Jak zmienić sposób myślenia? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Jak zmienić sposób myślenia?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 17 ]

Temat: Jak zmienić sposób myślenia?

Mam bardzo duży problem z tym, że w wieku 26 lat nadal nie mam stałej pracy bo studiuję dość ciężki kierunek. Chwytam się wielu rzeczy dodatkowych, typu zlecenie takie takie ale stałej pracy nie mam. Mam możliwość jeszcze wyjazdu na erazmusa na ostatni dyplomowy semestr i zrobienia podwójnego dyplomu, mam możliwość wykorzystania jeszcze ponad 10 miesięcy praktyk erazmusowych za granicą. I teraz jestem w czarnej DE . Nie wiem za co się łapać, ciągle porównuję się ze znajomymi- obecnie mam plan taki, że chcę znaleźć pracę na 2 miesiace w zawodzie w mieśćie a później wyjechać na miesiąc, dwa za grancię na praktyki i wrócić normalnie na uczelnię. W Polsce nei zarobiłabym tyle ile za granicą. Problem w tym, że ja ciągle się wszystkiego boję. Mówię o obawach znajomym i widze, że oni traktują mnie z pobłażaniem.
Nie chodzi o to, że nie chwytam byka za rogi- tak nie jest. ale mam wrażenie, że od roku, dwóch w momencie kiedy zaczęło mi gorzej iść na studiach niektórzy zmienili o mnie postrzeganie z normalnej dziewczyny na miąkwę i dziecko. Wielu znajomych po prostu klepało mnie po ramieniu, po główce, doradzało jak dziecku. A ja zamiast czuć się lepiej czułam się gorzej- nie jak partner ale młodsza siostra.

Nie wiem co mam z tym zorbić bo ostatni rok był dla mnie straszny. Nie wyszło mi z chłopakiem, obwiniałam o to znajomych, a po prostu ja nie byłam na tyle ogarnięta by przeprowadzić zz nim szczerą rozmowę. Mam wrażenie, że coś mi umknęło i dopiero jak to zauważyłam ostatnio wzięłąm się za siebie i za podejmowanie męskich decyzji w życiu. Mam tendencję do rozwlekania, rozmyślania i analizowania zachowań ludzkich.
Szczególnie wtedy kiedy nie zgadzam się z danym zachowaniem jest sprzeczne z moimi moralami lub z pewną przyjętą normą.

Rok temu chłopak do mnie zarywał a ja będąc w amoku szkoły, depresji uczelnianej nie zauważałam tego. Poza tym nasza wspólna koleżanka nam przeszkadzała, była zbyt ciekawska. Oczywiście po roku sytuacja wygląda tak, że ja nie mam nikogo, ona od roku ma faceta a możłiwe, że on ma od niedawna jakąś nową dziewczynę.

Czułam się degradowana przez nią emocjonalnie i jakoś tak społęcznie kiedy zwracała się do mnie i wypytywała w sprawach seksu- jakby miała mnie za dziesięcio latkę... Nie wiem z czgeo to wynika, ja nie piję tylę i nie ćpam ani narkotyków ani dopalaczy. Nie jestem w towarystwie- nie znam tylu ludzi. A widze, że trzeba...
Nadal nie mam rotacji towarzyskiej, a moje studia wcale tak łatwe nie są i większość moich znajomych ze studiów jest samotna- tylko faceci są w związkach od 4-5 lat, od początku studiów- natomiast samotne dziewczyny tak samo jak ja - narzekają. Nei wiemy co zrobić.

Mam wrażenie, ze coś mnie omija, ominęło, że nie łapię okazji, że się boję życia. Że jestem nakręcana przez innych i im wierzę w jakieś dziwne rzeczy. Kiedy coś mi się nie uda chcę udowodnić innym,że racji nie mają.

Czemu tak się dzieje.


X

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Jak zmienić sposób myślenia?

Hej,
piszesz dużo rzeczy, ale ja słyszę "powinnam... powinnam...". Czujesz jakąś presję z zewnątrz, że coś musisz mieć, coś musisz robić, jakaś być. A prawda jest taka (przynajmniej z mojej perspektywy), że nie będziesz się czuła dobrze ze sobą, nie będziesz szczęśliwa, póki nie odpowiesz sobie na pytanie: "czego ja chcę?" "na co się decyduję?".

Widzę w tobie taki brak granic. Nie mówisz "nie". Pozwalasz innym na traktowanie cię z pobłażaniem, więc cię tak traktują. Pozwalasz koleżance na wypytywanie cię o intymne sprawy, to ona wypytuje.

Mówisz, że powinnaś być w towarzystwie. Kto tak powiedział? I zgadzasz się z nim? Ilu ludzi tyle pomysłów. Niektórym, tak jak mi, wystarcza dwóch czy trzech bliskich znajomych i okazjonalne spotkanie przy piwie raz na parę miesięcy z kimś, kogo dawno nie widziałam.

Czy Ty w ogóle chcesz tej pracy czy chcesz praktyk? Czy coś z tego jest ci potrzebne dla ciebie?

To jest twoje życie. Jedno, które masz. Ty o nim decydujesz. Bycie niezdecydowanym to też twój wybór, który wpływa na twoje życie - decydujesz o tym, że czegoś nie robisz przez to, że nie decydujesz się to zrobić. Jesteś za siebie odpowiedzialna. Będziesz miała takie życie, jakie sobie wybierzesz. Dojdziesz tam, gdzie będziesz szła.

