Opowiem Wam w skrocie przez co płaczę, denerwuję się i gasnę.
Nie chce, żeby było tak że ja jestem super najlepsza na świecie a mój narzeczony najgorszy. Może ktoś spojrzy na to swoim okiem bo ja już chyba nie mam oczu...
Mam 26 lat, swoje mieszkanie (bez kredytu), samochod, pracę. Jestem ładną dziewczyną która zawsze miała powodzenie, od 3 miesięcy jestem zaręczona. Ktoś mógłby powiedzieć, że szczęściara.
Czuję się bardzo samotna. Mam chłopaka który ze mną nie mieszka (ma 30 lat, mieszka z rodzicami i nie, nie jest skrzywdzony po żadnym związku poprostu "ma bliżej do pracy")
Jesteśmy ze sobą 6 lat a 3 mies. temu oświadczyl mi sie bo chyba juz czuł, że mam dość takiej wegetacji i że go zaraz zostawię. Nie ma go całymi dniami bo pracuje, widujemy się może 3 razy w tygodniu a czasami przyjezdza do mnie na noc i TU jest najlepsze... nie kochaliśmy się od 5 miesięcy. ZERO seksu ZERO miłości, nagości i porządania. Mojego życia seksualnego nie ma od około 1.5 roku. Nie zdradza mnie, nie ma innej więc co jest nie tak.? Jak go pytam jak to będzie z tym ślubem to mówi że po co się martwię, że jest czas, że do czego mi się spieszy. A mi się spieszy do normalności.
Czy popełniłam gdzieś błąd? co mam dalej robić? co ja mam robić....
Za mało danych.
Pytałaś, dlaczego nie ma seksu?
Dlaczego spędzacie tak mało czasu ze sobą?
Jak on widzi Waszą wspólną przyszłość?
Mówiłaś mu o swoich wątpliwościach, odczuciach? Rozmawialiście szczerze?
Jeśli tak, jakie są jego reakcje, spostrzeżenia?
Oczywiście, że pytałam. Odpowiada mi, że albo "nie wiem" albo " Lola zadaj to pytanie sama sobie"
Ok, nie próbowałam tego wyjaśniać... dziś z nim porozmawiam.
Spędzamy tak mało czasu ze sobą bo mijamy się w godzinach naszych prac, a jak ma wolny dzień to ma mnostwo zajęć do ogarnięcia no i też się wtedy nie widujemy. Jutro (niedziela) on też pracuje caly dzień i jedzie prosto do swojego domu (rodzicow) bo ma blizej i nie bedzie do mnie jechac na drugą stronę Poznania.
Naszą przyszłość? a widzi bardzo kolorowo, dom, dzieci, drzewo, tylko widzisz, 30 lat, 6 lat w związku i jakos mu się nie spieszy. Jemu jest dobrze jak jest.
Dziś z nim porozmawiam... trudno mi się rozmawia o takich ciężkich tematach ale muszę to zrobić bo chyba nie ruszę do przodu z niczym...
Jego ulubiony tekst " Lola jestes jeszcze mloda masz 26 lat do czego ci sie tak spieszy" ...
Nie czujesz się lekceważona, gdy odpowiada Ci w taki sposób?
ok czuje, ale to jedyna sytuacja kiedy nie wiem co mam robic, co mam mowic. Nic mu nie odpowiadam i jest wielkie milczenie... Mam go przyprzeć do muru?
Opowiem Wam w skrocie przez co płaczę, denerwuję się i gasnę.
Nie chce, żeby było tak że ja jestem super najlepsza na świecie a mój narzeczony najgorszy. Może ktoś spojrzy na to swoim okiem bo ja już chyba nie mam oczu...
Mam 26 lat, swoje mieszkanie (bez kredytu), samochod, pracę. Jestem ładną dziewczyną która zawsze miała powodzenie, od 3 miesięcy jestem zaręczona. Ktoś mógłby powiedzieć, że szczęściara.
Czuję się bardzo samotna. Mam chłopaka który ze mną nie mieszka (ma 30 lat, mieszka z rodzicami i nie, nie jest skrzywdzony po żadnym związku poprostu "ma bliżej do pracy")
Jesteśmy ze sobą 6 lat a 3 mies. temu oświadczyl mi sie bo chyba juz czuł, że mam dość takiej wegetacji i że go zaraz zostawię. Nie ma go całymi dniami bo pracuje, widujemy się może 3 razy w tygodniu a czasami przyjezdza do mnie na noc i TU jest najlepsze... nie kochaliśmy się od 5 miesięcy. ZERO seksu ZERO miłości, nagości i porządania. Mojego życia seksualnego nie ma od około 1.5 roku. Nie zdradza mnie, nie ma innej więc co jest nie tak.? Jak go pytam jak to będzie z tym ślubem to mówi że po co się martwię, że jest czas, że do czego mi się spieszy. A mi się spieszy do normalności.
