okrutna rzeczywistość, straciłam kontrole - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » okrutna rzeczywistość, straciłam kontrole

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 8 ]

1 Ostatnio edytowany przez wiolus.w (2016-07-19 16:15:32)

Temat: okrutna rzeczywistość, straciłam kontrole

W małym mieście, w zwykłym królestwie żyła sobie pewna Księżniczka... Miała wszystko oprócz... Oprócz tego, czego naprawdę chciała, tego, czego tak bardzo pragnęła... Była bardzo samotna, chociaż otaczał ją cały dwór... Miała wszystko, co mogło jej dać szczęście, ale niestety nie czuła się szczęśliwa... Często była smutna... Brakowało jej wciąż prawdziwej miłości... Pewnego dnia wypowiedziała życzenia... Było to kilka dni przed nowym rokiem... Nie wierzyła w spełnienie tego akurat życzenia, ale los szykował jej niespodziankę... Życzenie zostało spełnione... Księżniczka poznała pewnego Księcia... (co prawda nie na białym koniu tylko jak na nowoczesność przystało wiśniowym rumakiem...) który choć mieszkał w odległym o trzydzieści kilometrów królestwie zawładnął sercem Księżniczki...Spotkali się i po raz pierwszy w życiu Księżniczka poczuła się zakochana po uszy... Poznała uczucie, które inni zwą prawdziwą miłością... Pokochała Księcia całym swoim sercem... A Książę pokochał Ją... Księżniczka po raz pierwszy w swoim życiu poczuła co znaczy być dla kogoś ważną, co znaczy być kochaną... Po raz pierwszy mogła poczuć, że ktoś ją kocha naprawdę...




Tak tak, pitu pitu.. było by pięknie...

Standardową historię wszyscy dobrze znamy: za górami, za lasami, książę, księżniczka, buzi i wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Bzdura! Życie to nie bajka!! Czas na  prawdziwą, bolesna wersje wydarzeń...

Po kilku miesiącach tej owej cudownej przygody, przepełnionej miłością, kipiąca namiętnością... otworzyły się bramy do piekieł a może to drzwi do raju?....



Książe odsłonił resztę swojej twarzy i wybił księżniczce z głowy marzenia o szczęśliwej wiecznej miłości.. Jednak przekroczyła próg i nie chciała już wracać... świadomie ofiaruje siebie mężczyźnie, którego dawno temu wybrała na mistrza. Chyli przed nim głowę, daje się okiełznać, wyrzeka człowieczeństwa, zmienia w zwierzę. Tak księżniczka założyła na siebie zwykłe szmaty, świadomie i dobrowolnie robi z siebie wycieraczkę.... Książe, jak przystało na władce, oswoił sunie, wytresował by była wierna i poddana wyłącznie swemu Panu... a ona uległa wiernie mu służyła i spełniała jego zachcianki by w nagrodę dostać kawałek upragnionego mięsa, Pan wiedział jak nakarmic swoją głodną sukę, ona uwielbiała coraz mocniejsze tortury, miała  potrzebe...  "Potrzeba" Nie przyszła nagle, nie była kaprysem chwili, lecz narastała od kilku dni. Coraz większa, coraz dotkliwsza, coraz trudniejsza do zignorowania. Potrzeba. Nie dające się uciszyć pragnienie by poczuć ból. Ten szczególny rodzaj, podany w specjalny sposób.... Wiedział, że najbardziej podniecało ją, kiedy używał jej wyłącznie dla własnej przyjemności. Trzymając mocno za włosy, masturbował się jej ustami. Albo sadzał na sobie, unieruchomiwszy jej wcześniej ręce, kazał doprowadzić się do orgazmu. Miał pewność, że następnego dnia będzie go wspominała przy każdym kroku. Obserwował z zadowoleniem jęczące stworzenie, wijące się w ekstazie na jego członku.
Kiedy myślał o dominacji, właśnie to stawało mu przed oczami. Był całkowitym przeciwieństwem gentlemana, którego najpierw poznała który chroni i ratuje.... (.....)

To jej bestia....

stał się przekleństwem...

Czy tak działa narkotyk?

