Problem dotyczy pewnej sytuacji.
Uczęszczam na kurs, w którym jest pewien wykładowca.
Na samym początku przy drugim wykladowcy powiedział, że mam ładne oczy. Zawsze jak chodziłam na zajęcia to żegnał się słowami: "cześć <imię>" czułam się dziwnie wyróżniona, bo rzadko widziałam, zeby do innych tak robił, tylko rzucał "cześć". Czasem stał w grupie i rozmawiał z kimś. Nagle zwrócił się do mnie "cześć <imię>"
Raz jak coś do mnie mówił, ja się uśmiechnęłam przez ramię i on patrzył mi się w oczy i delikatnie się uśmiechnął(tak niepewnie, delikatnie). Często stawał na boku i nasze wzroki się stykały - raczej mógł myśleć że chce się coś spytać czy coś. Raz jak mówił coś to zerknął w moją stronę.
Pewnego razu podeszłam z nim porozmawiać o jakimś problemie z kursem to mi powiedział (chyba w miłym geście, chciał pocieszyć bo się czymś trapiłam) że jestem ładna.
Uznałam, że to nic takiego bo powiedział to przy innym uczniu. Odebrałam to jako miły gest.
Ostatnio jak z nim rozmawiałam to on patrzyl mi się głęboko w oczy. Nawet nie mrugnął oczami, było mi dziwnie.
Może w stosunku do innych dziewczyn tak też robi a ja się tylko przywalam do tego..
Wtedy zaczęłam nad nim myśleć z jakąs sympatią, ale przeszło kiedy była przerwa...
Aż z nikąd przysnił mi się sen... Śniło mi się, że siedzę z nim w samochodzie i zaczęliśmy się namiętnie przytulać - widziałam go i to było takie duże uczucie, że jak się obudziłam to się wystraszylam...
Nie myślałam o nim wtedy zbyt wiele, więc się zdziwiłam co podświadomość mi chce przez to pokazać.
Ostatnio jak mama jechała samochodem, ja z tylu siedziałam to na parkingu spojrzaliśmy na siebie. Nie wiem czemu nie oderwałam wzroku... Raz stał pod budynkiem, spojrzałam się na niego a on na mnie. Boję się, że sobie coś pomyślał...
Coś mnie do niego ciągnie, dziwne zauroczenie. Mimo że go nie znam, on też nie.
On ma dziewczynę... Jakoś mi to nawet nie przeszkadza, bo nie liczę na nic więcej tylko chce się tego pozbyć uczucia... Gdy nie mam z nim kontaktu czuje dziwny smutek, którego nie czułam nigdy wcześniej(a byłam zauroczona wiele razy bez wzajemności i trwało to dłużej)... Może to wybujała wyobraznia? Wiem, że nie ma nic z jego strony.
Głupio mi strasznie, że do niego coś poczułam. Wiem, że to głupie zauroczenie, ale mam już tego wszystkiego dość.
Jestem zwykle nieśmiałą, zakompleksioną osobą - nic dziwnego, że to stało się taką pożywką...
Czemu jestem taka beznadziejna?