Nasze sposoby na brak weny twórczej - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » KULTURA » Nasze sposoby na brak weny twórczej

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 41 ]

1 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2016-06-03 20:19:35)

Temat: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Witam wszystkich serdecznie smile

Zauważyłam, że jest tutaj troszkę osób, które same coś pisują, zaczynając od wierszy, na powieściach kończąc i pomyślałam, że ciekawie byłoby wymienić się naszymi sposobami na brak weny twórczej. Obecnie sama się z tym borykam, więc zaczęłam przypominać sobie co zazwyczaj robię w takich chwilach.
Mi bardzo często pomaga muzyka, najlepiej klimatyczna, nastrojowa, również instrumentalna. Uwielbiam położyć się na łóżku z zamkniętymi oczami, wsłuchać w lecący z głośników utwór i po prostu wyobrażać sobie kolejne sceny powieści smile   

A jak to jest z Wami? Co pomaga Wam przełamać kryzys? 
A może wcale z nim nie walczycie, tylko czekacie aż wena sama wróci?

Zapraszam do dyskusji smile

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Lubię fotografować. Wenie pomagam oglądając fajne zdjęcia robione przez inne osoby. Wtedy najczęściej przychodzą pomysły na kadry. Lub idąc miastem czy będąc gdzieś poza nim, widząc jakaś ciekawą osobę, obserwuje i planuję sobie jak bym to widziała na zdjęciu... Jest w tym jeden szkopuł - pomysły na kadry najlepsze przychodzą wtedy, gdy nie mam przy sobie aparatu lub siedzę wieczorem w domu i jest już ciemno. I tak pomysł na genialną fotografię sobie pozostaje dalej w sferze planów... wink smile

3 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2016-06-03 22:30:10)

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Fotografowanie to też bardzo ciekawe zajęcie smile Samą czasem mnie do niego ciągnęło, jednak miałam już tyle zainteresowań, że brakowało mi czasu. Jednak muszę przyznać, swoim postem dałaś mi do zrozumienia, że wspomniałam głównie o pisaniu, a oczywiście każdy, kto coś tworzy, potrzebuje do tego weny. Tak więc gdyby ktoś miał wątpliwości, to oczywiście bez względu na to, jaką twórczością się zajmujecie, chętnie dowiem się co robicie, gdy żadne pomysły nie przychodzą do głowy, nawet jeśli chęci nie brak wink

Co do pomysłów, gdy już je masz, to zapisujesz je gdzieś, czy zdajesz się na swoją pamięć?

4

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Zdaję się na swoją pamięć... smile Co skutkuje tym, że ciągle szukam inspiracji big_smile

5 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2016-06-04 00:17:41)

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Haha big_smile Skąd ja to znam big_smile

A nie byłoby wygodniej kupić sobie jakiś mały notesik, nosić go w torebce i gdybyś zauważyła coś ciekawego, to sobie to zawsze zapisać? Ja kiedyś również zdawałam się wyłącznie na pamięć, ale często zapominałam różne drobiazgi, więc zaczęłam zapisywać i czasem jestem w szoku, gdy później czytam moje zapiski, bo nawet nie wiem kiedy coś takiego wymyśliłam yikes

Przy okazji, to kolejny z moich sposobów na odnalezienie weny.
Czytam swoje niewykorzystane pomysły i staram się w nich znaleźć inspirację smile

6

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Skoro temat rozszerzamy poza pisanie, to dołączę się, bo weny potrzebuję, aby... szyć - moda też jest podobno sztuką. Nauczyłam się jednak, że nigdy nie szukam jej na siłę. Czasem kupuję i gromadzę tkaniny, które nawet mają jakieś oriantacyjne przeznaczenie, a potem czekam na TEN moment, który wcześniej czy później, ale w końcu nadchodzi. Czasem jednak mam w głowie konkretny pomysł i myśl, że chcę już, teraz, zaraz go zrealizować i jeśli sięgając do zasobów niczego stosownego i spełniającego oczekiwania zamysłu nie znajduję, to nie zastanawiając się długo szukam w sklepach. Mam dwa ulubione, w których jest niemal wszystko, więc stosunkowo rzadko mam z tym problem.

Czasem zainspiruje mnie moje ulubione czasopismo branżowe, czasem zdjęcie zobaczone w sieci, model na manekinie w sklepie, a czasem kobieta na ulicy. To nie jest trudne, jeśli wokół widzę pełno ciuchów i jedno spojrzenie wystarczy, aby poczuć, że o, to jest coś dla mnie, uszyję sobie podobne, ale innym razem pomysł zupełnie z niczego w gotowej formie rodzi się wyłącznie w mojej głowie. Ostatnio jednak największą wenę przynosi... potrzeba. Pomysłów mam tyle, że nie sposób nadążyć z ich realizacją, zwłaszcza że czas mi na to nie pozwala, za to jeśli trafia się konkretna okazja, na której chciałabym wystąpić w czymś, co sobie właśnie wymyśliłam, to jest to chyba najlepsza motywacja do pracy.
 
Dlaczego na początku napisałam, że aby tworzyć odzież potrzebuję weny? Bo jak już mnie ogarnie, to jedną rzecz kończę i już zaczynam kolejną, a czasem przez długie miesiące nie potrafię się zmusić, aby usiąść do maszyny. Dlatego nie zmuszam się smile.

7

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Ja cierpię raczej na brak czasu niż brak weny, z prostego powodu - moja technika rysowania jest bardzo pracochłonna więc zanim skończę rysunek mam w głowie pomysły na 5 następnych.

I owszem, mam wspomniany zeszycik na pomysły, bo lubią znikać niepostrzeżenie z glowy taki jak się znienacka pojawiają.

A jak nie mam weny to ćwiczę technikę, muzyka na uszy i heya! Staram się osiągnąć jakiś nowy efekt, ktorego jeszcze nikt nie zastosował, podrasować własny styl itd. Jak się nie uda to i tak nic straconego, a jak się uda to nakręca mnie to na następny tydzień.

No i trzeba sobie znaleźć Muzę big_smile big_smile big_smile

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej
Mrs.Happiness napisał/a:

Witam wszystkich serdecznie smile

Zauważyłam, że jest tutaj troszkę osób, które same coś pisują, zaczynając od wierszy, na powieściach kończąc i pomyślałam, że ciekawie byłoby wymienić się naszymi sposobami na brak weny twórczej. Obecnie sama się z tym borykam, więc zaczęłam przypominać sobie co zazwyczaj robię w takich chwilach.
Mi bardzo często pomaga muzyka, najlepiej klimatyczna, nastrojowa, również instrumentalna. Uwielbiam położyć się na łóżku z zamkniętymi oczami, wsłuchać w lecący z głośników utwór i po prostu wyobrażać sobie kolejne sceny powieści smile   

A jak to jest z Wami? Co pomaga Wam przełamać kryzys? 
A może wcale z nim nie walczycie, tylko czekacie aż wena sama wróci?

Zapraszam do dyskusji smile

Czekam na jej przyjście smile Prędzej, lub później się pojawi. Czasem lubi się zjawiać w najbardziej nieoczekiwanych momentach.

9

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Ja też oczekuję na przypływ sił twórczych smile Słucham swojej intuicji. Rysuję twarze, ale żeby portrecik mi się udał, muszę być w jakiś sposób zaciekawiona, a nawet zafascynowana daną osobą. Jej urodą czy osobowością. Tak "na zimno" nigdy nie zrobiłam dobrego rysunku.

10

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

ja akurat rysuje, maluje. stety niestety najlepsza wene mam jak jestem... smutna, a ze ostatnio nie bywam to kiepsko z rysowaniem wink pomysly czerpie tez ze swoich snow. mam pomysl na ksiazke, ale nie mam czasu na jego realizacje.

11

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

U mnie to zależy. Zwykle najbardziej inspirują mnie rozmowy z ludźmi oraz obcowanie ze sztuką. Przede wszystkim jednak nic na siłę. Im większą czuję presję, tym bardziej brak mi weny.

