietę bo sprowokowała? Czy moja wina byla aż tak poważna? Ok sama sobie winna byłam że do prowadziłam sie do takiego zmęczenia. Mógł o tym nie wiedzieć  bo dopiero wstał. Mogłam to olac i posprzatac 5 minut później. Ale czy to jest usprawiedliwione? Szał i bicie mnie prowokatorki? Nie powinnam oblewac go cola to chore... Zachowujemy się jak patologia a pochodzimy z normalnych rodzin.Na codzien mój mąż jest przekochany.  Czuły, rozumiejący, empatyczny.  Jest moim najlepszym przyjacielem, bratnią duszą.  Pomocny, przyjacielski.Dziś  kocham go i nienawidzę jednocześnie. Do takich sytlaci że siebie nawzajem ranimy dochodzi coraz częściej. Ta nie jest jedyna ale najbardziej skrajna i brutalna. Ja by go zranić wysmiewam jego siostre którą bardzo kocha. Czasem mysle że jest ważniejsza odemnie. Ja jej nie lubię,  ona mnie i tak już chyba zostanie.  Nie musimy sie wszyscy wielbic.
Co ja teraz czuję? Zobojetnilam się na to wszysko.Za dużo tego było, za dlugo trwa. Spływają po mnie. Godzinę temu płakałam a teraz relaksuje się w wannie.  Ze mną też jest coś nie tak... I teraz nie wiem czy myśleć nad rozwodem czy naprawa związku. Pod względem finansowym poradziła bym sobie bez niego doskonale. Mam bardzo dobrą pracę, oszczędności. Bardzo szybko znalazlabym też pocieszenie. Mam dużo adoratorów wokół siebie, nie boję sie też samotności.  Nie chcę chyba tego , nie interesują mnie inni panowie, nie chcę nikogo poznawać,  nie ciągnie mnie do tego. Mam przecież swojego ukochanego,  bratnią duszę.  Kiedyś jak mialam jakieś gorsze dni myślałam przecież jest On i ta myśl dodawała mi odwagi i otuchy. Właśnie sobie uświadomiłam  że dawno taka myśl sie nie przyplatala. Uważam  że rozwód to taka trochę porażka.
Z drugiej strony nie mam ochoty,  siły, pomysłu by walczyć o nas. Czuję obojętność. Może mam depresję? Dodam też że staramy się też o dziecko już  9 miesięcy i  to też jest powodem obniżenia nastroju i flustracji bo nam ciągle nie wychodzi. Może i dobrze bo by maluszek żył w patologii i ogladal nasze przepychanki.Moze bylby zbawienny i przestalibysmy klocic sie o pierdoly i wydobylby wszyskie nasze najlepsze cechy.
Wiem że sama mam bardzo ciezki charakter. Jestem klotliwa,  dominującą,  wygarniam mężowi blache sprawy. Jestem wredna, uparta, pamieliwa. Czasami nie wiem jak mój maz ze mną wyrabia. Czuję sie sama ze sobą źle. Poklociiam się z dobrą koleżanką,  która z nikim nie ma zwad. Ja potrafiam to zrobic. Chyba jestem zlym czloeiekiem. W mężu wyzwalam to co najgorsze.  W innych ludziach też.
Czy to wszysko ma sens?  Chcialabym by ktos spojrzal na to z boku.Pewnie problem leży we mnie. Pewnie to wszysko moja wina.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Problemy w związku.

O matko! Jesteś mężatką od roku i już się tłuczecie? 5 lat to nie jakoś znacząco dużo czasu.
Dlaczego nie potraficie się szanować?
Ty nie szanujesz swojego męża, umiesz napisać dlaczego?
Twój mąż jak sama wspomniałaś o dziwo z Tobą wytrzymuje, więc dlaczego w Tobie taka agresja siedzi?
Bądź bardziej empatyczna w stosunku do Niego to jest człowiek, który czuje, nie możesz żądać od Niego czegoś natychmiast to mija się zawsze z celem, a równa się kłótnia. Skoro jadł to mogłaś dać mu skończyć, kuchnia by nie odpłynęła.

