Ja, on i ... tesciowa - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Ja, on i ... tesciowa

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 25 ]

Temat: Ja, on i ... tesciowa

Za 10 dni ślub. Za nami setki rozmów, łez, nerwów.
Kochamy się, wiem to, czuję.
Ale i się boję. Boję się, że nie jestem najważniejsza.

Moja tesciowa:
Z jednej strony miła babka, nigdy nie odmowi pomocy czy wspolnej kawy. pogada, doradzi gdy trzeba.
Z drugiej  strony despotyczna, uparta kobieta. Musi byc tak jak ona chce. Wychowala meza i synow tak, ze wszystko musza robic pod jej dyktando. Z racji iz synowie pracuja w rodzinnej firmie i rano musza byc w domu rodzicow po sluzbowe auta - jest spowiedz i zdawanie relacji co sie dzieje u dzieci w domu. Kobieta, ktora nie uznaje sprzecwiu i na kazda jego probe reaguje krzykiem, argumentem BO JA TAK MOWIE, tudziez fochem. Wiecznie na xanaksie, od 30 lat pod kocem przy serialach na utrzymaniu meza pantoflarza.
Potrafi zrobic mojemu narzeczonemu awanture o usadzenie gosci weslenych, bo ona juz zaplanowala gdzie ma kto siedziec, potrafi oburzyc sie na mnie o to ze podczas ich wizyty wsunelam nogi pod koc, czy tez obrazic sie na tydzien z powodu usadzenia jej po lewej a nie prawej tak jak chciala stronie sali weselnej. Jest kserokopiarka - kupuje i robi wszystko na moj wzor. Na szczescie z marnym skutkiem. Mam jej serdecznie dosc i tak jak na poczatku jeszcza ja lubilam tak z biegiem czasu nie chce miec z nia nic do czynienia. Ot, ewentualnie tyle ile musze.

Moj przyszly maz:
Kocha mnie. Wiem to. Ale jest wychowany przez matke psychopakte, ktora zamiast pepowine odciac to owinela mu ja wokol szyi. Zawsze rywalizowal z bratem o jej wzgledy - byl mlodszym synem, a ten starszy zawsze byl numerem jeden. Jego starania zawsze spełzały na niczym. Traktował matke jak wyrocznie. Na poczatku zwiazku potrafil wyjsc z domu naszego bo trzeba mame zawiezc na paznokcie (matka ma prawko ale jest leniem i woli miec sługusów-synków). Aktualnie wiele procederów zostało już wywalonych z zycia. Ale nie potrafie odciac go od niej całkowicie. Rozumiem, ze nie stanie sie to od razu. Bo ona ich psychike wypaczała przez lata wiec ja teraz nie zmienie go w miesiac. Widze szanse, bo zmiana w jego zachowaniu i tak jest juz duza. Ale brakuje mi juz srodkow.
Gdy kilka dni jest dobrze bo matka ma focha i on tam n ie jezdzi, przychodza mdni takie jak dzis, ze zamiast jechac ze mna po rzeczy na slub to MUSI zawiezc mame na przymiarke do krawcowej, bo PROSIŁA (problem w tym, ze ona nie prosi).

Jak stopniowo odcinac ta pepowine ?
Nastala sytuacja, ktorej bardzo sie obawialam. Do slubu 10 dni. A ja jestem zazdrosna o jego matke. To ma byc MOJ Maz, juz nie synek mamusi. Jestem zazdrosna bo czuje, ze ja nigdy nie bede darzona takim uczuciem jakim darzy swoja matke. Mimo ze wiem, ze to apewne nie uczucie a patalogiczne przywiazanie.

Potrzebuje obiektywnego pogladu na ta sprawe.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Ja, on i ... tesciowa

Współczuję Ci , ponieważ wiem, że tam gdzie matka, jest ważniejsza niż żona,  i stawiana na pierwszym miejscu, przed żoną, nigdy w takich małżeństwach nie jest dobrze.  Ciągła rywalizacja teściowej z synową, niszczy małżeństwa.

