Niby łatwe ale za trudne... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Niby łatwe ale za trudne...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 17 ]

Temat: Niby łatwe ale za trudne...

Witam.
Może zacznę od tego, że jestem wysokim i podobno przystojnym 30latkiem. Specjalnie nie miałem problemów ze zdobywaniem kobiet ale unikałem te z którymi nie widziałem większej przyszłości. No i tak przez całe życie. Przychodzi miłość, wszystko fajnie i nagle coś się sypie....i koniec. Przychodzi następna miłość, do kobiety która jest "klasę" wyżej od poprzedniej. Może podświadomie chciałem uniknąć wady poprzedniej kobiety? Może... Tak czy inaczej mogę ten sam tekst pisać kilka razy...zawsze koniec ten sam... Nie wiem co nie tak i od roku straciłem wiarę w prawdziwą miłość. Inna sprawa, że kobiety ostatnio nie pociągają mnie. Traktuje je zbyt przedmiotowo i w ogóle czepiam się szczegółów czy to wyglądu czy charakteru czy nawet rodziny.. Nie umiałem poczuć "chemii" to żadnej nowo poznanej kobiety przez cały rok. Z czasem coraz bardziej doskwierała mi samotność, coraz bardziej brakowało mi prawdziwej miłości do prawdziwej kobiety a nie malowanej lalki z bogatym tatusiem. W sumie przez ten cały rok samotności zrozumiałem jakim to musiałem być aroganckim egoistą i dupkiem skoro nie umiałem zadbać by jakikolwiek związek (miłość?) był tym ostatnim. No ale kiedy już traciłem wiarę w cud że ktokolwiek zwróci sobą moją uwagę, będąc w pewnym klubie, spotkałem Ją. Niby zwyczajna kobieta ale z klasą, czuć było że zna swoją wartość, jej sposób poruszania się..dużo pisać... bynajmniej kiedy zobaczyłem ja poczułem się jak robak nabity na haczyk czujący ze lada chwila coś się może ze mną stać..jakbym ją znał już długi czas...jakby to było to...?

No i  koniec lania wody...Sprawa jest taka, że dałem d&py.... Oprócz kilku głębokich spojrzeń i uśmiechów nie zrobiłem nic w tym klubie...zamurowało mnie totalnie. Nie wiem ale chyba poczułem strach (przed odrzuceniem?) co zwykle nizdażało mi się. Jedynie co wiem o niej to to że mamy wspólnego znajomego dzięki któremu mam jej fb...
I pytanie teraz brzmi: CO POWINIENEM ZROBIĆ? Napisać? Jeśli tak to co? Zwyczajnie w każdej sytuacji napisałbym coś spontanicznie i czekał na odpowiedź lub jej brak. A teraz czuje pustkę...i strach. Nie rozumiem tego co się dzieje ze mną. Straciłem tą pewność siebie gdzie przez rok olewałem kobiety i sam czuje lęk przed tym samym? Nie wiem. Zdaję sobie sprawę ze to o czym piszę wygląda na zwierzenia nastolatka ale naprawdę zależy mi cholernie by ta znajomość rozwinąć..

Kobiety najdroższe (te wybredne i znające swoja wartość szczególnie) gdybyście dostały wiadomość na fb od faceta który okazał się kilka dni temu totalną piz&ą, to jak musiałaby wyglądać zawartość tej wiadomości by ten facet przekonał was do siebie?? Pomóżcie...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Niby łatwe ale za trudne...

Cześć. Akurat to, że zacząłeś zmieniać swój stosunek do kobiet jest uwarunkowane dotychczasowymi doświadczeniami, które szybko się zaczynały jak i kończyły. Sugerowałabym zamknięcie tamtego rozdziału, z wyciągniętymi wnioskami, żeby w razie czego w przyszłości nie popełnić znów błędów. smile
Jeśli czujesz, że ta dziewczyna jest warta Twojej uwagi, to spróbuj napisać zwykłe "cześć wink"Nie dawaj jej do zrozumienia, że oszalałeś na jej punkcie, bo uzna Cię za jakiegoś świra. Zachowaj swoje uwagi dla siebie, nie praw komplementów na sam początek.  Nie pisz sztywno. Na luzie. Po jej stosunku do Ciebie podczas rozmowy będziesz już wiedział co o Tobie myśli. Wspomnij, że widziałeś ją w klubie i postanowiłeś się odezwać, bo jesteś interesująca. I tyle. Na tym koniec komplementów,  potem rozmowa się rozkręci, hobby i inne tematy. smile Nie udawaj sztywniaka, nie sprawiaj wrażenie zestresowanego i jednocześnie nie dawaj sobie nadziei. Nie wiemy, czy nie jest w kimś aktualnie zakochana. Musisz liczyć się z odrzuceniem. Napisz do niej i daj znać jak poszło. wink

3

Odp: Niby łatwe ale za trudne...