Pozwalasz innym decydować o twoim życiu. Czy chcesz dawać im taką władzę?

3

Odp: Jak zmienić sposób myślenia?
olesko_90 napisał/a:

(...) Czemu tak się dzieje. (...)

Dlatego:

Stary Indianin opowiadał wnuczkowi o bitwie, która toczy się wewnątrz każdego człowieka:
-    To bitwa między dwoma wilkami. Jeden z nich jest zły: smutny, ponury, chciwy i arogancki, złośliwy i zawistny, użalający się nad sobą i zakompleksiony. Drugi wilk jest dobry: radosny, uprzejmy i hojny, odważny i spokojny, pełen miłości, wiary i nadziei.
Wnuczek pomyślał chwilę i zapytał:
-    Który z nich zwycięża?
Dziadek odparł:
-    Ten, którego karmisz.



Skoro narzekanie przeszkadza Ci, to... przestań narzekać. Są osoby, które patrząc na szklankę z wodą twierdzą, że jest do połowy pełna, są też takie, wedle których jest od połowy pusta. I to racja, i to racja, jednak sposób patrzenia na rzeczywistość determinuje samopoczucie. Do której grupy zdecydowałaś się należeć (bo to decyzja) i dlaczego?

Twierdzisz, że boisz się wszystkiego. Po pierwsze, niemożliwym jest, że wszystkiego. Po drugie, lęk jest uczuciem nieobcym nikomu przytomnemu i nie jest to żadne dziwne zjawisko. Ważnym jest jednak to, co z owym lękiem się robi. Czy żyje i działa mimo lęku, czy też ów lęk hołubi, dba o niego, rozwija, hoduje i życie jemu podporządkowuje.


Z Twego posta wynika, że nie zauważasz jednego: czy tego chcesz czy też nie, jesteś odpowiedzialną za siebie i nikt bez Twej zgody (pomijam drastyczne wyjątki) nie jest w stanie niczego Ci zrobić. Do tanga trzeba jednak dwojga. Zastanów się więc, dlaczego filcujesz się do roli małosprytnego dziecięcia, dlaczego na innych przerzucasz odpowiedzialność za swe zachowanie, dlaczego kiepsko myślisz o innych?

4

Odp: Jak zmienić sposób myślenia?

Bo to jest tak, że żyjesz podejmując wybory tak, żeby one były bezpieczne i żeby zawsze mieć jakieś koło ratunkowe. Takie asekuracyjne podejście do życia. Do tego dochodzi to, że czasem za bardzo słuchamy tego, co mówią inni, zamiast się zastanowić czego się tak naprawdę chce i po prostu spróbować po to sięgnąć. Boimy się konsekwencji w razie porażki, jakby to była najgorsza rzecz jaka się może stać, jakby życie się składało z samych sukcesów, a tak nie jest. Czasem musi być tak źle, że masz wrażenie, że już nic gorszego się stać nie może, po to, żeby potem mogło być lepiej. Bo jak człowiek nagle zdaje sobie sprawę, że jest pod ścianą, to sobie uświadamia czego tak naprawdę chce i co tak naprawdę jest w życiu istotne. Wtedy jest też najlepsza i najwyższa pora żeby podjąć wreszcie jakieś radykalne kroki i w istotny sposób zmienić swoje życie. Nikt Ci nie da gwarancji, że nie pożałujesz tej zmiany, nikt Ci nie da gwarancji, że nie wrócisz za jakiś czas z podkulonym ogonem, ale decydowanie o sobie daje potężną siłę - wpakujesz się w gó*no, to ty będziesz się w nim babrać i ty się z niego musisz potem wyczyścić, ale jak się uda, to psychika staje się nie do zdarcia.

Ja Twoją sytuację w sporym stopniu rozumiem, bo ja funkcjonowałam trochę podobnie - dobre liceum, jak dobre liceum to i dobre studia, wiadomo, przecież jak to tak bez studiów? Trzeba mieć tytuł naukowy, bo w pracy na to będą patrzeć. Taaa... Skończyłam studia z wynikiem bardzo dobrym. Magister inżynier, jak pięknie, rodzice dumni, bo przecież zapłacili za te studia i za parę innych rzeczy też. No i zajebista robota miała czekać w wyuczonym zawodzie i nawet się dość szybko znalazła. Tylko, że ta robota nie nadawała się żeby w niej pracować. A potem były różne inne roboty, wcale nie dobre i nie w zawodzie, setki rozmów o pracę, nieudane próby wyjechania za granicę (zamiast zabrać swój tyłek i jechać szukać szczęścia). W międzyczasie zarzucone pasje, porzucone marzenia, trochę nowych pasji żeby w ogóle mieć poczucie robienia czegoś konstruktywnego. No i wpadłam na inny "genialny" pomysł na pracę. W ogólnym zamyśle wydawał mi się dobry, ale teraz widzę, że tak samo asekuracyjny i desperacki, w dodatku bardziej styczny z czyimiś oczekiwaniami, niż z moimi. I wtedy zupełnie nieoczekiwanie, jak już byłam zdeterminowana, zdecydowana i pogodzona z byciem samej dla siebie, w jednej z moich pokopanych i nienormalnych prac stanął mi na drodze ktoś, kto mi moje przekonania i decyzje wywrócił do góry nogami. Ktoś tak naprawdę do mnie podobny, z tym, że jego życie zupełnie inaczej na tym świecie przyjęło. Ktoś, kto bardzo wcześnie nie mógł się bawić w asekuracyjne pomysły, tylko musiał działać. Jak się do tego doda potężną chemię i płomienną miłość, to katastrofa gotowa. Podjęliśmy kilka złych wyborów - i on i ja, znaleźliśmy się w kompletnej, czarnej, d*pie, bo on coś rzucił dla mnie, a ja coś dla niego. Nie obyło się bez kłótni, smutków i awantur, a efekt jest jaki jest. Jesteśmy w d*pie. No i jak już się zorientowaliśmy gdzie jesteśmy, to uznaliśmy, że jak razem wpadliśmy, tak i razem wyjdziemy.