3

Odp: Ja, on i ... tesciowa

Pepowina zostanie odcieta TYLKO wtedy kiedy Twój narzeczony sam będzie chciał ja odciąć. Jest dorosłym mezczyzna, przyszłym mezem i ojcem- powinien umiec decydować o sobie.

4

Odp: Ja, on i ... tesciowa

Jak doskonale cie rozumiem... mialam to samo wiele lat. U mnie pomógł dopiero pozew rozwodowy. Teraz mąż nie utrzymuje w ogóle kontaktów z matka

5

Odp: Ja, on i ... tesciowa

A będziecie mieszkac u niej czy sami? Podejrzewam, że blisko skoro mają rodzinną firmę.

6

Odp: Ja, on i ... tesciowa

W listopadzie kupiliśmy mieszkanie. Mieszkamy sami, jednak na tym samym osiedlu co jego rodzice. Oni mają duży dom w jednej części, m y w drugiej części. Jest bardzo blisko, ale akurat nie jest to problem. Teściowa nie przychodzi do nas bez zaproszenia.
Moj narzeczony i tak co rano musi byc u nich w domu po samochód służbowy. Niestety innej opcji nie ma...

Dziś próbowała wymusić, żeby zawiózł ją do krawca. Gdy mi powiedział, że możliwe, że zawiezie mame to zapytałam czy nie uważa, że ma męża i to on powienien ją wozić a nie już dorosły syn, który ma swoje życie ? Na początku się oburzył, ale po godzinie zadwonił i powiedział, że oznajmił jej że nie ma na to czasu i że przyjedzie po mnie na zakupy. Jakiś progres.

Tylko jak długo... Najbardziej właśnie przeraża mnie zazdrość, która od jakiegoś czasu sie we mnie narodziła. Jetsem zazdrosna o jego wlasna matke... Jakbym nie czuła się 100% kobietą, nie potrafie tego określić nawet..

7

Odp: Ja, on i ... tesciowa

Cóż... obawiam się, że albo on się w końcu postawi, albo Wasze małżeństwo po prostu będzie totalnym niewypałem.

Chcesz ryzykować?

8

Odp: Ja, on i ... tesciowa

A ja bym ryzykowała. Sama mówisz, że widac progres. Bądź twarda i uświadamiaj mu pewne rzeczy, których on nie dostrzega w swoich relacjach z matką.

9

Odp: Ja, on i ... tesciowa
blimka napisał/a:

A ja bym ryzykowała. Sama mówisz, że widac progres. Bądź twarda i uświadamiaj mu pewne rzeczy, których on nie dostrzega w swoich relacjach z matką.

A ja nie.
Małżeństwo to nie zabawa a la ''ryzyk-fizyk''.

Odłożyłabym ślub i obserwowała partnera.

10

Odp: Ja, on i ... tesciowa

Cyngli... 10 dni przed ślubem? ..to raczej już za późno, by odwoływać ..chociaż po ślubie moze byc gorzej..oby nie
Autorko jeśli narzeczony trzyma Twoją stronę-to będzie dobrze
Jeśli nie-to będzie źle.
I innych wariantów nie ma.
Wiem co piszę.
Moja teściowa zacięcie między innymi walczyła o to co Twoja.
Uwierz mi, gdyby moj mąż nie stał po
mojej stronie.Gdyby stawiał matkę nade
mną. Gdyby skakał tak jak ona chciała .
Nie byłoby nas dzisiaj.

11

Odp: Ja, on i ... tesciowa

Nie powiem, że nie myslałam o odwolaniu wszystkiego. Bo myślałam. Zwłaszcza wtedy, gdy teściowa nie pozwalała nam się wszystkim cieszyć tylko do wszystkiego wściubiała nos i chciała a wrecz wymagała, żeby było tak jak chce ona. Bo ona wie najlepiej.
Narzeczony odkąd sie poznalkiśmy zmienił się bardzo, ale wciąż przejawia symptomy maminsynka.
Nie jest już jej szoferem, nie leci na każde zawołanie. Ale szokuje mnie "wzywanie na rozmowe" TYLKO jego, gdy podejmie jakas decyzje bez uwzględnienia zdania matki. Dla mnie patologia. Walczyłam z tym długo, narazie zakończyło się sukcesem, powiedział matce, że jeśli chce rozmawiać o czymkolwiek zwiazanym z naszym ślubem to tylko z nami dwojgiem, bo w naszym związku decyzje podejmujemy oboje. Zatkało ją i narazie kilka dni jest spokój.