Czy popełniłam gdzieś błąd? co mam dalej robić? co ja mam robić....
Naturalne niestety, to nie jest.
Skoro jesteś piękna, mądra i tak dalej, a gość mówi "nie wiem, co się.dzieje" znaczy, źe mamusia mu powiedziała, że będzie rogaczem zaraz po ślubie.
Upraszczam, ale maminsynkowie tak mają.
A do tego nie potrafią przyznać się przed partnerką, że opinia mamusi jest najważniejsza. Wyrocznią wprost jest. Od zawsze.
Zapytaj o to.
On ma wątpliwości,czy chce się z Tobą ożenić,niby się zaręczył,żeby chwilowo Cię udobruchać i dać sobie więcej czasu na podjęcie decyzji,której tak na prawdę nie chce podjąć...
8 2016-06-04 11:14:21 Ostatnio edytowany przez Gary (2016-06-04 11:22:21)
Wpadł chłopak w marazm. Praca, rodzice, czasem do dziewczyny jedzie wg wyznaczonego grafiku. Mineło parę lat, wypada się zaręczyć. Minie parę lat wypada wziąć ślub. Seksu nie będzie. Po 40-tce odbije mu i kupi sobie białe buty, pójdzie na siłownię i uzna, że za młodu za mało się wyszalał.
"Gasnę" -- to słowo już słyszałem. Dziewczyna miała męża, dzieci... ale mąż był taki "nijaki", zakochała się w kimś nowym, przeszła przez rozwód. Już nie gaśnie. Ty chyba masz lepiej -- jesteś niezależna, masz powodzenie, nie masz dzieci, możesz odejść. Przestań się starać, rpzestań ten ogień podgrzymywać sztucznie. Niech zgaśnie.
Jego ulubiony tekst " Lola jestes jeszcze mloda masz 26 lat do czego ci sie tak spieszy" ...
Nie wierz w to. Moi rodzice mieli dzieci w wieku 24-25 lat. Ja z żoną miałem dzieci, rodzinę, mieszkanie w wieku 24 lat. Posłuchaj co Ci intuicja mówi -- mówi prawdę. Twój facet się zapomniał... ale on dziecko zrobi nawet w wieku 40 lat... a Ty na pierwszą ciążę w wieku 36 lat to dość późno chyba..., życie ucieka. Powinnaś mieć faceta, super seks, dziecko, pracę. Zwłaszcza że nie jesteś taka, że sobie nikogo nie znajdziesz.
Powiem na przekór wszystkim... NIE rozmawiaj z nim. Nie zmuszisz go do seksu, nie zmusisz do udawania zaangażowania. Nawet jeśli Ci się to uda, to tylko chwilowo, być może do ślubu... Po prostu przestań łożyć swoją energię na ten związek. Umrze jak niepodlewana róża. Wyschnięty kwiatek wyrzucisz bez wyrzutów sumienia. Powiesz mu wtedy "Popatrz -- nas już nie ma... o czym Ty mówisz? O wizytach oficjalnych co parę dni?"
Hmmm... aż mi Ciebie żal... bo są osoby z małym poczuciem swojej wartości, a Ty taka nie jesteś, a tkwisz w czymś, co marnuje najpiękniejsze lata twojego życia... te lata, kiedy już nie jesteś w domu, jesteś młoda i jeszcze nie obciążona organizacją życia.
Mam 26 lat, swoje mieszkanie (bez kredytu), samochod, pracę. Jestem ładną dziewczyną która zawsze miała powodzenie, od 3 miesięcy jestem zaręczona. Ktoś mógłby powiedzieć, że szczęściara.
Czuję się bardzo samotna. Mam chłopaka który ze mną nie mieszka (ma 30 lat, mieszka z rodzicami i nie, nie jest skrzywdzony po żadnym związku poprostu "ma bliżej do pracy")
Jesteśmy ze sobą 6 lat a 3 mies. temu oświadczyl mi sie bo chyba juz czuł, że mam dość takiej wegetacji i że go zaraz zostawię. Nie ma go całymi dniami bo pracuje, widujemy się może 3 razy w tygodniu a czasami przyjezdza do mnie na noc i TU jest najlepsze... nie kochaliśmy się od 5 miesięcy. ZERO seksu ZERO miłości, nagości i pożądania..
Kochasz go?
Chcesz z nim być?
Przegadaj ze sobą te i inne najważniejsze kwestie.
O to czy on cię kocha nie pytam..
Trochę to wygląda, że jesteście ze sobą siłą rozpędu, namiętność wygasła, o ile w ogóle była, zrobiło się "letnio" i byle jako, a ty chciałabyś konkretów, co mnie wcale nie dziwi.
