Olinka, moim skromnym zdaniem to nie prawda, zawsze będziemy wyznaczać pewne stereotypy i granice typu a po 30 to już zapewne koniec, a później to samo powiemy o 40stce i 50tce...mam wielu znajomych po 50 i wcale nie uważają siebie za starszych ludzi
:) niektórzy wręcz rozkwitają, mają więcej czasu dla siebie, wiele planów na przyszłość. Osobiście, ja dopiero zaczęłam żyć gdy skończyłam 30stkę, obecnie mam 32 i naprawdę doświadczam uczucia, iż w końcu moje życie jest poukładane i takie jakie być powinno. Życie rodzinne, zawodowe, uczuciowe, jestem dojrzalsza i bardziej pewna siebie, bardziej stabilna finansowo. Okres 20stu lat owszem może i ekscytujący, ale w moim przypadku przyniósł bardzo wiele stresów, studia, pierwsze prace, zawieszenie w powietrzu co mam ze sobą zrobić, brak jakiejkolwiek stabilizacji, człowiek często nie wie czego chce. Również i teraz często podróżuję, kiedy i gdzie chce, i nie narzekam na brak wolności, to teraz mam ochotę zmieniać świat i znalazłam wiele odpowiedzi na pytania, które wierciły mi dziurę w brzuchu gdy byłam młodsza, na temat zdrowia, rodziny, partnera itd. Myślę, iż w moim przypadku czuję się szczęśliwsza niż gdy miałam te naście czy ponad 20 lat. W końcu wiem czego w życiu chcę. Dodam, iż nie mam jeszcze dzieci, choć na pewno kwestia potomstwa zmienia nasz punkt widzenia i siedzienia. Wszystko przede mną, ale jestem pozytywnie nastawiona i to jest chyba kluczem. Nie ważne ile masz lat, ważne jak siebie oceniasz, jak się czujesz we własnym ciele i jakie pokłady pozytywnej energii sobą reprezentujesz . Pozdrawiam