Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 32 ]

Temat: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył

Cześć wszystkim.
Nie wiem od czego zacząć i jak dobrze opisać całą tą sytuację. Mam nadzieję, że ktoś się wypowie na te temat i pomoże mi zrozumieć zachowanie mojego już byłego chłopaka..
Mam problem.. Wszystko zaczęło się dokładnie półtora roku temu. Odezwał się do mnie chłopak na portalu społecznościowym, z którym znałam się wcześniej, spotykaliśmy się, ale to nie było nic poważnego (on jest 3 lata starszy ode mnie, szybko zakończyliśmy znajomość, a on w tym czasie związał się z kimś innym i był to poważniejszy związek.) Odezwał się i na początku nie chciałam się z nim spotkać, byłam obojętna, nawet mi się nie podobał. Koleżanka namówiła mnie, abym chociaż spróbowała. I tak zaczęliśmy się spotykać, bardzo się o mnie starał. Mieszkaliśmy od siebie 3 km, mimo, iż w jednym mieście, on nie miał samochodu i musieliśmy sobie radzić. Mimo odległości praktycznie każdy dzień spędzaliśmy razem. To przy nim czułam się dobrze, zaakceptowałam swoje wady, swoje ciało, nie wstydziłam się niczego przed nim. Z jego rodziną też miałam bardzo dobry kontakt. Ma dwóch starszych braci, którzy nie mieszkają już z nim i jego rodzicami, a on sam pracuje. Początkowo pracował tam gdzie jego rodzice, na produkcji, ale mój tata załatwił mu pracę i praca była o normalnych porach, cieszył się z tej posady. Kłóciliśmy się czasem, wiadomo, docieraliśmy się. Poznawaliśmy swoje wady, zalety, słabe strony itd. Był on z początku wobec mnie nieufny. Była dziewczyna zostawiła go dla innego, dlatego od początku związku ograniczyłam stare kontakty oraz nie spotykałam się ze znajomymi poza szkołą. Od tamtych wakacji cały swój czas poświęcałam jemu. Można powiedzieć, że nie było dnia, żebyśmy się nie widzieli, bo nawet wieczorami rozmawialiśmy przez telefon po pracy non stop razem. Wszystko robiliśmy razem. Zdarzały się kłótnie mniejsze, większe ale zawsze mimo wszystko się godziliśmy. Na początku kiedy tak naprawdę nie potrafiłam się zaangażować w czasie kłótni, nie potrafiłam przestać, odpuścić, zawsze to on mnie przepraszał, pierwszy wyciągał rękę. Od niedawna coś się zmieniło. Około miesiąc temu po kłótni, zerwał ze mną, pod pretekstem mojego zachowania, że wszystko mu wypominam, że wymyślam, mimo, że sam to robił nie raz. Nie odzywał się, byłam załamana. Nie wyobrażałam sobie dnia bez niego, nie mogłam spać, w smsach błagałam go o powrót, a on był zimny, pisał, że już nie chce, że czuje coś do mnie, ale już nie chce próbować.. Więc następnego dnia wybłagałam go, aby do mnie przyjechał , byłam zrozpaczona, płakałam, prosiłam go o wybaczenie, żeby dał mi jedną szansę, ostatnią. Po długich prośbach, moim płaczu, jego niewzruszeniu powiedział mi, że da mi ostatnią szansę, ale to będzie ostatni raz. Powiedział mi również, że był nieszczęśliwy przez ostatnie pół roku, gdzie przez te pół roku był ze mną i nie zachowywał się inaczej niż zwykle. Warunkiem była moja zmiana zachowania : - przestanę mieć humorki - nie będę prowokować kłótni oraz będę potrafiła odpuścić.. Po tym powiedział mi, że jak się nie odzywaliśmy to celowo, aby pokazać mi i abym dała sobie spokój z nim, zaczął pisać z jakąś dziewczyną, młodszą, której nie zna i nawet nie kojarzy. I powiedział, że mam mu tego nie wypominać. Zabolało mnie to, ale nie powiedziałam mu o tym, aby nie prowokować kłótni. Powiedział, że musi do niej zadzwonić i powiedzieć, że to nie aktualne, że do mnie wrócił. Wróciłam do domu, a on pojechał do siebie. Dzwoni , odbieram i słyszę : \'\'Hej, słuchaj, bo jest taka sprawa, dziewczyna mnie wyprosiła, abym do niej wrócił, nie chciałem, żeby tak wyszło i mam nadzieje, że nie będziesz miała żalu ani nic\'\' Ja już roztrzęsiona: \'\'Że co słucham?!To wy byliście razem? ( Zrozumiałam, że zostawia mnie dla tamtej, tak po prostu) Po półtora roku zostawiasz mnie dla innej? Nie chce Cie znać.\'\' I się rozłączyłam. Wpadłam w histerię. Nagle znowu dzwoni , odbieram, a on mi mówi,że przez pomyłkę zadzwonił do mnie, nie do niej..Od razu pomyślałam, że pojadę do niego, zamówiłam taksówkę i pojechałam. Przez kolejne kilka dni był dla mnie oschły. On pytał i widział, że boję się, że mnie skrzywdzi, nie mówiłam mu o tym, ale powiedziałam, że było to dla mnie ciężkie przeżycie, strach przed stratą. Po kilku dniach się ustabilizowało, było dobrze. Nie zachowywał się inaczej niż wcześniej, mówił mi, że mnie kocha, ja czułam się dobrze, wszystko wróciło do normy. W ostatni piątek poszliśmy do jego brata,  często tam bywaliśmy. Siedzieliśmy z jego bratem i ja wyraziłam swoje zdanie na  temat piłki nożnej.  z bratem od razu zaatakowali mnie przeciwnym zdaniem. Ja powiedziałam,że się z nimi nie zgadzam i uważam inaczej.I w ten sposób pokłóciłam się z jego bratem. Wstałam i wyszłam.Mój chłopak był na mnie strasznie wkurzony i odwiózł mnie do domu, po czym powiedział, że zaraz mi przywiezie moje rzeczy ze swojego domu, a ja mu dam jego.I tak było. W tym czasie byłam zła, że tak zareagował, ponieważ miałam prawo bronić swojego zdania. Przestraszyłam się tym samym, że mogę go stracić i się poddałam. Zadałam sobie pytanie dlaczego miałabym go przepraszać, nie chciałam źle, a to nie była tylko moja wina. Kiedy przyjechał powiedział mi, że jestem egoistką, że się nie zmieniłam wcale, że naskoczyłam na jego brata. Zabolało mnie to, powiedziałam, że od tamtej sytuacji się zmieniłam, że się starałam, nie doceniał mnie, a nawet powiedziałam o tym strachu, że mnie zostawi, że bolało mnie jak chciał mnie celowo zranić, pisząc z inną dziewczyną. (Kto wie co by z nią robił później, jeśli bym nie wyprosiła go o powrót). Przyznałam u rację co do rozstania. Powiedziałam, że nie dam się tak traktować, a on nie może ode mnie oczekiwać, że będę innym człowiekiem. On zaczął ironicznie mówić o tym, że byłam nieszczęśliwa, że mam do niego żal za tamtą dziewczynę. Powiedziałam, że jeśli dla niego to jest zabawne to jest żałosny i poszłam. On coś pod nosem powiedział i poszedł. Wszystkie rzeczy mi oddał oprócz mojego roweru. Nie miałam kiedy po niego przyjechać, ani przyjść, bo on ciągle unikał tego i mówił, że nie ma czasu. Po tym jak w piątek pojechał jeszcze pisał do mnie smsy, czy nie potrafię się rozstać normalnie i spławiłam go. W sobotę w nocy byłam załamana i do niego napisałam, czy to na pewno koniec, czy mnie kocha. Odpisywał tylko, żebym dała mu spokój, że się nie zmieniłam i po co w ogóle piszę. Napisał, że mam dać mu spokój, że jest na baletach. (Przez cały związek nigdy nie wyszłam ze znajomymi, nie robiłam mu na złość w czasie kłótni, zawsze grzecznie siedziałam w domu, płakałam - on doskonale o tym wiedział, a w jego przypadku zawsze gdzieś wychodził, jak nie do kolegów, to kilka razy się zdarzyło, że na balety [była nawet sytuacja, że został pobity i dowiedziałam się o tym rano, od razu wsiadłam w taksówkę i jechałam do niego]. )Nie czułam się najlepiej, ponieważ od tamtej kłótni nie spałam w nocy ( co jakiś czas budziłam się i bardzo mocno ściskało mnie w brzuchu, z tą myślą, że nie jesteśmy razem) nie mogłam jeść. Wpadałam w histerię co jakiś czas, wymiotowałam. Po kilku dniach nie wytrzymałam i rano pojechałam o 8 pod jego dom. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Nie dzwoniłam do niego wcześniej, dopiero będąc w taksówce, miał wyłączony telefon - czego nigdy nie robił. Jego mama  otworzyła i powiedziała, że wyszedł wczoraj wieczorem i nie wrócił na noc. Spytałam jej czy coś mówił, powiedziała, że nie, ale czułam, że nie jest szczera, bo dziwnie na mnie patrzyła.Poprosiłam ją aby mu powiedziała, że byłam. No więc zrezygnowana wróciłam do domu. Musiałam iść na pieszo, bo miałam tylko na taksówkę w jedną stronę. Osłabiona jakoś wróciłam do domu.O 10 rano przyszło mi powiadomienie, że jego numer już jest aktywny, ale dalej cisza. Nie zapytał nawet po co byłam.. Nie odzywał się 5 dni. 5 dnia napisał kiedy odbiorę swoje rzeczy, spławiałam go, pisałam, że moja przyjaciółka to zrobi i pisząc ze mną zachowywał się jak dziecko, pisał bardzo ironicznie, wręcz jakby go bawiła cała sytuacja. 6 dnia to ja napisałam do niego, że chcę odebrać rzeczy. Tym razem to on mnie spławił. Umówiliśmy się na następny dzień. Wieczorem odezwała się moja koleżanka, że widziała go na mieście z dziewczyną idąc za rękę jakoś o 20. Okazało się również, że dodawał z nią zdjęcia, na których było widać, że zaprosił ją do siebie, pokazywał jaki to on nie jest zadowolony. Rozbiło mnie to totalnie, ponieważ jeszcze tydzień wcześniej mówił mi, że mnie kocha, współżyliśmy, przebywaliśmy razem cały czas.. Chwile po tym jak ją odprowadził napisał do mnie smsa, upewniając się czy jutro będę. Odpisałam,że tak. Odezwałam się do mojej starej przyjaciółki, która mieszka obok mnie, ponieważ zostałam z tym sama i potrzebowałam wsparcia. Następnego dnia pojechała ze mną do niego odebrać rzeczy. Byłam wściekła, podeszłyśmy do niego, dostał w twarz ode mnie, rozbiłam nasze zdjęcie, które mi oddał. Był zszokowany moją reakcją, powiedziałam, że nie chcę go znać i że nie ma do nikogo szacunku znajdując sobie pocieszenie tydzień po rozstaniu ze mną. Moja przyjaciółka bardzo mi pomaga, ale często jak zostaję sama to nie mam siły.Jest źle ponieważ nie śpię najlepiej, dalej odczuwam ucisk w brzuchu, szczególnie nasila się rano i wieczorem, za każdym razem kiedy próbuję zasnąć. Nie jadłam nic od piątku, rano czasem trzy gryzy kanapki i to na cały dzień mi wystarczało, przede wszystkim dużo piłam słodkich napoi. W środę (wczoraj) zjadłam normalny posiłek, mama przyniosła babcine pierogi, zjadłam w końcu ze smakiem, ale chwilę później wszystko zwróciłam.Jestem szczupłą osobą, bo ważę tylko 44 kg, na 160 cm wzrostu. Schudłam bardzo w czasie związku właśnie. Mój wcześniejszy tryb życia dużo sie różnił od tego w czasie związku. Po szkole siedziałam w domu, nie miałam ochoty wychodzić, często się objadałam. Od kiedy go poznałam, moje życie nabrało sensu, miałam motywację do wszystkiego, dużo rzeczy razem robiliśmy, praktycznie nie przebywałam w domu, a nawet czułam się u niego lepiej. Nie mogę przestać o nim myśleć. Każdy dzień spędzałam z nim, każdy dzień zaczynałam rozmową z nim. Nie rozumiem dlaczego ja tak to przeżywam, a on normalnie funkcjonuje. A przede wszystkim nie rozumiem tego, że tak szybko znalazł sobie pocieszenie, nawet jeśli przestał mnie kochać, to przecież każdy dzień spędzaliśmy razem, nie mógł tak po prostu w ciągu tygodnia o mnie zapomnieć.. Chyba, że chce zastąpić nią moje miejsce.. Co o tym sądzicie? Nienawidze go, jednocześnie dalej kocham..ale nie chcę się czuć winna za rozpad tego związku, bo oboje zawiniliśmy.Nie mógł oczekiwać ode mnie zmiany, bo przecież pokochał mnie taką jaką byłam. Może brakowało mu wolności, zabawy? Ale dlaczego tak szybko się pocieszył? Ja dalej płaczę, nie wiem co mam zrobić, nie widzę sensu w niczym, wszystko dla mnie straciło ważność. Boję się wyjść na miasto, bo boję się, że ich spotkam. Nie rozstaliśmy się w zgodzie, dlatego obawiam się, że jeszcze będzie mnie krzywdził..