Nie wszystkie fragmenty są moje ale to właśnie ja, to tylko część mojego życia, w sumie aktualna... rozdziałów mam wiele w głowie... od dziecka byłam krzywdzona, teraz krzywdzę sama siebie i najbliższych. Próbuje wiele zmienić, podjęłam pierwsze kroki, zwierzając się rodzeństwu ale chyba tylko mój przyjaciel stara się mi pomóc ale na odległość trochę ciężko, chociaż stara się jak może. Sam miał kiedyś depresje wiec wie przez co przechodzę.... próbowałam się otworzyć przed bratem i siostra, oni wiedzieli że cos złego się ze mną dzieje ale nie potrafili mi pomóc, bo nic nie mówiłam, nie umiałam, nigdy nie zwierzałam się ze swoich problemów, nigdy nikogo o pomoc nie prosiłam, zawsze byłam sama...cicha, skryta, samotna.... Pewnego razu zawożąc dzieci do szkoły, stałam na przejeździe kolejowym i zastanawiałam się czy nie wjechać pod pośpieszny, który szybko się zbliżał... po powrocie do domu pękłam, zadzwoniłam do brata i wszystko( tzn część) mu powiedziałam, długo płakałam, rozmawiałam z nim, powiedziałam co robię od kilku miesięcy, że pozwalam kochankowi się bic, gwalcic- przecież to chore, ale sama tego chce, wymuszam to na nim, podoba mi się to, podnieca.... O tym, jaki jest naprawdę mój maż- i co inna siostra robiła mi gdy byłam mała, byłam wykorzystywana seksualnie przez najstarszą siostrę, która i tak zeszła na dno, sąsiad tez próbował zrobić mi krzywdę.. , mówił mi brat.. tłumaczył, ze było minęło, ze musze zamknąć ten rozdział i musze zacząć żyć.... i tyle z pomocy rodzeństwa, zapomnieli, siostra próbuje bo jest praktycznie na miejscu ale nie umiemy rozmawiać , dopiero jak wypije to język mi lata... ale to jest tylko kropelka jaką znaja... Ja rozumiem ze moje zycie jest złe, że musze wiele zmienić, ze muszę zacząć od siebie, opuścić toksycznych ludzi ale na tym się kończy, nie potrafię pojść dalej...

Próbuje odejść od męża,Jest Frustratem, którego nie kocham, chyba nigdy nie kochałam, nie bije mnie ale nie szanuje w ogóle, oboje na wzajem się nie szanujemy, całe zycie go okłamuje, zdradzam, nie chce z nim być, czasem go nie nawidze, często płacze przez niego, kłóce się z nim ale nie potrafię odejść. Jest moją życiowa pomyłką, byłam niedojrzała emocjonalnie gdy za niego wychodziłam, nawet w dniu ślubu chciałam z nim zerwac ale rozmawialiśmy długo i stanelismy jednak przed ołtarzem 8lat temu. Moja mama zmarła  10 lat temu, nie pogodziłam się z tym, wciąż mi jej brakuje, płacze gdy o niej myśle. Czasem się śmieje jest wszystko ok a za chwile ide i po prostu płacze. Już nawet moje dzieci mi przeszkadzają, chociaż kocham je, moje dziewczynki są moim światem 6 i 7l, to nie potrafie się już z nimi bawić, chce ale szybko się denerwuje, próbuje zapewniać im czas, chodzimy na basen, do kina ale nie cieszy mnie to, robie to na siłe, by się nie nudziły, by widziały co innego, próbuje walczyc ze sobą, byle co wyprowadza mnie z równowagi, krzyk, smiech, cichyy telewizor, ciągłe ich pytania, nie potrafie już się cieszyc tym co mam. Dzieci mówia mi że mnie kochają ja im też, przytulamy się, widze że przeze mnie cierpią, mówią że chcą by mama się uśmiechała a ja zanosze się do płaczu, najchętniej zamykam się sama w pokoju, prawie nie sypiam nocami a jak już to dopiero nad ranem, nie chce mi się sprzatac, gotowac, kompletnie nic... Mam dopiero 30 lat, zycie przede mną, wiem!!! wszyscy kaza mi zmienić swoje zycie, kaza isć do psychiatry ale nie umiem  tego zrobić, niszcze wszystko wkoło siebie, nie panuje nad emocjami, nie panuje już nad sobą....

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez wiolus.w (2016-07-19 16:13:02)

Odp: okrutna rzeczywistość, straciłam kontrole

.

3

Odp: okrutna rzeczywistość, straciłam kontrole

Załamujesz mnie tym jak żyjesz i tymi słowami ,, nie potrafię pójść dalej... ,, nie panuję nad emocjami ..,,
A do przeszłości się nie wraca ,szczególnie tej bolesnej

4

Odp: okrutna rzeczywistość, straciłam kontrole

Bardzo rzadko zdarza się żeby ktoś potrafił tak udawać, że w życiu jest dobry a w seksie robi się agresywny. Raczej powiedziałby o tym i coś zrobił. Na pewno były jakieś wskazówki co do zachowania. Ludzie prawdziwie empatyczni zachowują się naturalnie, natomiast zboczeni udają uczucia w sposób zauważalny po kilku minutach.

