Bardzo toksyczna znajomość powodująca mnóstwo nerwów - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Bardzo toksyczna znajomość powodująca mnóstwo nerwów

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 13 ]

Temat: Bardzo toksyczna znajomość powodująca mnóstwo nerwów

Witajcie, kiedyś pisałam na tym forum o swoim rozstaniu. Po tym momencie mojego życia nie ma już żadnego cienia a ja tworzę szczęśliwy związek z kimś innym od ponad 3 lat smile Ale do rzeczy. Przeprowadziłam się z moim TŻ na studia do dużego miasta. Jak wiadomo- mieszkanie ze współlokatorami ( mieszkaliśmy i nadal mieszkamy oddzielnie ze względu na to, że było na wspólne za szybko i nam tak dobrze do dzisiaj). Mój TŻ trafił na przefajnych kolegów w mieszkaniu no i bach- z jednym zaczęliśmy się przyjaźnić, jest on od nas starszy, my jesteśmy na 3 roku studiów- on od 2 lat pracuje po studiach.  Najpierw wspólne wyjścia na miasto, jakieś grille. W międzyczasie wyprowadził się od niego jego najlepszy przyjaciel ze studiów do swojej dziewczyny i przestał się do niego odzywać tak czesto. Mozna powiedzieć, ze nieswiadomie bylismy dla niego taką zapchajdziurą. Do czasu az poznał dziewczynę. Nie powiem żeby się pogorszyło- wręcz przeciwnie ! Wspólne wycieczki, wyjscia itp w 4 były jeszcze fajniejsze. Pojechaliśmy razem na wakacje i nawet ja z moim TŻ zaprosilismy ich na weekend do naszego rodzinnego miasta, do naszych domów- co było z naszej strony okazaniem do nich pełnego zaufania. Zorganizowaliśmy nawet majówkowy wyjazd do mojej rodziny i ich zabraliśmy, zupełnie za darmo. Byli ze sobą nawet nie pol roku jak podjeli decyzję o zamieszkaniu razem, zrozumielismy ale wyprowadzili się na drugi koniec dużego miasta. Na początku ich odwiedzaliśmy co weekend a oni nas prawie wcale. Zrobili się okropnie wygodniccy i albo my musielismy do nich jechac albo spotykalismy sie na miescie. Oni oczywiscie zaczeli jezdzic tam tylko taksowkami. Spotkania stawaly sie coraz krótsze i mielismy coraz mniej tematów do rozmow. Przyszedl dzien gdy do naszego przyjaciela odezwal sie jego wczesniej wspomniany przyjaciel ze studiów, ja jego i jego dziewczyny  nie lubilam i nie lubie a moze lepsze slowo tutaj " nie przepadam" . No ale moje obawy się sprawdzily- zaczeli się spotykac w 4 nic nam nie mowiac . Pierwsza impreza, druga trzecia, wycieczki tylko z nimi itd. W koncu bach- tamta druga para znalazla mieszkanie tuz obok naszych przyjaciol. Kontakt z nimi powoli nam ginął. Ja pisałam smsy odnosnie spotkania ale ona zawsze mowila, ze nie moze bo sie uczy na studia albo pracuje i jak na zlosc albo bezmyslnie wstawiala zdjecia na facebooka jak to sie swietnie bawi z tymi drugimi, chociaz mowila ze nie moze wyjsc. Kilka razy bylismy juz umowieni i godzine przed lub o tej o ktorej sie umowilismy napisali ze nie przyjda. ...... Przestalismy sie widywac na amen bo ciagle cos nie pasowalo. Coraz częsciej jednak spotykalismy się z innymi naszymi znajomymi, ktorych tez bardzo lubilismy od pocztku studiow i dostalam kiedys wiadomosc od tych "bylych" o tresci, ze my mamy ich w dupie bo widza ze my mamy " nowych znajomych". I wszystko wyszlo, ze to MY nie chcemy sie widywac. Nie wiemy co zrobic. Nie chcemy ich "stracić ", duzo razem przezylismy i dalismy im wiele od siebie, nie oczekując niczego od. Ale kolejne wysluchiwanie ze nie mogą sie spotkac z nami bo mają wazne rzeczy do roboty i ogladac zdjecia jak swietnie sie bawia z kims innym to jest dla mnie za dużo i jest to szczytem chamstwa. Nie jestem zazdrosna, przeciez mamy przy sobie osoby, ktore zawsze są z nami i teoretycznie tamci nie sa nam potrzebni " do oddychania" ale jest mi szczerze przykro . Czy kierowac sie zasada " miej wyje***e a bedzie Ci dane" czyli odpuścic wieczne zapraszanie na spotkania i czekac az to wyjdzie od nich czy moze jednak wciaz utrzymywac ten kontakt, chociazby smsowy typu " co u was?" ????? Czy był ktos z was w takiej sytuacji ?  Mnie biorą na to wszystko nerwy.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-06-05 14:36:21)

