Zauroczenie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 7 ]

1

Temat: Zauroczenie

Hej,
piszę do Was ponieważ coś mnie bardzo zastanawia...
Z góry proszę darować sobie słowa krytyki, bardziej zależy mi na Waszym zdaniu.

Od ponad roku jestem z chłopakiem. Mam 24 lata, on jest rok straszy i nie mieszkamy razem. Nie była to namiętna miłość od pierwszego wejrzenia z romantycznymi uniesieniami. Od początku było dziwnie... Ja zaangażowałam się na maxa, a on jakby trochę mniej...
Ja chciałam wspólnych spacerów, on raczej miał swoje plany. Po pół roku było trochę lepiej, zaczął poświęcać mi czas (choć bardziej z obowiązku niż przyjemności). Ciągle mi czegoś brakowało, nie czułam tej "więzi", tego "czegoś", co sprawia że robi nam się gorąco, gdy na siebie patrzymy. W końcu początki związku powinny być bajeczne?!Próbowałam, dawałam wszystko - gorący seks, trochę swobody, trochę emocji, żeby się przekonał i pokochał. Ale chyba bezskutecznie...
I tak wiodło się nasze życie, aż......... poznałam jego kolegę z pracy. Początkowo, kolokwialnie mówiąc - zlałam go. Nie widziałam świata poza moim facetem! Co mnie obchodzi jakiś przystojny koleś, ŻONATY! w dodatku z DWÓJKĄ DZIECI!?
Ale los chciał, że było coraz więcej przypadkowych spotkań. Aż któregoś, pozornie zwykłego dnia, gdy czekałam na mojego chłopaka, pojawił się On! Przywitał się, uśmiechnął, zagadał i... bum! Zauroczył mnie. Od tamtej pory jakoś miło mi było, gdy jednak przypadkowo  go spotykaliśmy... To głupie, ale uśmiecham się gdy dzwoni do mojego. Co gorsze - często o nim myślę. Ostatnio, gdy zadzwonił do mojego faceta do domu i odebrała jego mama, to zapytał: Ola? (moje imię). Rozbawiło mnie to...

Jednak nie bawi mnie to, że ta sytuacja tak wygląda. Nie umiem się ogarnąć. Męczy mnie to, bo dopóki jest zabawnie to dobrze, ale boje się, żeby nie przerodziło się w coś poważnego. Czuje się trochę niedoceniana w związku, zagubiona i nie chcę przez nieuwagę wpaść w sidła jakieś toksycznej relacji. Jeśli wiecie o czym mówię - nie chcę się zakochać w kimś, kogo nie znam i myśleć, że może on jednak patrzy na mnie inaczej...
Wydaje się to głupie, ale kto zna trochę życie, ten wie że jest pokręcone i zaskakuje na maxa.

Czekam na Wasze opinię, choć wiem, że bez chamskich tekstów się zapewne nie obejdzie, pozdrawiam smile

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zauroczenie

Moim zdaniem powinnaś sobie odpuścić jednego i drugiego. Pierwszego, bo nie czujesz się szczęśliwa w tym związku i raczej to nie to. Drugiego, z wiadomych przyczyn.

3

Odp: Zauroczenie

Otóż to. Pierwszego nie kochasz, drugiego nie masz prawa kochać.

4

Odp: Zauroczenie

Moim zdaniem -- nic nie rób i czekaj... Zauroczenie minie a potem zobaczysz co masz w sercu i duszy...

5

Odp: Zauroczenie
Cleo napisał/a:

Hej,
piszę do Was ponieważ coś mnie bardzo zastanawia...
Z góry proszę darować sobie słowa krytyki, bardziej zależy mi na Waszym zdaniu.

Od ponad roku jestem z chłopakiem. Mam 24 lata, on jest rok straszy i nie mieszkamy razem. Nie była to namiętna miłość od pierwszego wejrzenia z romantycznymi uniesieniami. Od początku było dziwnie... Ja zaangażowałam się na maxa, a on jakby trochę mniej...
Ja chciałam wspólnych spacerów, on raczej miał swoje plany. Po pół roku było trochę lepiej, zaczął poświęcać mi czas (choć bardziej z obowiązku niż przyjemności). Ciągle mi czegoś brakowało, nie czułam tej "więzi", tego "czegoś", co sprawia że robi nam się gorąco, gdy na siebie patrzymy. W końcu początki związku powinny być bajeczne?!Próbowałam, dawałam wszystko - gorący seks, trochę swobody, trochę emocji, żeby się przekonał i pokochał. Ale chyba bezskutecznie...
I tak wiodło się nasze życie, aż......... poznałam jego kolegę z pracy. Początkowo, kolokwialnie mówiąc - zlałam go. Nie widziałam świata poza moim facetem! Co mnie obchodzi jakiś przystojny koleś, ŻONATY! w dodatku z DWÓJKĄ DZIECI!?
Ale los chciał, że było coraz więcej przypadkowych spotkań. Aż któregoś, pozornie zwykłego dnia, gdy czekałam na mojego chłopaka, pojawił się On! Przywitał się, uśmiechnął, zagadał i... bum! Zauroczył mnie. Od tamtej pory jakoś miło mi było, gdy jednak przypadkowo  go spotykaliśmy... To głupie, ale uśmiecham się gdy dzwoni do mojego. Co gorsze - często o nim myślę. Ostatnio, gdy zadzwonił do mojego faceta do domu i odebrała jego mama, to zapytał: Ola? (moje imię). Rozbawiło mnie to...