Zobacz podobne tematy :
Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył

Zapomniałam dodać, że jego nowe pocieszenie to ta sama dziewczyna, którą wtedy ''wykorzystał'' i pisał do niej, aby mnie zranić..

3

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył

Zawsze czytając cos takiego myślę.....

Co jest nie tak w domach rodzinnych, ze kobiety pozwalają sie TAK traktować partnerom???

On mu jest twoim tlenem ani twoja nerka!
Żaden facet nie jest
Tłumaczysz jego durne zachowania
Nie mówisz o tym co cie boli żeby nie prowokować kłótni...to ma byc związek?
A nawet ci sie nie podobał....ale wychodzil wydreptał i leżysz mu u stop....? Wiecznie ten sam schemat. Tak widzisz,swoje życie? Bo schematy sie powiela....
Zostaw, odejdź i zastanów sie nad sobą
NAD SOBĄ

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył
flowerbykenzo napisał/a:

Zawsze czytając cos takiego myślę.....

Co jest nie tak w domach rodzinnych, ze kobiety pozwalają sie TAK traktować partnerom???

On mu jest twoim tlenem ani twoja nerka!
Żaden facet nie jest
Tłumaczysz jego durne zachowania
Nie mówisz o tym co cie boli żeby nie prowokować kłótni...to ma byc związek?
A nawet ci sie nie podobał....ale wychodzil wydreptał i leżysz mu u stop....? Wiecznie ten sam schemat. Tak widzisz,swoje życie? Bo schematy sie powiela....
Zostaw, odejdź i zastanów sie nad sobą
NAD SOBĄ

Wiem, że powinnam dać sobie spokój, zerwałam z nim kontakt, ale nie rozumiem dlaczego w ten sposób mnie potraktował.
W związku był zupełnie innym człowiekiem. A ja nie mogłam przewidzieć, że tak to się skończy. To był pierwszy taki związek, któremu się cała oddałam, zaangażowałam, mieliśmy plany. I nie zastanawiałam się, byłam spontaniczna, cieszyłam się chwilą, myślałam, że to będzie trwało wiecznie.

5

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył
AleksandraBasia123 napisał/a:

Cześć wszystkim.
Mieszkaliśmy od siebie 3 km, mimo, iż w jednym mieście, on nie miał samochodu i musieliśmy sobie radzić. Mimo odległości praktycznie każdy dzień spędzaliśmy razem.


Wow aż 3 km całe, no fakt jak nie ma auta to można zbankrutować na taksówkach.
Myślę że gdyby miał auto było by wam znacznie łatwiej częstszy kontakt... Po za tym kobieto dziewczyno, nie wiem, ale naprawdę kłóciłaś się podczas meczu z jego bratem? odnośnie piłki? I dziwisz się? to był gwóźdź do trumny, raz że piłka to męski świat, dwa że na pewno nie miałaś racji, trzy podczas oglądania meczu pewnie polski jeszcze, no meczu, czyli generalnie męskiego święta, nie dziw się że wziął stronę brata, wszak podczas samczej posiadówy podsycanej meczem, faceci mogą wykazywać się rożnymi męskimi zachowaniami w tym solidarność męska, jeżeli grała Polska to pewnie solidarnie i z przyzwyczajenia byli gotowi na przegraną, czyli łączyli się w bólu i w takim momencie oczekujesz że twój facet się wyłamie.
Oj...
No trudno jebło to jebło, nie ma co drążyć.
Głowa do góry są inni, na pewno znajdziesz kogoś o skromniejszych zainteresowaniach fana np bobslejów, średnio popularne, w telewizji transmisje rzadkie mniej szans na wtopę.
Pozdrawiam

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył

Tez to przechodzilam. Cudowny zwiazek, czulam, ze to juz na zawsze, a tu sie okazalo, ze wrecz przeciwnie. Dopiero sie z tego pozbieralam. Latwo nie bylo, ale da sie.
Posluchaj, nie blaznij sie przed facetem. Zadnego proszenia, blagania.
Dlsczego Cie tak potraktowal? Bo jest niedojrzaly emocjonalnie. Nie ma sensu sie nad tym zastanawiac.