Odp: Bardzo toksyczna znajomość powodująca mnóstwo nerwów

Ja jestem za uczciwym postawieniem sprawy. Nie lubię niedomówień i domysłów.
Na Waszym miejscu powiedziałabym im jak to wygląda z Waszej strony. Ale najlepiej na żywo pogadać w cztery oczy (a raczej osiem smile ).
Bo skoro napisali do Was że ich olewacie to znaczy że jednak jakoś im zależy. Gdyby tego nie zrobili sprawa byłaby jasna - chcieli urwać z Wami znajomość i tyle. Ale jednak nie. Może gdzieś po drodze zaszło jakieś nieporozumienie, może oni też chcą odzyskać kontakt, tak jak i Wy. Nie unoś się honorem i nie doprowadzaj do kolejnych domysłów. Wyjaśnijcie to sobie.

PS. I moim zdaniem tytuł nie pasuje. To wcale nie oznacza toksycznej znajomości. smile

3

Odp: Bardzo toksyczna znajomość powodująca mnóstwo nerwów
madoja napisał/a:

Ja jestem za uczciwym postawieniem sprawy. Nie lubię niedomówień i domysłów.
Na Waszym miejscu powiedziałabym im jak to wygląda z Waszej strony. Ale najlepiej na żywo pogadać w cztery oczy (a raczej osiem smile ).
Bo skoro napisali do Was że ich olewacie to znaczy że jednak jakoś im zależy. Gdyby tego nie zrobili sprawa byłaby jasna - chcieli urwać z Wami znajomość i tyle. Ale jednak nie. Może gdzieś po drodze zaszło jakieś nieporozumienie, może oni też chcą odzyskać kontakt, tak jak i Wy. Nie unoś się honorem i nie doprowadzaj do kolejnych domysłów. Wyjaśnijcie to sobie.

PS. I moim zdaniem tytuł nie pasuje. To wcale nie oznacza toksycznej znajomości. smile


Toksyczna przyjaźń zaczyna się wówczas, gdy przynajmniej jedna ze stron utrzymuje ją na siłę, czuje się niekomfortowo, przeżywa w związku z nią smutek, przygnębienie, strach, czuje się niedowartościowana lub wyczerpana. Generalnie towarzyszą jej negatywne emocje.

A więc jednak. My chcemy utrzymywać to na siłę i czuje się tym wyczerpana więc jednak smile

Baa, wiele razy pisalam z nią na ten temat. Otrzymywałam wiadomość zwrotną " nie róbcie problemów, jesteście zazdrośni i tyle". Wydaje mi się, że oni nie chcą się z nami widzieć zważywszy na to, że od pół roku widzielismy się raz na godzinę bo ona "musiała się uczyć". Ciężko jest słuchać takich argumentów i widzieć lub dowiadywać się później od kogos lub z internetu, że ich wymówka to tylko podpucha.. Czy nie lepiej byłoby nam napisać "Sorry, spotykamy się wtedy z X i Y" zamiast wymyślać głupoty ? Wydaje mi się, że to jest jak pies ogrodnika. Powoli zrywają kontakt ale boli ich to, bo powinniśmy siedzieć po domach i płakać a my się spotykamy z innymi i jest nam dobrze. To taki polski "ból dupy" chyba jest. Ta dziewczyna jest bardzo podatna na innych, tzn bardzo jej imponują ludzie. Jest zauroczona tamtą parą, tamtą dziewczyną i nie rozumie dlaczego ja jej nie lubię bo przeciez ona jest super. Ja znam tamtą od dawna i wiem jaka byla te 2 czy 3 lata temu, bo mialam z nią do czynienia często i nie mogę zmienić zdania na jej temat od tak, bo ktoś powiedział, że jest fajna i ja mam ją lubić.