Czasem myślę, że przesadzam. Że moze ona nie jest taka zła. Ale z drugiej strony czuje sie fatalnia rywalizując o mężczyzne którego kocham z jego własną matką. Nie chciałabym wyjść na ta, ktora odcina go od rodziny. Probowałam ustalic granice i miec z nią normalne stosunki, ale z ta kobieta tgo tylko ze skrajnosci w skrajność. Albo stosunki sa dalekie, bo ona ma focha. A jak już zaczniemy rozmawiać to ciagłe zaproszenia, telefony, prośby. To wredne, ale chyba wole jak ma focha.

Wiem, że on tez jest w trudnej sytuacji. Kocha matke i to dla mnie zrozumiałe. Zaczyna widzieć jej zły wpływ na nasz związek i stara się. Ale ona opętała ich wszystkich tak bardzo, że to chyba wymaga czasu... A ja jestem ta zła, ktora buntuje synka mamusi pod siebie. Ot, niedobra baba ze mnie.

Zastanawiam sie tylko czy sa jakies metody zeby ten proces posunąć do przodu nieco szybciej.


Nie pojechał z nią wczoraj.

12

Odp: Ja, on i ... tesciowa

Heh widzisz...ja przez moją wylądowałam u psychiatry.
4razy date ślubu przekładaliśmy.
Tylko, że u mnie to było gorzej. Wrecz groziła, że tego dnia z kościoła to jeszcze trumnę z nią wyniesiemy bo sie zabije....
żyje do dziś i ma się świetnie.
Wiem co masz na myśli pisząc o jej skrajnościach.
I tutaj może pomóc postawa Twojego narzeczonego.
Ty na to nie masz w zasadzie wplywu.
Tutaj jedynie rozmowa z partnerem i jego działania pomogą.
Ty nie ingeruj i nie nagaduj na jego rodzinę.
Mogę Cię pocieszyć, że ten nadmiar kontaktu,gdy jest "dobrze"- obiadki, wizyty, ingerowanie itd Bardzo szybko zamienia się w tego"focha"
Taki magiczny krąg wink

13

Odp: Ja, on i ... tesciowa

Tak, nawet 10 dni przed ślubem.
Łatwiej ślub przełożyć niż się potem rozwodzić.

14 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-06-09 12:21:48)

Odp: Ja, on i ... tesciowa

A ja uważam że trochę przesadzasz.
Tzn. podchodzisz do tego zbyt emocjonalnie i za dużo czasu poświęcasz na rozmyślanie jaka to z niej zła kobieta. Widac to chociażby po wzmiance że mąż ją utrzymuje albo że ona seriale ogląda. Co to ma do Waszego problemu?
Teściowe naprawdę często zachowują się w ten sposób, że chcą by coś było po ich myśli a jak nie to obraza. Ona nie próbuje rozbić Waszego związku, nie nienawidzi Cię, po prostu jest kapryśna i foszasta, a to jest naprawde coś, co możecie obejść. To nie jest taki aż wielki problem.
Twój narzeczony powiedział jej wprost że ma rozmawiać z Wami, a nie tylko z nim, więc uspokój się. Przecież widać, że on jest po Twojej stronie.
Jak się teściowa obraża to krzyżyk jej na drogę, nie dzwońcie pierwsi, niech zobaczy że fochy nic nie dają. Prawdopodobnie dalej je strzela, bo są SKUTECZNE! Tzn. ktoś na kogo się obraża odzywa się do niej pierwszy i jest skruszony.
Sfochowaną osobę trzeba zostawić z jej fochem i pokazać, że ten foch to tylko jej problem i nic przez to nie osiągnie.