Witam ponownie. Skorzystałem z rady i napisałem. Nawet łatwo zaczęliśmy się dogadywać. Droczyliśmy się. Ogólnie czułem chemie i sex w powietrzu do kobiety z którą nie wymieniłem słowa w realnym życiu. Była nawet chętna się spotkać. We mnie wróciły nadzieje w to, ze nadal potrafię się zakochać bo czuje jak w sumie nie dużo do tego brakuje. I pewnego wieczoru gadając na luzie jak starzy znajomi dzień przed spotkaniem zawaliłem temat...W między czasie kiedy z nią pisałem dowiedziałem się od naszego wspólnego znajomego, że ma narzeczonego.....ja jak głupi złapałem haczyk i poleciałem z tym do niej...ona odparła ( co zresztą jak się później okazało jest prawdą ) że owszem miała narzeczonego ale zerwała zaręczyny z konkretnego powodu....itd. Powiedziała mi to bo chciała być szczera.. ALe od tego momentu wszystko się sypło. Zaczęły się teksty typu " po co się ze mną spotykasz skoro wiesz już o mnie wszystko".... I nie spotkaliśmy się bo już tego nie chciała... Dałem dzień na przemyślenie wszystkiego i napisałem, że żałuję tego i zapraszałem na kawę by wszystko wyjaśnić...przeczytała ale nie odpisała. I w taki sposób wyszedłem na największego frajera jakim można być...Spłoszyłem ją totalnie. Jeszcze w sobotę zawitałem do klubu gdzie ja pierwszy raz ujrzałem..nie było jej...
Jak wspomniałem wcześniej..Cały rok będąc sam odprawiałem z kwitkiem laski które łatwo mogłem zdobyć a kiedy poczułem, że jednak Bóg uśmiechnął się do mnie i dał nadzieje na miłość to zawaliłem temat jak dureń... Wiem że spanikowałem bo zaczęło mi zależeć czego dawno nie czułem...odzyskałem wiarę w miłość...czuje to..dzięki niej wiem, że potrafię kochać tak prawdziwie. I wiem ze w końcu na mojej drodze pojawiła się ta którą mógłbym pokochać...

W normalnych okolicznościach każdy dałby sobie spokój z kobietą i powiedział ze będzie następna...ale ja wiem i czuję to, że nie w moim przypadku...zbyt dużo przeżyłem w życiu i za bardzo już poukładany jestem by liczyć na spontan w miłości...ale Ona....eh...nie chcę tego tak kończyć...

Dziewczyny kochane..co zrobić by przekonać Ją do tego by chociaż spotkać się w końcu...?? Jak uratować znajomość którą w sumie jeszcze sie nie zaczęła?? Nie chcę czekać kolejny rok na taki zawrót głowy...i to dlatego że zachowałem sie dzieciak pisząc z na fejsie z kobietą która przywróciła mi wiarę w miłość.... Pomóżcie... sad

4 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-25 00:59:41)

Odp: Niby łatwe ale za trudne...
Jocker85 napisał/a:

Zaczęły się teksty typu " po co się ze mną spotykasz skoro wiesz już o mnie wszystko".... I nie spotkaliśmy się bo już tego nie chciała...

Na Jej miejscu podobnie bym pomyślała. Że masz zadatki na stalkera.
Nie mówię, że je masz, ale wyciąganie, że masz od znajomych jakieś informacje i o nie pytasz na tym etapie znajomości, zdecydowanie to sugerują. Nie można było poczekać do spotkania, gdzie ewentualnie sama by Ci o tym opowiedziała?
Trochę inaczej by to wyglądało, gdyby mąż  5 lat po ślubie dowiedział się czegoś tam na temat żony od znajomych i chciał to wyjaśnić, nie sądzisz? smile
A wyszło na to, że jeszcze się nie znacie, a już ją śledzisz...