Z tego, co piszesz można domniemywać, że traktuje cie dość instrumentalnie i trochę lekceważąco.
Czy twój chłopak jest jedynakiem?
Jesteś niezależna, zapewne na inteligencji ci nie zbywa, do tego ładna i całe życie przed tobą
Na twoim miejscu zastanowiłabym się głęboko czy jest sens ciągnąć to dalej...
Czytam, czytam i nie wierzę, że to może dziać się naprawdę. Jedyny błąd jaki popełniłaś to taki, że tak pozno ogarnelas sie iz jest cos nie tak. No ale na szczescie wszystko da sie jeszcze odkrecic. Nie pozwól sobie dalej marnować życie. Posłuchaj Gary'ego .
Nie przyszło Ci do głowy, że chłopak od czegoś ucieka? Czegoś o czym zwyczajnie nie wiesz a może być to naprawdę gruba rzecz?
Oj, dziewczyny - w takim wieku, to namiętność po prostu powinna iskrzeć, powinnyście się kochać ze swoim partnerem codziennie! ja jestem 36 lat po ślubie i kochamy się 3 razy w tygodniu i naprawdę tego chcemy! jeśli Wasz partner jest oziębły to nici z dobrego związku, prędzej czy później albo Wy sobie znajdziecie kochanka albo on... trzeba to skończyć i znaleźć takiego, który będzie za nami szalał! Jesteście młode, piękne, samodzielne - macie prawo do szczęścia.
Zapraszam Was - te które mieszkają w okolicy Trójmiasta na niepowtarzalną i jedyną w swoim rodzaju Galę Kobiet pod nazwą „KURA (NIE) DOMOWA”.
Gala odbędzie się w Hotelu MERCURE w Gdyni, w dniu 10 czerwca 2016r, zaczynamy o godz. 10:00.
Będziemy mówić o życiu codziennym, o pasjach, marzeniach i o tym jak budować trwałe, pozytywne relacje z partnerem, które są podstawowym warunkiem spełnienia osobistego i zawodowego.
Czy musimy być Perfekcyjną Panią Domu, Doskonałą Matką, rewelacyjną Żoną i obecnie - bardzo często - świetną Bizneswoman?
Czy Kobieta, w obecnych czasach, potrafi w natłoku obowiązków odnaleźć czas dla siebie i spełniać swoje marzenia?
Jak stereotypowe stwierdzenie KURA DOMOWA określające kobietę wychowującą dzieci i zajmującą się domem wpływa na samoocenę Kobiet? A jeśli ma pasję, spełnia marzenia i prowadzi z powodzeniem dom to już jest Kurą (nie) Domową?
Jakiej kobiety pragną mężczyźni?
Czy wiesz jaki jest kolor Twojego mózgu?
Mężczyzna… nosiciel czy użytkownik mózgu?
Dlaczego mężczyzna nie rozumie kobiety?
Jak zacząć spełniać kobiece marzenia?
Czy kura domowa może być bizneswoman?
Własny biznes czy praca na etacie?
Jak sobie radzić ze stresem w pracy i szefem tyranem…
Jak podnieść poczucie własnej wartości?
Czy zapracowana, zmęczona – „kura domowa” wygra bitwę o mężczyznę z seksowną, wyrozumiałą tą „Drugą”?
Jak rozmawiać o pragnieniach?
Dlaczego chcemy być piękne ale nam nie wychodzi?
Dlaczego doba jest za krótka?
Jak często facet potrzebuje?
Jak odnaleźć pasję, kiedy już nie jesteśmy aktywne zawodowo?
ANNA URBAŃSKA , ILONA ADAMSKA, PIOTR SZCZERKOWSKI, KRYSTYNA MAZURÓWNA, MAGDALENA WITKIEWICZ, GRZEGORZ KORDEK, KARO AKABAL - odpowiedza na te wszystkie pytania!
Galę poprowadzi dziennikarz, JACEK PAWLEWSKI znany min. z programu Expres Reporterów w TVP 2, zapraszam na stronę kuraniedomowa na FB i www
Po prostu przyjdźcie, przyjedźcie i spróbujcie odnaleźć siłę i radość życia! Gdynia o tej porze roku jest przepiękna !
hmm.... Jak bym czytała swoja historię .... na pocieszenie ma ona szczęśliwe zakończenie dla wszystkich :-) Rozstaliśmy się z narzeczonym, bez wiekszych emocji... bo ich nie bylo tak wiele, dlatego tez nie bylo seksu, zainteresowania, jasne bolalo okropnie. Ale teraz u mego boku kroczy facet na ktorego czekałam cale zycie. nie wiem jak bedzie u Ciebie, ale zycze powodzenia! Pamietaj, ze trzeba walczyc, ale nie kosztem swojego szczescia!Jesli masz watpliwosci teraz to w malzenstwie bedzie ich dwa razy wiecej