5

Odp: Jak zmienić sposób myślenia?

Dziękuję wszystkim za tak dobre rady. Chodzi o to, że ja zwykle nie wybieram asekuracyjnych dróg życiowych. Ja jestem zero jedynkowa, dość kompulsywnie i emocjonalnie podchodzę do wszystkiego . Wiele razy rzucałam się na głęboką wodę. Miałąm problem z maturą- nie poszła mi najlepiej i dopiero na wymarzony kierunek poszłam rok później. Od tej pory moi rodzice uważają mnie za nieogarniętą osobę, obwiniają moje obecne problemy tym co stało się 7-8 lat temu. Że nie poszło mi tak jak chciałam, że bałam się im powiedzieć, że jestem słaba, że potrzebuję pomocy. Byłąm bardzo nieogarnięta bo nieodpowiedzialnie podeszłam do zadania- do tej pory mam auważa, że nie da mi się wyprowadzić z domu dopóki 'się nie ogarnę' życiowo co jest nie prawdą bo ja uważam, że jestem okej.

I ciągle od początku studiów czuję, że ciągnie się za mną jakiś smród przez który nie mogę ułożyć sobie życia prywatnego i zawodowego. Jeszcze do tego mój rocznik na studiach musiał obowiązkowo odrabiać pół roku dodatkowe ze względu na jakieś zmiany programowe. Wszyscy na to narzekali. Jestem z rocznikiem 2 lata młodszym na studiach. Czuję się źle. Moi inni znajomi spoza uczelni już o mnie nie pamiętają, mają swoje życie, mają swoje wybory, rodzice dali im pieniądze na własne biznesy, na własne mieszkania chociaż na początek. Ja mieszkam od 20 lat w tym samym miejscu. Czuję jakby nic się nie zmieniło. Praktyki w zawodzie bezpłatne, dopiero teraz mogę powiedzieć, że mam możliwość szukania pracy, praktyk stałych bo jestem na 2 stopniu studiów i więcej umiem...
Imam się wielu rzeczy, wielu zadań za które jest czasem kasa a czasem jej nie ma. Porównuję się z innymi i widzę, że na tym tracę.

Chcę być radnosna, miła, sympatyczna jak kiedyś a nawet nie mam życia prywatnego zorganizowanego... Jestem osobą niedecyzyjną jeśli chodzi o sprawy związkowe. Jeśli coś mi nie wyjdzie w pracy czy na uczelni posiedzę tydzień 24 h na dobę i to skończę zawsze tak jest. Jeśli chodzi o sprawy sercowe ... Jestem totalnym zerem. Nie chodzi o to, że jestem brzydka, gruba- wlasnie nie. Ludzie się dziwią że nikogo nie mam. Ja się boję, że znowu ktoś mnie oleje, złamie serce.

Ostatnio chłopak ten o którym pisałam powiedział mi po pijaku że mam downa i jestem nienormalna... Bardzo mnei to zasmuciło ponieważ rok temu coś nas łączyło i mam wrażenie, że jszcze kilkanaście - kilka tygodni temu znowu zwrócił się do mnie. I albo do siebie w ogóle nie pasujemy albo on traktuje mnie jak śmiecia, jak nikogo. Natomiast ja w ogóle nie mam w środowisku na około siebie żadnych mężczyzn. Na uczelni są osoby z rocznika 97 - nie wiem jak mam pośród nich życ.

Chce być sobą, ale mam wrażenie, że im jestem starsza tym wszystko jest trudniejsze... Czuję się źle, boję się, że nikogo nie znajdę. Boję się, że nie ułoże sobei życia, że nie znajdę dobrej pracy.
Praktyki obecne w mieści i zagraniczne chcę robić tylko dla pieniędzy i dla przygody za granicą- bo jestem uciśniona w mieści- i tak wrócę do Polski bo mam następny semestr studiów....
Wszyscy układają sobie życie, są dorośli. Widzę, że moi znajomi nawet o rok starsi Ci co mają 26-27-28 lat już nie patrzą na mnie jak na partnera jak to było rok temu tylko na taką która nadal studiuje, której się nie udało, albo nadal nie może się ogarnąć smile Nie siedzą już tyle na facebooku, robią swoje, pracują, spotykają się. A ja robię projekty codziennie na zalcizenie, mam facebook otwarty, czuję się tak samo jak 4-5 lat temu smile Nic się nie zmieniło- mimo, że przeżyłam i tak wiele przygód byłam na wspaniałych praktykach zagranicznych, warsztatach w całej Polsce związanych z moim zawodem, na warsztatach w wielu krajach Europy, na erazmusie gdzie też pracowałam... I co? I nic smile

6

Odp: Jak zmienić sposób myślenia?