Żadna mądra kobieta nie wejdzie w związek, gdzie na wejściu zapala jej się lampka "uwaga, kontrola" smile

5

Odp: Niby łatwe ale za trudne...

hyhe, no i jest kolejny Szybki i Wściekły.
Teraz to już tylko kwiaty, wyrzyganie swoich uczuć i delikatne, subtelne jak cichy piard, zatruwanie życia swojej wybrance Twej.
A na poważnie, i na przyszłość jak nie wiesz co masz zrobić to najlepiej nic nie rób.
W relacjach z kobietami jak coś Cię drażni, wkurza i jesteś w emocjach, tak jak wtedy gdy dowiedziałeś się o narzeczonym, też odpuść sobie na dzień czy dwa poruszanie takich tematów. Emocje wiadomo zły doradca. Za dzień czy dwa, mógłbyś inaczej zupełnie widzieć inne sprawy, niestety faceci ja też tacy są że lubią już teraz wiedzieć na czym stoimy, co i jak, równowaga i jeb.
Więcej kontaktów z kobietami zalecam, wtedy się dowiesz do jakiej byś nie startował że każda ma narzeczonego/chłopaka, i po pewnym czasie już nie zwraca się uwagi na taką autopromocje.
Teraz co byś nie zrobił to pogorszysz sprawę. Nic nie rób, chyba że chcesz jeszcze całkiem sie sponiewierać. Niestety i stety krótka to znajomość była, więc jedyne co zapamięta o tobie że jesteś psajho, stety bo krótko na tyle że może zapomni za jakiś czas
Tylko qrwa daj jej zapomnieć, nie męcz dupy, bo później nic już nie odkręcisz.
Pośpieszyłeś się jak ze sraczką na BP, to teraz uzbrój się w cierpliwość.
Pozdrawiam

6

Odp: Niby łatwe ale za trudne...

Psycho to może przesada...
To nie jest tak, że Autor wyhaczył dziewczynę na ulicy, potem znalazł ją jakimś cudem na fb i wynajął detektywa, dzięki któremu dowiedział się, że dziewczyna ma narzeczonego. Skoro mają wspólne grono znajomych, to jest oczywiste, że pewne wiadomości będą krążyć i mnie też by mocno zainteresowało, gdyby ktoś przekazał mi informację, że mój potencjalny adorator jest w zobowiązującej relacji - w końcu narzeczeńskiej. Inną sprawą jest, że można było wybadać sytuację mniej bezpośrednio, bo być może dziewczyna faktycznie poczuła się niekomfortowo - jeśli prowadzili tylko luźne rozmowy, to taki przeskok mógł ją spłoszyć.

Ale z drugiej strony nie uważam, żeby zachowanie autora było aż tak karygodne, żeby skreślało go u realnie zainteresowanej dziewczyny. ( Chyba że autor o wszystkim nie pisze).

Tak więc moim zdaniem ta sprawa musi mieć jeszcze jakieś inne aspekty, o których teraz nie wiemy. Np. dziewczyna ma jakieś urazy po poprzednim związku (np. chorobliwa zazdrość byłego), albo jeszcze się z narzeczonego nie wyleczyła i owszem, pogadać sobie pogadała na komunikatorze, ale  jak tylko cośkolwiek jej nie podpasowało, to odwrót.

Autorze, moim zdaniem, to jedyna opcja to to co napisał Zabpth - odczekać, wrócić do bardzo luźnych konwersacji i spróbować za jakiś czas.

7

Odp: Niby łatwe ale za trudne...

Czizys psycho to w takiej przenośni, żeby nie rozdrabniać się. Ale to nawet sam właściciel opowiadania stwierdził że ją spłoszył.
Przecież nie podpisywali żadnej umowy że mają być parą, gadali sobie i nagle wyskoczył z pretensjami że ma narzeczonego.
Generalnie z marszu zdradził swoje zamiary, a przecież to powinno samo się potoczyć. No wystraszył i tyle, następnym razem pójdzie lepiej.
Też uważam że może nie jest skreślony, ale jak zacznie odpier*** miłostki i inne symulacje/manipulacje to pozamiatane.
Musi trochę poczekać spuścić z tonu, że jak jakiś kontakt wróci to laska ma nie czuć jego presji. No i trzeba umiejętnie podziałać, bo jak przegnie w druga stronę to zostaną jeszcze dobrymi znajomymi, albo będzie jej takim znajomy czy kolegą.