4 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-06-05 15:07:08)

Odp: Bardzo toksyczna znajomość powodująca mnóstwo nerwów

No to odpuść w takim razie. My mamy takich znajomych, z którymi relacja na początku była bardzo pozytywna, częste spotkania, wyjazdy. Spędzaliśmy ze sobą nawet 3-4 wieczory w tygodniu, mimo że wszyscy pracowaliśmy w rożnych godzinach. Potem oni się jakby zaczęli wycofywać. Mieszkamy 3 km od siebie, a oni nie mieli czasu spotkać się nawet parę miesięcy. Pytani dlaczego, odpowiadali że mają dużo pracy. Ostatnio, po moich kilku zaproszeniach na które odmówili, po prostu urwaliśmy z nimi kontakt. Nie piszemy, nie dzwonimy. Oni też nie. Do dziś nie mam pojęcia o co im chodzi. A i tak mi żal i smutno.

U Ciebie istnieje dodatkowo opcja, że tamci Was nie lubią i nie chcą się z Wami spotykać, może buntują Waszych "przyjaciół" itd.

5

Odp: Bardzo toksyczna znajomość powodująca mnóstwo nerwów
madoja napisał/a:

No to odpuść w takim razie. My mamy takich znajomych, z którymi relacja na początku była bardzo pozytywna, częste spotkania, wyjazdy. Spędzaliśmy ze sobą nawet 3-4 wieczory w tygodniu, mimo że wszyscy pracowaliśmy w rożnych godzinach. Potem oni się jakby zaczęli wycofywać. Mieszkamy 3 km od siebie, a oni nie mieli czasu spotkać się nawet parę miesięcy. Pytani dlaczego, odpowiadali że mają dużo pracy. Ostatnio, po moich kilku zaproszeniach na które odmówili, po prostu urwaliśmy z nimi kontakt. Nie piszemy, nie dzwonimy. Oni też nie. Do dziś nie mam pojęcia o co im chodzi. A i tak mi żal i smutno.

U Ciebie istnieje dodatkowo opcja, że tamci Was nie lubią i nie chcą się z Wami spotykać, może buntują Waszych "przyjaciół" itd.

No to dokładnie tak jak u nas, że pracują, że ona się uczy. Tamte wakacje spędzaliśmy razem prawie non stop mimo ze ja pracowalam cale wakacje na nocki, moj facet na 3 zmiany, oni tez ale jakos się nam udawało. Ale masz rację! Nie pomyślalam jakos o tym ze skoro ja ich nie lubię to oni nas też i ich buntują. No dla mnie to jakieś takie dziwne, że nagle zaczeli sie spotykac i po kilku miesiacach zamieszkali razem. Najśmieszniejsze jest to, że tamci mieszkali okolo 1,5 godziny drogi od nich na drugim koncu miasta, tamta ma tam szkole prace ale przeprowadzili sie zebby byc blisko. Ja rozumiem, ze teraz to pewnie kazdy wieczor sie moga widywac i no trudno, ja nie bede nikomu tego zakazywac ale spotkanie na godzine raz na pol roku to jest taka troche przesada. Wiadomo, odpuszczę na jakiś czas i zobaczymy co to z tego wyjdzie. Mielismy razem wyjechac na wakacje ale mimo, ze nic nie mowili, że nie jada to my podjelismy decyzje sami o wyjezdzie gdzie indziej i bez nich. Nie bedziemy czekac do nie wiadomo kiedy na wiadomosc, ze oni nie jada bo moze byc juz za pozno na cokolwiek. A ze taka bedzie to wiem na 150% bo od kiedy dowiedzieli sie Ci drudzy ze jedziemy razem to chcieli sie podlaczyc ale tej glupiej dziewczynie nie podobal sie kierunek ktory wybralismy i zaczela namawiac moich "przyjaciol" na co innego a skoro nasze zdanie jest nieważne no to coż... smile

6 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-06-05 15:22:15)

Odp: Bardzo toksyczna znajomość powodująca mnóstwo nerwów

Niestety w życiu jeszcze nie raz będziesz miała takie sytuacje.
Naprawdę trudno o dobrych i lojalnych przyjaciół. W czasie szkoły średniej i studiów jeszcze jako tako, potem wszyscy się wykruszają mimo zapewnień i planów.