Chyba masz uraz, tylko nie chcesz o tym mówić. Nieudana relacja z agresywnym ojcem lub chłopakiem.

7

Odp: Jak zmienić sposób myślenia?

nie, tata jest okej tongue wszystkie moje relacje z facetami kończyly sie porażkami - albo w ciszy albo olewaniem siebie- albo z powodu 'innej'.

8 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-07-02 12:01:12)

Odp: Jak zmienić sposób myślenia?
olesko_90 napisał/a:

(...) moi rodzice uważają mnie za nieogarniętą osobę, obwiniają moje obecne problemy tym co stało się 7-8 lat temu. Że nie poszło mi tak jak chciałam, że bałam się im powiedzieć, że jestem słaba, że potrzebuję pomocy. Byłąm bardzo nieogarnięta bo nieodpowiedzialnie podeszłam do zadania- do tej pory mam auważa, że nie da mi się wyprowadzić z domu dopóki 'się nie ogarnę' życiowo co jest nie prawdą bo ja uważam, że jestem okej.(...)

Twoi rodzice, jak wszyscy inni, mają prawo do swej opinii. A Ty z ich opinią nie musisz się zgadzać i traktować jej jak prawdy absolutnej, jednak korzyści z roli 'biednej nieudacznej' są potężne. Dobrowolnie zrezygnować z profitów? Co to, to nie. hmm

Masz 26 lat, a Twoja matka twierdzi, że nie pozwoli Ci na wyprowadzkę z domu rodzinnego dopóty, dopóki nie uzna, że jesteś 'ogarniętą'. Twoja matka ma prawo do stanowienia o sobie, Ty - o sobie i jej zakaz wyprowadzenia się jest nieistotny. Choć z drugiej strony... jaka to ładna zasłona skrywająca prawdę: to Ty nie masz zamiaru wyprowadzić się od rodziców. Gdyby było inaczej, to dawno mieszkałabyś osobno.

olesko_90 napisał/a:

(...) I ciągle od początku studiów czuję, że ciągnie się za mną jakiś smród przez który nie mogę ułożyć sobie życia prywatnego i zawodowego. (...)

Przez smród? Nie przez własne decyzje. Poza tym, masz ułożone tylko inaczej niż marzyłaś/marzysz. To także, jeśli podejmiesz decyzję, możesz zmienić.


(...) Czuję jakby nic się nie zmieniło. (...)

Samo nic do Ciebie nie przypełznie. Zmiany zależą od Ciebie.

Uczeń zapytał Mistrza:
- Czy długo trzeba oczekiwać zmiany na lepsze?
Mistrz odpowiedział:
- Jeśli chcesz oczekiwać - to długo.

9

Odp: Jak zmienić sposób myślenia?

ok miałam się wyprowadzić rok temu, ale zaczełam robić coś innego - to co chciałam w zawodzie. moje życie zawodowe i ogólnie prywatne też się zmienilo odrobinę.
nie mogę tu powiedzieć, że się nie zmieniło- co to to nie.
zrobiłam to co chciałam od dawna, poznałam wiele nowych ludzi. tylko że jakby znowu zaczynałam od zera, za darmo i nie miałam tyle pieniędzy aby się wyprowadzić. po prostu weszłam w pewną branżę gdzie ludzie są od wielu lat, nawet Ci w moim wieku i widzę, że oni mają inne życie. a ja nawet jeszcze nie mogę pracować w swoim zawodzie. a kiedy przychodze z tych zleceń jestem tak wykończona - po 12-14h trwają, że tylko kładę się na łóżko i mam nadzieję, że to mi kiedyś zaprofituje.

więc nie jest tak, że siedzę i nic nie robię. obecnie od 2 tyg mam sesję, ciągnie się niemiłosiernie ale cisnę- muszę zaliczyć wszystko jak najszybciej. mowiłam, że mam plany co do praktyk, pracy, wysyłałam maile, cv, portfolio, niektórzy się odezwali, mam iść na rozmowy. super.

ten rok zeszły dał mi dużo do myślenia. dostałam jakby poweru ale też dlatego że facet mnie zlał. moi znajomi nie rozumieją tego, że czasem jak jest sesja czy zbliża się koniec semestru na studiach to ja się odcinam, uciekam. muszę bo inaczej zawalę. inni studiują coś lekkiego na uniwerkach, w jakiś prywatnych Szkołach. mają pieniądze, pracują codziennie, w weekendy się uczą- ja studiuję dziennie cięzki kierunek, jeszcze dodatkowo wzięłam się za zlecenia z innej branży w któej zaczynam.
jest okej ALE muszę skupić się na szkole bo inaczej wywalą mnei ze studiów. znajomi mówią, ze mam się ogarnąć- sami pokonczyli studia bo się na nich tylko skupiali nie robiąc czegoś dodatkowego a obecnie pracują w firmach od kilku lat. mają inne zawody niż ja i mi tak mówią.
rozumiem ich. ale niech mi tak nie mówią, bo się ciągle stresuję.

wiem, ze samo nic nie przyjdzie. wiem o tym. ale nie chcę obecnie iść na kasę i harować po 12h jeśli widzę że jeszcze 2-3 lata zrobię uprawnienia i będe zarabiać o wiele więcej w zawodzie. o to mi chodzi...


może źle mysle?