7

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył

Potraktował cie tak bo nie został nauczony szacunku do ludzi....nie wiem, w domu może, albo wszystkie kolejne dziewczyny pozwalały sobie,wchodzić na głowę byle byl....
Takich facetów (kobiety oczywiście tez) jeszcze pewnie spotkasz w,zyciu nie raz, bo taki jest świat
Ważne byś umiała odkręcić sie od nich na pięcie
Nie dawała sie zmanipulować i wpędzić w poczucie,winy

Usiądź spokojnie, przeanalizuj wszystko, wyciągnij wnioski i idz dalej

8

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył
zabpth napisał/a:

jebło to jebło, nie ma co drążyć.

Przypomniałeś mivjeden  z moich ulubionych kawałów  big_smile

9 Ostatnio edytowany przez zabpth (2016-07-11 10:28:25)

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył
flowerbykenzo napisał/a:

Potraktował cie tak bo nie został nauczony szacunku do ludzi....nie wiem, w domu może, albo wszystkie kolejne dziewczyny pozwalały sobie,wchodzić na głowę byle byl....
Takich facetów (kobiety oczywiście tez) jeszcze pewnie spotkasz w,zyciu nie raz, bo taki jest świat
Ważne byś umiała odkręcić sie od nich na pięcie
Nie dawała sie zmanipulować i wpędzić w poczucie,winy

Usiądź spokojnie, przeanalizuj wszystko, wyciągnij wnioski i idz dalej

Potraktował ją tak bo dawno przestał kochać, może kochać za mocne słowo, dawno przestał cokolwiek czuć, często jest też tak że jak jedno z partnerów przestaje kochać to zaczyna traktować swojego partnera gorzej niż obcą osobę.
Dla tego tak potraktował bo już mu wisiała od dawna, co czuje co myśli, dla tego zajął stronę brata bo widocznie pokierował się logiką, serce już dawno przestało reagować na autorkę.
Pani trudno, nie wiem ile masz lat, ale chyba stara nie jesteś, szukaj sobie innych, skąd wiesz że ten był tym jedynym jak pewnie miałaś wcześniej ze dwa związki.
Optymizmu, głowa do góry.
Pozdrawiam
Ps. Taki efekt żebrania o uczucia, żebrając stajemy się żebrakami, i tak nas widzi osoba od której chcemy tych uczuć, i często tak traktuje.

10

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył

A ja uważam ze brak miłości nie powinien oznaczać braku szacunku....ale to pewnie pobożne życzenia...

Inna sprawa, ze ludzie traktują nas tak jak sobie na to sami pozwalamy....to straszne ale prawdziwe....

11

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył
flowerbykenzo napisał/a:

A ja uważam ze brak miłości nie powinien oznaczać braku szacunku....ale to pewnie pobożne życzenia...

Inna sprawa, ze ludzie traktują nas tak jak sobie na to sami pozwalamy....to straszne ale prawdziwe....

Tak jak napisałem wyżej o żebraniu.
Co do gościa wcale go nie tłumacze, pewnie że można zachować się na poziomie, no cóż wcześniej trzeba ten poziom jednak osiągnąć.
Nie wiem gdzie się podziała zwykła ludzka godność i szacunek do samego siebie.
Gdzie w nocy pisałem, że jak jesteśmy w chu**jowym układzie, związek, praca znajomi nie wiem wynajem chujowy cokolwiek, to trzeba umieć podjąć decyzje i wyjść z tego tak długo i tak często aż trafimy tam gdzie trzeba i z kim trzeba.
Prosta sprawa zadać pytanie jak się czuje w danej relacji/pracy/grupie znajomych/ cokolwiek co nam szkodzi
Jak jest dobrze to ok jak źle to zwijamy się. Nie rozumiem czemu ludzie lubią się maltretować co nimi powoduje strach? lenistwo? no to ok. Przecież w życiu chodzi o to żeby przeżyć je w jak największym szczęściu na tyle na ile to jest możliwe, ale przynajmniej zawsze do tego dążyć.

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył
flowerbykenzo napisał/a:

Potraktował cie tak bo nie został nauczony szacunku do ludzi....nie wiem, w domu może, albo wszystkie kolejne dziewczyny pozwalały sobie,wchodzić na głowę byle byl....
Takich facetów (kobiety oczywiście tez) jeszcze pewnie spotkasz w,zyciu nie raz, bo taki jest świat
Ważne byś umiała odkręcić sie od nich na pięcie
Nie dawała sie zmanipulować i wpędzić w poczucie,winy

Usiądź spokojnie, przeanalizuj wszystko, wyciągnij wnioski i idz dalej

Po dłuższych analizach dochodzę do wniosku, że może on po prostu sam nie wiedział czego chce. Na początku chciał mnie mieć na wyłączność, narzekał, że jestem do niego zdystansowana i przede wszystkim cały czas chciał mieć pewność, że jestem tylko jego, a miłość jest ślepa i nie docierało do mnie, że tak być nie może.. okazywał mi bardzo dużo zainteresowania, a kiedy dostał do czego chciał, jednak było mnie za dużo w jego życiu . Z czasem zaczęło mu to przeszkadzać coraz bardziej, uciekał, może poczuł, że zabrałam mu przestrzeń.. ale to chore, bo sam chciał, żebym była cały czas.
Staram się podnieść, dlatego opisałam tą sytuacje na tym forum. Chciałam usłyszeć opinie osób trzecich, jak to wygląda z Waszego punktu widzenia.
Chce zrozumieć swój błąd i zacząć wszystko od nowa.

13

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył

A ja widze druga strone sytuacji. Autorka sama przyznaje ze nie zalezalo jej na chlopaku na poczatku, nie podobal sie jej, zaczela sie z nim spotykac bo kolezanka namowila. Zapewne mialo to odzwierciedlenie w traktowaniu jego osoby (jazdy klotnie i swiadomosc ze on jako ten ktoremu bardziej zalezy pierwszy przeprosi niezaleznie od tego czy jego wina czy nie). Chlopak byl zaangazowany bardzo wiec przymykal na to oko byle nie stracic dziewczyny ale wkoncu zbrzydly mu te fochy i takie traktowanie i zerwal. Wtedy szok...jak to? yikes Taki pewniak co to mial byc na zawsze i mozna bylo z nim robic wszystko jak z pluszakiem a on cierpliwie znosil. Jakos watpie zeby to byla milosc Autorko raczej przyzwyczajenie i poczucie bezpieczenstwa ktore nagle Ci odebrano. No i awantura w domu brata chlopaka tez nie na miejscu . Mozna miec roznice zdan ale o ile nie obrazil Cie jakos tylko zwyczajnie nie zgadzal z Twoim zdaniem na temat pilki to robienie afery z tego powodu i ostentacyjne wychodzenie z  domu nie bylo oznaka ze "zmienilas sie i starasz nie robic awantur i miec humorow".
Oczywiscie chlopak w tym wszystkim tez zachowal sie na fair bo skoro juz powiedzial koniec to nalezalo byc konsekwentnym a nie dawac Ci szansy na chwile i po tygodniu prowadzac sie z inna, ta dziecinada z olewaniem sie potem zamiast rozstac normalnie tez byla niepotrzebna.
Tak czy siak teraz powinnas zajac sie soba i swoim zdrowiem a szczegolnie zaburzeniami odzywiania. Wyciagnij lekcje z tego zwiazku i postaraj sie nie popelniac tych samych bledow w przeszlosci. Przedewszystkim  nie wchodz na drugi raz w zwiazek z rozsadku bez uczuc bo to predzej czy pozniej sie zemsci a samo przyzwyczajenie i spedzanie ze soba czasu codzien to fajne podstawy pod  przyjazn a nie relacje zwiazkowa.

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył
feniks35 napisał/a:

A ja widze druga strone sytuacji. Autorka sama przyznaje ze nie zalezalo jej na chlopaku na poczatku, nie podobal sie jej, zaczela sie z nim spotykac bo kolezanka namowila. Zapewne mialo to odzwierciedlenie w traktowaniu jego osoby (jazdy klotnie i swiadomosc ze on jako ten ktoremu bardziej zalezy pierwszy przeprosi niezaleznie od tego czy jego wina czy nie). Chlopak byl zaangazowany bardzo wiec przymykal na to oko byle nie stracic dziewczyny ale wkoncu zbrzydly mu te fochy i takie traktowanie i zerwal. Wtedy szok...jak to? yikes Taki pewniak co to mial byc na zawsze i mozna bylo z nim robic wszystko jak z pluszakiem a on cierpliwie znosil. Jakos watpie zeby to byla milosc Autorko raczej przyzwyczajenie i poczucie bezpieczenstwa ktore nagle Ci odebrano. No i awantura w domu brata chlopaka tez nie na miejscu . Mozna miec roznice zdan ale o ile nie obrazil Cie jakos tylko zwyczajnie nie zgadzal z Twoim zdaniem na temat pilki to robienie afery z tego powodu i ostentacyjne wychodzenie z  domu nie bylo oznaka ze "zmienilas sie i starasz nie robic awantur i miec humorow".
Oczywiscie chlopak w tym wszystkim tez zachowal sie na fair bo skoro juz powiedzial koniec to nalezalo byc konsekwentnym a nie dawac Ci szansy na chwile i po tygodniu prowadzac sie z inna, ta dziecinada z olewaniem sie potem zamiast rozstac normalnie tez byla niepotrzebna.
Tak czy siak teraz powinnas zajac sie soba i swoim zdrowiem a szczegolnie zaburzeniami odzywiania. Wyciagnij lekcje z tego zwiazku i postaraj sie nie popelniac tych samych bledow w przeszlosci. Przedewszystkim  nie wchodz na drugi raz w zwiazek z rozsadku bez uczuc bo to predzej czy pozniej sie zemsci a samo przyzwyczajenie i spedzanie ze soba czasu codzien to fajne podstawy pod  przyjazn a nie relacje zwiazkowa.