7

Odp: Bardzo toksyczna znajomość powodująca mnóstwo nerwów

"Kilka razy bylismy juz umowieni i godzine przed lub o tej o ktorej sie umowilismy napisali ze nie przyjda. ...... [...] ciagle cos nie pasowalo. "
- A jak o mnie chodzi, to takie zachowanie jak tu opisane, w zupełności mi wystarcza, żeby z daną osobą/osobami rozluźnić kontakty. Nie mówię, że bym robiła od razu wielkiego focha, awanturę, czy coś w tym stylu, ale po prostu przestałabym się tak często odzywać i umawiać z takimi osobami. Ograniczyłabym kontakt i obserwowała, czy jak będę rzadziej się umawiać, to wtedy będą normalnie przychodzić, czy dalej coś wydziwiać. Jak jeszcze by wydziwiali, to bym ograniczała kontakt aż do skutku, tzn. dopóki sami by się nie zaczęli starać porządniej o kontakt ze mną.
Bo niby czemu tylko jedna strona ma się starać, dążyć do spotkania, a druga tylko robi pod górkę?
Ja ogółem staram się szanować czas innych ludzi i chcę, zeby mój czas również szanowano. Jeśli umawiam się z kimś na daną godzinę, a o tej godzinie dopiero ta osoba mnie informuje, ze nie przyjdzie, to znaczy, że nie szanuje mojego czasu. (Pomijam oczywiście jakieś nagłe i ważne przypadki, ale tu pisałaś, że to było kilka razy, więc raczej niemożliwe, że by kilka razy z rzędu coś typu nagła choroba czy jakiś wypadek sie zdarzyło). Ja o danej godzinie to rezerwuję mój czas dla kogoś i muszę jeszcze zdążyć z innymi sprawami, żeby być wtedy w domu. I zawsze jest to pewne uwiązanie, bo nie wyjdę/wyjadę, jak mam termin. Jestem pod tym względem odpowiedzialną osobą i nie wyobrażam sobie, ze ktoś mój czas regularnie marnuje, a ja jeszcze do tej osoby zaraz wydzwaniam z kolejnymi zaproszeniami. Trzeba siebie szanować, bo inaczej to ludzie włażą człowiekowi na głowę i robią tak, żeby tylko im pasowało, i nie szanują tego, co mają. Tak właśnie, jak tu widać na powyższym przykładzie. Moim zdaniem człowiek swoją własną postawą pokazuje najlepiej innym osobom jak mają wobec niego postępować.
Chociaż jak tu już madoja pisała, pewnie najlepsza by była szczera rozmowa. Ale mnie osobiście to by było szkoda nerwów, żeby komuś podstawy kultury tłumaczyć. Można małemu dziecku tłumaczyć: "Jasiu, jak się umówiłeś na godzinę, to powinieneś iść, lub odpowiednio wcześniej poinformować, że nie przyjdziesz, a nie odzywać się dopiero o tej godzinie co się umówiłeś". To są dorosłe osoby i powinny chyba mieć jakiś mózg, i rozumieć, że ktoś na nich czeka, skoro powiedzieli, ze na tą godzinę będą. Ewentualnie, jakby mi bardzo zależało na tym kimś, to bym powiedziała, tłumacząc właśnie to jak głupiemu, żeby zrozumiał, że tak się nie robi, no ale na pewno tylko jednorazowa rozmowa i jedna szansa, a nie dałabym tak siebie długo traktować nikomu i tyle. A jak po takiej rozmowie dalej coś takiego by było, to jak wyżej pisałam - ograniczam kontakty. Nie, że zrywam od razu, ale ograniczam i to dość znacznie.
Może być tak, że wy za często ich zapraszacie, a oni zwyczajnie nie mają ochoty tak często się widywać, ale nie wiedzą jak odmówić, czy coś.
Ale tak czy siak - ich postępowanie jest zwyczajnie niegrzeczne i bez szacunku.
Ja zauważyłam, że jest taka mniej więcej zasada w życiu. Jak coś się ma zawsze łatwo dostępne i pewne (oni was), to się tego tak nie szanuje, jak "towaru" trudniej dostępnego. Moim zdaniem za bardzo się im podajecie na tacy. Niech umówienie się do was też ich kosztuje choć trochę wysiłku. Czyli jak następnym razem będą chcieli sie spotkać w danym terminie, to powiedzcie, że nie macie czasu akurat w tym terminie. (Na pewno macie dużo własnych spraw i aktywności, jak każdy normalny człowiek, więc to bynajmniej nie musi być kłamstwo, bo może np. wy akurat w tych okolicznościach wolicie iść na spacer w weekend, niż na nich czekać w mieszkaniu... i się jeszcze w dodatku nie doczekać. Czyli na prawde czasu nie macie - dla nich, w domyśle:-). I dopiero na jakiś następny, np. za miesiąc im podajcie. A jakby wtedy nie przyszli, to następny znowu macie dopiero za miesiąc. Wtedy zobaczą, że wy wcale tak ciągle dla nich nie jesteście dostępni, nie macie nieograniczonego czasu wolnego, żeby na nich wiecznie czekać. I że jak ominą swoją szansę na spotkanie, to następna tak szybko się znowu nie nadarzy.
Oczywiście, każdy ma swoje sposoby na załatwianie takich spraw. Jak tu widać, jedni wolą rozmowę, inni ograniczyć kontakty - to też zależy na pewno od charakteru danych osób, jak i pewnie od tego, czy bardzo komuś zależy na znajomych, czy tak średnio. Ja osobiście się nie zabijam o znajomych, bo mi oni niezbędni do życia nie są. Wolę mieć mało znajomych, ale którzy potrafią się tak zachowywać, żeby mi nie robić za często przykrości. Życie już i tak jest dostatecznie trudne, żeby jeszcze się starać o względy jakichś ludzi, co się nie martwią o nasze uczucia i jeszcze nam to życie utrudniają, zamiast ułatwiać i uprzyjemniać. Takie jest przynajmniej moje zdanie :-)