10

Odp: Jak zmienić sposób myślenia?

większośc moich znajomych z kierunku mieszka z rodzicami. Ci, którzy mieszkają sami dostali pieniądzie od rodziców, płacą im połowę czynszu albo sami płacą im za mieszkanie.
moich rodziców po prostu na to nie stać.
nie będę się zanurzała w ten temat, nie będę mówić dlaczego jest tak a nie inaczej. zawsze byłąm tą osobą, która dużo robiła i miała ogień w du**pie. i zawsze robiłam więcej niż moje koleżanki. miałam wrażenie od liceum że faceci się mnie boją.
kiedy robiłam dużo miałam podziw  płci przeciwnej. kiedy tylko cośm i się nie udawało z facetami- od razu odlatywałam, na kilka miesięcy, na pół roku zamiast zacinsąć zęby i robić swoje. po prostu miałam wewnętrzny żal ze znowu ktoś mnie odtrąci.


w mojej rodzinie jest kult pracy kobiet. mama haruje tata mniej pracuje . widze kto jest glowa rodziny. od zawsze bylam uczona i widzę to ze kobieta ma byc twarda.

to dlaczego kolegowalam sie zawsze z samymi facetami.
dlaczego lecieli na mnie faceci niedorajdy zyciowe albo tacy 'spannieni'.

dlaczego moje kolezanki ktore robiły mniej w zyciu byly takie pańciowate ubieraly sie w garsonki, w zakiety , wstawialy selfie na instagram i na facebook - maja facetów. a ja  nie mam ?

11

Odp: Jak zmienić sposób myślenia?

Twierdzisz, że nie postępujesz w sposób asekuracyjny - oczywiście, że tak. Szukasz wymówek odnośnie wyprowadzki z domu, odnośnie relacji z ludźmi - bo Cię stresuje jak mówią żebyś się ogarnęła. Nikt nie twierdzi, że nie robisz czegoś wartościowego, albo, że nie próbujesz się rozwijać, ale powiedzmy sobie szczerze - miałaś się wyprowadzić, ale wybrałaś rozwijanie się w czymś, co nie pozwalało tyle zarobić, żeby się usamodzielnić. Ja to rozumiem, bo czasami lepiej z czymś trochę zaczekać, żeby później mieć lepiej, ale powiedzmy sobie szczerze - ty wybrałaś. Nie ma co zwalać na to, że rodzice Ci nie pozwolą. Jesteś dorosłą babą i to jak było z Tobą w szkole średniej, czyli w zasadzie za dzieciaka, nie ma już żadnego znaczenia.

Ja ze swoimi starymi też mieszkam - w ostatnim czasie moja robota polegała albo na trwających dłuższy czas wyjazdach za granicę, albo była na tyle blisko domu, że nie było sensu dla samej zasady wynajmować osobnego mieszkania i płacić pół swojej badziewnej pensji za czynsz i głodowanie żeby sobie coś udowodnić. Teraz też mam robotę na tyle blisko domu, że ciśnięcie się w małym mieszkanku z dwoma innymi, obcymi osobami po pokojach, bo takie warunki zakwaterowania oferuje pracodawca dla tych, co z daleka przyjechali, jest bez sensu. Ani ja nie jestem zdesperowana (nie mam już tej cierpliwości ochoty i zamiaru żeby mieszkać jak za studenckich czasów), ani nie mam złej relacji ze starymi, ani mi to do niczego potrzebne. Oni też korzystają trochę na tym, że z nimi mieszkam, bo przecież i zakupy zrobię, i posprzątam, i psem się zajmę, domu przypilnuję jak ich nie ma, ojciec nie musi ogarniać papierologii z firmy na komputerze, bo ja to robię szybciej i bardziej bezkolizyjnie dla świata. Oni mam wrażenie, że nawet nie chcą żebym się gdzieś wyprowadzała, bo im wygodniej jak jestem na miejscu. Ja bardziej mam potrzebę wybycia gdzieś na swoje, bo moi starzy, jakkolwiek są cudownymi ludźmi, jak sama nazwa wskazuje są już starzy tongue Mają swoje nawyki, przyzwyczajenia, są już trochę marudni i czasami im się wydaje, że lepiej wiedzą co jest dla mnie dobre. Ja się nie napinam, bo raz, że mój związek wyjątkowo szybko wchodzi w etap ciśnienia na wspólne zamieszkanie, dwa, że jak się trafi lepsza robota gdzieś indziej na świecie, to po prostu spakuję się i pojadę (nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni zapewne), trzy, że i tak plan już jest na najbliższy czas na wyjechanie za granicę, możliwe, że na stałe.

Z własnego doświadczenia powiem, że nie ma sensu się przejmować tym jak mają inni ludzie i mieć z tego powodu poczucia, że jesteś gorsza, bo ci wszyscy ludzie też mają swoje problemy, też nie mają wcale tak kolorowo jak to wygląda z boku, tylko, że nie gadają o tym na lewo i prawo.

Ja na studiach też szczęścia w miłości nie miałam. W zasadzie, to chyba nigdy nie miałam. Z racji, że do brzydkich kobiet się nie zaliczam, to powodzenie miałam zawsze spore, ale znalezienie kogoś, z kim można być w związku już takie łatwe nie było. Często trafiałam na niewłaściwych facetów. Na studiach jeszcze byłam w miarę naiwna i na pewno bardziej idealistycznie niż teraz nastawiona do świata. Przejmowałam się nierzadko rzeczami z perspektywy czasu nieistotnymi, z ludźmi na roku kontakt miałam średni. W ogóle jak tak teraz patrzę, to nie wiem, czy w ogóle warto było się tak spinać z tymi studiami, bo pożytek z nich marny

Mam silną osobowość, ciężko jest mnie złamać, jestem uparta, więc przyciągałam nierzadko kompletne sieroty i facetów, których trzeba niańczyć, a to mi nigdy nie odpowiadało. Mniej skomplikowane intelektualnie koleżanki też bardziej przyciągały facetów i to nieraz całkiem fajnych, może dlatego, że mniej miały argumentów w dyskusjach i przez to łatwiej się z nimi żyło.