Na studiach przez semestr miałam warsztaty z kreatywnego pisania, które prowadził poeta i pisarz. Raz w tygodniu musieliśmy napisać coś z innej odmiany literackiej (opowiadanie, fraszkę, baśń, nowelę, sonet, farsę itp.), a później czytaliśmy to na forum. Sporo osób unikało tych zajęć, bo w końcu ciężko o wenę "na zawołanie", a do tego co tydzień trzeba było wyprodukować coś nowego i sensownego. Prowadzący polecił nam metodę, żeby po prostu siadać i pisać to, co przyjdzie nam do głowy, taki potok myśli. Pierwszych kilka-kilkanaście stron (zależy od rozmachu) zapewne będzie do wyrzucenia, ale później zaczną się uaktywniać pokłady kreatywności. Ta metoda ma na celu zlikwidowanie blokady psychicznej, która może powstać np. z tego powodu, że czujemy presję lub boimy się, że to, co mamy na myśli nie jest wystarczająco dobre. Na moim przykładzie ta metoda zadziałała, ale wymagała ode mnie naprawdę ogromnej samodyscypliny oraz wyjścia ze strefy komfortu. Obecnie wykorzystuję ją zwłaszcza przy pisaniu artykułów, maili oraz doktoratu. Zależy to jednak od konkretnego przypadku, bo nie zawsze takie narzucenie sobie dyscypliny wychodzi na dobre. Jednak obiektywnie oceniam, że moje najlepsze prace powstały właśnie w ten sposób. Najgorszy jest dla mnie początek, a później mam już tylko czystą radość pisania.

Co do zapisywania pomysłów, to bardzo często to robię. Zapisuję na tym, co mam pod ręką: na karteczkach, laptopie, smartfonie, tablecie itp. Wszystko jest dość chaotycznie porozrzucane, przez co tracę więcej czasu, gdy czegoś szukam.

12 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2016-06-04 15:13:09)

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Olinko, zazdroszczę. Moja przygoda z ubraniami zakończyła się, gdy byłam dzieckiem, bo wtedy szyłam prowizoryczne ubranka dla moich lalek. Nie miałam jednak maszyny, więc do wykorzystania wyłącznie nożyczki, igły oraz nici, ale nie wyglądało to źle jak na pracę małej dziewczynki. Jednak to prawda, że szycie także jest sztuką. Wiele rzeczy jest, chociaż nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Stolarze, malarze, architekci, wszyscy potrzebują tego wewnętrznego głosu, żeby stworzyć coś naprawdę wyjątkowego smile

Rysowania też już próbowałam. Zresztą sporo osób w mojej rodzinie rysowało bądź malowało. Umiejętności ponoć mam, ale brakowało mi zawsze cierpliwości do tego. Pierwsza godzina była świetna, jednak im dłużej to trwało, tym mniejszą miałam ochotę rysować. Kolejna sprawa, że byłam dobra jedynie, gdy rysowałam na podstawie czyjegoś dzieła, ewentualnie je zmieniając, ale w przypadku rysunku nie potrafiłam niczego stworzyć sama od podstaw. Można powiedzieć, że nie posiadam weny do rysowania w ogóle big_smile

Małpa69, co do tej książki, może warto na początek chociaż porządnie rozwinąć pomysł? smile
Nigdy nie wiadomo kiedy znajdzie się czas, a przynajmniej od razu mogłabyś pisać big_smile

Cslady, czytałam o podobnych technikach wiele razy, niektóre nawet próbowałam wykorzystywać. Ta, którą opisałaś, generalnie jest podobna do tego, co ja czasem robię, gdy nie mogę się przemóc. Obecnie również brak mi już pomysłów, jak zwalczyć kryzys, który trwa zdecydowanie zbyt długo, więc chyba pora pokombinować. Może się uda. Chociaż mój kryzys polega na tym, że nie mogę pisać. Powieść cała rozpisana, a mnie hamuje jakaś niezrozumiała blokada wink

P.S. Widzę, że większość z Was po prostu czeka. Nie dłuży Wam się to nigdy? Nie czujecie frustracji, że leci kolejny tydzień, czy miesiąc, a w głowie wciąż pustka? smile

13

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

U mnie, to nie zanik inspiracji ze strony muz chyba a zwykłe lenistwo powoduje, że zarzuciłem jakiś czas temu pisanie "do szuflady". Nie chce mi się, choć mam w głowie ciąg dalszy i zwroty akcji.
Może lenistwo to oznacza podświadome orzeczenie zwojów,  że to zwykła grafomania jest i szkoda na nią czasu? smile

14

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej
Excop napisał/a:

U mnie, to nie zanik inspiracji ze strony muz chyba a zwykłe lenistwo powoduje, że zarzuciłem jakiś czas temu pisanie "do szuflady". Nie chce mi się, choć mam w głowie ciąg dalszy i zwroty akcji.
Może lenistwo to oznacza podświadome orzeczenie zwojów,  że to zwykła grafomania jest i szkoda na nią czasu? smile

Wiesz, gdy czasem wracam z ciekawości do moich starych powieści, które już napisałam, śmieję się w duchu, bo były takie młodzieńcze i naiwne, a moje umiejętności na poziomie maksymalnie początków gimnazjum. Jednak na tym to właśnie polega, że im więcej piszemy, tym bardziej się rozwijamy. Dopóki sprawia nam to radość, warto nie rezygnować. Nie zawsze mam czas, czy motywację, ale nie wyobrażam już sobie mojego życia bez tych wszystkich niesamowitych uczuć związanych z tworzeniem. Nic nie jest w stanie tego zastąpić.

Swoją drogą, pokazywałeś to kiedykolwiek komuś zaufanemu?
Czy też wszystko jest dosłownie do szuflady? smile

P.S. Mnie właśnie powoli rusza, a wszystko dzięki tej oto piosence:

Moim zdaniem jest cudowna, magiczna i od razu pobudza wyobraźnię <3

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Mrs.Happiness, takowej frustracji nie odczuwam. Po prostu natchnienie mnie opuściło i tyle smile Przecież kiedyś wróci.
Gratuluję zostania Redaktorką Działu Kultura smile

16

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej
cslady napisał/a:

Na studiach przez semestr miałam warsztaty z kreatywnego pisania, które prowadził poeta i pisarz. Raz w tygodniu musieliśmy napisać coś z innej odmiany literackiej (opowiadanie, fraszkę, baśń, nowelę, sonet, farsę itp.), a później czytaliśmy to na forum. Sporo osób unikało tych zajęć, bo w końcu ciężko o wenę "na zawołanie"

Dla mnie akurat nadciągający deadline jest wybitnie inspirujący. Nie jest to mój ulubiony sposób na tworzenie, ale działa niezawodnie - zgadzam się tu z Jimem Butcherem, amerykańskim pisarzem (fantastyka), który mawia, że nie ma weny tylko rachunki do zapłacenia. I wcale nie jest tak, że rzeczy stworzone "pod presją" muszą być gorszej jakości, robione na odwal. Osobiście czuję, że presja wyostrza mój umysł, wywołuje stan pełnej mobilizacji, wręcz "wyciska" ze mnie każdą kroplę kreatywności, na którą mnie stać. Przyznaję jednak, że na dłuższą metę jest to bardzo wyczerpujące i wolę pracować w bardziej zrelaksowanych warunkach.

Zwykle jednak pomysły wykluwają się u mnie "metodą puzzli". Gromadzę mimochodem różne informacje i inspiracje, które w pewnym momencie składają się w całość i wtedy żaróweczka się zapala. A potem to już jest kwestia kucia, polerowania i cyzelowania tego pomysłu, w czym dużo bardziej przydaje mi się cierpliwość i samozaparcie niż wena.

