Witam,
Musze gdzieś przelać to co sie wydarzyło...
Czy znajdzie sie ktos kto mnie zrozumie, pomoze to zrozumiec?
Sama nie wiem od czego zaczać....
Jestem z moim chlopakiem ( albo juz nie) ok 6 lat. JA mam 26 a on 31. Tydzien temu wybuchła miedzy nami poważna kłotnia. Kiedys dawno jak go jeszcze nie znałam spotykałam sie z pewnym chłopakiem ( on wiedział o tym bo mu mówiłam) . Ale to się rozpadlo bo poznałam jego... zostawiłam tamtego i tal mineło z obecnym tyle lat. Jakoś poł roku temu tamten P ( napisał do mnie na fc ) .Pewnego razu on do mnie napisal i jakos chwile pogadalismy ( i moj K to gdzies wypatrzył). Nie przyznałam sie ze on pisał bo chciałam oszczedzic sobie nerwów. I była juz 1 nasza poważan kłotnia ( rozstanie /powrót)
I pozniej juz było ok
Jakos od tego zajscia minelo kilka lat i on napisał do mnie jakoś pól roku temu . Co slychac ze sie zmienilam itd. Odpisalam ale tez nie powiedziałam mojemu K ( bo po ostatnej sytuacji wystarczyło mi łez). I napisała do mnie jego dziewczyna ze nie zyczy sobie abym do niego pisala. Nie mialam mojego nr bo wtedy tylko rozmawialismy chwile online.... Wiec, zdenerwowałam sie napisalam mu z telefonu zeby dali mi świety spokoj.
Zdziwiłam sie bo ode rozejscia nie mielismy w ogole kontaktu.... Odpisalam mu ( z racji tego ze sie znamy pogadalismy co tam jak tam
Pan P ma dziewczyne od kilku lat. Mieszka z nia zyje. I własnie tydzien temu znowu do mnie napisal ale na telefon jak mój K był obok. Nie wiedziałam kto bo nie mialam numeru. K to zobaczył wział mi telefon i sam napisal kto pisze... Okazało sie ze to on znowu. I to juz było wszystko na NIE....
Jeszcze on odpisal ze pisze ,,najlepszy".
Pan P wpadł w szał ze go okłamałam ze ten rozdział mial byc zamkniety. DLaczego on do mnie pisze, skąd ma moj nr. WIec wtedy juz sie przyznałam ze kiedys tez pisał.... I od tej pory jest koniec nie chce mnie sluchac. Poprosilam K aby napisał do niego ( zeby mu wyjasnil ze miedzy nami nic nie ma nie było) On ma dziewczyne zyje z nia, napisal bo pewnie chcial wiedziec jak sobie zycie ukladam. Ale od samego poczatku mu powiedzialam ze mam chłopaka.
Nie chce w ogole mnie sluchac, zaraz po tym wyszedl . Napisalam do K ( aby to odkrecil ) mam te wszystkie wiadomosci ktore do niego napisalam ze kocham P i to nic nie zmieni. K sam mówil ze on nie chce nic zepsuc ze on tak napisal.... ale P w oogle mnie nie slucha tylko rani.
Po tym wszystkim zadzwonił do mnie w poniedzialek i zapytal co mam do powiedznia. Wytlumaczylam mu to ale w ogole mnie nie slucha. Tydzien w ogole sie nie odzywal potem napisal mi ze to koniec. Zadzwonilam do niego wczoraj od tygodnia nic nie dzwonilam myslalam ze zmieknie.... ale on znowu ze to koniec.
serce myslalam ze mi peknie, Rozplakalam sie. Za 2 tyg mielismy razem wyjechac aby ukladac sobie zycie. Malo tego zadzwonil wczoraj tez po tym jak powiedzial ze to koniec ,,wypity" ze znowu to koniec niczym go nie przekonam ze on mi nie wierzy. ze mam nie dzwonic nie pisac. Ze od poniedzialku nie jestesmy razem.. DLaczego w ogole odpisalam na wiadomosci K. Po co mi to.... On nie chce nic sluchac. Mowilam ze zadzwoni do K przy nim ( aby to wyjasnic pokaze mu te wiadomosci ) stwierdzil ze nie bo on powie to co ja chce... I mało tego ma wesele w sierpniu ( powiedzial mi ze juz powiedzial ze idzie sam )
Co ja mam zrobić? wiem zle zrobilam ze mu nie powiedzialam ze pisze, ze w ogole odpisalam ale stwierdzilam ze to nic zlego. Powiedzialam mu ze w takim razie ja rezygnuje z pracy i wyprowadzam * ( sie stad co mieszkam a wynajmuje i worce do domu) . Napisalam mu dzisiaj rano ze nigfy mu tego nie wybacze ze chce isc sam ze tak mnie potraktowal ze jak chce bedzie mial koniec , ze zawsze powtarzal ze bedziemy razem a mnie zostawił....
Przysiegam ze ani sie z nim nie widzialam od kilku lat ani nie spotkalam a moj P stworzył sobie wlasna hostorie. Ze pewnie sie spotykalam nie pozwala mi nic wyjasnic....
Co mam zrobic???
straciłam go?