5

Odp: okrutna rzeczywistość, straciłam kontrole
MrSpock napisał/a:

Bardzo rzadko zdarza się żeby ktoś potrafił tak udawać, że w życiu jest dobry a w seksie robi się agresywny. Raczej powiedziałby o tym i coś zrobił. Na pewno były jakieś wskazówki co do zachowania. Ludzie prawdziwie empatyczni zachowują się naturalnie, natomiast zboczeni udają uczucia w sposób zauważalny po kilku minutach.

Po części się z Tobą zgadzam,jednak jest jakieś ALE i to duże.
Dlaczego?
Autorka posta wspomniała w nim,że nawet wychodząc za obecnego męża
była niedojrzała emocjonalnie.
A co za tym idzie: młoda,niedoświadczona kobieta,nie będąca wcześniej w
żadnym związku,nie posiadająca przykładów,jedynie te złe z dzieciństwa
kiedy była wykorzystywana,marząca o prawdziwej miłości,o kimś
kto ją uchroni przed złem,kogoś kto da jej bezpieczeństwo.

I owy delikwent z początku jej to dawał.
Do czasu,gdy odsłonił prawdziwe oblicze.
Ale wtedy za późno było się cofać,zresztą skutecznie ją przekonał
by przy nim została.
I tak trwała latami dając się poniewierać,mimo że tego nie chciała.
I to ją zniszczyło do tego stopnia,że popadła w depresję.

Choć ja uważam,że depresję już ma od dawien dawna,ale choróbsko
rozwijało się powoli ,aż do teraz gdy już widać poważne objawy
kwalifikujące ją do wizyty u przynajmniej psychologa jak nie psychiatry.
Ma dzieci,które kocha,ale choroba zabiera jej całą radość i zamiast cieszyć się
swoimi pociechami,to często miewa ich dość,nie jak klasyczna mamuśka.
Próbuje udawać,że jest ok,stworzyć grę pozorów,ale i to marnie jej wychodzi.
Bo dzieci mają swoje oczy i widzą,że dzieje się coś złego.
Tak naprawdę to sama miała złe dzieciństwo i młodość a teraz to samo
funduje własnym dzieciom.
Nikt nie chce z nas iść śladami rodziców,ale czasem nie do końca świadomie
powielamy ich wzorce.

A teraz słowo do Autorki posta:
Jeśli nie chcesz walczyć dla siebie,to zawalcz dla dzieci.
Nie funduj im życia,jakie Ty miałaś,bo sama widzisz jaki
to miało wpływ na Ciebie,na Twoje zdrowie psychiczne i fizyczne,
na Twoje wybory życiowe.
Poszukaj pomocy w ośrodkach,zgłoś się do terapeuty,nawet do
psychiatry,jeśli będzie trzeba,ale zacznij działać,póki jesteś
jeszcze świadoma,że dzieje się źle. Potem może być za późno.
Jeśli będziesz potrzebowała wsparcia,zapraszam do kontaktu.

I pamiętaj: To Ty i tylko Ty jesteś panią swojego losu.

6

Odp: okrutna rzeczywistość, straciłam kontrole

Uraz z dzieciństwa własnie powoduje że działamy ostrożnie a nie pchamy się w relację. Nie wiem jak można postępować inaczej? Więc dziewczyna nie powinna była brać ślubu, tylko spotykać się z nim długo, pytać o różne szczegóły, poglądy, obserwować zachowanie. Robienie dzieci mając samej kłopoty z psychiką to jest nonsens, bo dzieci będą skrzywdzone i zachorują przez to. Długotrwałe leczenie było konieczne przed ślubem, teraz nie wiem czy można coś zrobić. Chyba zgłosić sprawę do Opieki Społecznej, pójść do szpitala na kilka miesięcy, Sąd powinien zawiesić władzę rodzicielską na czas leczenia i wyznaczyć kuratora no i rozwód. Ja tu widzę syndrom Sztokholmski, pragnienie doznawania krzywd żeby powtórzyć to, co było w dzieciństwie. Na pewno były wyraźne wskazówki udawania uczuć. Przecież ludzie z zaburzeniami nie powstrzymają się od powiedzenia czegoś złego, opisania swoich nienormalnych pragnień, również mówią sztucznie "kocham cię", to jest powtarzane zupełnie bez robienia czegokolwiek dla potwierdzenia. Człowiek, który naprawdę kocha, nie mówi tego, tylko działa dla dobra drugiej osoby i wykazuje troskę.