A np. to, że swojego syna rano pyta co słychać w domu.... No na serio - byłoby dziwne gdyby NIE pytała. Tutaj to akurat się czepiasz bezpodstawnie.

Zastanówcie się także nad zmianą pracy Twojego narzeczonego, być może to jakoś uzdrowi Wasze stosunki.

I nie bądź taka zawzięta i nie rozkładaj na części pierwsze każdego jej zachowania. Przyjmij do wiadomości że ona taka jest, machnij na to ręką. I ignoruj, gdy ma kolejny kaprys. Jedyną osobą która powinna Cie obchodzić z tamtej rodziny jest Twój narzeczony. Jeśli jest wobec Ciebie fair i staje po Twojej stronie (a z tego co piszesz wynika, że tak właśnie jest) - niczym innym nie powinnaś się martwić.

15

Odp: Ja, on i ... tesciowa
Cyngli napisał/a:

Tak, nawet 10 dni przed ślubem.
Łatwiej ślub przełożyć niż się potem rozwodzić.

Z jednej strony sie zgadzam z Tobą. Niestety patrząc realnie to wątpię by było drugie podejście do ślubu. To tylko 10dni przed. Pomijając  koszta, które są nie do odzyskania. Jest jeszcze sprawa gości.
Po prostu Autorka zbyt późno się obudziła

16

Odp: Ja, on i ... tesciowa
jaMajkaa napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Tak, nawet 10 dni przed ślubem.
Łatwiej ślub przełożyć niż się potem rozwodzić.

Z jednej strony sie zgadzam z Tobą. Niestety patrząc realnie to wątpię by było drugie podejście do ślubu. To tylko 10dni przed. Pomijając  koszta, które są nie do odzyskania. Jest jeszcze sprawa gości.
Po prostu Autorka zbyt późno się obudziła

No tak. Lepiej zmarnować życie, niż żeby goście się poobrażali...

To jest b. nieodpowiedzialne podejście. Moim zdaniem.

17 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-06-09 20:22:14)

Odp: Ja, on i ... tesciowa
Cyngli napisał/a:
jaMajkaa napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Tak, nawet 10 dni przed ślubem.
Łatwiej ślub przełożyć niż się potem rozwodzić.

Z jednej strony sie zgadzam z Tobą. Niestety patrząc realnie to wątpię by było drugie podejście do ślubu. To tylko 10dni przed. Pomijając  koszta, które są nie do odzyskania. Jest jeszcze sprawa gości.
Po prostu Autorka zbyt późno się obudziła

No tak. Lepiej zmarnować życie, niż żeby goście się poobrażali...

To jest b. nieodpowiedzialne podejście. Moim zdaniem.


Bez przesadyzmu. Mieszkają osobno, facet stawia się jednak własnej matce. Ja tu powodów do odwoływania ślubu nie widzę. Tym bardziej, jak pisałam wyżej, jedyny problem teściowej to fochy. Ona ich nie próbuje rozdzielić, nie jest jakąś podłą suką. Po prostu ma cechy charakteru, które autorce nie odpowiadają.

18

Odp: Ja, on i ... tesciowa
madoja napisał/a:
Cyngli napisał/a:
jaMajkaa napisał/a:

Z jednej strony sie zgadzam z Tobą. Niestety patrząc realnie to wątpię by było drugie podejście do ślubu. To tylko 10dni przed. Pomijając  koszta, które są nie do odzyskania. Jest jeszcze sprawa gości.
Po prostu Autorka zbyt późno się obudziła

No tak. Lepiej zmarnować życie, niż żeby goście się poobrażali...

To jest b. nieodpowiedzialne podejście. Moim zdaniem.


Bez przesadyzmu. Mieszkają osobno, facet stawia się jednak własnej matce. Ja tu powodów do odwoływania ślubu nie widzę. Tym bardziej, jak pisałam wyżej, jedyny problem teściowej to fochy. Ona ich nie próbuje rozdzielić, nie jest jakąś podłą suką. Po prostu ma cechy charakteru, które autorce nie odpowiadają.