17

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej
Wielbiciel Lidiji Bacic napisał/a:

Mrs.Happiness, takowej frustracji nie odczuwam. Po prostu natchnienie mnie opuściło i tyle smile Przecież kiedyś wróci.
Gratuluję zostania Redaktorką Działu Kultura smile

Kiedyś powinna wrócić i pewnie większość ludzi chętnie by po prostu czekało, ale wiadomo, jeśli ktoś jest z tym związany zawodowo, to na takie czekanie nie może sobie pozwolić. Ja obecnie nie jestem, ale chciałabym w przyszłości, dlatego staram się znajdować skuteczne metody, dzięki którym mogłabym się poratować w kryzysowych sytuacjach smile

Swoją drogą, nadal zamieszczasz swoją twórczość tu na forum? smile

Dziękuję smile

ruda102 napisał/a:

Dla mnie akurat nadciągający deadline jest wybitnie inspirujący. Nie jest to mój ulubiony sposób na tworzenie, ale działa niezawodnie - zgadzam się tu z Jimem Butcherem, amerykańskim pisarzem (fantastyka), który mawia, że nie ma weny tylko rachunki do zapłacenia. I wcale nie jest tak, że rzeczy stworzone "pod presją" muszą być gorszej jakości, robione na odwal. Osobiście czuję, że presja wyostrza mój umysł, wywołuje stan pełnej mobilizacji, wręcz "wyciska" ze mnie każdą kroplę kreatywności, na którą mnie stać. Przyznaję jednak, że na dłuższą metę jest to bardzo wyczerpujące i wolę pracować w bardziej zrelaksowanych warunkach.

Zwykle jednak pomysły wykluwają się u mnie "metodą puzzli". Gromadzę mimochodem różne informacje i inspiracje, które w pewnym momencie składają się w całość i wtedy żaróweczka się zapala. A potem to już jest kwestia kucia, polerowania i cyzelowania tego pomysłu, w czym dużo bardziej przydaje mi się cierpliwość i samozaparcie niż wena.

Mam podobnie. Gdy się naprawdę przyłożę i stwierdzę, że MUSZĘ danego dnia coś napisać, to umysł automatycznie skupia na tym całą uwagę, szuka sposobów, żeby wykonać zadanie. Czasem wydaje nam się, że nie jesteśmy w stanie niczego z siebie wykrzesać, ale wystarczy odpowiednio podejść samego siebie i bach, nagle mamy gotowy pomysł.

Mi niestety brak chwilami cierpliwości. Szczególnie ostatnio.

Tak z ciekawości, piszesz powieści, czy jakieś artykuły itp.? wink

18 Ostatnio edytowany przez ewelinaL (2016-06-04 21:35:03)

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej
bbasia napisał/a:

Jest w tym jeden szkopuł - pomysły na kadry najlepsze przychodzą wtedy, gdy nie mam przy sobie aparatu lub siedzę wieczorem w domu i jest już ciemno. I tak pomysł na genialną fotografię sobie pozostaje dalej w sferze planów... wink smile

Eee... Aparat trzeba mieć zawsze przy sobie.
Żartuję, sama coraz rzadziej go ze sobą noszę. Doszłam już do takiej perfekcji, że wybierając się w plener popstrykać, zapominam aparatu. Pamięć już nie ta.

Olinka napisał/a:

Ostatnio jednak największą wenę przynosi... potrzeba. Pomysłów mam tyle, że nie sposób nadążyć z ich realizacją, zwłaszcza że czas mi na to nie pozwala, za to jeśli trafia się konkretna okazja, na której chciałabym wystąpić w czymś, co sobie właśnie wymyśliłam, to jest to chyba najlepsza motywacja do pracy.

Mam podobnie. A zdarza Ci się coś szyć w dzień imprezy? U mnie to nagminne.


Wspomniałam o fotografowaniu. Wspomniałam też o szyciu.
Jednak moją największą pasją jest pisanie.
Zdjęcia używam jako dokumentację, żeby nie gubić się w szczegółach opisywanych miejsc.
Szyciem zarabiam na życie.

Jeżeli mam blokadę twórczą, to słucham muzyki. Analizuję teksty. Zastanawiam się, co autor wiersza miał na myśli. Czasami są rezultaty, częściej nie. Urządzam sobie też ćwiczenie, które nazywam "słowotokiem". Piszę bez zastanowienia, co mi przyjdzie do głowy. To z reguły działa. Zawsze w czasie stagnacji dużo czytam klasyków. Bardzo często sięgam po dzieła, które już znam.

Bywa tak, że nic nie pomaga. Ostatnio miałam taki czas. Okazało się, że pomogło odsapnięcie. Im bardziej się spinałam, tym trudniej było cokolwiek napisać.

Wiem, że weny się nie popędza, trzeba czekać, aż sama zapuka, ale uważam, że ćwiczyć trzeba jak najczęściej. Są tacy, którzy twierdzą, że każdego dnia. Nie mam czasu na taką dyscyplinę, ale nie miałabym nic na przeciw temu.

19

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej
Mrs.Happiness napisał/a:

Tak z ciekawości, piszesz powieści, czy jakieś artykuły itp.? wink

Ostatnimi czasy piszę głównie prace zaliczeniowe na uczelni. Wkrótce będę musiała np. na zaliczenie napisać pracę poruszającą problem negocjacji w wykonywaniu zawodu prawnika - prowadzący wymaga tekstu spełniającego wymogi publikacji naukowej, więc w sumie można by to uznać za artykuł, szczególnie, że istnieją pewne szanse publikacji wink Ale deadline jeszcze daleko, więc póki co wena śpi.

Na etapie gimnazjum-liceum i na pierwszych latach studiów pisywałam opowiadania, planowałam powieści wink Chwilowo brak czasu, a przede wszystkim samozaparcia. Ale mam na komputerze folder, w którym pracowicie zbieram wszystkie pomysły i inspiracje na lepsze twórczo czasy. Artystycznie (i redaktorsko) wyżywam się dzięki mojemu facetowi - on się zajmuje muzyką i przygotowywaniem koncertów, widowisk, a ze mną konsultuje potencjalne scenariusze. I dokumenty. Na własnej skórze się przekonałam, że właściwe zredagowanie umowy wymaga nie tylko wiedzy, ale i kreatywności.

20

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Temat bardzo interesujacy. Czy wiecie ze doznania estetyczne przbiegaja (neurologicznie rzecz biorac) jak rozwiazywanie problemu? Ma to sens - olsnienie pieknem to odkrycie nowego porzadku, ladu.
Czy mozna "wymusic" proces tworczy? I tak, i nie. Ale na pewno istnieje zjawisko nieswiadomego albo raczej mimowolnego procesu tworczego. To jak z liczeniem - moge pomnozyc dwie liczby, ale sam proces przebiega poza swiadomoscia.
Chyba juz o tym pisalam, ale nie chce mi sie szukac. Przekleje z listu do kolegi.


Musze sie przyznac, ze mi sie czasem kawalek swiadomosci "odlacza" i snuje wlasne historie. Czasem jak nie zrywam sie rano nagle, laze polspiaca to mi sie sen dalej ciagnie. Jakby mi sie film rozwijal.

Wspomnienia Maryli Wolskiej, wg,książki "Zalotnica Niebieska" Magdaleny Samozwaniec; Świat Książki 1997
<Bodaj, ze już wtedy (mając lat pięć) pewien lekki haczyk z pieca dal mi poznać tajemnicza władze wydoskonalonego z czasem kręcidła, zaczarowanej różdżki mojej młodości. Brałam go w prawa rękę, gramoliłam się na jakiś podnóżek... i zaczynało mi się myśleć -myśleć tak płynnie, jak leci woda spod kurka, a co najdziwniejsze, prawie bez udziału woli, jakby coś myślało mną, a nie jakbym ja coś wymyśliwała. Ścisnąwszy mocno w prawej ręce zakrzywiony haczyk, odczuwałam wyraźnie jak gdyby napływ czegoś spoza mnie i równocześnie myśli zaczynały się układać w kalejdoskop scen, zrazu oderwanych jak obrazki, potem spojonych konsekwentnie w długie opowieści.. Rychło zarzuciłam zwyczaj gadania na głos tego, co haczyk przywabił. Potem kryłam się z tym cudactwem coraz skrzętniej, podczas gdy samo narzędzie czaru ustalało swój kształt ostateczny... Ostatnie "kręcidło" oddalam, już jako narzeczonemu, Wackowi, gdy powiadomiony o tym dziwie i słusznie o zmysły moje przerażony, wziął ode mnie słowo, ze nigdy w życiu nie tknę już więcej zaczarowanej pałeczki. Zal mi było za nią długo i przeszłam coś podobnego do choroby palaczy, co się wyrzekli narkotyku...
Na pociechę zaczęłam więcej wtedy pisać, bo poprzednio, zawsze z chwila gdym z reki puściła mój drążek, ustawał doraźnie ów tajemniczy prąd, zostawał tylko zawrót głowy i silne odrętwienie prawego ramienia...Ale i teraz, po tylu latach, wiem z cala pewnością, ze dość by mi było ścisnąć na nowo "kręcidło", aby stare czarodziejstwo napłynęło mi do głowy...<