U mnie w domu też baby muszą być twarde. Ojciec jest zapracowany, wiecznie go w domu nie ma, w dodatku niezbyt się garnie do fizycznej roboty, więc ja z matką robimy bardzo wiele rzeczy przy domu same. Ja umiem drewna narąbać, z piłą spalinową też sobie radzę. Drobne prace remontowe w domu to też nie jest jakiś duży problem - wytapetować, pomalować, meble skręcić, zrobić renowację jakiegoś starego mebla albo drzwi też potrafię. Hobby mam męskie jak cholera, a to facetów nie przyciąga, bo większość się czuje przez to nie wiedzieć czemu mało męsko, albo uważa, że nie ma mi czym zaimponować. Co z tego, że jak idę ulicą i nie jestem ubrana na roboczo, tylko tak, jak lubię, to nie ma faceta, który by się nie obejrzał, skoro tak tracę przy bliższym poznaniu tongue Też mało który facet zniesie to, że mam prawie samych kumpli.
Tym też się nie należy przejmować. Ja przestałam, stwierdziłam, że nie będę udawać lalki, albo zaniżać swoich standardów żeby ktoś łaskawie ze mną wytrzymał. I w końcu jednak trafiłam na faceta, który nie ma kompleksów z tego powodu, chociaż też już nieraz myślałam, że sobie nikogo na poważnie nie znajdę. Co więcej, przy nim mogę na spokojnie odpuścić, być sobie słabą kobietką i o dziwo dobrze mi z tym.

12

Odp: Jak zmienić sposób myślenia?

Po pierwsze gratuluję poznania kogoś kto Cię akceptuje taką jaką jesteś. Po drugie mnie zwracały uwagę osoby, które od rodziców dostały mieszkanie, którym rodzice spłacali w100% lub w 50% mieszkanie a oni mieli możliwość robienia imprez, zapraszania ludzi na filmy. A po 2-3 latach kiedy zaczeli być bardziej poważni,zaczeli wiecej pracować, zarabiać kase nagle zobacyzli, że jestem jeszcze ja - osoba o rok do nich młodsza, jeszcze studiująca i nadal mieszkająca z rodzicami. Mimo, że oni pokończyli studia już dawno i natrafili na fajną pracę. Koleżance kolega załatwił po znajomości, za przeproszeniem zrobiła go w uczuciowe bambuko, przez to on wyjechał z Polski a ona pnie się po ścieżce kariery.
Wiem, że życie nie jest takie idealna jak w TV ale wydaje mi się, że trochę szacunku się nalezy.To jets towarzystwo bardzo alkoholowe. Nie wiem nawet czy nie biorą czegoś więcej- ja taka nie jestem i dlatego się odcinam specjalnie , a oni mnie nie zapraszają. I przez to że tyle nie piję, nie biorę i nie palę- jestem outsiderem towarzyskim. To nie jest tak, że oni sa 'nikim', wlasnie przez naspeedowanie wypracowali sobie fajne posadki, sa bardzo inteligentni, pracoholicy po najlepszych liceach w mieście i po najlepszych studiach. A w życiu prywatnym 'za przeproszeniem= chuje'.
Wiem, że każdy niech się martwi o siebie, ale mam wrażenie, że raz na jakiś czas jak tam wpadnęto mają mnie za uroczą dziewczynkę, jeszcze nieznającą życia.
Bo te wszystkie inne koleżanki ile wódy wypiły, ile powciągały , do czego doszły w pracy ciężką pracą, zawaliły studia ale się odbiły, cięły się ale się odbiły od dna....
Życie takie ciężkie a one sobie poradziły a ja? DObry dom, zawsze dobre związki, dobrzy chłopcy, nigdy się nie kłociłaz rodzicami zbytnio, miałam 'lekkich i spokojnych przyjaciół', nigdy nei mieliśmy spin bo każdy robił swoje.

Nie pasowałam, nei pasuję do trYNdu ciężkiej pracy ciężkiego życia młodego człowieka- przecież wszystkie smutki należy zatapiać w alkoholi, ćpając, paląc różne rzeczy. Przecież takie jest życie.
A ty Olesko_90 nie znasz się bo zawsze byłąś wychowana w normalnym, domu rodzinnym.

13

Odp: Jak zmienić sposób myślenia?

Właśnie nie tyle o łaskawą akceptację z czyjejkolwiek strony chodzi, tylko o to, że mój facet po prostu zauważył tą różnicę między tym jaka ja jestem dla reszty świata, a jaka jestem w bliższej relacji z drugim człowiekiem. W drugą stronę jest to samo. Ja też znam go z takiej strony, że większość ludzi nie uwierzyłoby, że on w ogóle taką stronę ma. Po prostu bardzo podobni jesteśmy do siebie pod wieloma względami.