Jeszcze się stawia. A co, jeśli po ślubie przestanie?

Nie mój ślub, nie moja sprawa, ale ja bym w to nie weszła i tyle.

19

Odp: Ja, on i ... tesciowa
zadziorna napisał/a:

Za 10 dni ślub. Za nami setki rozmów, łez, nerwów.
Kochamy się, wiem to, czuję.
Ale i się boję. Boję się, że nie jestem najważniejsza.

Na jakim poziomie nie czujesz się najważniejsza? Bo mam wrażenie, że zapominasz o podstawowym fakcie - on może być mężem i synem równocześnie. Przeciąganie na jasną stronę mocy chłopczyka, który nie umie się zdecydować jest fatalnym pomysłem. Jesteś gotowa postawić sprawę jasno i poprośić go o wybór priorytetów w życiu? I najważniejsze - jesteś gotowa na każdą odpowiedź?

Moja tesciowa:
Z jednej strony miła babka, nigdy nie odmowi pomocy czy wspolnej kawy. pogada, doradzi gdy trzeba.
Z drugiej  strony despotyczna, uparta kobieta. Musi byc tak jak ona chce. Wychowala meza i synow tak, ze wszystko musza robic pod jej dyktando. Z racji iz synowie pracuja w rodzinnej firmie i rano musza byc w domu rodzicow po sluzbowe auta - jest spowiedz i zdawanie relacji co sie dzieje u dzieci w domu. Kobieta, ktora nie uznaje sprzecwiu i na kazda jego probe reaguje krzykiem, argumentem BO JA TAK MOWIE, tudziez fochem. Wiecznie na xanaksie, od 30 lat pod kocem przy serialach na utrzymaniu meza pantoflarza.

sytuacja klasyczna i bez większych fajerwerków. większość teściowych tak właśnie wygląda, większość ludzi w ogóle, bo każdy ma lepsze i gorsze dni, fochy, fanaberie, problemy. Tylko, że to jest TEŚCIOWA, czyli postać z piekła rodem więc do niej na dzień dobry podchodzi się z odpowiednim (czytaj - negatywnym) nastawieniem. Tak na wszelki wypadek.
Teściowa wychowała synów tak jak potrafiła najlepiej. Efekt nie jest najgorszy, bo nie są alkoholikami, przestępcami ani nierobami więc chyba trochę sie jednak postarała, nie sądzisz? Będziesz miała swoje dzieci, to zobaczysz jak to "łatwo" jest je wychowywać.
a seriale i kocyki nie mają żadnego wpływu na ciebie i ani cię to nie powinno oburzać, ani obrażać.

Potrafi zrobic mojemu narzeczonemu awanture o usadzenie gosci weslenych, bo ona juz zaplanowala gdzie ma kto siedziec, potrafi oburzyc sie na mnie o to ze podczas ich wizyty wsunelam nogi pod koc, czy tez obrazic sie na tydzien z powodu usadzenia jej po lewej a nie prawej tak jak chciala stronie sali weselnej.

a ty i twój narzeczony jesteście niemi?

Mam jej serdecznie dosc i tak jak na poczatku jeszcza ja lubilam tak z biegiem czasu nie chce miec z nia nic do czynienia. Ot, ewentualnie tyle ile musze.

nie musisz jej znosić, podobnie jak nie musisz wchodzić w związek, który ci nie pasuje. To w twojej relacji z narzeczonym jest problem, a nie w teściowej. Ona jest tylko przykrywką i daje możliwość zrzucenia odpowiedzialności za własna niedojrzałość.

[Moj przyszly maz:
Kocha mnie. Wiem to. Ale jest wychowany przez matke psychopakte,

oczywiście wink problemem jest mamusia, a nie chłopczyk, któremu daleko do dojrzałości i decyzyjności. Klasyka gatunku

Ale nie potrafie odciac go od niej całkowicie.

A po co chcesz go odcinać?  on ma przestać być synem w ogóle, czy to ty chcesz go usynowić? chcesz mieć syna czy męża?