Przyznaję, że na początku nie byłam uległa, kochaniutka itd. Wręcz przeciwnie. Był zaangażowany, ale w momencie kiedy ja się zaangażowałam i starałam się, przyznawałam się do błędów, on czuł się idealny, nie miał sobie nigdy nic do zarzucenia. A jak wiadomo ludzie kłócą się z różnych, niezależnych od siebie samych powodów. Mam mocny charakter i jeśli chodzi o tą kłótnie, to miałam tak po prostu powiedzieć, że się z nimi zgadzam, przytaknąć, bo oni tak uważają? Wyszłam, bo poczułam się wyproszona.

15 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-07-11 11:26:55)

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył
AleksandraBasia123 napisał/a:
feniks35 napisał/a:

A ja widze druga strone sytuacji. Autorka sama przyznaje ze nie zalezalo jej na chlopaku na poczatku, nie podobal sie jej, zaczela sie z nim spotykac bo kolezanka namowila. Zapewne mialo to odzwierciedlenie w traktowaniu jego osoby (jazdy klotnie i swiadomosc ze on jako ten ktoremu bardziej zalezy pierwszy przeprosi niezaleznie od tego czy jego wina czy nie). Chlopak byl zaangazowany bardzo wiec przymykal na to oko byle nie stracic dziewczyny ale wkoncu zbrzydly mu te fochy i takie traktowanie i zerwal. Wtedy szok...jak to? yikes Taki pewniak co to mial byc na zawsze i mozna bylo z nim robic wszystko jak z pluszakiem a on cierpliwie znosil. Jakos watpie zeby to byla milosc Autorko raczej przyzwyczajenie i poczucie bezpieczenstwa ktore nagle Ci odebrano. No i awantura w domu brata chlopaka tez nie na miejscu . Mozna miec roznice zdan ale o ile nie obrazil Cie jakos tylko zwyczajnie nie zgadzal z Twoim zdaniem na temat pilki to robienie afery z tego powodu i ostentacyjne wychodzenie z  domu nie bylo oznaka ze "zmienilas sie i starasz nie robic awantur i miec humorow".
Oczywiscie chlopak w tym wszystkim tez zachowal sie na fair bo skoro juz powiedzial koniec to nalezalo byc konsekwentnym a nie dawac Ci szansy na chwile i po tygodniu prowadzac sie z inna, ta dziecinada z olewaniem sie potem zamiast rozstac normalnie tez byla niepotrzebna.
Tak czy siak teraz powinnas zajac sie soba i swoim zdrowiem a szczegolnie zaburzeniami odzywiania. Wyciagnij lekcje z tego zwiazku i postaraj sie nie popelniac tych samych bledow w przeszlosci. Przedewszystkim  nie wchodz na drugi raz w zwiazek z rozsadku bez uczuc bo to predzej czy pozniej sie zemsci a samo przyzwyczajenie i spedzanie ze soba czasu codzien to fajne podstawy pod  przyjazn a nie relacje zwiazkowa.

Przyznaję, że na początku nie byłam uległa, kochaniutka itd. Wręcz przeciwnie. Był zaangażowany, ale w momencie kiedy ja się zaangażowałam i starałam się, przyznawałam się do błędów, on czuł się idealny, nie miał sobie nigdy nic do zarzucenia. A jak wiadomo ludzie kłócą się z różnych, niezależnych od siebie samych powodów. Mam mocny charakter i jeśli chodzi o tą kłótnie, to miałam tak po prostu powiedzieć, że się z nimi zgadzam, przytaknąć, bo oni tak uważają? Wyszłam, bo poczułam się wyproszona.

To ze sie z Toba nie zgodzili nie znaczy ze Cie wyprosili. Istnieje cos takiego jak uszanowanie czyjegos zdania przy jednoczesnym pozostaniu przy swoim. A Ty oczekiwalas ze oni ulegna i powiedza ok to Ty masz racje a skoro tak nie zrobili to foch i trzask drzwiami. Tak to nie dziala smile
Edit: no imagiczne slowo "czulam" czyli de facto nie wyprosili Cie a czuc mozna sobie rozne rzeczy i niekoniecznie jest to odczucie adekwatne ze stanem faktycznym. Mysle ze pora popracowac nad temperamentem bo jestes dosc dominujaca i krewka. Chlopak oddaje Ci rzeczy i wspolne foto a Ty je rozbijasz przy nim i lejesz go w twarz.

16

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył

Jak by nie było i co by nie było przyczyną, to już za wami, na pewno za nim.
Jak definitywnie zakończyliście, i zaczął prowadzać się z tą druga to znaczy że już od dawna miał wywalone. Ludzie często kończą relacje, ale jakieś uczucia siłą rozpędu jeszcze się tlą, podobnie jak by przestał czuć na chwile przed rozstaniem.
Takie szybkie pocieszenie nie miało by miejsca, wydaje mi się że jak za pierwszym razem coś tam ćwiczył to już wtedy był jakiś czas po.
Może tamta nie mogła się określić, po zatem wyżebrałaś powrót, może zgodził po prostu bo nie potrafił odmówić,
Popatrz, nie ustaliliście że wracacie do siebie przez tel, czy fejsa. Tak nie da się namówić kogoś kto nie chce, za to twarzą w twarz już mogą być problemy z odmową, emocje uczucia, czyjaś krzywda, nie zły pierdolnik w głowie. Dla tego jak się zeszliście, przeważnie jak się ludzie schodzą osoba która odeszła zachowuje się słabo, wynika to niejako z tego że została przymuszona do woli partnera/partnerki, stąd takie zachowania.
Dla tego jak byliście daleko od siebie 3km, i mieliście kontakt elektroniczny to potrafił być oschły i nie okazywać uczuć bo tak jest łatwiej bo na odległość jest łatwiej, nie trzeba nikomu w oczy patrzeć, ale nie tylko na odległość, często porostu ktoś przymuszony do powrotu czuje złość, i nie potrafi nie okazywać złości komuś kto przymusił go do czegoś czego nie chciał, zwłaszcza jak z tej jednej strony nie ma żadnych  już uczuć.
Pozdrawiam

17

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył
zabpth napisał/a:
flowerbykenzo napisał/a:

A ja uważam ze brak miłości nie powinien oznaczać braku szacunku....ale to pewnie pobożne życzenia...

Inna sprawa, ze ludzie traktują nas tak jak sobie na to sami pozwalamy....to straszne ale prawdziwe....

Tak jak napisałem wyżej o żebraniu.
Co do gościa wcale go nie tłumacze, pewnie że można zachować się na poziomie, no cóż wcześniej trzeba ten poziom jednak osiągnąć.
Nie wiem gdzie się podziała zwykła ludzka godność i szacunek do samego siebie.
Gdzie w nocy pisałem, że jak jesteśmy w chu**jowym układzie, związek, praca znajomi nie wiem wynajem chujowy cokolwiek, to trzeba umieć podjąć decyzje i wyjść z tego tak długo i tak często aż trafimy tam gdzie trzeba i z kim trzeba.
Prosta sprawa zadać pytanie jak się czuje w danej relacji/pracy/grupie znajomych/ cokolwiek co nam szkodzi
Jak jest dobrze to ok jak źle to zwijamy się. Nie rozumiem czemu ludzie lubią się maltretować co nimi powoduje strach? lenistwo? no to ok. Przecież w życiu chodzi o to żeby przeżyć je w jak największym szczęściu na tyle na ile to jest możliwe, ale przynajmniej zawsze do tego dążyć.


strach

18

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył
feniks35 napisał/a:

A ja widze druga strone sytuacji. Autorka sama przyznaje ze nie zalezalo jej na chlopaku na poczatku, nie podobal sie jej, zaczela sie z nim spotykac bo kolezanka namowila. Zapewne mialo to odzwierciedlenie w traktowaniu jego osoby (jazdy klotnie i swiadomosc ze on jako ten ktoremu bardziej zalezy pierwszy przeprosi niezaleznie od tego czy jego wina czy nie). Chlopak byl zaangazowany bardzo wiec przymykal na to oko byle nie stracic dziewczyny ale wkoncu zbrzydly mu te fochy i takie traktowanie i zerwal. Wtedy szok...jak to? yikes Taki pewniak co to mial byc na zawsze i mozna bylo z nim robic wszystko jak z pluszakiem a on cierpliwie znosil. Jakos watpie zeby to byla milosc Autorko raczej przyzwyczajenie i poczucie bezpieczenstwa ktore nagle Ci odebrano. No i awantura w domu brata chlopaka tez nie na miejscu . Mozna miec roznice zdan ale o ile nie obrazil Cie jakos tylko zwyczajnie nie zgadzal z Twoim zdaniem na temat pilki to robienie afery z tego powodu i ostentacyjne wychodzenie z  domu nie bylo oznaka ze "zmienilas sie i starasz nie robic awantur i miec humorow".
Oczywiscie chlopak w tym wszystkim tez zachowal sie na fair bo skoro juz powiedzial koniec to nalezalo byc konsekwentnym a nie dawac Ci szansy na chwile i po tygodniu prowadzac sie z inna, ta dziecinada z olewaniem sie potem zamiast rozstac normalnie tez byla niepotrzebna.
Tak czy siak teraz powinnas zajac sie soba i swoim zdrowiem a szczegolnie zaburzeniami odzywiania. Wyciagnij lekcje z tego zwiazku i postaraj sie nie popelniac tych samych bledow w przeszlosci. Przedewszystkim  nie wchodz na drugi raz w zwiazek z rozsadku bez uczuc bo to predzej czy pozniej sie zemsci a samo przyzwyczajenie i spedzanie ze soba czasu codzien to fajne podstawy pod  przyjazn a nie relacje zwiazkowa.

Zgadzam się z feniks35. Trudno w tym przypadku stwierdzić kto naprawdę zawinił. Najpierw on się starał, a potem Ty rzuciłaś dla niego wszystko - błąd. Jak się wydaje, jesteś też nieustępliwa w dyskusji, walczysz do upadłego byle udowodnić swoją rację? Takie podejście na dłuższą metę może być męczące, co nie znaczy, że go usprawiedliwiam.
Ale  zwróciłam uwagę na coś innego, mianowicie, Twoją nieumiejętność panowania nad emocjami. To, co tutaj opisałaś kwalifikuje Cię na terapię.
Uwierz, nikt, po za może mamą albo siostrą (jeśli posiadasz) nie będzie Ci współczuł patrząc na histerię jaką urządzałaś w ostatnim czasie.
Histeria, rozpacz, nie spałaś, błagałaś, znowu histeria, wymiotowałaś, nie jadłaś (on o tym wiedział? jak piszesz),  sądziłaś, że takie zachowanie spowoduje u niego co? litość, chciałaś litości?  Nikt normalny nie zniesie czegoś podobnego, to żałosne. Być może jego lekceważąca postawa wobec Ciebie, ironia, spowodowana była właśnie takim Twoim zachowaniem.
Rozumiem, każdy człowiek reaguje inaczej, każdy ma inną odporność, jednak są chyba jakieś granice. Nie można tak zupełnie i dogłębnie pogrążać się, dlatego uważam, że mogłabyś nad tym popracować; joga, ew. terapia.

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył

To ze sie z Toba nie zgodzili nie znaczy ze Cie wyprosili. Istnieje cos takiego jak uszanowanie czyjegos zdania przy jednoczesnym pozostaniu przy swoim. A Ty oczekiwalas ze oni ulegna i powiedza ok to Ty masz racje a skoro tak nie zrobili to foch i trzask drzwiami. Tak to nie dziala smile
Edit: no imagiczne slowo "czulam" czyli de facto nie wyprosili Cie a czuc mozna sobie rozne rzeczy i niekoniecznie jest to odczucie adekwatne ze stanem faktycznym. Mysle ze pora popracowac nad temperamentem bo jestes dosc dominujaca i krewka. Chlopak oddaje Ci rzeczy i wspolne foto a Ty je rozbijasz przy nim i lejesz go w twarz.

   

Ale jeśli czułam się źle dlaczego miałabym tam zostać? Podniósł na mnie głos, a nie powinien. Mam swój honor i szacunek do siebie, nie żałuję tego, że nie uległam, bo chciałam zakończyć spór, mówiłam, że możemy mieć odmienne zdania, ale to nic nie dawało. Byłam spokojna i w momencie kiedy na mnie ''naskoczył'' nie wytrzymałam i wyszłam po chwili. Uderzyłam go w twarz za to, że nie wyjaśniliśmy sprawy do końca, a on celowo pokazywał, że ma kogoś nowego. Byliśmy jakiś czas razem, zresztą minął wtedy tylko tydzień od rozstania. Mógł poczekać z pokazywaniem publicznie swojej nowej miłości, wiedział, że mnie tym zrani doskonale. Chciał mnie tym zranić, bo niby po co dodawał zdjęcia z nią i to nie jedno, tylko kilka. Ledwo ją znał, prawdopodobnie było to jedno z ich pierwszych spotkań. A wiedział, że ze mną się jeszcze będzie musiał zobaczyć.

20

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył

Ahaa i daniem w twarz za niewyjasnienie sprawy do konca cos wyjasnilas? Jak dla mnie tylko zachowalas sie slabo i histerycznie. A juz jak czytam o dodawaniu zdjec z innymi na portalach i robienie o to afer  to mnie rzuca. Dzieci czy wy serio nie macie czym zyc tylko fb i innymi portalami ? Kto komu "polajkowal" dodal zablokowal i inne pierdy. Zycie relne jest wazne!

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył

Zgadzam się z feniks35. Trudno w tym przypadku stwierdzić kto naprawdę zawinił. Najpierw on się starał, a potem Ty rzuciłaś dla niego wszystko - błąd. Jak się wydaje, jesteś też nieustępliwa w dyskusji, walczysz do upadłego byle udowodnić swoją rację? Takie podejście na dłuższą metę może być męczące, co nie znaczy, że go usprawiedliwiam.
Ale  zwróciłam uwagę na coś innego, mianowicie, Twoją nieumiejętność panowania nad emocjami. To, co tutaj opisałaś kwalifikuje Cię na terapię.
Uwierz, nikt, po za może mamą albo siostrą (jeśli posiadasz) nie będzie Ci współczuł patrząc na histerię jaką urządzałaś w ostatnim czasie.
Histeria, rozpacz, nie spałaś, błagałaś, znowu histeria, wymiotowałaś, nie jadłaś (on o tym wiedział? jak piszesz),  sądziłaś, że takie zachowanie spowoduje u niego co? litość, chciałaś litości?  Nikt normalny nie zniesie czegoś podobnego, to żałosne. Być może jego lekceważąca postawa wobec Ciebie, ironia, spowodowana była właśnie takim Twoim zachowaniem.
Rozumiem, każdy człowiek reaguje inaczej, każdy ma inną odporność, jednak są chyba jakieś granice. Nie można tak zupełnie i dogłębnie pogrążać się, dlatego uważam, że mogłabyś nad tym popracować; joga, ew. terapia.

Nigdy nie poczułam takiej straty, czułam się źle, że nie mógł chociaż zakończyć tego z honorem. Może masz rację, że nie powinnam tak reagować, ale on nie wie o mojej reakcji na to rozstanie. Tak na prawdę to tylko wie, że byłam u niego, nie zastałam go i to na naszym spotkaniu. W smsach też nie wypisywałam namiętnie tego, że nie dam bez niego rady i tego jak się czuję. W momencie kiedy mnie spławiał, dawałam sobie spokój z pisaniem.. Nic na siłę. Nie robiłam scen przede wszystkim. Jedyną osobą, a raczej osobami, które widziały mój stan, to moja przyjaciółka oraz bliska rodzina. Jak się z nim spotkałam, nie chciałam, żeby wiedział, że cierpię, bo po co? Wiedziałam, że nic to już nie zmieni. Nie czuję dziś tego co czułam w pierwszych dniach, bo mam wsparcie bliskich mi osób. Ale przychodzą chwile kiedy po prostu robi mi się źle i się rozklejam. Nie mam tu na myśli histerii, że krzyczę czy coś w tym stylu. Raczej taki napad płaczu, ból, że to tak się skończyło. Dawałam z siebie wszystko co mogłam, tak mi się przynajmniej wydaje. Dopiero teraz też dostrzegam co źle robiłam, ale może właśnie to miała być dla mnie lekcja, żeby więcej tak nie robić. Chcę zmienić coś w swoim życiu i po prostu, żeby ta tęsknota, brak tej osoby zniknął, nie był tak intensywny momentami.