8 Ostatnio edytowany przez robingirl (2016-07-25 10:40:33)

Odp: Niby łatwe ale za trudne...
zabpth napisał/a:

Czizys psycho to w takiej przenośni, żeby nie rozdrabniać się.

Ja przenośnię jak najbardziej rozumiem, ale uważam że przesadzona a tutaj to uproszczenie spowodować może nieporozumienie  tongue

zabpth napisał/a:

Przecież nie podpisywali żadnej umowy że mają być parą, gadali sobie i nagle wyskoczył z pretensjami że ma narzeczonego. .

No dokładnych sformułowań nie znamy. A cienka jest granica - zwłaszcza w rozmowach na tych nędznych komunikatorach - między czymś co jest próbą weryfikacji informacji a czymś co jest pretensją. To już sobie niech Autor zrobi rachunek sumienia.

zabpth napisał/a:

Generalnie z marszu zdradził swoje zamiary, a przecież to powinno samo się potoczyć. No wystraszył i tyle, następnym razem pójdzie lepiej.
Też uważam że może nie jest skreślony, ale jak zacznie odpier*** miłostki i inne symulacje/manipulacje to pozamiatane..

Cóż, chyba za bardzo nie musiał nic zdradzać. Akurat przecież w tej sytuacji nawet nie zaczęło się od pretekstu, że chce pożyczyć szklankę mąki albo notatki z wykładów smile
Wystraszył, ale moim zdaniem nie samym pytaniem, tylko albo sposobem albo z innych powodów, co do których spekulowałam.

zabpth napisał/a:

Musi trochę poczekać spuścić z tonu, że jak jakiś kontakt wróci to laska ma nie czuć jego presji. No i trzeba umiejętnie podziałać, bo jak przegnie w druga stronę to zostaną jeszcze dobrymi znajomymi, albo będzie jej takim znajomy czy kolegą.

I tu się zgadzam. Najwyraźniej u niej nie było takiego oszołomienia, jak u Autora. Dała szansę, żeby sprawdzić, co i jak. Ale jak zacznie jej pisać, że przywróciła mu wiarę w miłość tak jak w tym poście itd. biorąc pod uwagę że raz ją widział i parę razy ze sobą gadali online, to przechlapane.

9

Odp: Niby łatwe ale za trudne...
robingirl napisał/a:

Ale z drugiej strony nie uważam, żeby zachowanie autora było aż tak karygodne, żeby skreślało go u realnie zainteresowanej dziewczyny. ( Chyba że autor o wszystkim nie pisze).
.

Ogólnie dowiedziałem się jeszcze kilka informacji jak np. w jakiej miejscowości mieszka i chcąc nie chcąc gdzieś podczas rozmowy to wyszło. Nie czepiała się ale jak przyszedł punkt kulminacyjny tj. sprawa z narzeczonym to dołożyła wszystko do kupy i tak wyszło, że dowiaduję się czegoś od osób trzecich...

Ogólnie zdaję sobię sprawę, że jakiekolwiek przeprosiny czy akcje z kwiatami nic nie dają..wręcz odwrotnie. Macie racje, żeby poczekać i nie pisać do niej przez jakiś czas. Zresztą już w sobotę możliwe że znowu będzie w tym klubie... Chociaż z drugiej strony to jednak wolałbym uniknąć tam spotkania z nią a raczej chcę z nią normalnie gdzieś na osobności pogadać...to na początek. No i tak..skoro mam czekać to rozumiem, że kilka dni? Ale co po tych paru dniach do niej napisać? Przecież nie napiszę do niej tekstów typu że wszystko przemyślałem itd.. Nie będę przepraszał bo wyjdę na durnia...nie będę po raz kolejny prosił o spotkanie bo również wyjdę na durnia...Więc jak to rozegrać?