A jak chodzi jeszcze o to czepianie się kogoś, że ma innych znajomych... to takie zachowanie odbieram jako niezwykle dziecinne i jakieś takie nawet chore lekko... U gimnazjalistów zrozumiałe, ale u dorosłych ludzi już nie bardzo.

8

Odp: Bardzo toksyczna znajomość powodująca mnóstwo nerwów
Tirli napisał/a:

"Kilka razy bylismy juz umowieni i godzine przed lub o tej o ktorej sie umowilismy napisali ze nie przyjda. ...... [...] ciagle cos nie pasowalo. "
- A jak o mnie chodzi, to takie zachowanie jak tu opisane, w zupełności mi wystarcza, żeby z daną osobą/osobami rozluźnić kontakty. Nie mówię, że bym robiła od razu wielkiego focha, awanturę, czy coś w tym stylu, ale po prostu przestałabym się tak często odzywać i umawiać z takimi osobami. Ograniczyłabym kontakt i obserwowała, czy jak będę rzadziej się umawiać, to wtedy będą normalnie przychodzić, czy dalej coś wydziwiać. Jak jeszcze by wydziwiali, to bym ograniczała kontakt aż do skutku, tzn. dopóki sami by się nie zaczęli starać porządniej o kontakt ze mną.
Bo niby czemu tylko jedna strona ma się starać, dążyć do spotkania, a druga tylko robi pod górkę?
Ja ogółem staram się szanować czas innych ludzi i chcę, zeby mój czas również szanowano. Jeśli umawiam się z kimś na daną godzinę, a o tej godzinie dopiero ta osoba mnie informuje, ze nie przyjdzie, to znaczy, że nie szanuje mojego czasu. (Pomijam oczywiście jakieś nagłe i ważne przypadki, ale tu pisałaś, że to było kilka razy, więc raczej niemożliwe, że by kilka razy z rzędu coś typu nagła choroba czy jakiś wypadek sie zdarzyło). Ja o danej godzinie to rezerwuję mój czas dla kogoś i muszę jeszcze zdążyć z innymi sprawami, żeby być wtedy w domu. I zawsze jest to pewne uwiązanie, bo nie wyjdę/wyjadę, jak mam termin. Jestem pod tym względem odpowiedzialną osobą i nie wyobrażam sobie, ze ktoś mój czas regularnie marnuje, a ja jeszcze do tej osoby zaraz wydzwaniam z kolejnymi zaproszeniami. Trzeba siebie szanować, bo inaczej to ludzie włażą człowiekowi na głowę i robią tak, żeby tylko im pasowało, i nie szanują tego, co mają. Tak właśnie, jak tu widać na powyższym przykładzie. Moim zdaniem człowiek swoją własną postawą pokazuje najlepiej innym osobom jak mają wobec niego postępować.
Chociaż jak tu już madoja pisała, pewnie najlepsza by była szczera rozmowa. Ale mnie osobiście to by było szkoda nerwów, żeby komuś podstawy kultury tłumaczyć. Można małemu dziecku tłumaczyć: "Jasiu, jak się umówiłeś na godzinę, to powinieneś iść, lub odpowiednio wcześniej poinformować, że nie przyjdziesz, a nie odzywać się dopiero o tej godzinie co się umówiłeś". To są dorosłe osoby i powinny chyba mieć jakiś mózg, i rozumieć, że ktoś na nich czeka, skoro