Steven King pisze o "facetach w piwnicy " którzy wykonują cześć pracy- pisarz myśli o rzeczach obojętnych, wykonuje codzienne czynności, a najlepiej spaceruje. Równocześnie nieświadomie rozwiązuje problemy, które pojawiły się w trakcie pisania. Bo on widzi siebie jako opowiadacza historii.
Zdolności twórcze, które dają nowa jakość. Jak to się odbywa? Na ile takie procesy są świadome? Fale theta? Stan przedsenny?
Myślę, ze dużo ludzi doświadcza takich stanów, tylko nie zawsze rezultaty są olśniewające.
Człowiek, jako zwierze, które w swoim życiu ciągle słucha/czyta/ogląda wiele historii. Moze wykształcił się osobny obwód, taka "katarynka" opowiadająca?
Jest na forum kilka osób o niewątpliwych talentach literackich. Jak Wy to robicie? Na ile jest to mozolne układanie słów jak mozaiki, a na ile "automat"?
Początkowo myślałam o zawężeniu tematu tylko do literatury. Ale historia odkryć naukowych dostarcza równie ciekawych przykładów. Znacie moze jakieś?

Wracając do przykładu- Tomasz Lem "Awantury na tle powszechnego ciążenia".
Cytat:
W jedenastej klasie zapisałem się na prowadzone przez Jonathana Carrolla zajęcia creative writing, czyli do "szkoły pisania". Nie uczyniłem tego z zamiarem pójścia w ślady ojca, ale dlatego, ze Carroll był popularnym i lubianym nauczycielem. Lekcje prowadził swobodnie, z dużym poczuciem humoru; choć szczerze oceniał pierwociny swoich podopiecznych, czynił to na tyle taktownie, aby nie czuli się jego opiniami zdruzgotani. Ojciec czasami z ciekawością zaglądał mi przez ramie. ale żadna z moich literackich wprawek nie wzbudziła w nim większego zainteresowania. Z wyjątkiem jednej. Byla to krotka historyjka o mężczyźnie, który regularnie chadzał do cyrku na występy dziewczynki tańczącej na linie. Dziewczę tańczyło przepasane liną asekuracyjną, a mężczyzna miał w zwyczaju odwiązywać line i trzymać ja w dłoniach, z czego dziewczynka nie zdawała sobie sprawy. Kulminacją opowiadania była scena, w której dziewczynce omsknęła się noga, a mężczyzna przez chwile "trzymał w rekach jej życie", a po chwili wahania wypuścił linę z rąk.
Ojciec z niedowierzaniem pytał: "skąd mi się to wzięło", a kiedy zgodnie z prawda odpowiadałem, ze "samo z siebie", kręcił głową,, lecz chyba nie z niedowierzaniem, ponieważ sam często mawiał, ze jego utwory pisały się same czy też, że "coś nim pisało"





Ja oczywiscie tak genialna jak Lem nie jestem, moje historyjki sa zazwyczaj glupie. Ale biora sie "same z siebie"



Jeszcze dodam ze zjawisko nasila sie po lekach poprawiajacych ukrwienie CUN. Cavinton, Nootropil - u mnie znaczy sie.

21

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

ja mam na tyle duzo artystycznych zainteresowan ze brak weny to maly problem, jak jej nie mam to zajmuje sie modelarstwem, do tego wystarcza checi i czas wink

22 Ostatnio edytowany przez Iris7 (2016-06-05 01:55:16)

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Raczej nie mam problemów z brakiem weny, ale wynika to z tego, że na co dzień nie zajmuję się twórczymi rzeczami jak np pisanie (chociaż bardzo to lubię). Rozumiem, że gdy robi się to częściej to i na pewno pomysły wyczerpują się znacznie szybciej.

Co do sposobów: LSD, meskalina? ;p Sama nie próbowałam, ale Kochanowski to robił (noo, nie z tymi substancjami, ale też się czymś odurzał), Huxley to robił (ten to akurat próbował jednego i drugiego) i nawet spisał, co widział po meskalinie w książce pt. "Drzwi percepcji. Niebo i piekło." (link to pomówienie :>).
Opcjonalnie: grzybki halucynogenne. lol

23 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2016-06-05 01:52:28)

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Lecę się dalej zatopić w przesłodkiej mandze, którą teraz czytam, a potem spać, ale jako strażniczka tego wspaniałego działu chciałam Ci tu szepnąć, Daenerys, cichaczem, że wkleiłaś link yikes yikes

P.S. Obiecuję w ciągu dnia napisać coś konstruktywnego! big_smile

24

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej
ruda102 napisał/a:

Dla mnie akurat nadciągający deadline jest wybitnie inspirujący. Nie jest to mój ulubiony sposób na tworzenie, ale działa niezawodnie - zgadzam się tu z Jimem Butcherem, amerykańskim pisarzem (fantastyka), który mawia, że nie ma weny tylko rachunki do zapłacenia. I wcale nie jest tak, że rzeczy stworzone "pod presją" muszą być gorszej jakości, robione na odwal. Osobiście czuję, że presja wyostrza mój umysł, wywołuje stan pełnej mobilizacji, wręcz "wyciska" ze mnie każdą kroplę kreatywności, na którą mnie stać. Przyznaję jednak, że na dłuższą metę jest to bardzo wyczerpujące i wolę pracować w bardziej zrelaksowanych warunkach.

Zgrabnie ujęłaś to, co ja nie do końca umiałam ubrać w słowa. To jest właśnie wpływ presji, w moim przypadku potrzeby posiadania, na mobilizację. Z jednej strony zdecydowanie lepiej czuję się, kiedy mam komfort sporego zapasu czasu, ale z drugiej czasem ta świadomość mnie rozleniwia, co tworzeniu "dzieła" wcale nie sprzyja.

ewelinaL napisał/a:

A zdarza Ci się coś szyć w dzień imprezy? U mnie to nagminne.

W dniu imprezy nie, ale dzień przed - owszem. Mogę nie spać bardzo długo, ale przed zaśnięciem muszę mieć świadomość, że wszystko jest gotowe i spełnia moje oczekiwania, a te są dosyć wysokie. Generalnie stresowałabym się, że w ostatniej (tak całkiem ostatniej) chwili coś pójdzie nie tak i zostanę z niczym, żeby nie powiedzieć w czarnej d***e big_smile.

Mrs.Happiness napisał/a:

Olinko, zazdroszczę. Moja przygoda z ubraniami zakończyła się, gdy byłam dzieckiem, bo wtedy szyłam prowizoryczne ubranka dla moich lalek.

Wiesz, myślę, że to jest jedna z najlepszych umiejętności, jaką udało mi się posiąść, jak również talentów, jakie dostałam od losu. Co prawda obecnie już rzadko, ale kiedyś znacznie częściej oprócz siebie samej i rodziny szyłam coś dla innych i naprawdę kochałam ten moment, kiedy w oczach zakompleksionej znajomej/ koleżanki/ klientki widziałam prawdziwy błysk i szczerą wdzięczność, gdy nagle uświadamiała sobie, jak pięknie może w czymś wyglądać. Odpowiednia tkanina, kolor, fason, w tym długość - potrafią zdziałać cuda, to trzeba jednak widzieć oczami wyobraźni i chyba jednak także czuć.