Teraz widzę po sobię jak bardzo lubię kobiety silne znające swoją wartość...tak jakby wartość kobiety w moich oczachbyła proporcjonalna do tego jak bardzo dana kobieta olewa moje zaloty do niej...co jest równoznaczne z tym, że moja motywacja by zdobyć tą kobietę również rośnie do tego poziomu..eh

10 Ostatnio edytowany przez robingirl (2016-07-25 17:11:56)

Odp: Niby łatwe ale za trudne...
Jocker85 napisał/a:

Ogólnie dowiedziałem się jeszcze kilka informacji jak np. w jakiej miejscowości mieszka i chcąc nie chcąc gdzieś podczas rozmowy to wyszło. Nie czepiała się ale jak przyszedł punkt kulminacyjny tj. sprawa z narzeczonym to dołożyła wszystko do kupy i tak wyszło, że dowiaduję się czegoś od osób trzecich...

Nie zmienia to mojego zdania. Jeśli macie wspólnych znajomych, to moim zadniem podpytanie o drugą osobę jest naturalnym odruchem u wiekszości.
I jeśli tylko to miałoby być podstawą do popsucia Waszego kontaktu, to nadal uważam, że jest w tej sprawie jakieś drugie dno.


Jocker85 napisał/a:

Ogólnie zdaję sobię sprawę, że jakiekolwiek przeprosiny czy akcje z kwiatami nic nie dają..wręcz odwrotnie. Macie racje, żeby poczekać i nie pisać do niej przez jakiś czas. Zresztą już w sobotę możliwe że znowu będzie w tym klubie... Chociaż z drugiej strony to jednak wolałbym uniknąć tam spotkania z nią a raczej chcę z nią normalnie gdzieś na osobności pogadać...to na początek. No i tak..skoro mam czekać to rozumiem, że kilka dni? Ale co po tych paru dniach do niej napisać? Przecież nie napiszę do niej tekstów typu że wszystko przemyślałem itd.. Nie będę przepraszał bo wyjdę na durnia...nie będę po raz kolejny prosił o spotkanie bo również wyjdę na durnia...Więc jak to rozegrać?

Wiesz, diabeł tkwi w szczegółach i trochę wyczuciu sytuacji. Zależy, jak się skończyła Wasza rozmowa o spotkaniu (bo zakłądam, że to komunikator był a nie telefon). Warto wrócić do neutralnej rozmowy i zobaczyć, czy pociągnie. Jeśli zignoruje, to odpuszczasz na dłużej i możesz ponowić po jakimś czasie. To może już panowie Ci podpowiedzą.
Zaznaczam, że nie jestem zwolenniczką metody "totalnie olać, sama przylezie", bo na szanujące się kobiety ona nie działa.

Moim zdaniem, jak masz ochotę iść do klubu to idź. Możliwe że ona tam będzie, ale znowu jeśli nie będzie się chciała na Ciebie natknąć, to na pewno się nie pojawi, mając w głowie myśl, że ty możesz też tam być. Ja bym skorzystała z szansy na "przypadkowe" spotkanie tylko po to, żeby mieć z nią kontakt na zywo i zobaczyć na ile oburzenie z komunikatora przełoży się na zachowanie. Natomiast jest to opcja "odważna", bo trzeba mieć świadomość, że ryzyko negatyywngo rozwoju sytuacji jest takie samo jak pozytywnego. 

Jocker85 napisał/a:

Teraz widzę po sobię jak bardzo lubię kobiety silne znające swoją wartość...tak jakby wartość kobiety w moich oczachbyła proporcjonalna do tego jak bardzo dana kobieta olewa moje zaloty do niej...co jest równoznaczne z tym, że moja motywacja by zdobyć tą kobietę również rośnie do tego poziomu..eh

Kolego, mylisz pojęcia. Poczucie własnej wartości i olewanie czyichś zalotów nie muszą iść ze sobą w parze. To pierwsze jest pozytywną cechą, to drugie może wynikać z humorów i gierek. No i mam nadzieję, że Twoja motywacja do mierzenia się z wyzwaniem jest zdrowo męska. Były tutaj takie wątki, gdzie z panów wychodziło po głębszej analizie (ja sie nie podejmę, może któraś z forumowiczek z zacięciem wpadnie i podpowie), że sobie specjalnie obiekty niedostępne wybierają, bo ze strachu przed poważnymi relacjami wolą takie udawane zdobywanie kobiet, które ich nie chcą. I takie tam.

