Proszę doradźcie mi, jakbyście się zachowały na moim miejscu? Czy nie wyolbrzymiam?
W sobotę byłam na weselu z moim chłopakiem, na którym była również jego poprzednia dziewczyna.
Generalnie mój chłopak jest człowiekiem bardzo gadatliwym, ma lekko niewyparzony język, zwykle mówi dużo, niekoniecznie się nad tym zastanawiąjac. Ja uchodzę za tą grzeczniejszą, on bardziej szalonego.
I tak oto na weselu usłyszałam tekst na temat owej dziewczyny: "gdyby nie tez ciul (o jej mężu), to ona teraz byłaby moją żoną". Powiedział to przy okazji jak ją przestawiał jakiejś osobie. Zdanie to zostało wypowiedziane w obecności mojej mamy oraz wielu innych osób. Poczułam się wtedy jak niepotrzebny śmieć... jak zero. Nie skomentowałąm tego-nie chciałam urządzać mu scen gniewu, zazdrości, w dalszym ciągu nie chce tego robić, bo wiem że skończy się to wielką kłótnią, a ja wyjdę na zazdrośnicę.
Generalnie bardzo dobrze się dogadujemy,jest nam dobrze ze sobą,kocham go i czuje się kochana. Prawie od siedmiu lat.
Jestem osobą bardzo wrażliwą, bardzo łatwo mnie jest zranić. Czuje się jego słowami zraniona i upokorzona. Doradzcie, proszę, czy jest sens przez to jedno głupie zdanie tak się zamartwiać,i urządzać z tego powodu mu wyrzuty? Czy po prosu to przełknąć i o tym zapomnieć? Ale po mojej głowie cały czasy będą chodziły te słowa.. wierzyłam że to jest prawdziwa miłość, a teraz mam wrażenie, że nasz związek jest zwykłym przypadkiem....