Bo ona ich psychike wypaczała przez lata wiec ja teraz nie zmienie go w miesiac.

moja droga, nie zmienisz go nigdy, bo nie masz mocy zmieniania ludzi, nikt jej nie ma . sam fakt, że masz takie zamiary, świadczy o tym, że twoje intencje nie sa do końca czyste.
Możesz dać mu wybór - albo dorastasz albo ja odchodzę - ale z egoistycznych pobudek i powodu własnych deficytów boisz się odpowiedzi.

Jak stopniowo odcinac ta pepowine ?

Historia relacji międzyludzkich na przestrzeni wieków i tysiącleci nie zna sytuacji, w której to żona przecina pępowinę. To nie jest twoja rola. To on musi chcieć to zrobić. On musi dorosnąć.

To ma byc MOJ Maz, juz nie synek mamusi.

proponuję więc , żeby on jako TWÓJ MĄŻ rzucił również pracę, zerwał kontakt z wszystkimi przyjaciółmi oraz oczywiście z bratem, a także nigdy nie został ojcem. Skoro będąc a małżeństwie nie można być w żadnej innej relacji....

Jestem zazdrosna bo czuje, ze ja nigdy nie bede darzona takim uczuciem jakim darzy swoja matke.

Takim na pewno nie będziesz, bo natura uczuć na liniach rodzinnych jest zupełnie inna od tej łączącej małżonków. Chcesz, żeby kochał cię jak matkę? Czyli tak jak myślałam - chcesz mieć syna, a nie męża.

Mimo ze wiem, ze to apewne nie uczucie a patalogiczne przywiazanie.

To właśnie sa uczucia , a nie patologiczne przywiązanie i to uczucia zupełnie normalne. Każdy normalny mężczyzna kocha swoją matkę, szanuje ją i jest ona dla niego ważna. większość z tych mężczyzn tworzy mimo tego zdrowe i szczęśliwe związki. Można bowiem być i mężem i synem. Gorzej jeśli coś się w tej materii pomiesza , bo nie można być synem dwóch matek.

20 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2016-06-10 14:56:46)

Odp: Ja, on i ... tesciowa

Nareszcie głos rozsądku. Dojrzałość jednak zmienia punkt widzenia smile
Nie bądźmy za surowi, młodość to często także  zachłanność,  zaborczość. Nie ma nic dziwnego w tym,  że chcesz go mieć,  Autorko, dla siebie. Ale przesada w tym nie jest zdrowa.  Nie wiem, jakie Ty masz stosunki z własną rodziną, i jakie ma podejście do tego Twój narzeczony,  ale to, że chcesz zawładnąć nim aż tak, by odciąć go od matki,  może jednak spróbuj zmienić. Ta rywalizacja i zazdrość są tylko w Twojej głowie. To znaczy, w jej może też, ale na to nie masz wpływu. On zresztą też nie. Przecież nie spędza z nią całych dni. I jeszcze potrafi wybrać Ciebie kosztem jej  focha. Jesteś ważna. Ale jak napisała Mamamamusia,  to jest jego matka. Ty własną też olejesz dla niego? I Twoim zdaniem byłoby to ok?
Spróbuj pogodzić się z tym, że jest i będzie obecna z Waszym życiu. Sama napisałaś, że wiesz,  że Cię kocha. Czemu ma to stale udowadniać?  Masz chyba słabą samoocenę, i objawy niedoborów emocjonalnych. Może to w  tym jest problem? Ale to Ty musisz to przepracować. Mamusia święta nie jest, ale nie ona jest tu najważniejsza. I z tego, jak go opisujesz, widać, że on to wie. I to, że ją gdzieś zawiezie albo odwiedzi, nie znaczy nic ponad to, że jest dobrym synem. Co nie wyklucza bycia dobrym mężem. I ojcem.