W życiu prywatnie miałem kontakt z wieloma dziewczynami, które nie chciały w ogóle ze mną rozmawiać gdy tylko okazywało się że mam dobry,  spokojny, współczujący, opiekuńczy charakter, pomagam dziewczynie bezinteresownie, interesuję się jej sprawami. Myślę że dążenia autodestrukcyjne dziewczyn, czyli celowe szukanie agresywnego partnera, który będzie krzywdził, to jest choroba społeczna, która może obejmować więcej niż połowę całego społeczeństwa. Dokładnie tyle powinno być rozwodów, ale ich nie ma, bo pragnienie bycia dręczoną utrzymuje te związki. Zauważmy ciekawą rzecz, na pewnym poziomie doznanych krzywd osoby o słabej psychice zamiast wyciągnąć wnioski, same siebie krzywdzą, na przykład przez alkoholizm. Inni robią samookaleczenia, inni chcą być maltretowani przez partnera, inni robią ryzykowne rzeczy i ulegają wypadkom. Nie wystarczy im samo przeżywanie cierpienia w związku z poprzednimi przeżyciami, chcą dołożyć jeszcze sobie cierpienie. Tylko osoba o mocnej psychice wyjdzie z tego i nie będzie powtarzała błędów.

W mojej rodzinie matka miała poważne zaburzenia psychiczne. Ojciec nie zauważył tego przed ślubem. Gdy miałem kilka lat byłem oblewany wrzątkiem, bity, przypalany, miałem rozbitą głowę. Mój brat nie był dręczony fizycznie tylko psychicznie, nie wolno mu było nigdzie wyjść bez matki gdy był już dorosły i nie mógł mieć kolegów. Brat dostał poważnych zmian w psychice (które zresztą miał wcześniej, był samolubny i zamknięty w sobie) i w rezultacie mając doktorat zabił się. Natomiast ja miałem dużo ciężej od niego, ale nie podałem się. Unikam agresywnych i samolubnych kobiet a z dziewczyną muszę chodzić bardzo długo, żeby się przekonać jaka jest. Uważnie obserwuję jej zachowanie w różnych sytuacjach, tak możemy tylko rozmawiać przez wiele miesięcy, bo wiem że udawanie uczuć trwa bardzo długo i tyle czasu jest potrzebne żeby to sprawdzić. W praktyce rzadko mam okazję tak długo chodzić z dziewczyną, bo najczęściej, gdy one widzą że mam dobrą naturę, to już nie chcą się drugi raz spotkać. Myślę że całe nasze społeczeństwo jest chore i to jest bardzo smutne. Nienawiść ludzi do siebie, nawet najbliższych osób, to jest zupełnie niewyobrażalne.

7

Odp: okrutna rzeczywistość, straciłam kontrole
MrSpock napisał/a:

Uraz z dzieciństwa własnie powoduje że działamy ostrożnie a nie pchamy się w relację. Nie wiem jak można postępować inaczej?

I tu się nie do końca zgodzę,każdy ma inny charakter i inny mechanizm działania. Tak samo jak nie każdy jest silny psychicznie,ile ludzi tyle rodzajów osobowości. Miłość,która okazała się iluzją,zasłoniła jej oczy.Dlatego też
nie myślała o tym,by go sprawdzić,bo wierzyła w każde kłamstwo jakim ją karmił.
Przez zaburzoną osobowość nie potrafiła odróżnić dobra od zła,prawdy od kłamstwa,a może też bała się.
Dlatego postępowała inaczej.
Tak samo jest z dziećmi alkoholików np. jedni wychodzą na prostą,zakładają szczęśliwą rodzinę i żyją,a inni staczają się na dno jak rodzice,mimo,że widzieli,że to jest złe.
I tak jak wcześniej dodałam,czasem nieświadomie powielamy zachowania rodziców,mimo,że tego nie chcemy.



MrSpock napisał/a:

Więc dziewczyna nie powinna była brać ślubu, tylko spotykać się z nim długo, pytać o różne szczegóły, poglądy, obserwować zachowanie. Robienie dzieci mając samej kłopoty z psychiką to jest nonsens, bo dzieci będą skrzywdzone i zachorują przez to.

