Witam,
mój problem może wydawać się naciągany ale potrzebuję jednak oceny i chyba zimnego kubła wody.
Jesteśmy z mężem razem ponad 5 lat, małżeństwem 3.
Na początku sielanka. Byliśmy zgodną parą, duużo rozmawialiśmy, wspólne zainteresowania. Ogólnie naprawdę super.
W życiu nie pomyślałabym, że może być tak jak teraz.
Wszystko zmieniło się jak urodziły się dzieci- teraz 16 msc. bliźniaki.
Ten nawał obowiązków, ciągły brak czasu dla siebie.
W każdym razie stałam się czepliwa. Mąż bardzo dużo robi przy dzieciach, stara się etc. Czasami jednak wiem, że celowo zwala na mnie jakieś obowiązki bo mu się zwyczajnie nie chce. No pal licho, jak każdemu czasami.
Sama nie wiem dlaczego tak się zachowuję.
Wkurza mnie! Irytuje!
Szlag mnie trafia bo jest okropnie zapominalski-idzie po cztery rzeczy do sklepu a przynosi jedną, zapomina o umówionych spotkaniach, o błahostkach też.
Nie potrafi przyznać się do błędu, zawsze ktoś inny jest winny-on nigdy.
Ciągle stęka, ze jest zmęczony-mógłby spać 24/24. Pracuje na zmiany i wiem, że może być zmęczony ale kiedy bierze w tygodniu dodatkowo (prócz weekendu) dzień wolny bo MUSI się wyspać to ręce mi opadają... Na spacery z dziećmi nie wychodzi bo chcę żeby jednak odsapnął.Szkoda tylko, że ja nie mogę
Taki dzieciuch z niego. Nie czuję się przy nim bezpiecznie.
Wstyd mi za takie myśli bo pamiętam jak było. Czuję straszny żal i smutek, że tak się pogubiliśmy, ja się pogubiłam.
Myślę, że to może być przez, że czuję się sfrustrowana. Ciągle z dziećmi, uwiązana. Ciągłe wrzaski, ciągle coś.
Nie mam czasu nawet żeby choć chwilę pobyć sama z sobą.
Do pracy jeszcze nie wracam(jestem na urlopie wychowawczym).
Mój mąż ma także pozytywne cechy Żeby nie było.
Ogólnie jest bardzo pomocny, uczynny, lubi gotować etc. Jednak te pozytywy blakną przy tych wszystkich irytujących mnie zachowaniach.
Mam ochotę go grzmotnąć kiedy 5 raz tłumacze mu jakąś rzecz, strzelić kiedy namolnie prosi abym coś spróbowała (jedzenie- kocha nowości i ja tez muszę choć nie mam ochoty)...
Rozpisałam się i to chaotycznie.
Czuję, że we mnie jest problem. Moje nastawienie do niego się zmieniło.
Chcę żeby było inaczej. Staram się nie unosić, być miłą ale jedna chwila i bum.
Doradźcie coś...