powiedzieli, ze na tą godzinę będą. Ewentualnie, jakby mi bardzo zależało na tym kimś, to bym powiedziała, tłumacząc właśnie to jak głupiemu, żeby zrozumiał, że tak się nie robi, no ale na pewno tylko jednorazowa rozmowa i jedna szansa, a nie dałabym tak siebie długo traktować nikomu i tyle. A jak po takiej rozmowie dalej coś takiego by było, to jak wyżej pisałam - ograniczam kontakty. Nie, że zrywam od razu, ale ograniczam i to dość znacznie.
Może być tak, że wy za często ich zapraszacie, a oni zwyczajnie nie mają ochoty tak często się widywać, ale nie wiedzą jak odmówić, czy coś.
Ale tak czy siak - ich postępowanie jest zwyczajnie niegrzeczne i bez szacunku.
Ja zauważyłam, że jest taka mniej więcej zasada w życiu. Jak coś się ma zawsze łatwo dostępne i pewne (oni was), to się tego tak nie szanuje, jak "towaru" trudniej dostępnego. Moim zdaniem za bardzo się im podajecie na tacy. Niech umówienie się do was też ich kosztuje choć trochę wysiłku. Czyli jak następnym razem będą chcieli sie spotkać w danym terminie, to powiedzcie, że nie macie czasu akurat w tym terminie. (Na pewno macie dużo własnych spraw i aktywności, jak każdy normalny człowiek, więc to bynajmniej nie musi być kłamstwo, bo może np. wy akurat w tych okolicznościach wolicie iść na spacer w weekend, niż na nich czekać w mieszkaniu... i się jeszcze w dodatku nie doczekać. Czyli na prawde czasu nie macie - dla nich, w domyśle:-). I dopiero na jakiś następny, np. za miesiąc im podajcie. A jakby wtedy nie przyszli, to następny znowu macie dopiero za miesiąc. Wtedy zobaczą, że wy wcale tak ciągle dla nich nie jesteście dostępni, nie macie nieograniczonego czasu wolnego, żeby na nich wiecznie czekać. I że jak ominą swoją szansę na spotkanie, to następna tak szybko się znowu nie nadarzy.
Oczywiście, każdy ma swoje sposoby na załatwianie takich spraw. Jak tu widać, jedni wolą rozmowę, inni ograniczyć kontakty - to też zależy na pewno od charakteru danych osób, jak i pewnie od tego, czy bardzo komuś zależy na znajomych, czy tak średnio. Ja osobiście się nie zabijam o znajomych, bo mi oni niezbędni do życia nie są. Wolę mieć mało znajomych, ale którzy potrafią się tak zachowywać, żeby mi nie robić za często przykrości. Życie już i tak jest dostatecznie trudne, żeby jeszcze się starać o względy jakichś ludzi, co się nie martwią o nasze uczucia i jeszcze nam to życie utrudniają, zamiast ułatwiać i uprzyjemniać. Takie jest przynajmniej moje zdanie :-)

A jak chodzi jeszcze o to czepianie się kogoś, że ma innych znajomych... to takie zachowanie odbieram jako niezwykle dziecinne i jakieś takie nawet chore lekko... U gimnazjalistów zrozumiałe, ale u dorosłych ludzi już nie bardzo.