Jednak nie bawi mnie to, że ta sytuacja tak wygląda. Nie umiem się ogarnąć. Męczy mnie to, bo dopóki jest zabawnie to dobrze, ale boje się, żeby nie przerodziło się w coś poważnego. Czuje się trochę niedoceniana w związku, zagubiona i nie chcę przez nieuwagę wpaść w sidła jakieś toksycznej relacji. Jeśli wiecie o czym mówię - nie chcę się zakochać w kimś, kogo nie znam i myśleć, że może on jednak patrzy na mnie inaczej...
Wydaje się to głupie, ale kto zna trochę życie, ten wie że jest pokręcone i zaskakuje na maxa.

Czekam na Wasze opinię, choć wiem, że bez chamskich tekstów się zapewne nie obejdzie, pozdrawiam smile

Opinie mogą być różne, to prawda.
Nie zmienia to jednak faktu, że zdajesz sobie sprawę z tego, że brniesz w "boczny związek".
Partnera już chyba skreśliłaś, a chodzi Tobie zapewne o to, czy warto kontynuować znajomość z żonkosiem.
Według mnie, nie warto.
I wcale nie chodzi mi o to, że on żonaty i dzieciaty.
Ważne jest, czego Ty oczekujesz od męzczyzny.
Jeśli zainteresowania i uwagi, to ten drugi da Ci tego tyle ile dusza zapragnie.
Bo tak to działa. Zawsze.
Dopóki oczywiście, nie zechcesz zażądać wyłączności.

6

Odp: Zauroczenie

Zastanawia mnie cel Twego wątku.

Od dawna (przypomniałam sobie poprzedni Twój wątek) w związku, który Ciebie nie satysfakcjonuje, a mimo to w nim jesteś. Teraz zafascynowałaś się człowiekiem mającym rodzinę. Z mej perspektywy sprawa jest oczywista: ani jeden, ani drugi mężczyzna nie jest tym, z którym warto wiązać nadzieje na ułożenie sobie życia. Tymczasem Ty będąc w związku, marzysz o żonatym i 'boisz się'. Gdybyś faktycznie się bała dalszego ciągu znajomości z żonatym, to nie snułabyś rozważań na jego temat, tylko podjęła decyzję o utrzymywaniu kontaktów wyłącznie służbowych.

Twój post wskazuje na to, że udajesz sama przed sobą, że nie masz wpływu na swe zachowanie, podejmowane i podjęte decyzje, że perspektywa owej 'toksycznej' relacji nęci Cię.

7

Odp: Zauroczenie
Cleo napisał/a:

Jednak nie bawi mnie to, że ta sytuacja tak wygląda. Nie umiem się ogarnąć. Męczy mnie to, bo dopóki jest zabawnie to dobrze, ale boje się, żeby nie przerodziło się w coś poważnego.

Dlaczego "boisz się", czyżbyś nie miała wpływu na własne postępowanie?
Są kobiety, dla których zajęty, a zwłaszcza żonaty/ dzieciaty facet jest niewidzialny, po za jakąkolwiek sferą zainteresowań. Nie i już.
Są też i takie, dla których nie ma to żadnego, albo większego znaczenia. Wystarczy komplement, uśmiech (o jeden za dużo), czy nawet spojrzenie i już są podekscytowane, jakie to mają branie i gotowe na więcej. Ty jak widać, należysz do tej drugiej grupy.
Nikt Cię nie zmusza do tego, żeby tkwić w nieudanym związku, nikt też nie zabroni Ci, dowartościować się romansując z żonatym facetem.
To kwestia wyboru, nie przypadku, nic samo się nie dzieje, nie obawiaj się. Albo posiadasz kręgosłup moralny, albo nie.

Posty [ 7 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024