22

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył

Autorka, co do akcji z bratem, jakoś odnoszę wrażenie że niezupełnie nie świadomie pchnęłaś rozmowę w takim kierunku.
Wydaję mi się że chciałaś wywołać określona reakcje u swojego chłopaka, pokazać sobie że jest ok. Być może pokazać i bratu, pewnie coś mataczył w waszej relacji, więc mały pokaz siły nie zaszkodzi co nie? No cóż jesteś kolejna osobą która próbuje wywołać określoną reakcję partnera, przy czym jest to na kierowane na osobę która w założeniu ma odwzajemniać uczucia, a później zonk.
Też tak robiłem, stwarzałem sytuacje żeby dać lasce do zrumienia, że źle traktuje i tak dalej, właśnie poprzez wywołanie określonej postawy. Nie działało bo miała wyjebke, a tego nie zakładałem.
Pozdro
Było minęło nie roztrząsaj, wstań otrzep się, walnij klina na kaca, i dalej do boju.

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył
zabpth napisał/a:

Autorka, co do akcji z bratem, jakoś odnoszę wrażenie że niezupełnie nie świadomie pchnęłaś rozmowę w takim kierunku.
Wydaję mi się że chciałaś wywołać określona reakcje u swojego chłopaka, pokazać sobie że jest ok. Być może pokazać i bratu, pewnie coś mataczył w waszej relacji, więc mały pokaz siły nie zaszkodzi co nie? No cóż jesteś kolejna osobą która próbuje wywołać określoną reakcję partnera, przy czym jest to na kierowane na osobę która w założeniu ma odwzajemniać uczucia, a później zonk.
Też tak robiłem, stwarzałem sytuacje żeby dać lasce do zrumienia, że źle traktuje i tak dalej, właśnie poprzez wywołanie określonej postawy. Nie działało bo miała wyjebke, a tego nie zakładałem.
Pozdro
Było minęło nie roztrząsaj, wstań otrzep się, walnij klina na kaca, i dalej do boju.

Chciałabym wyciągnąć z tego rozstania jakieś wnioski i nie popełniać więcej tych samych błędów. Może faktycznie niepotrzebnie się odezwałam, ale nie spodziewałam się, że temat piłki nożnej może ostatecznie zakończyć nasz związek. I z drugiej strony może to było kropelką w oceanie, jego reakcja, że od razu zrywa była nie potrzebna. Jak chciał to zakończyć to rzeczywiście mógł to zrobić wcześniej. Chodzi o to, że jak spędzaliśmy razem czas, czy nawet w łóżku nie zachowywał się inaczej wobec mnie. Ja się też obawiałam, że jak powiem coś nie tak to jego to zdenerwuje i stwierdzi, że się nie zmieniłam i zerwie. Może to też było moją głupotą, że obiecałam mu zmianę, a tak naprawdę po prostu dusiłam emocje w sobie. Kurczowo na siłe trzymałam go przy sobie, a może gdybyśmy wcześniej się rozstali, i ja bym go nie zmuszała do powrotu to przede wszystkim byłoby inaczej. Jakbym zrozumiała coś wcześniej nie teraz? Może faktycznie nie potrafiłam postawić się w jego sytuacji, może jakbym sama dała sobie czas to rozstałabym się z nim w zgodzie i nie byłoby tych sytuacji..

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył
feniks35 napisał/a:

Ahaa i daniem w twarz za niewyjasnienie sprawy do konca cos wyjasnilas? Jak dla mnie tylko zachowalas sie slabo i histerycznie. A juz jak czytam o dodawaniu zdjec z innymi na portalach i robienie o to afer  to mnie rzuca. Dzieci czy wy serio nie macie czym zyc tylko fb i innymi portalami ? Kto komu "polajkowal" dodal zablokowal i inne pierdy. Zycie relne jest wazne!


A jak powinnam się zachować? Dlaczego dzieci? Ja nie wiedziałam o tym, że dodaje cokolwiek. Zostałam tylko poinformowana o tym, że był z nową na mieście i te zdjęcia dodał, sama nic takiego nie robiłam, bo moim zdaniem to było właśnie niedojrzałe. Nie śledzę go na wszystkich możliwych portalach, a fb jest tylko formą kontaktu ze znajomymi. Ale zabolał fakt, że nie potrafił ze mną porozmawiać, albo poczekać do naszego ostatniego spotkania i dopiero się umawiać. Nie zabraniam mu z nikim być, ale on jest w porządku wobec tej dziewczyny? On jest świeżo po związku, jednak byłam w jego życiu i mógł dać sobie czas i nikogo w ten sposób nie ranić.

25

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył
AleksandraBasia123 napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Ahaa i daniem w twarz za niewyjasnienie sprawy do konca cos wyjasnilas? Jak dla mnie tylko zachowalas sie slabo i histerycznie. A juz jak czytam o dodawaniu zdjec z innymi na portalach i robienie o to afer  to mnie rzuca. Dzieci czy wy serio nie macie czym zyc tylko fb i innymi portalami ? Kto komu "polajkowal" dodal zablokowal i inne pierdy. Zycie relne jest wazne!


A jak powinnam się zachować? Dlaczego dzieci? Ja nie wiedziałam o tym, że dodaje cokolwiek. Zostałam tylko poinformowana o tym, że był z nową na mieście i te zdjęcia dodał, sama nic takiego nie robiłam, bo moim zdaniem to było właśnie niedojrzałe. Nie śledzę go na wszystkich możliwych portalach, a fb jest tylko formą kontaktu ze znajomymi. Ale zabolał fakt, że nie potrafił ze mną porozmawiać, albo poczekać do naszego ostatniego spotkania i dopiero się umawiać. Nie zabraniam mu z nikim być, ale on jest w porządku wobec tej dziewczyny? On jest świeżo po związku, jednak byłam w jego życiu i mógł dać sobie czas i nikogo w ten sposób nie ranić.

Posluchaj ja wiem ze mile to to nie bylo ale na co liczylas? Ze bedzie Cie prosil o pozwolenie na umawianie sie z inna? Moze jeszcze narzucisz mu okres karencji na spotykanie sie z kims nowym np 6 mscy od waszego rozstania. No niestety ale przeliczylas sie. On uznal ze poinformowana o rozstaniu zostalas wczesniej a ostatnie spotkanie ma na celu tylko rozliczenie sie z rzeczy. Pewnie ze dla Ciebie wizja jego z nowa dzeiwczyna mila nie jest bo wolalabs zeby lizal rany po rozstaniu jak Ty ale no coz on prawdopodobnie juz dawno oswoil sie psychicznie z mysla o waszym ewentualnym rozstaniu i gdy stalo sie ono faktem szybko ruszyl do przodu.

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył
feniks35 napisał/a:
AleksandraBasia123 napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Ahaa i daniem w twarz za niewyjasnienie sprawy do konca cos wyjasnilas? Jak dla mnie tylko zachowalas sie slabo i histerycznie. A juz jak czytam o dodawaniu zdjec z innymi na portalach i robienie o to afer  to mnie rzuca. Dzieci czy wy serio nie macie czym zyc tylko fb i innymi portalami ? Kto komu "polajkowal" dodal zablokowal i inne pierdy. Zycie relne jest wazne!


A jak powinnam się zachować? Dlaczego dzieci? Ja nie wiedziałam o tym, że dodaje cokolwiek. Zostałam tylko poinformowana o tym, że był z nową na mieście i te zdjęcia dodał, sama nic takiego nie robiłam, bo moim zdaniem to było właśnie niedojrzałe. Nie śledzę go na wszystkich możliwych portalach, a fb jest tylko formą kontaktu ze znajomymi. Ale zabolał fakt, że nie potrafił ze mną porozmawiać, albo poczekać do naszego ostatniego spotkania i dopiero się umawiać. Nie zabraniam mu z nikim być, ale on jest w porządku wobec tej dziewczyny? On jest świeżo po związku, jednak byłam w jego życiu i mógł dać sobie czas i nikogo w ten sposób nie ranić.

Posluchaj ja wiem ze mile to to nie bylo ale na co liczylas? Ze bedzie Cie prosil o pozwolenie na umawianie sie z inna? Moze jeszcze narzucisz mu okres karencji na spotykanie sie z kims nowym np 6 mscy od waszego rozstania. No niestety ale przeliczylas sie. On uznal ze poinformowana o rozstaniu zostalas wczesniej a ostatnie spotkanie ma na celu tylko rozliczenie sie z rzeczy. Pewnie ze dla Ciebie wizja jego z nowa dzeiwczyna mila nie jest bo wolalabs zeby lizal rany po rozstaniu jak Ty ale no coz on prawdopodobnie juz dawno oswoil sie psychicznie z mysla o waszym ewentualnym rozstaniu i gdy stalo sie ono faktem szybko ruszyl do przodu.