Twoim problemem jest to, że Tobie się wydaje, że wszyscy wokół mają lepiej, a sama nie masz wcale tak źle. Są ludzie, którzy mają kompletnie przerąbane - są skrajnie biedni, nie rozwinęli się w żaden sposób, po części  z własnej winy, ale bardzo często też z tego względu, że nie mieli nawet połowy tych możliwości, co Ty, że nie wynieśli z domu żadnych dobrych wzorców. Życie nie rozdziela nikomu niczego po równo. Pogódź się z tym. Nikt się nie będzie z Tobą pieścił i cackał, niczego tak po prostu nie dostaniesz tylko dlatego, że jesteś miła, wartościowa, spokojna, nie pijesz i nie ćpasz. Nie wiem w sumie dlaczego Ci zależy na standardzie życia, jaki mają ludzie, o których piszesz. Co oni mają takiego zajebistego? Robotę, w której się muszą zaharowywać? Karierę w korporacji robią? O to w życiu chodzi? Codziennie w pracy widzę ludzi, dla których 10 tys. zł to jest jak splunąć, dzieci tych ludzi mają absolutnie wszystko i przez to nie potrafią docenić niczego. Ja się zastanawiam, czy w ogóle uda mi się w tym roku gdzieś wyjechać, bo póki co nie ma nawet jak na to odłożyć. I jakoś nie zazdroszczę im tego luksusu, tego wszystkiego, tych limuzyn którymi przyjeżdżają, firm, na które muszą tyrać nawet w weekendy, bo im w sumie nie ma czego zazdrościć. Nie reprezentują sobą więcej niż przeciętny człowiek, a bywa, że reprezentują sobą mniej. Może sami na to zapracowali,  a może dostali w spadku od równie bogatych starych. Poza tym nie zamierzam się nad sobą rozczulać - z głodu nie umrę, jestem zdrowa, sprawna, nie mam jakiejś strasznej biedy, mimo, że ciągle tej kasy brakuje. Nie zazdroszczę ludziom, którzy nie potrafią docenić własnoręcznie zrobionej rzeczy, którzy nie potrafią się cieszyć z rzeczy zupełnie błahych, traktują innych przez pryzmat kariery, kasy, wykształcenia, zamiast patrzeć na charakter, którego sami nie mają za grosz.
Poza tym, jak będziesz musiała podjąć w końcu jakiś życiowo trudny, naprawdę trudny wybór, gdzie żadna opcja nie będzie wydawać się dobra, a jakąś wybrać trzeba, to docenisz, że Ci jednak życie trochę takich rzeczy oszczędziło. Odbijanie się od dna nie należy do przyjemnych rzeczy, ale jak człowiek coś musi, bo nie ma wyjścia, to właśnie zaczyna sobie radzić. Przestaje analizować i bierze się do roboty. Jak nie musi, to zwykle siedzi i beczy jak mu źle.

14

Odp: Jak zmienić sposób myślenia?

ja nie beczę że mam źle.nie powinno mnie obchodzić jak żyją inni i tak nie było do momentu kiedy niektórzy zaczeli mówić mi że ja mam za dobrze, że mieszkam z rodzicami, że nadal studiuję. całe studia pracowałam w weekendy też, wyjeżdżałam na warsztaty, dokształcałam się, skupiąłam isę na nauce jak moi znajomi z kierunku- był wyścig szczurów ale nie taki straszny.
w momencie kiedy ludzie spoza mojego miasta i inni zaczeli mówić mi że mam coś zmienić zaczęłam analizować. codiznenie robię coś na uczelnię. teraz mam najgorszą sesję na magisterce. codziennie siedzę od 2 tygodni. później po skończeniu idę na kilka rozmów kwalifikacyjnych na praktyki, mam jeszcze inne zlecenia.

ja studiuję kirunek techniczny i aby dostać uprawnienia muszę jeszcze po studiach płacić za szkolenia i egzaminy . zależy mi na tym - wiem, że mogę osiagnać tylko to ciezka praca i nie dorobię się tyle ile moi znajomi informatycy w tym samym wieku. poza tym i takbędę miała mniejszy staż pracy trudno.

a inni myślą, że ja sobie bimbam bo nie chwalę się co robię, bo nie pokazuję co robię na facebook. a ja nie muszę każdemu mówić co robię... nikt tego nie rozumie.

widzę jednak, że trzeba się chwalić i pokazywać bo to jest tak sztuczne i tak głupie, że nawet po facebooku widać kto pracuje a kto nie.


a kiedy moje znajome wsadzą zdjęcie z pracy każdy mówi, ze tyle pracują a kiedy ja wstawię smieszny obrazek czy muzykę- ja nic nie robię, lenię się big_smile

15

Odp: Jak zmienić sposób myślenia?

Wiele ludzi, podobnie jak ty, ma myślenie czarno-białe. Ten partner jest idealny a ten nie nadaje się do niczego. Trzeba dłużej poznawać ludzi na stopie koleżeńskiej żeby przekonać się jaki kto jest i różne wartości wychodzą. Poza tym za dużo stresu nie pozwala ci na podejmowanie wyważonych decyzji, żeby nie przeciągać tak, że następuje nagłe zerwania, bo różnego rodzaju dogadywanie się jest niezbędne. Ludzie zrywają z zupełnie błahych powodów, bo się sprzeczają. To samo dotyczy chłopaków którymi się interesujesz, oni również powinni rozumieć, że trzeba się dogadywać, nie kłócić i nie zrywać. Nie spiesz się, tylko chodź z różnymi chłopakami, rozmawiaj z nimi, poznawaj ich, pytaj o poglądy, zobacz jak zachowują się w różnych sytuacjach, czy są pomocni jeśli masz problem. Młodzi ludzie najczęściej nie potrafią tego robić bo są zbyt egoistyczni i trzeba dużo szukać. Dziwię się że studentki często poznają nieodpowiednich partnerów jak kobiety bez wykształcenia.