21

Odp: Ja, on i ... tesciowa
gagatka0075 napisał/a:

Ta rywalizacja i zazdrość są tylko w Twojej głowie. .

no raczej nie inaczej wink
To jest wymysł na potrzeby pewnego stereotypu i usprawiedliwienie własnej niedojrzałości.
Walka synowej z teściową jest totalnie pozbawiona sensu. to jest absurd w czystej postaci. Teściowa nie zawłaszcza sobie syna, bo ona go ma od urodzenia. Ma go , bo on jest jej synem właśnie. A synowa ma męża, ponieważ go poślubiła. Te dwie sprawy absolutnie się nie wykluczają. Radzę poczytać o koncepcji podosobowości. Człowiek może być synem, ojcem, mężem, bratem, przyjacielem, kierowcą , naukowcem, motocyklista i narciarzem jednocześnie. Rywalizacja ta nie odbywa się na jednej płaszczyźnie dlatego jest tak dziwna. To trochę tak jakby nagle Justyna Kowalczyk zaczęła sie ścigać z Otylią Jędrzejczak. I niby gdzie  miałyby to zrobić? I o co walczyć skoro dla każdej ważne jest co innego? Kogo może odebrać teściowej synowa? no syna... A po co jej syn?
Każdy jest wolny, maminsynek też i ma prawo spędzić całe życie u boku mamusi, jeśli taki jest jego wybór. Jego partnerka też ma prawo na to sie nie godzić i odejść ze związku. Natomiast praca nad kimś, którą wykonuje Autorka, nie dość, że jest pozbawiona sensu, to jeszcze bardzo brzydko pachnie od strony moralnej, bo to jest tzw "urabianie", czyli najbrzydsza twarz manipulacji.

22 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2016-06-10 15:18:03)

Odp: Ja, on i ... tesciowa

Stereotyp jednak bardzo popularny. Teraz sama nie rozumiem tych walczących o bycie jedyną, najważniejszą, z własną, jedynie słuszną, koncepcją, jak to ma wyglądać. Jest cierpliwość,  wyrozumiałość,  także wdzięczność dla tej niedobrej teściowej smile ale pamiętam, że na początku było różnie, ciężko i chyba właśnie niedojrzale. Szkoda, że wtedy nie było forum,  które by mi to uświadomiło. Ileż nerwów swoich i męża bym zaoszczędzila big_smile

23

Odp: Ja, on i ... tesciowa

absolutnie należy być jedyną i najważniejszą, ale...w swojej przestrzeni wink Matka ma to wpisane w swoja role, bo wiadomo , że jest tylko jedna. Tylko, że dla normalnego i zdrowego faceta ona znajduje się na zupełnie innym polu niż żona. Faceci najczęściej w ogóle nie rozumieją tej bitwy, która się o nich toczy. I słusznie, bo to nie jest logiczne wink
Ja bardzo szanuję więź , która łączy mojego męża z jego matką i mam to gdzieś, że on woli jej rosołek smile (mój prawdę mówiąc jest kiepski ...;) ).
Wścibskość, wtrącanie się, dogadywanie.... to są tylko wady, każdy je ma. Gdy nachodzi nas ochota na wypunktowanie kogoś pod tym względem, proponuje skierować myśli na inne tory, zrobić wysiłek i  wymienić swoje wady. Efekt tego ćwiczenia jest niesamowity.

24

Odp: Ja, on i ... tesciowa

A ja tu widzę dużo zadufania, egoizmu i roszczeniowosci. Dlaczego więc twój mąż in spe nie poszuka pracy? Rozumiem że teściowie są dobrzy jak wypłacają kasę ale już źli jak czegoś oczekują?  Czy może dom kupiliscie za swoje? A może za twoje? Za wesele kto płaci?  Ty w ogóle pracujesz czy siedzisz teściowej w kieszeni?

25

Odp: Ja, on i ... tesciowa
zadziorna napisał/a:

Aktualnie wiele procederów zostało już wywalonych z zycia. Ale nie potrafie odciac go od niej całkowicie. Rozumiem, ze nie stanie sie to od razu. Bo ona ich psychike wypaczała przez lata wiec ja teraz nie zmienie go w miesiąc.

Potrzebuje obiektywnego pogladu na ta sprawe.

To wdepnął biedny chłopak.

Posty [ 25 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Ja, on i ... tesciowa

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024