Witajcie,
Pisze tutaj z nadzieją ze moze ktos byl w podobnej sytuacji jak ja teraz.
Jestem po nie udanym zwiazku malzenskim, ktore skutkowalo rozwodem.
Bardzo ciezko przeszlam ten okres, nie chcialam nikogo nie wyobrazalam sobie zycia, zaufania komus poraz drugi jednak zycie napisalo wlasny scenariusz ,bylam kilka miesiecy w zwiazku ktory rowniez sie zakonczyl chlopak wyjechal za granice.. czulam sie rozzalona smutna powiedzialam dosc i pojawil sie on. Poznalismy sie jakies 2 miesiace temu, kiedy mialam wypadek i skrecilam kostke podal mi reke wspieral caly czas.
Rozmawialismy dniami calymi praktycznie dzwonilismy do siebie widzielismy sie kilka razy,ale traktowalismy sie jak koledzy dobrzy przyjaciele. Ja mowilam ciagle przez zarty ze nie ma szans zeby cos z tego bylo, a on rowniez wrecz przeciwnie zartowal ze napewno mi sie podoba itd.
Mowil czesto zebym sie okreslila czego oczekuje, jednak ja nie wiedzialam co zrobic z jednej strony fajna relacje balam sie zaryzykowac na koszt czegos wiecej, mowil ze jesli komus zalezy to powinien to okazac wiec stalo sie postanowilam zrobic ten krok, w tamtej chwili pierwsze reakcja byla ze nie chcial rozplakal sie powiedzial ze on chce bardzo ale nie potrafi ze on jest beznadziejny nie nadaje sie do zwiazku ze tylko by mnie ranil ze nie zasluguje na to ze za bardzo mu zalezy na mnie.
czym przytulil mnie i pocalowal, tak spedzlismy razem cale popoludnie. Powiedzial ze ma metlik w glowie, pisalismy wczoraj normalnie wszystko co pisal bylo takie sprzeczne z jednej strony pokazywal ze zalezy powtarzal ze nie pozwoli aby mi sie jakas krzywda stala, ze woli cierpiec patrzac na to jesli znajde kogos niz zebym cierpiala przez niego. Pisal ze bylo mu tak dobrze ze mna ze dawno nie czul takiego spokoju.
Sama juz nie wiem co mam myslec o tym wszystkim?
Wiem ze zazwyczaj jak faceci mowia nie wiem czego chce itd to nic z tego nie bedzie. Jednak czesto to byly typy ze chcialy jednego i odzywali sie kiedy chcieli.
Tutaj jednak kontakt jest caly czas powiedzial ze zadzwoni po pracy do mnie a ja mysle... wczoraj myslalam ze jakos to mi przejdzie do codziennosci chyba sama sie oszukiwalam...
Pomozcie prosze co robic? czas czy odpuscic??