Nie wiem czy dziecko w tym układzie to dobry pomysł...Coś jest z Wami nie tak.
W dodatku rozcięłaś głowę, to taki hardcore moim zdaniem.

Piszesz, że go kochasz to skoro tak jest to nie krzywdź go, bo to jest człowiek nie robot-mąż. Widać On jest na skraju skoro już nie potrafi trzymać rąk przy sobie...

3

Odp: Problemy w związku.

"Flustracja"...byłaś już kiedyś na Forumie pod innym nickiem chyba.Wtedy tez niezła bajka była.

4

Odp: Problemy w związku.
majkaszpilka napisał/a:

"Flustracja"...byłaś już kiedyś na Forumie pod innym nickiem chyba.Wtedy tez niezła bajka była.

nie nie bylam. Nigdy nie udzielamam się na zadnym forum . To nie jest  bajka to moje życie niestety. Wstyd mi o tym mówić nawet najbliższym dlatego do Was napisalam .Trochę mi lzej że nie tylko ja mam takie chore jazdy i ze nie tylko ja mam taki żywot.

5

Odp: Problemy w związku.
Minti napisał/a:

O matko! Jesteś mężatką od roku i już się tłuczecie? 5 lat to nie jakoś znacząco dużo czasu.
Dlaczego nie potraficie się szanować?
Ty nie szanujesz swojego męża, umiesz napisać dlaczego?
Twój mąż jak sama wspomniałaś o dziwo z Tobą wytrzymuje, więc dlaczego w Tobie taka agresja siedzi?
Bądź bardziej empatyczna w stosunku do Niego to jest człowiek, który czuje, nie możesz żądać od Niego czegoś natychmiast to mija się zawsze z celem, a równa się kłótnia. Skoro jadł to mogłaś dać mu skończyć, kuchnia by nie odpłynęła.

Nie wiem czy dziecko w tym układzie to dobry pomysł...Coś jest z Wami nie tak.
W dodatku rozcięłaś głowę, to taki hardcore moim zdaniem.

Piszesz, że go kochasz to skoro tak jest to nie krzywdź go, bo to jest człowiek nie robot-mąż. Widać On jest na skraju skoro już nie potrafi trzymać rąk przy sobie...

Dziękuje za poradę. Weźmie sobie ja do serca. Nie wiem skąd we mnie tyle agresji. Chyba jestem złą osobą. Czasem myślę że mam coś nie tak pod kopula. Staram się pracowac nad sobą a przeważnie nawalam.

Odp: Problemy w związku.

Autorko - na pewno odpuśćcie w tej chwili starania o dziecko.
A potem idźcie na terapię par. I podejmiecie dalsze decyzje.
Ale na razie wina jest po obu stronach, jak dla mnie...

7

Odp: Problemy w związku.

Powinniście się natychmiast odseparować fizycznie!
Macie w sobie tyle agresji, żalu, ran z dzieciństwa, że partner to taki wyzwalacz tych najgorszych traum.
Tutaj żadna "terapia dla par" nie pomoże.
Tylko praca nad własnymi problemami.
Za chwilę dojdzie do jakiejś tragedii i będzie jeszcze gorszy dramat.
Odseparować się fizycznie, dla własnego dobra.
Pójść każdy z osobna na terapię.
To jest jedyny ratunek...

8

Odp: Problemy w związku.

Wiem tylko jedno - jak pojawiają się dzieci to dopiero zaczynają się kłótnie i problemy. Wtedy najwięcej par się od siebie odsuwa.
Wiec dziecko na poprawienie obecnej sytuacji na pewno nie jest dobrym pomysłem.
Dziecko planuje się jak związek jest stabilny.

9

Odp: Problemy w związku.

Kata - ofiara, przerzucacie się tymi rolami. Z czasem będzie coraz gorzej. Macie powazne deficyty.
Ty na swoją terapię, on na swoją.

10

Odp: Problemy w związku.

Uważam, że dobra w waszym przypadku byłaby terapia - ale obydwoje tego musicie chcieć. To do niczego nie prowadzi.

Posty [ 10 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024