25

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Odurzanie sie to proba wywolania tego stanu o ktorym pisalam za pomoca sztucznych srodkow. Nigdy nie probowalam. Lem eksperymentalnie, pod nadzorem lekarzy probowal LSD. Ale nigdy nie stosowal dla poprawy efktow pisarskich. King o ile pamietam wyraza sie o wszelkich odurzaczach negtywnie, mial chyba problem z alkoholem  narkotykami.
Duzo artystow jednak tworzy pod wplywem. Mysle ze dotyczy to sztuki "miekkiej" - da sie napisac sugestywna powiesc czy wiersz, ale juz nie kryminal ktory wymaga logiki. Tak samo realistyczne malarstwo - raczej trzeba "na trzezwo".
Jest teoria, ze tworcy to ludzie odstajacy od reszty, lagodnie mowiac.
Mialam okazje sprobowac pomocy farmakologicznej, lekarz chcial mi morfine przepisac. Ale nie mam ochoty. Jakos nigdy nie do tego nie ciagnelo, choc do narkotykow mialam dostep. Teraz nawet alkohol wykluczony, watroba padla od nadmiaru srodkow przeciwbolowych.

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Mrs.Happiness, nadal zamieszczam. Przypomniałaś mi, że muszę odkurzyć swój wątek smile Nasunęła się autorowi tego postu jeszcze jedna refleksja natury prywatnej. Mianowicie wena wraca zawsze do mnie w pewnym kraju smile

27 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2016-06-05 13:02:17)

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej
ewelinaL napisał/a:

Wiem, że weny się nie popędza, trzeba czekać, aż sama zapuka, ale uważam, że ćwiczyć trzeba jak najczęściej. Są tacy, którzy twierdzą, że każdego dnia. Nie mam czasu na taką dyscyplinę, ale nie miałabym nic na przeciw temu.

Też już o tym myślałam, by pisać przynajmniej jedną stronę dziennie, ale brak mi tej samodyscypliny właśnie. Chyba trzeba to zmienić, bo chciałabym się cały czas rozwijać smile Muszę przy okazji powiedzieć, że poza tą piosenką, którą tutaj zamieściłam, pomogło mi spokojne przemyślenie dlaczego stoję w miejscu, czego brakuje, by ruszyć. No i manga, którą w nocy czytałam. Uwielbiam czasem takie mało wymagające, urocze pisadła smile

ruda102 napisał/a:

Ostatnimi czasy piszę głównie prace zaliczeniowe na uczelni. Wkrótce będę musiała np. na zaliczenie napisać pracę poruszającą problem negocjacji w wykonywaniu zawodu prawnika - prowadzący wymaga tekstu spełniającego wymogi publikacji naukowej, więc w sumie można by to uznać za artykuł, szczególnie, że istnieją pewne szanse publikacji wink Ale deadline jeszcze daleko, więc póki co wena śpi.

Na etapie gimnazjum-liceum i na pierwszych latach studiów pisywałam opowiadania, planowałam powieści wink Chwilowo brak czasu, a przede wszystkim samozaparcia. Ale mam na komputerze folder, w którym pracowicie zbieram wszystkie pomysły i inspiracje na lepsze twórczo czasy. Artystycznie (i redaktorsko) wyżywam się dzięki mojemu facetowi - on się zajmuje muzyką i przygotowywaniem koncertów, widowisk, a ze mną konsultuje potencjalne scenariusze. I dokumenty. Na własnej skórze się przekonałam, że właściwe zredagowanie umowy wymaga nie tylko wiedzy, ale i kreatywności.

No to ja życzę powodzenia w napisaniu tej pracy, oby wena była cały czas obecna, bez żadnych drzemek big_smile

Jeśli chodzi o pomysły, sama mam ich mnóstwo, pozapisywane na laptopie, niektóre jeszcze z czasów gimnazjum. Obecnie zajmuję się jednym, najnowszym, bo najbardziej podoba mi się jego fabuła. Kiedyś nawet zamieszczałam niektóre opowiadania w internecie. Ty pisałaś do szuflady, czy gdzieś można było poczytać te opowiadania? wink

femte napisał/a:

Jest na forum kilka osób o niewątpliwych talentach literackich. Jak Wy to robicie? Na ile jest to mozolne układanie słów jak mozaiki, a na ile "automat"?

Co prawda, nie wiem czy ja posiadam niewątpliwy talent literacki, a na forum nigdy niczego nie umieszczałam, ale powiem szczerze, że mi najlżej i najlepiej wychodzi tworzenie fabuł wink Ponoć jestem w tym całkiem niezła. Obecnie spędziłam około dwóch lat na układaniu fabuły do powieści, którą teraz piszę. Pisanie idzie mi znacznie oporniej, chyba przez dawne lęki. Nie chciałabym jej zepsuć, bo zdążyłam pokochać swoich bohaterów. Nie wiem jak innym, ale mi w trakcie pisania włącza się takie poczucie odpowiedzialności za bohaterów, za ich historie. Chcę, by wszystko zostało odpowiednio opowiedziane. Jeśli zaś chodzi o pytanie, które zadałaś, to u mnie jest różnie. Bywa, że potrafię kilka dni siedzieć, pisać, wymyślać, tak z automatu, innym razem potrzebuję więcej czasu i pojedyncze kawałki wyłaniają się z umysłu, by dopiero po czasie złożyć się w jeden cały obraz wink

femte napisał/a:

Ja oczywiscie tak genialna jak Lem nie jestem, moje historyjki sa zazwyczaj glupie. Ale biora sie "same z siebie"

Moje również biorą się same z siebie big_smile W każdym razie ich podstawy, bo wiadomo, że później już świadomie pracuję nad dalszą częścią fabuły. Ale sam pomysł na nią oraz podstawy, nie wychodzą jakby ode mnie. To nie tak, że siadam i się zastanawiam jaką jeszcze historię mogłabym stworzyć. Dlatego nigdy nie znam dnia ani godziny, gdy wpadnie mi do głowy coś nowego wink

Małpa69 napisał/a:

ja mam na tyle duzo artystycznych zainteresowan ze brak weny to maly problem, jak jej nie mam to zajmuje sie modelarstwem, do tego wystarcza checi i czas wink

Generalnie zauważyłam, że całkiem sporo artystycznych dusz mamy tu na forum smile Nie spodziewałam się, że jest nas aż tak dużo tutaj wink

daenerys7 napisał/a:

Raczej nie mam problemów z brakiem weny, ale wynika to z tego, że na co dzień nie zajmuję się twórczymi rzeczami jak np pisanie (chociaż bardzo to lubię). Rozumiem, że gdy robi się to częściej to i na pewno pomysły wyczerpują się znacznie szybciej.

Co do sposobów: LSD, meskalina? ;p Sama nie próbowałam, ale Kochanowski to robił (noo, nie z tymi substancjami, ale też się czymś odurzał), Huxley to robił (ten to akurat próbował jednego i drugiego) i nawet spisał, co widział po meskalinie w książce pt. "Drzwi percepcji. Niebo i piekło." (link to pomówienie :>).
Opcjonalnie: grzybki halucynogenne. lol

Czyli też pisujesz? Jakich gatunków się wtedy zazwyczaj trzymasz? wink

Hahaha, no wiesz! yikes Ja tu chciałam być miła i ostrzegłam, a Ty mnie o pomówienia oskarżasz sad
Co do wspomagaczy, ja się niczym poza muzyką nie wspomagam ani nie zamierzam big_smile Chociaż bywało, że jak byłam chora, przemęczona i tak dalej, to pisałam hurtowo, pewnie dlatego, że nie byłam w pełni świadoma, więc i wszelkie blokady się wyłączały tongue No ale piszę w pełni na trzeźwo, bo nawet wtedy mam nieźle pokręconą wyobraźnię big_smile

Olinka napisał/a:

Wiesz, myślę, że to jest jedna z najlepszych umiejętności, jaką udało mi się posiąść, jak również talentów, jakie dostałam od losu. Co prawda obecnie już rzadko, ale kiedyś znacznie częściej oprócz siebie samej i rodziny szyłam coś dla innych i naprawdę kochałam ten moment, kiedy w oczach zakompleksionej znajomej/ koleżanki/ klientki widziałam prawdziwy błysk i szczerą wdzięczność, gdy nagle uświadamiała sobie, jak pięknie może w czymś wyglądać. Odpowiednia tkanina, kolor, fason, w tym długość - potrafią zdziałać cuda, to trzeba jednak widzieć oczami wyobraźni i chyba jednak także czuć.