Ale na koniec chciałam zauważyć, że nie do końca rozumiem Twoje zauroczenie kobietą, którą podsumowując: widziałeś raz na oczy + prowadziłeś kilka korespondencji FB. Nawet telefonicznie jeszcze nie pogadaliście. (Sprostuj jeśli się mylę). Nie wiem, czy się cieszyć czy smucić, że w okolicach 30stki taki - wybacz - lekko naiwny romantyzm może facetem kierować... Mnie wychodzi na to, że dzizewczyny nie znasz a Twoje wielkie uczucia i chęć jej "zdobycia" to na ... wyglądzie bazują? to taka uwaga z boku ku refleksji.

powodzenia

11

Odp: Niby łatwe ale za trudne...

No parę dni, to jak skok w czasie qrwa. Szybki i Wściekły.
Autorze Parę dni to możesz mieć rozwolnienie.
Trochę więcej jednak czasu ,i nie chodź tam gdzie ją nie chcący spotkasz to tak samo jak byś napierał na spotkanie, raczej zobaczysz jak Cie zlewa i bawi się z innymi.
Pozdro

12

Odp: Niby łatwe ale za trudne...

Zachowujesz sie jak smarkacz, a Twoje przemyślenia są na poziomie gimnazjalisty.

13

Odp: Niby łatwe ale za trudne...
stokrotka88 napisał/a:

Zachowujesz sie jak smarkacz, a Twoje przemyślenia są na poziomie gimnazjalisty.

No bo ja jestem gimnazjalistą :]
Pozdrawiam

14 Ostatnio edytowany przez Jocker85 (2016-07-25 23:24:25)

Odp: Niby łatwe ale za trudne...

Robingirl...


Jeśli chodzi o tych znajomych.....to dlaczego pousuwała wszystkich naszych wspólnych znajomych z widoku? Nawet wszystkie zdjęcia pousuwała tak bym nie widział, jakby chroniła swoją prywatność. Wybacz ale nie widzę drugiego dna...wiem że Ona podoba mi się tak samo jak ja Jej..widziałem to w jej oczach. Już w pierwszej wiadomości napisała że chciałaby porozmawiać... więc jakie drugie dno? Ja zdaje sobie sprawę, że uczuciowo może być jeszcze gdzie indziej...ale chyba nie tak by to zakończyła,...  więc??

Szczerze nie widzę problemu by unikała specjalnie klubu w którym się widzieliśmy tylko dlatego że ja tam będę...bo niby dlaczego dla mnie miałaby to robić?
Tym bardziej chciałbym jakoś "przypadkowo" z nią się się spotkać....ale co mam powiedzieć???
Nie wiem.... bynajmniej nie boję się spotkania w klubie..raczej tego co zrobić by było dobrze...

Co do zauroczenia....
Właśnie ja sam nie wiem dlaczego ona przekonała mnie sobą do siebie...przez rok miałem luźne znajomości i żadna nie potrafiła przykuć mą uwagę aż tu nagle pojawiła się ona gdzie poczułem to w co już nie wierzyłem że kiedykolwiek poczuje..chemia...pociąg do kobiety....jakby to był dar od samego Boga...nie wiem jak to mam określić...
I bez obaw...naprawdę zależy mi na tym by ją zdobyć....

Co nie zmienia faktu że nadal nie wiem co naprawdę zrobić..

Tak na koniec napiszę, że nie pierwszy raz piszę na tutejszym forum... kiedyś miałem problem z pewną kobietą bo nie czułem w tym co mówi, pisze i czyni..że traktuje mnie poważnie...że niby sobie robię nadzieje itp...miałem sobie odpuścić, tak pisaliście... Ale ja robiłem swoje....ona zakochała się we mnie naprawdę mimo tego że każdy na tym forum pisał że robię z siebie frajera i ze nic z tego nie będzie..
Kobiety są różne...dlatego z nadzieją piszę tutaj że ktoś naprawdę pomoże mi ...

15 Ostatnio edytowany przez zabpth (2016-07-26 00:48:46)

Odp: Niby łatwe ale za trudne...

