Zabrał syna fizycznie, a także toczy się postępowanie odnośnie pozbawienia mnie władzy z wniosku eks-narzeczonego.
Mam 24 lata, a on 23.
Na początku znajomości ostrzegałam go, iż nie szukam poważnego związku, że jako nastolatka byłam w szpitalu psychiatrycznym i pochodzę z takiego, a takiego domu. Nie słuchał ostrzeżeń. Wywalczył. Był dobrym narzeczonym. Wiele razy słyszeliśmy ,,tak dobranej pary świat nie widział, tacy zakochani, tacy podobni...". Tak było!
Jedno za drugim w ogień by skoczyło. Jednak sprzeczki były od zawsze, z czasem prawdziwe wojny. Przez powiedzmy rok zwracał się do mnie kulturalnie na co dzień i w kłotniach, później nawet w sprzeczce z byle powódu potrafił powiedziec mi ,,ty czubie" albo per ty ,,chora glowa". Bardzo mnie to bołało. Dodam, że nie jestem aktualnie zdiagnozowa na cokolwiek. Miałam dużo przejść i zdarzało mi się, że korzystałam z psychoterapii dla DDA. Jednak moje funkcjonowanie w społeczeństwie uważam za bardzo dobre. Kończę właśnie studia na jednej z najlepszych uczelni w kraju i jestem pracownikiem banku od 2 lat. Świetlana przyszłość.
Duży problem stanowi jego matka. Bardzo się z nią lubiłyśmy... Po kilku miesiącach związku zaczął wydzwaniać do niej po każdej kłotni,,mamusiu, pomoz szybko, bo dorotka zerwała, ja nie przezyje, zadzwon do niej, gdzie ona jest?! zrob cokolwiek! natychmiast! jej milczenie mnie zabija!". Dzwoniła do mnie i starała się nam pomoc, pogodzić. Później się zmieniło. Po porodzie zaczął się skarżyć mamie, że zła jestem, że znów niezadowolona i mamusiu pomóż. Mamusia przestała mnie lubić. Potrafiła go zwyzywać, że np. zatanczył ze mną, albo spał pod jednym dachem po naszym rozstaniu. Przez nią nie widziałam dzidziusia 10-miesięcznego od 3 miesięcy, ponieważ twierdzi, iż jestem niebezpieczna i chora na głowę. Wymusiłam spotkanie, uderzyła mnie i przewróciła na posadzkę, gdy chciałam na ręce wziąć własne dziecko!
Mam przeczucie, że wciąż cząstka uczucia się tli i gdyby jego matka zniknęła to moglibyśmy odbudować relację, chociażby rodzicielską... A w tej sytuacji... Jest bardzo mściwy i nie chce ze mną nawet porozmawiać, ponieważ chyba uwierzył matce, że go zdradzałam. Mówiła mu przy mnie ,,ty idioto, ślepy jesteś, kaźdy grosz jej oddajesz, a ona chodzi się pieprzyc z twoimi przyjaciolmi.. haha! posmiewisko z ciebie robi. widzialam, to dziwka bo stringi ma w szufladzie, tej ooo tu... widzisz - dziwka". A ja nadal jestem mu wierna, mimo tego, że zerwałam 10 miesięcy temu, nawet nie potrafię myśleć o innym mężczyźnie. Nie wierzę w to wszystko. Dla mnie to jedno wielkie nieporozumienie.