Gdy o tym piszesz, od razu widać, że to kochasz wink Na mnie podobnie działa pisanie. Może nie zawsze, bo jak nie mogę czegoś dobrze napisać, to źle się z tym czuję, ale jak mi coś wyjdzie, to wpadam niemalże w euforię, jestem cała w skowronkach. Swoją drogą, gdyby to było możliwe, sama bym chciała mieć coś, co uszyłaś. Ciekawa jestem jak wyglądają zrobione przez Ciebie ubrania smile

Wielbiciel Lidiji Bacic napisał/a:

Mrs.Happiness, nadal zamieszczam. Przypomniałaś mi, że muszę odkurzyć swój wątek smile Nasunęła się autorowi tego postu jeszcze jedna refleksja natury prywatnej. Mianowicie wena wraca zawsze do mnie w pewnym kraju smile

To świetnie, jak go odkurzysz, to na pewno zajrzę i zobaczę co nowego się pojawiło wink
Co do kraju, w którym powraca Twoja wena, mogę spytać w jakim? smile

28

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Tak mi się jeszcze przypomniało, że w pewnym sensie inspiruje mnie też ten końcowy odbiorca, który będzie czytał to, co piszę. A ktoś prawie zawsze czyta, bo inaczej chyba by mi się nie chciało pisać czegokolwiek. Bardzo lubię informacje zwrotne, dzięki temu dowiaduję się rzeczy, na które sama bym nie wpadła. Natomiast nie z każdym tekstem biegnę do jakiegoś wydawnictwa, czasopisma itp. Wiele rzeczy było pisanych z zamiarem późniejszego leżenia na dnie szuflady, ale nawet jeśli piszę tylko dla samej frajdy i wiem, że nic z tego nie będzie, to jednak lubię komuś dać do przeczytania i wysłuchać uwag. Wybieram do tego najczęściej osoby, które się na tym znają, ale zaznaczę, że nie chodzi mi o tytuły naukowe czy ukończenie filologii polskiej, ale o pasjonatów książek, którzy pochłaniają je w ogromnych ilościach. Kiedyś miałam marzenie, żeby napisać dramat, który zostanie zamieszczony w czasopiśmie teatralnym. To się udało, ale podejść było co najmniej kilka i właśnie obiektywne uwagi najbardziej mi pomogły, by ulepszyć styl i pomysł.

Olinka napisał/a:

Z jednej strony zdecydowanie lepiej czuję się, kiedy mam komfort sporego zapasu czasu, ale z drugiej czasem ta świadomość mnie rozleniwia, co tworzeniu "dzieła" wcale nie sprzyja.

Mnie się ogólnie wydaje, że szczęście, sielanka i dobrobyt są trochę wrogami sztuki. Nie chodzi mi o to, że trzeba być nieszczęśliwym, a szczęśliwa osoba nie może stworzyć niczego wartościowego. Po prostu zbyt duży komfort psychiczny rozleniwia, ale chyba też średnio inspiruje. Można napisać kilka sielankowych tekstów, które miło się czyta, ale na dłuższą metę chyba nikt nie chciałby czytać ciągle takich przesłodzonych fragmentów. Dlatego sądzę, że czasami lepszą inspiracją jest jedno złe doświadczenie niż 5 lat sielskiego, szczęśliwego życia.

29

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Zapomniałam o najważniejszym z moich sposobów na inspirację!
Uspokaja mnie natura, przede wszystkim las. Wyciszam się w trakcie spacerów po lesie i zawsze znajduję siłę do przelewania pomysłów na papier. A pomysłów mi nie brakuje.

Mrs.Happiness napisał/a:
ewelinaL napisał/a:

Wiem, że weny się nie popędza, trzeba czekać, aż sama zapuka, ale uważam, że ćwiczyć trzeba jak najczęściej. Są tacy, którzy twierdzą, że każdego dnia. Nie mam czasu na taką dyscyplinę, ale nie miałabym nic na przeciw temu.

Też już o tym myślałam, by pisać przynajmniej jedną stronę dziennie, ale brak mi tej samodyscypliny właśnie. Chyba trzeba to zmienić, bo chciałabym się cały czas rozwijać smile

Pisanie na forum też wyrabia wprawę. Ważne, żeby pilnować poprawności, a nic tak nie motywuje, jak świadomość, że ktoś będzie czytał. Często powtarzam, i zdania raczej nie zmienię, że poprawne pisanie jest oznaką szacunku dla czytającego. A jak się jeszcze szanuje czas odbiorcy i zwięźle zawiera myśl w słowie, to grzeczności staje się zadość.

Mrs.Happiness napisał/a:

Nie wiem jak innym, ale mi w trakcie pisania włącza się takie poczucie odpowiedzialności za bohaterów, za ich historie. Chcę, by wszystko zostało odpowiednio opowiedziane.

A nie masz tak, że nie kończysz historii, bo trudno Ci się rozstać z bohaterami?
Przerabiałam ten stan przy pierwszej powieści i ciągłymi poprawkami zrobiłam z niej totalnego, nienadającego się do publikacji gniota. Ale to nic, jakoś trzeba nabywać doświadczenie.

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Mrs.Happiness, w Chorwacji smile smile Twój wątek mobilizuje mnie do dalszej, intensywniejszej pracy nad pewnym opowiadaniem.

31 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2016-06-06 10:19:14)

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej
cslady napisał/a:

Tak mi się jeszcze przypomniało, że w pewnym sensie inspiruje mnie też ten końcowy odbiorca, który będzie czytał to, co piszę. A ktoś prawie zawsze czyta, bo inaczej chyba by mi się nie chciało pisać czegokolwiek. Bardzo lubię informacje zwrotne, dzięki temu dowiaduję się rzeczy, na które sama bym nie wpadła. Natomiast nie z każdym tekstem biegnę do jakiegoś wydawnictwa, czasopisma itp. Wiele rzeczy było pisanych z zamiarem późniejszego leżenia na dnie szuflady, ale nawet jeśli piszę tylko dla samej frajdy i wiem, że nic z tego nie będzie, to jednak lubię komuś dać do przeczytania i wysłuchać uwag. Wybieram do tego najczęściej osoby, które się na tym znają, ale zaznaczę, że nie chodzi mi o tytuły naukowe czy ukończenie filologii polskiej, ale o pasjonatów książek, którzy pochłaniają je w ogromnych ilościach. Kiedyś miałam marzenie, żeby napisać dramat, który zostanie zamieszczony w czasopiśmie teatralnym. To się udało, ale podejść było co najmniej kilka i właśnie obiektywne uwagi najbardziej mi pomogły, by ulepszyć styl i pomysł.

U mnie to zależy z tym pokazywaniem. Kiedyś ciągle dawałam zaufanym osobom do poczytania, a nawet wrzucałam do internetu moje opowiadania, teraz najpierw chcę tekst odpowiednio dopracować zanim go pokażę. Jestem typem perfekcjonistki, dlatego potrafię przerobić fragment powieści dziesiątki razy, żeby wyciągnąć z niego jak najwięcej. Chociaż czasem to męczące i staram się nauczyć to ograniczać, żeby nie odbierało mi frajdy z pisania.

Ale bywa, że się zastanawiam co czytelnik może pomyśleć albo poczuć, jak przeczyta konkretny rozdział, scenę. Jak pozna któregoś z bohaterów.

Gratuluję publikacji tego dramatu smile

cslady napisał/a:

Mnie się ogólnie wydaje, że szczęście, sielanka i dobrobyt są trochę wrogami sztuki. Nie chodzi mi o to, że trzeba być nieszczęśliwym, a szczęśliwa osoba nie może stworzyć niczego wartościowego. Po prostu zbyt duży komfort psychiczny rozleniwia, ale chyba też średnio inspiruje. Można napisać kilka sielankowych tekstów, które miło się czyta, ale na dłuższą metę chyba nikt nie chciałby czytać ciągle takich przesłodzonych fragmentów. Dlatego sądzę, że czasami lepszą inspiracją jest jedno złe doświadczenie niż 5 lat sielskiego, szczęśliwego życia.