Nie rozumiem z tym pousuwaniem znajomych że z face czy jak?, ale może chodzi o to właśnie żeby jakoś zatrzeć jakieś powiązania między wami, które istnieją poprzez znajomych.
Pisałeś że kiedyś się radziłeś i zrobiłeś na odwrót i wyszło po twojemu. Może piszesz za mało obiektywnie. Odnośnie tych znajomych to akcja dziwaczna. Z tego co piszesz, to trochę jak by za bardzo posunięta ostrożność z jej strony, w odniesieniu do tego co piszesz.
Wydaje mi się że trochę nad interpretujesz znaki i sygnały, powstałe na gruncie twoich własnych uczuć, chęci, zachciewajek i nadziei. Też kochliwy nie jestem i jak kiedyś mnie trafiło to tez narobiłem bałaganu bo nie wiedziałem jak się odnieść do sytuacji.
Generalnie Właśnie też o to chodzi w życiu żebyś robił tak jak uważasz, ty masz być decyzyjny a nie podpierać swoje działania na wiedzy wyniosłej z internetu. Bo na bieżąco nikt z tobą nie będzie nadawać co masz robić. Jak będziesz po swojemu działał, to raz drugi trzeci spartolisz albo i więcej tyle razy ile będzie trzeba, ale wyrobisz sobie pewne cechy, będziesz polegał na własnych odczuciach i intuicji, budował doświadczenie.
Jeżeli będziesz działał na czyiś poradach to wtedy w momencie jakiejś interakcji, te porady zdominują twoja świadomość, i w tym kontekście będziesz czynił dalej. Jeżeli sytuacja się skomplikuje nie odczujesz tego w naturalny sposób, mogąc dostosować się do sytuacji, tylko dalej będziesz brnął wedle ułożonej w głowie strategii. Pamiętaj że to też jest osoba, myśląca czująca, i nie da się konkretnie powiedzieć co i jak, osobiście raczej uważam że wskazanie kierunku to najlepsze działanie jeżeli chodzi o radzenie komukolwiek