16

Odp: Jak zmienić sposób myślenia?

Ale dlaczego to, że ludzie chrzanią głupoty w ogóle Cię interesuje i wywiera na Ciebie aż taki wpływ? Ludzie zawsze sobie znajdą powód żeby pleść na temat innych jakieś bzdury. Większość ludzi po prostu uwielbia plotkować o innych lub dawać rzekomo dobre rady. Jakbym się miała przejmować tym, co niektórzy wygadują na mój temat, to bym musiała chyba z domu nie wychodzić. Zastanowienie się, czy czasem ktoś nie ma racji to jest jedno, ale słuchanie czyjegoś gadania jakby to była jakaś prawda objawiona jest bez sensu.
W ogóle czego ty oczekujesz od tych ludzi? Że docenią jak ciężko pracujesz i jak bardzo się starasz? To ty masz być z tego zadowolona, bo oni mają to gdzieś. Jak oczekujesz zrozumienia od ogółu społeczeństwa, to lepiej dorośnij.

Czy to o to chodzi żeby mieć taką kasę i staż pracy jak inni? Czy żeby ze swojej kasy i stażu pracy być zadowoloną? Po co się przyrównujesz do innych?

Jak czujesz palącą potrzebę pochwalenia się osiągnięciami na facebooku, to po prostu to zrób. Może znajomi klikną "Lubię to!". Nie widzę nic złego z opublikowania tam czegoś, z czego się jest dumnym, zadowolonym. Jak ktoś jest dumny ze swojej pracy, to niech sobie wrzuca. To wolny kraj. Jak ktoś tego nie potrzebuje, to tego nie robi. Po moim profilu widać co najwyżej jakie mam hobby, co lubię robić. Jakichś konkretnych informacji dotyczących mojej pracy i ogólnie życia raczej nie udostępniam, bo facebook jest tak szalenie plotkarskim portalem, że to się w głowie nie mieści. Poza tym co niektórzy chyba muszą zamieścić posta nawet z powodu wyjścia do kibla. Ja się uzewnętrzniać publicznie w taki sposób jak to ludzie mają w zwyczaju nie lubię. Ja ostatnio w zasadzie z konieczności zmieniłam sobie status na "w związku". Normalnie bym tego nie robiła, bo co komu do tego, kto ma wiedzieć, to wie, ale musiałam paru nieudolnym adoratorom uświadomić, że mogą przestać się starać tongue Ponad połowa moich znajomych mało nie posrała się z wrażenia. Bo co niektórym się wydaje, że jak nie wrzucam jakichś przesłodzonych zdjęć we dwoje i generalnie trzeba się postarać żeby wywnioskować na fb z kim ja mogę być związana, to żyję w jakiejś ascezie tongue W ogóle mi nie zależy na tym żeby każdy wiedział takie rzeczy. Moje życie się dzieje w normalnym świecie, nie na portalach społecznościowych. To, że się ludziom pomieszało trochę w głowach i żyją bardziej na facebooku niż normalnie nie jest moim problemem.

17

Odp: Jak zmienić sposób myślenia?

Przez wszystkie Twoje posty widzę "inni mają to" "inni robią tamto".
Wybrałaś sobie jakichś tam ludzi na wzór i postanowiłaś się do nich porównywać, pomijając pewnie 90% populacji, która ma gorzej od Ciebie, tylko porównujesz do góry i nigdy nie jesteś zadowolona z tego, co masz, i uważasz, że i tak nigdy nie będziesz. Taki wybrałaś sobie sposób na radzenie sobie z rzeczywistością.

Wszystkim innym rodzice dali kasę na biznes. Na pewno wszystkim??
Wszyscy mają rodziny i sukces? Czy każda, każdziuteńka osoba tak ma? Czy po prostu postanawiasz nie zauważać tych, którzy mają inaczej?
Wszystkie znajome wrzucają zdjęcia i są głaskane po głowach, czy po prostu chcesz tak to widzieć? Czy po prostu zauważasz, że dwa razy ci zwrócono uwagę i dla Ciebie to jest już za dużo, bo o innych nie słyszałaś?

Jacyś ci inni mega ważni są dla ciebie. A przynajmniej ich sukcesy, bo wyznaczasz sobie dzięki nim to, co masz osiągnąć, co masz robić. A teraz zapytam - a twoje własne przemyślenia? Gdzie chowasz swoje myśli? Masz swój mózg, zakładam, to sama wyznaczaj, co dla ciebie jest ważne, co jest priorytetem, co chcesz robić dziś a co jutro, ile zdjęć wrzucasz i jak reagujesz na krytykę, SAMA DECYDUJ o sobie a nie wybierasz łatwą drogę - przyjmujesz, że "INNI" wiedzą, jak powinno wyglądać życie i starasz się za wszelką cenę dostosować, jakbyś nie umiała sama wymyślić swoich własnych planów, a potem czujesz się źle, bo twoje życie nie pasuje do czyichś innych planów i celów na przyszłość. Dziwne.

Posty [ 17 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Jak zmienić sposób myślenia?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024