Prawda. Myślę, że gdyby nie moja historia, ta prawdziwie moja, to powieści, które piszę, wyglądałyby zupełnie inaczej. Na pewno nie poruszałabym tak trudnej momentami tematyki.

ewelinaL napisał/a:

Zapomniałam o najważniejszym z moich sposobów na inspirację!
Uspokaja mnie natura, przede wszystkim las. Wyciszam się w trakcie spacerów po lesie i zawsze znajduję siłę do przelewania pomysłów na papier. A pomysłów mi nie brakuje.

A macie jakieś dobre sposoby na te momenty, gdy wiecie co chcecie napisać, ale nie potraficie dobrze ubrać tego w słowa? Ja mam też czasem problemy z opisami miejsc, szczególnie wnętrz budynków, bywa, że nie wiem, na czym dokładnie się skupić. Za to łatwo pisze mi się o emocjach bohaterów.

ewelinaL napisał/a:

Pisanie na forum też wyrabia wprawę. Ważne, żeby pilnować poprawności, a nic tak nie motywuje, jak świadomość, że ktoś będzie czytał. Często powtarzam, i zdania raczej nie zmienię, że poprawne pisanie jest oznaką szacunku dla czytającego. A jak się jeszcze szanuje czas odbiorcy i zwięźle zawiera myśl w słowie, to grzeczności staje się zadość.

Masz całkowitą rację. Nawet jak z kimś piszę tak sobie, byle popisać, to zawsze pilnuję, by było to napisane poprawnie. Kompletnie weszło mi to w krew.

ewelinaL napisał/a:

A nie masz tak, że nie kończysz historii, bo trudno Ci się rozstać z bohaterami?
Przerabiałam ten stan przy pierwszej powieści i ciągłymi poprawkami zrobiłam z niej totalnego, nienadającego się do publikacji gniota. Ale to nic, jakoś trzeba nabywać doświadczenie.

Ja zawsze przeciągam powieści wink Obecna zaczęła się od jednego tomu. Jednak wyszedł on bardzo długi, więc podzieliłam go na dwa. Potem wpadł mi do głowy nowy bohater, który nijak nie pasował do dwóch pierwszych części. W ten sposób powstał trzeci tom. Ten z kolei okazał się być idealnym podsumowaniem dwóch pierwszych. Przy okazji był tak dobry, że wątek rozciągnęłam na jeszcze jeden. No i tak mam do napisania cztery tomy big_smile
Kolejna sprawa, że najgorzej mi się zaczyna i najgorzej kończy. Zawsze mam problem z pierwszymi akapitami, a później z odpowiednim zakończeniem. Takim totalnym podsumowaniem. Dziwnie mi. Pewnie właśnie dlatego, że to byłby koniec mojej przygody z poszczególnymi bohaterami. A tych obecnych pokochałam. Na pewno poza tą całą satysfakcją, będzie mi smutno, gdy pewnego dnia napiszę już ostatnią stronę smile

Wielbiciel Lidiji Bacic napisał/a:

Mrs.Happiness, w Chorwacji smile smile Twój wątek mobilizuje mnie do dalszej, intensywniejszej pracy nad pewnym opowiadaniem.

Nigdy nie byłam w Chorwacji, ciekawe czy na mnie by też podziałała big_smile
Skoro tak, to bardzo się cieszę i mam nadzieję, że cały czas będzie mobilizował. Zresztą u mnie działa podobnie. Rozmawiam tu z Wami i przy okazji nakręcam się na dalsze pisanie. Dzięki temu już prawie udało mi się zażegnać kryzys. Zresztą uwielbiam rozmawiać z osobami z tego forum, wszyscy jesteście ogromnie inspirujący smile

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Mrs.Happiness, jestem pewny, iż tak smile Przebywasz tam i w tej magicznej scenerii masz wrażenie, że zaraz spotkasz piękną i dobrą księżniczkę, oraz zakochanego w niej na zabój-rycerza smile
Obrońcę jej czci i wiary. Trudno mi opisywać emocje, jakich doznaję w Hrvatskiej.

33

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Potwierdzam, bo ja też jestem Chorwacją zauroczona. Jestem też pewna, że można tam znaleźć zgubione natchnienie, ale... rycerzy nie spotkałam sad. No może poza tym, którego tam ze sobą przywiozłam big_smile.

Mrs.Happiness napisał/a:

Ciekawa jestem jak wyglądają zrobione przez Ciebie ubrania smile

Zupełnie normalnie, klasyka gatunku big_smile.
Dużo od siebie wymagam i jestem bardzo dokładna w tym, co robię. Każdy szew, zakładka, obręb - wszystko musi być idealnie równe. Ubranie tak samo starannie musi wyglądać od zewnątrz, jak i od środka. Nie mam mowy o niedociągnięciach, choćby dla innych niewidocznych. Poza tym wszystko musi dobrze leżeć, nie ma prawa marszczyć się czy ciągnąć.
Wiem w czym dobrze wyglądam i takie rzeczy szyję dla siebie. One niekoniecznie muszą bardzo się wyróżniać, ale muszą mieć jakość wykonania, przy czym niestety z powodu braku czasu, nad czym zresztą mocno ubolewam, ostatnio sporo ciuchów kupuję gotowych. Za to jeśli zależy mi na czymś naprawdę "wow", w dodatku w głowie mam sprecyzowaną koncepcję, to nawet nie szukam, bo wiem, że lepiej na tym wyjdę, jeśli zamiast tracić czas, od razu sama się za to wezmę wink.

cslady napisał/a:

Mnie się ogólnie wydaje, że szczęście, sielanka i dobrobyt są trochę wrogami sztuki. Nie chodzi mi o to, że trzeba być nieszczęśliwym, a szczęśliwa osoba nie może stworzyć niczego wartościowego. Po prostu zbyt duży komfort psychiczny rozleniwia, ale chyba też średnio inspiruje.

Myślę, że tak. Kiedyś, gdy nieco życie mnie do tego zmuszało, robiłam znacznie więcej rzeczy twórczych. Ba, robiłam ich naprawdę mnóstwo i przeróżnych. Dziś idę i kupuję, nie myśląc o tym, że mogłabym wykonać sama.

Na marginesie - chyba zaskakuje mnie, że tak dużo spośród Was próbuje swoich sił pisarskich smile.

34

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej
Wielbiciel Lidiji Bacic napisał/a:

Mrs.Happiness, jestem pewny, iż tak smile Przebywasz tam i w tej magicznej scenerii masz wrażenie, że zaraz spotkasz piękną i dobrą księżniczkę, oraz zakochanego w niej na zabój-rycerza smile
Obrońcę jej czci i wiary. Trudno mi opisywać emocje, jakich doznaję w Hrvatskiej.

Będę musiała kiedyś się tam wybrać, przekonać na własne oczy, skoro oboje z Olinką mówicie, że jest tak piękna smile

Olinka napisał/a:

Zupełnie normalnie, klasyka gatunku big_smile.
Dużo od siebie wymagam i jestem bardzo dokładna w tym, co robię. Każdy szew, zakładka, obręb - wszystko musi być idealnie równe. Ubranie tak samo starannie musi wyglądać od zewnątrz, jak i od środka. Nie mam mowy o niedociągnięciach, choćby dla innych niewidocznych. Poza tym wszystko musi dobrze leżeć, nie ma prawa marszczyć się czy ciągnąć.
Wiem w czym dobrze wyglądam i takie rzeczy szyję dla siebie. One niekoniecznie muszą bardzo się wyróżniać, ale muszą mieć jakość wykonania, przy czym niestety z powodu braku czasu, nad czym zresztą mocno ubolewam, ostatnio sporo ciuchów kupuję gotowych. Za to jeśli zależy mi na czymś naprawdę "wow", w dodatku w głowie mam sprecyzowaną koncepcję, to nawet nie szukam, bo wiem, że lepiej na tym wyjdę, jeśli zamiast tracić czas, od razu sama się za to wezmę wink.