Uważam że powinieneś na chłodno oszacować jak sprawa wygląda, spotykanie niechcący w klubie nie ochłodzi a podsyci twoje emocje
Ja uważam że za dużo sobie nawkręcałeś, dla tego nerwy o narzeczonego, z kolei jej reakcja wygląda na zdecydowanie zbyt daleko posuniętą jak na to co piszesz, stąd zamysł w błędnej interpretacji.
Generalnie to parę dni to za mało.
Będąc takim napalonym jak jesteś teraz będziesz dalej ją płoszyć i choćbyś najlepszym aktorem na świecie był to nie ukryjesz pewnych rzeczy przed kobieta, intuicyjnie Cię wyczuje, zresztą sygnały nie werbalne mowa ciała Cię zdradzą, są to czynniki podświadomie odbierane i wpływające na postawę. Dla tego piszesz że niby nic wielkiego nie zrobiłeś, pisaliście sobie i że fajnie, a możesz sobie sprawy nie zdawać jak bardzo w jej odbiorze odbiega to od twojej wizji.
Jak już kumpel poratował Cię informacją, to może warto podpytać jak sprawy się mają u niej. Chociaż mało to miarodajne może być dość powściągliwa w końcu jesteście kolegami.
Generalnie zrób sobie odbój.
Miesiąc, żebyś ochłonął, zeszło paracie, i wyluzował. Obecnie jakiekolwiek twoje działania będą odbierane jako pewne narzucanie się, czuć silne parcie na tyle, że laska czuje się ustawiona pod murem(taka przenośnia) czego nikt nie lubi, w celu wywołania pożądanej przez Ciebie reakcji, w którymś momencie ustosunkuje się do Ciebie, definitywnie. Na razie ostatnie wspomnienia i skojarzenia z tobą związanie to właśnie ta historia w której trochę przegiąłeś. Mało się znacie i pewnie nie ma bardziej intensywnych wspominek odczuć i emocji odnośnie Ciebie. Także w jej głowie Pamiętna jest tamta akcja, i jest to świeże, naciskając na kontakt będziesz wywoływać te negatywne skojarzenia które powstały, bo są świeże i najintensywniejsze w odniesieniu do Ciebie, więc naturalnie będzie się do nich odnosić. dla tego przerwa, żeby zdążyła pożyć i po emocjonować się innymi rzeczami, które przytępia nie przyjemne odczucie po akcji z przeginką.
No i Ty musisz zluzować, bo nawet jak minie trochę czasu, to i tak jak się spotkacie to jej, zresztą jak u każdego, analityczny mózg działający na skojarzeniach i porównaniach, odniesie się do najsilniej oddziałującego doświadczenia związanego z Tobą
Z mniejsza mocą, ale jak wyczuje presje to znowu zwieje. Musisz się wyzbyć presji  założyć że nic nie zdziałasz i już szansy nie będzie, oswoić się z taką myślą, że nic nie wyjdzie, łatwiej wtedy się prowadzi interakcję, bo nie jesteś obciążony presją że musi za wszelką cenę wyjść. Działania pod presją sprawia że jest natłok myśli, ciągłe analizowanie, a na bieżąco i pod wpływem emocji, takie szybkie analizy obarczone są dużym błędem, ciągną na manowce, no i dalej już tylko zły kierunek. Na luzie więcej zdziałasz, zresztą każdy traci na atrakcyjności kiedy okaże się nad wyraz dostępny, szczególnie na początku poznania, odbiera to radochę w taką damsko-męską zabawę, no i silnie odstrasz, bo ktoś tak szybko zaangażowany zwiastuje zaborczość, zazdrość ograniczenia, silne uzależnienie i ciągłą kontrole i wymuszanie właśnie jakiś zachowań na drugiej osobie. Od takich ludzi naturalnie się spierd****, i może taki nie jesteś normalnie, ale straciłeś głowę, co nie jako wynika z długiej stagnacji emocjonalno/uczuciowej i zebrało się. Dla tego z taką siła odczuwasz to zauroczenie.
Wow, dużo rozpisałem się, ale zawsze lepiej zrozumieć pewne zależności, skąd co się bierze, łatwiej wtedy przeciwdziałać.
Tak mniej więcej, mogę totalnie rozminąć się ze stanem faktycznym, ale zawsze inny punkt widzenia, inne ujęcie, zawsze przydatne, poszerza postrzeganie.
Może to brzmi dość kategorycznie, ale w celu wyjaśnień jakiś tam zależności czy mechanizmów w mojej opinii.
To wszystko co pisze może być znacznie mniej odczuwalne niż wynika z moich wypocin, ale  delikatnie i subtelnie sobie w tle pracować, nie mniej wpływa na odczucia i określoną postawę. Tym bardziej że nie macie zbyt wiele wspólnego.
I tak uważam że dalej będziesz szukać innych odpowiedzi które szybko i już na teraz pomogą się zbliżyć.
Mógłbyś spróbować wyjaśnić sytuację tak całkiem zgodnie z tym jak jest faktycznie, tylko to zauroczenie przekształć na ciekawość i inne bzdeciki, wiadomo zawsze trzeba trochę po ściemniać, nie przepraszać, bo nie potrzebnie podniesiesz range całej tej akcji. Taka opcja, ale i tak odradzam bo jesteś zbyt ogłupiony zauroczeniem i spartolisz. Ogłupiony bo takie zauroczenia ogłupiają każdego, nie że głupi jesteś.
Qrwa, jego mać.
Pozdrawiam

16

Odp: Niby łatwe ale za trudne...

Może ma chłopaka i dlatego się od Ciebie zdystansowała.

Co innego gdy kobieta mówi, że ma kogoś, a jest chętna, a co innego gdy podejmuje działania separujące.

17

Odp: Niby łatwe ale za trudne...

Śmierdzi mi tutaj warszawka i tymi klubami w centrum, gdzie każdy udaje kogoś innego. Trochę to znam... Niby wszyscy z miast wojewódzkich a w papierach jakieś pipidowy i kompleksy z nich przywiezione. Tak to sobie tłumaczę, gdyż nie widzę żadnej innej możliwości skąd to obruszenie, ze wiesz skąd pochodzi. Juz nie wyzywajmy się od stalkerow, bo info o mieście, to nie są żadne delikatne dane. Tu już Ciebie blokuje, żebyś czasem się wiecej czegoś nie dowiedział... A troska o to czy ma zobowiązania w stosunku do innego mezczyzny jest wyjątkowo chwalebna. To z dużym prawdopodobieństwem świadczy, że nosisz się z przyzwoitymi zamiarami. Albo czegoś nie piszesz, albo ta babka ma przerost ego

Posty [ 17 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Niby łatwe ale za trudne...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024