Dziękuję, że otwieracie mi oczy. Nie napisałam tego ale taka sytuację, która mi polecilas mialam doslownie w piatek. Moj facet zadzwonil do tego chlopaka z zyczeniami i z luzna propozycja spotkania z okazji urodzin jego, ktore byly w tamtym tygodniu jak i moich, ktore byly wczoraj wiec najlepsza data byla na piatek. W sumie nikt z nich nie potwierdzil, ze beda i ze moga na 100% i nagle moi rodzice zadzwonili z propozycja ich przyjazdu do mnie w piatek i wyjscia na kolacje. Oczywiscie- w tej sytuacji rodzice wydali mi sie wazniejsi a skoro oni nie odzywali sie az do czwartku i nie potwierdzili przyjscia no to trudno. Stwierdzilam, ze nie bedziemy soba pomiatac bo ja pewnie bym odwolala rodzicow a oni by i tak zadzwonili, ze sorry ale jednak nie. Czwartek wieczor moj facet zadzwonil do niego i zapytal czy oni sie wybierali wgl na to spotkanie w piatek bo nam sie zmienily plany. Powiedzial, ze on tak ale ona nie wybierala sie bo przeciez " się uczy" - swoją drogą, jesli ja bym sie tyle "uczyla" jak ona to chyba bym skonczyla 3 lata w rok. Przeprosilismy, powiedzielismy ze przeciez beda inne terminy, moze jakos pod koniec czerwca jak bedziemy po egzaminach. I co ? obraza majestatu ogromna. Nawet moj facet wpadl na pomysl, ze jesli juz to oni ( w sensie ze faceci) moga sie spotkac np o 21 po kolacji z moimi rodzicami . Odpowiedz byla odmowna, bo on o takiej poznej porze nie bedzie sie spotykal no i zrezta nawet jesli wczesniej to i tak moze tylko na godzine, max 1,5. Rozśmieszyło mnie to okropnie bo jeszcze rok temu powiedział , że przed 22 to nie ma co wychodzic na miasto bo i tak sie nic nie dzieje big_smile

9 Ostatnio edytowany przez kejter (2016-06-05 22:25:20)

Odp: Bardzo toksyczna znajomość powodująca mnóstwo nerwów

W 1000% zgadzam się z tym, co napisała Tirli smile

Na tym forum najczęściej udzielaną radą jest przeprowadzenie szczerej rozmowy, tylko ludzie nie zdają sobie sprawy, że nie z każdym się da szczerze pogadać i jednak większośc ludzi na probę zwrócenia na coś uwagi reaguje nawet i agresywnie, byleby tylko zwalic winę na drugą stronę. Nawet w tym przypadku mamy taki przykład- po zwróceniu uwagi o odwoływanie spotkań tamta dziewczyna zaczęła obracać kota ogonem. Dlatego ja nauczona doświadczeniem po prostu olewam i ograniczam kontakt.

Sama mam taką dziwną znajomą, dla której to jest norma, że sama pyta, kiedy się spotkamy, umawiamy się, po czym w 80% przypadkow do spotkania nie dochodzi z jej winy. Z dwa czy trzy razy już urwałam z nią z tego powodu kontakt, hitem sezonu było, jak kiedyś się umówiłyśmy, ja na nią czekałam, ona się nie odzywa a jak zapytałam co ze spotkaniem to odpisała dokładnie 'zapomniałam lol', przy czym ustalałyśmy spotkanie dzień wcześniej. To nie był taki pierwszy jej wyczyn i wtedy jej powiedziałam, że chyba sobie ze mnie żartuje i się zaczęło, zjerzyła się i wyszło na to, że ja się jej czepiam i na niej wyżywam, bo osmieliłam się zwrócić uwagę jak po raz kolejny bez powodu większego mnie wstawia. Po tygodniu odezwała się z zaproszeniem na wino na zgodę. Ale od tej pory ja zupelnie przestałam inicjować spotkania z nią, nawet jak już chciała się spotkać to ja i tak nie brałam tego na powaznie i w większości przypadków miałam rację. I znajomość wygląda tak, że codziennie piszemy ze sobą na fb a widzimy się raz na miesiąc albo i dwa.