Nic z tych rzeczy. Może masz rację. Ale wiedział, że ja się z tym rozstaniem nie pogodzę, jeśli nie pokazywał mi, że nic do mnie nie czuje. Wręcz przeciwnie było jak zawsze. Jeśli to była decyzja dłuższa to chyba chociaż w tydzień przed widziałabym, że jest jakiś zamyślony, niepewny. Nie zachowywał się inaczej nawet w dniu kłótni. Powiem tak w tym samym dniu przed pójściem do jego brata kochaliśmy się i wszystko było w porządku. Może jakby nabrał do mnie dystansu, cokolwiek. A on ukrywał, kłamał mi w żywe oczy, że mnie kocha. Wybuchł po kłótni i kilka dni później już do niej poleciał. Albo chociaż mógł postawić sprawę jasno, a on jeszcze mi pisał jak oboje unikaliśmy spotkania ( najpierw ja, później on), że go nie ma w mieście. A w tym samym dniu był widziany z nią, ale wieczorem. Równie dobrze mógł po pracy załatwić szybko ze mną sprawę i luz. Pisał do mnie po tym jak ją do domu odprowadził. Ona raczej o tym nie wiedziała. A chyba powinna wiedzieć.

27 Ostatnio edytowany przez zabpth (2016-07-11 12:51:17)

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył

Już nie ważne, było minęło chcesz tracić czas na umartwianie się?
autorko brzmisz jak byś faktycznie coś zakumkała, przeważnie są lamenty że chce wrócić, i masa dziwnych pomysłowi żałosnych. Przynajmniej nie zakładasz kolejnego powrotu.
Ile masz lat i ile związków miałaś przed sobą.
Ja uważam że ja coś nie idzie to szkoda czasu, next. Sam nie mam doświadczenia jeżeli chodzi o związki, także swój obecny tez spierd***, mimo że jest fajnie póki co. Nic to, wtedy dalej, bo jak inaczej znaleźć odpowiednią osobę, jak drugi związek w życiu i wali się i w ogóle sraczka, ale nie bo to jedyna/jedyny.
Nie pyknie trudno next.
Zawsze mnie dziwi że ktoś traci godność i szacunek a przedewszystkim cenny czas na tą jedyną czy jedynego, będąc raptem dwa razy czy trzy w związku, gdzie na świecie jest 5mld ludzi. Niesamowity fart trafić za 1 2 czy 3 razem na tą właściwą osobę.
Dla tego jak agonia, to nie ma co się oglądać, agonia czyli jest już tylko źle, szkoda czasu.
Ja pierwszą miłość rozwinąłem chwile przed 30. Wcześniej nie pchałem się w układy bo nigdy mi nie zależało zawsze zwijałem się jak zaczynały gadać w innym języku.  Swoim zakochaniem krótko się nacieszyłem,panna  szybko mnie zdeptała ale też szybko uciąłem, nigdy nikt mnie nie traktował w ten sposób, może nie jakieś katowanie ale intencje i premedytacja. Czułem się źle a miało być fajnie.
Stop powiedziałem i tyle, od razu poczułem ulgę mimo że dupę żal ściskał. Nawet nic jej nie oznajmiałem i tak miała wywalone, zresztą od podjęcia decyzji miało mnie już to nie obchodzić.
Chwilę się poużalałem nad sobą, szybko przeszło, uważałem że za szybko przecież do końca życia miałem być skrzywdzony, a moje twarz już na zawsze miała przybrać posępny wyraz, zdradzając jedynie zamierzchłą tajemnice połączona z tragedią.
I dupa dwa tygodnie później, koniec, wcale nie chciałem końca, bajzel na chacie, w pracy miałem luzy, ale jak wyczaili że mi przeszło to się skończyło, próbowałem jeszcze ściemniać ale była już beka tylko. I w ogóle wiarygodność taki lament, znajomi mnie pocieszali, no bo pierwszy raz a tu było minęło
Ale jak doszedłem do siebie to wiesz co pomyślałem, że takie zakochanie to zajebista sprawa, trzeba powtórzyć i generalnie w tym kierunku. I tak robię w miedzy czasie zaliczyłem wtopy związane z dawnymi przyzwyczajeniami, ale to na chwilę było w celach biologicznych:]

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył
zabpth napisał/a:

Już nie ważne, było minęło chcesz tracić czas na umartwianie się?
autorko brzmisz jak byś faktycznie coś zakumkała, przeważnie są lamenty że chce wrócić, i masa dziwnych pomysłowi żałosnych. Przynajmniej nie zakładasz kolejnego powrotu.
Ile masz lat i ile związków miałaś przed sobą.
Ja uważam że ja coś nie idzie to szkoda czasu, next. Sam nie mam doświadczenia jeżeli chodzi o związki, także swój obecny tez spierd***, mimo że jest fajnie póki co. Nic to, wtedy dalej, bo jak inaczej znaleźć odpowiednią osobę, jak drugi związek w życiu i wali się i w ogóle sraczka, ale nie bo to jedyna/jedyny.
Nie pyknie trudno next.
Zawsze mnie dziwi że ktoś traci godność i szacunek a przedewszystkim cenny czas na tą jedyną czy jedynego, będąc raptem dwa razy czy trzy w związku, gdzie na świecie jest 5mld ludzi. Niesamowity fart trafić za 1 2 czy 3 razem na tą właściwą osobę.
Dla tego jak agonia, to nie ma co się oglądać, agonia czyli jest już tylko źle, szkoda czasu.
Ja pierwszą miłość rozwinąłem chwile przed 30. Wcześniej nie pchałem się w układy bo nigdy mi nie zależało zawsze zwijałem się jak zaczynały gadać w innym języku.  Swoim zakochaniem krótko się nacieszyłem,panna  szybko mnie zdeptała ale też szybko uciąłem, nigdy nikt mnie nie traktował w ten sposób, może nie jakieś katowanie ale intencje i premedytacja. Czułem się źle a miało być fajnie.
Stop powiedziałem i tyle, od razu poczułem ulgę mimo że dupę żal ściskał. Nawet nic jej nie oznajmiałem i tak miała wywalone, zresztą od podjęcia decyzji miało mnie już to nie obchodzić.
Chwilę się poużalałem nad sobą, szybko przeszło, uważałem że za szybko przecież do końca życia miałem być skrzywdzony, a moje twarz już na zawsze miała przybrać posępny wyraz, zdradzając jedynie zamierzchłą tajemnice połączona z tragedią.
I dupa dwa tygodnie później, koniec, wcale nie chciałem końca, bajzel na chacie, w pracy miałem luzy, ale jak wyczaili że mi przeszło to się skończyło, próbowałem jeszcze ściemniać ale była już beka tylko. I w ogóle wiarygodność taki lament, znajomi mnie pocieszali, no bo pierwszy raz a tu było minęło
Ale jak doszedłem do siebie to wiesz co pomyślałem, że takie zakochanie to zajebista sprawa, trzeba powtórzyć i generalnie w tym kierunku. I tak robię w miedzy czasie zaliczyłem wtopy związane z dawnymi przyzwyczajeniami, ale to na chwilę było w celach biologicznych:]

Mam 18 lat, i chodzę do technikum. Nie szukam zabaw, ani facetów w swoim wieku, bo wiem, że to są niedoświadczone osoby. On ma 21 lat i wydawało się, że ma już poukładane w głowie. Nie mam zamiaru się długo nad sobą użalać, ale jeśli będę czuła, że muszę się wypłakać to się wypłaczę, wstanę i pójdę dalej. Jakieś uczucia do niego żywiłam, zaufałam mu i potrzeba czasu, żebym przestała za nim tęsknić itd. Mam zamiar zmienić swoje życie, jestem szczupłą osobą i może to jest ten czas, żeby to zmienić, pójść do dietetyka, na siłownię, nabrać ciałka. Zadbać o siebie przede wszystkim. Mam wsparcie, nie zostanę z tym sama. A może kiedyś będę to wspominać jako czas dla mnie, że to była jego dobra decyzja. Wiem, że sobie dam radę, bo jestem silną osobą. Może po prostu pierwszy raz ktoś mnie postawił w takiej sytuacji i nie wiedziałam jak się zachować. Jestem jeszcze młoda i wiem, że wszystko przede mną, ale przecież nie mogłam od razu zapomnieć o osobie, która jednak w jakiś sposób była mi bardzo bliska. Ale na pewno jest to dla mnie doświadczeniem ważnym. Może w następnym związku uniknę tych samych swoich i drugiej osoby błędów. Dziękuję za słowa pocieszenia i przede wszystkim szczerość, bo na tym mi bardzo zależało.

29

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył
AleksandraBasia123 napisał/a:
feniks35 napisał/a:
AleksandraBasia123 napisał/a:

A jak powinnam się zachować? Dlaczego dzieci? Ja nie wiedziałam o tym, że dodaje cokolwiek. Zostałam tylko poinformowana o tym, że był z nową na mieście i te zdjęcia dodał, sama nic takiego nie robiłam, bo moim zdaniem to było właśnie niedojrzałe. Nie śledzę go na wszystkich możliwych portalach, a fb jest tylko formą kontaktu ze znajomymi. Ale zabolał fakt, że nie potrafił ze mną porozmawiać, albo poczekać do naszego ostatniego spotkania i dopiero się umawiać. Nie zabraniam mu z nikim być, ale on jest w porządku wobec tej dziewczyny? On jest świeżo po związku, jednak byłam w jego życiu i mógł dać sobie czas i nikogo w ten sposób nie ranić.