Zgadzam się,ale tak jak dodałam wcześniej,nie każdy o tym myśli,tym bardziej jeśli mamy klapki na
oczach,nie myślimy racjonalnie i czasami albo jesteśmy ślepi,albo chcemy być ślepi,bo przeraża nas
prawda.
Z robieniem dzieci jak najbardziej się zgadzam,że nie powinna mieć jeśli nie zrobiła ze sobą porządku,
ale czasem pragnienie jest silniejsze,niż racjonalne myślenie. Dlatego też napisałam,że sama
przeszła piekło i to samo funduje własnym dzieciom,zamiast je chronić,bo od tego powinny być matki,ojcowie
zresztą też.

MrSpock napisał/a:

Długotrwałe leczenie było konieczne przed ślubem, teraz nie wiem czy można coś zrobić.

Leczenie było koniecznie jeszcze jak była dzieckiem,ale na nic nie jest za późno,jeżeli sama ofiara będzie
chciała zmienić to wszystko,jeżeli będzie chciała walczyć o siebie i dzieci.

MrSpock napisał/a:

Chyba zgłosić sprawę do Opieki Społecznej, pójść do szpitala na kilka miesięcy, Sąd powinien zawiesić władzę rodzicielską na czas leczenia i wyznaczyć kuratora no i rozwód.

To nawet dobre rozwiązanie,ale musisz wziąć pod uwagę,że dzieci zamiast przebywać w placówce mogą
wylądować u ojca,jeżeli tylko ma pieniądze to bez problemu to załatwi. A to już raczej dobre by nie było.


MrSpock napisał/a:

Ja tu widzę syndrom Sztokholmski, pragnienie doznawania krzywd żeby powtórzyć to, co było w dzieciństwie. Na pewno były wyraźne wskazówki udawania uczuć. Przecież ludzie z zaburzeniami nie powstrzymają się od powiedzenia czegoś złego, opisania swoich nienormalnych pragnień, również mówią sztucznie "kocham cię", to jest powtarzane zupełnie bez robienia czegokolwiek dla potwierdzenia.


Też to dostrzegłam,ale nie chciałam mówić głośno,bo brzmi tak oficjalnie i nie dla każdego zrozumiale.
Co do wskazówek to psychopaci przeważnie dość często maskują się jakiś czas,by ofiara nie od razu
odkryła z kim ma do czynienia. Udają kochających,dobrych ludzi,którzy wzbudzają zaufanie,robią wszystko
by omotać ofiarę,a jak im się udaje,to dopiero pokazują prawdziwe oblicze.
Rzadko się zdarza by pokazali jakieś wskazówki,a nawet jeśli to ofiara jest tak zaślepiona,że tego nie
dostrzega a nawet jak dostrzega,to już nie widzi odwrotu.
To tak jakby ktoś Cię złapał w pajęczą sieć,próbujesz się bronić,ale w końcu poddajesz,bo i tak
wiesz co Cię czeka.

Ja mam tylko nadzieję,że autorce uda się zawalczyć o siebie,że zrobi coś ze swoim życiem
i uchroni własne dzieci przed losem jaki miała sama. Choć dzieci już cierpią.
A co będzie dalej..

8

Odp: okrutna rzeczywistość, straciłam kontrole

Zawiadomienie opieki społecznej?????!!! Pozbawienie władzy rodzicielskiej??????!!!!!! To by mnie ostatecznie zabiło.!!!!! Skoro tu napisałam, to znak że szukałam pomocy. Nie wiedziałam jak to zrobić, gdzie iŝć, wystarczyło pokierować mnie do specjalisty, zaproponować lekarza, powiedzieć że on mi pomoze, że to nie boli. Kogoś kto porozmawia i wesprze a nie od razu skaze i będzie dyskutowal o mnie z kimś a nie ze mną. Podejmowałam walkę sama ze sobą, za nim tu napisałam ale ciągle musiałam robić to sama, sama do tego dochodziłam, wiedziałam że mam problem ale nie umiałam sama sobie skutecznie pomóc. Jedna osoba szczerze, bez krytyki, narzucania czegoś, skierowała mnie w odpowiednim kierunku, dzięki której podjęłam leczenie, poszłam do psychiatry i zaczęłam psychoterapię indywidualną. Nie jest idealnie, nigdy nie będzie ale staram się, dużo już się zmieniło. Szkoda tylko, że gdy ktoś daje znaki i woła o pomoc, zostaje ostatecznie niszczony.

Posty [ 8 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » okrutna rzeczywistość, straciłam kontrole

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024