Dobry wieczór.
Jeszcze na początku związku z obecną a raczej od piątku byłą laską miałem spotkania z taką jedną.To było niecałe 2 lata temu.To była przelotna historia z kobietą,która pracowała tam gdzie ja zaledwie 3 miesiące i wyjechała do siebie(ponad 300 km ode mnie).Seksowałem się z nią zanim poznałem dziewczynę a potem też się seksowaliśmy jeszcze no i jak zacząłem uprawiać go ze swoją to z tamtą przestałem.Ona miała wywalone czy mam kogoś czy nie mam,mówiła że ma ochotę i jak coś to zawsze możemy coś podziałać w wiadomym kierunku.
Tak jak pisałem nie trwało to długo.No i bach ostatnio mi pisze,że będzie na kilka dni w moich stronach.A nie odzywała się przez cały ten czas poza chyba kilkoma smsami ale to było z rok temu.Zapytała czy mam ochotę się spotkać.Napisałem,że nie da rady bo mam dziewczynę.Ona odpowiedziała,że kiedyś mi to nie przeszkadzało,że mam.No i trochę zaczęła mnie nakręcać,ale ja twardo,że nie i nie wracajmy do tego.
I wiecie co?Nie wiem jakim cudem ta rozmowa się nie skasowała.Położyłem telefon bo zawsze leży jako że nie mam nic do ukrycia.Napisałem tamtej,że mam prośbę by nie pisała do mnie.A mojej dziewczynie czasem mówię odbierz telefon jak dzwoni także ma dostęp.No i jeb wieczorem przyszedł sms od tamtej 'jakbyś w razie zmienił zdanie to pisz'.Nie miałem jej numeru zapisanego więc ten sms nie mógłby wzbudzić żadnych podejrzeń,ale dziewucha weszła i przeczytała ze 3 smsy,które się nie skasowały.No i jazda,pakowanie się,koniec.Nie dało się wytłumaczyć,powiedziała że jestem chu**,zmarnowała 2 lata i mam się jej nie pokazywać na oczy.
Nie dociera do niej nic.Powiedziałem,że jak się spotykaliśmy to tylko raz się przespałem z nią i koniec ale nie uwierzyła i myśli,że ją zdradzałem więcej razy z wieloma kobietami.
Macie jakieś rady jak to odkręcić?