Posluchaj ja wiem ze mile to to nie bylo ale na co liczylas? Ze bedzie Cie prosil o pozwolenie na umawianie sie z inna? Moze jeszcze narzucisz mu okres karencji na spotykanie sie z kims nowym np 6 mscy od waszego rozstania. No niestety ale przeliczylas sie. On uznal ze poinformowana o rozstaniu zostalas wczesniej a ostatnie spotkanie ma na celu tylko rozliczenie sie z rzeczy. Pewnie ze dla Ciebie wizja jego z nowa dzeiwczyna mila nie jest bo wolalabs zeby lizal rany po rozstaniu jak Ty ale no coz on prawdopodobnie juz dawno oswoil sie psychicznie z mysla o waszym ewentualnym rozstaniu i gdy stalo sie ono faktem szybko ruszyl do przodu.

Nic z tych rzeczy. Może masz rację. Ale wiedział, że ja się z tym rozstaniem nie pogodzę, jeśli nie pokazywał mi, że nic do mnie nie czuje. Wręcz przeciwnie było jak zawsze. Jeśli to była decyzja dłuższa to chyba chociaż w tydzień przed widziałabym, że jest jakiś zamyślony, niepewny. Nie zachowywał się inaczej nawet w dniu kłótni. Powiem tak w tym samym dniu przed pójściem do jego brata kochaliśmy się i wszystko było w porządku. Może jakby nabrał do mnie dystansu, cokolwiek. A on ukrywał, kłamał mi w żywe oczy, że mnie kocha. Wybuchł po kłótni i kilka dni później już do niej poleciał. Albo chociaż mógł postawić sprawę jasno, a on jeszcze mi pisał jak oboje unikaliśmy spotkania ( najpierw ja, później on), że go nie ma w mieście. A w tym samym dniu był widziany z nią, ale wieczorem. Równie dobrze mógł po pracy załatwić szybko ze mną sprawę i luz. Pisał do mnie po tym jak ją do domu odprowadził. Ona raczej o tym nie wiedziała. A chyba powinna wiedzieć.

Z tym ze cos bys widziala nie zgodze sie do konca . Zreszta przeciez wiedzialas ze nie jest do konca ok i jestescie na "okresie probnym" w ktorym mialas mu udowodnic ze przestaniesz byc agresywna i napastliwa w zachowaniach i prowokowac klotnie. Wykrecilas afere z pilka nozna u jego brata wiec uznal ze koniec- szanse stracilas. Takze to nie jest tak ze rzucil Cie bez powodu ot tak" z doopki" bedac w udanym spokojnym zwiazku z Toba. No i plączesz sie w zeznaniach bo raz masz pretensje ze afiszowal sie z nowa dziewczyna celowo przed Toba a raz ze  powiedzial ze go nie ma w miescie a tymczasem byl i to z nia. Jakby Ci powiedzial prawde ze nie moze sie spotkac bo ma randke to tez bys byla wsciekla ze celowo Cie o tym informuje by zranic. Odpusc to ...Was juz nie ma. Szkoda nerwow i zlosci ktora jest toksyczna i wykanczajaca a i tak nic juz nie zmieni.

30

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył

18 lat? buahahahah, qrwa, okej możesz nie szukać zabaw i facetów ale niech średnio 2 lata trwa związek twój to do 30 przerobisz 6 gości? to dużo, nie wiem każdy inaczej widzi. Ale to co generalnie uważasz że to ten jedyny, miałaś wcześniej innego jak to kiedy podstawówce?
Daj spokój w ogóle, popytaj nauczycieli o statystyke, jakiegoś nauczyciela matmy czy fizyki, zobaczysz że nie jest możliwością statystycznie w tym wieku związać się z kimś na całe życie tym bardziej jak to pierwszy partner.
To nie średniowiecze, pożyjesz do 70 albo i dłużej medycyna do przodu idzie.
W średniowieczu zwykli szarzy obywatele rzadko naturalnie 40 dożywali wtedy takie założenia jak twoje mogą mieć sens.
To skoro już wiesz że nie on Ci pisany to przestań rozdrabniać się co powiedziałaś a co on powiedział, nie ma to znaczenia. Koniec i tyle.
Analizy i wnioski dobre są w trakcie lamentowania, nie maja znaczenia, twój mózg i tak już odhaczył co trzeba, i bez analiz i wniosków w odpowiednim momencie sam przywoła co trzeba, zasiegnie z bazy danych nabitej doświadczeniami. Tak to działa, bardziej u inteligentnych osób, i takich co nie patrzą na porażki tylko wypatrują sukcesu. Tacy ludzie nie mają czasu na umartwiania się.
Pomyśl jak fajnie i cudownie było, odpowiedz sobie czy chcesz znowu żeby było fajnie i cudownie, na pewno tak, no to do akcji, tu już tak nie będzie.

31

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył
zabpth napisał/a:

Ja uważam że ja coś nie idzie to szkoda czasu, next. Sam nie mam doświadczenia jeżeli chodzi o związki, także swój obecny tez spierd***, mimo że jest fajnie póki co. Nic to, wtedy dalej, bo jak inaczej znaleźć odpowiednią osobę, jak drugi związek w życiu i wali się i w ogóle sraczka, ale nie bo to jedyna/jedyny.
Nie pyknie trudno next.
Zawsze mnie dziwi że ktoś traci godność i szacunek a przedewszystkim cenny czas na tą jedyną czy jedynego, będąc raptem dwa razy czy trzy w związku, gdzie na świecie jest 5mld ludzi. Niesamowity fart trafić za 1 2 czy 3 razem na tą właściwą osobę.


Też tak uważam, święte słowa.

Jeśli o związek czy o miłość trzeba WALCZYĆ, to nie jest to miłość, ani nie jest to dobry związek. Miłość nie będzie tym większa, im więcej wysiłku włożysz w walkę o nią.
To są kolejne mity, które inni kładą nam do głów.
Że o miłość zawsze warto walczyć, że miłość to największa wartość. Że dla miłości TRZEBA się poświęcać. (Prawdziwa) Miłość jest wieczna. Bzdura!!

Owszem miłość jest cudowna, ale jest tylko jednym z bardzo wielu cudów na tym świecie. Nie jedynym, nie ostatnim.
A na pewno nie jest wieczna, bo wszystko na tym świecie się kończy.
Kończą się przyjaźnie, kończy się życie, kończy się jedna praca, druga, kończy się czyjeś zainteresowanie czymś i kończy się miłość - jak nie z jednej strony, to z drugiej.
Reanimowanie trupów naprawdę jest bez sensu, bo potem to są zombie, które tylko straszą.

32

Odp: Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył
_v_ napisał/a:
zabpth napisał/a:

Ja uważam że ja coś nie idzie to szkoda czasu, next. Sam nie mam doświadczenia jeżeli chodzi o związki, także swój obecny tez spierd***, mimo że jest fajnie póki co. Nic to, wtedy dalej, bo jak inaczej znaleźć odpowiednią osobę, jak drugi związek w życiu i wali się i w ogóle sraczka, ale nie bo to jedyna/jedyny.
Nie pyknie trudno next.
Zawsze mnie dziwi że ktoś traci godność i szacunek a przedewszystkim cenny czas na tą jedyną czy jedynego, będąc raptem dwa razy czy trzy w związku, gdzie na świecie jest 5mld ludzi. Niesamowity fart trafić za 1 2 czy 3 razem na tą właściwą osobę.


Też tak uważam, święte słowa.

Jeśli o związek czy o miłość trzeba WALCZYĆ, to nie jest to miłość, ani nie jest to dobry związek. Miłość nie będzie tym większa, im więcej wysiłku włożysz w walkę o nią.
To są kolejne mity, które inni kładą nam do głów.
Że o miłość zawsze warto walczyć, że miłość to największa wartość. Że dla miłości TRZEBA się poświęcać. (Prawdziwa) Miłość jest wieczna. Bzdura!!

Owszem miłość jest cudowna, ale jest tylko jednym z bardzo wielu cudów na tym świecie. Nie jedynym, nie ostatnim.
A na pewno nie jest wieczna, bo wszystko na tym świecie się kończy.
Kończą się przyjaźnie, kończy się życie, kończy się jedna praca, druga, kończy się czyjeś zainteresowanie czymś i kończy się miłość - jak nie z jednej strony, to z drugiej.
Reanimowanie trupów naprawdę jest bez sensu, bo potem to są zombie, które tylko straszą.


'walczyc' o milosc ewentualnie z przeciwnosciami losu ale nie z obiektem uczuc wink


"Reanimowanie trupów naprawdę jest bez sensu, bo potem to są zombie, które tylko straszą"  swięte słowa.....

Posty [ 32 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ciężkie rozstanie, on się szybko pocieszył

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024