Kieruję się w życiu zasadą wzajemności, i traktuję innych tak, jak oni mnie. I nie pozwalam nikomu wchodzić sobie na głowę. Jestem bardzo wyczulona i uważnie obserwuję jak ludzie się zachowują w stosunku do mnie abym mogła adekwatnie (czyli ani zbyt wylewnie, ani zbyt powściągliwie) reagować.
Autorko, jak tę parę łapiecie na słownych nieścisłościach to dlaczego tego nie poruszycie? Ja nie mówie, że trzeba od razu się spinać, przecież można coś żartem powiedzieć, np 'a Ty co taki śpioszek, jeszcze niedawno dopiero po 22 chciałeś wychodzic na miacho a teraz co?' i zobaczyć co powie, tak samo z niby nauką tej dziewczyny kiedy odwołali spotkanie, ja bym też niby żartem zapytała czy tamta para jej w nauce pomagała:P Może dlatego oni tak was traktują, bo widzą, że co by nie zrobili i jak was wystawiali to wy nic im nie powiecie tylko dalej za nimi latacie i zapraszacie. Tak jakbyście nie mieli szacunku do siebie.

10

Odp: Bardzo toksyczna znajomość powodująca mnóstwo nerwów

Szczera rozmowa może się odbyć wtedy jeśli się spotkamy. Co do tego jednak, mam wątpliwości czy będzie to w niedalekiej przyszłości. To nie jest też tak, że my ich wiecznie zapraszamy, że codziennie smsujemy o tym. Po prostu pytam czasami od tak " co robicie w weekend" bez konkretnego zaproszenia. Ale no za każdym razem znam odpowiedz zanim jeszcze zdąży mi odpisać i nie mylę się. Zostaliśmy zaproszeni na grilla z nimi - to była majówka i mieliśmy inne plany, jechaliśmy z naszymi obecnymi "przyjaciółmi" ( chyba tak mogę o nich powiedzieć po 3 latach nienagannej znajomości) na wycieczkę. Ja zaproponowalam jednak, żeby w kolejny weekend zrobić grilla, odpowiedź była taka, że ma ważne egzaminy i nie może. W wyznaczym przeze mnie terminie spotkaliśmy się z naszymi przyjaciółmi i nagle SMS od tego chłopaka: najpierw zapytał o coś związanego z koncertem na który się wybieralismy a potem zapytał czy jesteśmy dzisiaj na miejscu. Ja odpisałem oczywiście, że jesteśmy na grillu, na który oni nie chcieli/nie mogli przyjść. W odpowiedzi uzyskałam tylko tyle, ze ona mu nic nie powiedziała o takim zaproszeniu od nas!

11

Odp: Bardzo toksyczna znajomość powodująca mnóstwo nerwów

Ja bym sobie odpuściła. Nie ma co się narzucać. Jeśli będą z ich strony pretensje, to napisałabym szczerze, że od miesięcy próbowaliśmy się z Wami spotkać i utrzymać kontakt, ale napotykaliście na wymówki i opór z ich strony więc nic na siłę. I tyle. smile Zresztą nie wiem czy po tylu miesiącach wymówek, żalu i złości bylibyście w stanie się przyjaźnić?

12

Odp: Bardzo toksyczna znajomość powodująca mnóstwo nerwów
chomik9911 napisał/a:

Ja bym sobie odpuściła. Nie ma co się narzucać. Jeśli będą z ich strony pretensje, to napisałabym szczerze, że od miesięcy próbowaliśmy się z Wami spotkać i utrzymać kontakt, ale napotykaliście na wymówki i opór z ich strony więc nic na siłę. I tyle. smile Zresztą nie wiem czy po tylu miesiącach wymówek, żalu i złości bylibyście w stanie się przyjaźnić?

No racja, nie wiem czy byśmy potrafili normalnie rozmawiać. W ciągu tego pół roku tak wiele się zmieniło....

13

Odp: Bardzo toksyczna znajomość powodująca mnóstwo nerwów

No właśnie.. wiele się zmieniło, oni się zmienili, Wy pewnie też. Wkradła się nieufność, żal, złość. Prawdziwy przyjaciel nie przestaje się ot tak po prostu odzywać, jeśli coś by się wydarzyło konkretnego, a koledze zależałoby na Waszej przyjaźni to chyba powiedziałby o co chodzi. Tak mi się wydaje. Ale rozumiem, że jest Ci przykro, bo sama miałam bardzo dobrą koleżankę, która z dnia na dzień urwała ze mną kontakt i do tej pory zastanawiam się o co chodzi. Ale cóż - może uznała że mnie nie lubi - ma do tego prawo, nic na siłę smile

Posty [ 13 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Bardzo toksyczna znajomość powodująca mnóstwo nerwów

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024