Widzę, że obie jesteśmy strasznymi perfekcjonistkami, ja mam identycznie z pisaniem. Wszystko musi być zapięte na ostatni guzik, nie mogę mieć żadnych nieścisłości, zapychaczy, innych takich big_smile

Ale to musi być świetne uczucie, gdy uszyje się samemu sobie jakieś fajne ubranie. Zresztą jest ono też niepowtarzalne, bo nikt inny takiego samego mieć nie będzie. Nie myślałaś nigdy, by robić to na większą skalę? wink

Olinka napisał/a:

Na marginesie - chyba zaskakuje mnie, że tak dużo spośród Was próbuje swoich sił pisarskich smile.

Mnie też wink Gdybym to wiedziała, już dawno bym tutaj jakiś związany z tym temat założyła smile

35 Ostatnio edytowany przez ewelinaL (2016-06-11 11:08:52)

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej
Olinka napisał/a:

Zupełnie normalnie, klasyka gatunku big_smile.
Dużo od siebie wymagam i jestem bardzo dokładna w tym, co robię. Każdy szew, zakładka, obręb - wszystko musi być idealnie równe. Ubranie tak samo starannie musi wyglądać od zewnątrz, jak i od środka. Nie mam mowy o niedociągnięciach, choćby dla innych niewidocznych. Poza tym wszystko musi dobrze leżeć, nie ma prawa marszczyć się czy ciągnąć.

To chyba wada większości krawcowych. Ludzie noszący nasze prace nawet nie mają pojęcia, ile precyzji w nie wkładamy.


Mrs.Happiness napisał/a:
ewelinaL napisał/a:

A nie masz tak, że nie kończysz historii, bo trudno Ci się rozstać z bohaterami?
Przerabiałam ten stan przy pierwszej powieści i ciągłymi poprawkami zrobiłam z niej totalnego, nienadającego się do publikacji gniota. Ale to nic, jakoś trzeba nabywać doświadczenie.

Ja zawsze przeciągam powieści wink Obecna zaczęła się od jednego tomu. Jednak wyszedł on bardzo długi, więc podzieliłam go na dwa. Potem wpadł mi do głowy nowy bohater, który nijak nie pasował do dwóch pierwszych części. W ten sposób powstał trzeci tom. Ten z kolei okazał się być idealnym podsumowaniem dwóch pierwszych. Przy okazji był tak dobry, że wątek rozciągnęłam na jeszcze jeden. No i tak mam do napisania cztery tomy big_smile
Kolejna sprawa, że najgorzej mi się zaczyna i najgorzej kończy. Zawsze mam problem z pierwszymi akapitami, a później z odpowiednim zakończeniem. Takim totalnym podsumowaniem. Dziwnie mi. Pewnie właśnie dlatego, że to byłby koniec mojej przygody z poszczególnymi bohaterami. A tych obecnych pokochałam. Na pewno poza tą całą satysfakcją, będzie mi smutno, gdy pewnego dnia napiszę już ostatnią stronę smile

Od pierwszej przygody z przywiązaniem do bohaterów, zanim skończę jedną pracę, zaczynam kolejną.

Co do początku, to też mam z nim małe kłopoty. Jestem niecierpliwa i muszę się powstrzymywać, żeby nie popędzać akcji. Jeżeli chodzi o koniec, to zawsze wiem jaki będzie, zanim zacznę pisać.

36

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej
ewelinaL napisał/a:

Od pierwszej przygody z przywiązaniem do bohaterów, zanim skończę jedną pracę, zaczynam kolejną.

Co do początku, to też mam z nim małe kłopoty. Jestem niecierpliwa i muszę się powstrzymywać, żeby nie popędzać akcji. Jeżeli chodzi o koniec, to zawsze wiem jaki będzie, zanim zacznę pisać.

Czyli nigdy nie kończysz powieści? wink

Znaczy, ja też wiem jak się zakończy, ale brakuje mi słów, żeby już naprawdę to zamknąć. Nawet jeśli ostatnią scenę mam sobie od A do Z rozpisaną. Chociaż teraz w tych początkowych tomach to będzie nie tyle zakończenie, co przejście do następnego tomu, więc się nie muszę tym martwić póki co smile

37

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej
Mrs.Happiness napisał/a:

A macie jakieś dobre sposoby na te momenty, gdy wiecie co chcecie napisać, ale nie potraficie dobrze ubrać tego w słowa? Ja mam też czasem problemy z opisami miejsc, szczególnie wnętrz budynków, bywa, że nie wiem, na czym dokładnie się skupić. Za to łatwo pisze mi się o emocjach bohaterów.

Napisz sobie na boku - co konkretnie chcesz powiedzieć i jak masz zamiar to zaprezentować czytelnikowi. Ja czasem mam tak, że coś mi się rozwija w myślach, ale nie do końca wiem jak to poprowadzić i rozpisuje sobie na boku w kilku punktach jak ma wyglądać zdanie i co chcę przez nie powiedzieć.

A opisy wnętrz? A powiedz mi - po co Ci one ? smile Jeżeli chcesz tylko przedstawić jak wygląda miejsce, gdzie spotkali się bohaterowie (załóżmy) to najlepszym wyjściem będzie krótko i na temat. Natomiast jeśli przez opis wnętrze chcesz coś pokazać to musisz mieć faktycznie na to "pomysł". Jedno z moich ulubionych zdań ( tzn. napisanych prze ze mnie) miało mocno podkreślić to, że bohater (stara kobieta) "zmarnowała" całe życie siedząc w pokoju (a raczej, że jej życie nie było zbyt widowiskowe) i wtedy się posłużyłem dość długim wyliczeniem co w jej pokoju było małe typu "i szafa była mała, i łóżko było małe, i okno na świat było małe, tak jakby w jednym małym pokoju zamknięto całe ludzkie życie" - nie dokładnie, bo nie chce mi się szukać tego jak to ująłem, no ale podsumowując - chciałem coś pokazać i w ten sposób pokazałem wnętrze budynku. Inspiracją był dla mnie Dostojewski, gdy pisał, że pokój w którym mieszka Raskolnikow przypomina trumnę.

W ogóle to najlepiej się zawsze zastanowić czy coś jest potrzebne i zagęścić treść do maksimum. Ja już tak mam, że zastanawiam się czy to konkretne zdanie o czymś mówi. Oczywiście to nie znaczy równocześnie, że piszę jakoś minimalistycznie, ale zasada jest ogólna: zdanie musi mieć kontekst w całości utworu. Fajnie jest sobie czasem opisać pogodę, że burza albo świeci słoneczko, ale odpowiedz sobie na pytanie: czy to faktycznie ma sens? Tak samo z wnętrzami budynków, jeśli nie to.. nie XD

38

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej
dymitr napisał/a:

Napisz sobie na boku - co konkretnie chcesz powiedzieć i jak masz zamiar to zaprezentować czytelnikowi. Ja czasem mam tak, że coś mi się rozwija w myślach, ale nie do końca wiem jak to poprowadzić i rozpisuje sobie na boku w kilku punktach jak ma wyglądać zdanie i co chcę przez nie powiedzieć.

Często robię podobnie, mam tak również z dialogami, które zawsze były moją słabszą stroną. Najpierw piszę sobie o czym ma być rozmowa oraz mniej więcej myślę o emocjach, które chcę w niej zawrzeć, a dopiero potem tworzę poszczególne wypowiedzi.

dymitr napisał/a:

A opisy wnętrz? A powiedz mi - po co Ci one ? smile Jeżeli chcesz tylko przedstawić jak wygląda miejsce, gdzie spotkali się bohaterowie (załóżmy) to najlepszym wyjściem będzie krótko i na temat. Natomiast jeśli przez opis wnętrze chcesz coś pokazać to musisz mieć faktycznie na to "pomysł". Jedno z moich ulubionych zdań ( tzn. napisanych prze ze mnie) miało mocno podkreślić to, że bohater (stara kobieta) "zmarnowała" całe życie siedząc w pokoju (a raczej, że jej życie nie było zbyt widowiskowe) i wtedy się posłużyłem dość długim wyliczeniem co w jej pokoju było małe typu "i szafa była mała, i łóżko było małe, i okno na świat było małe, tak jakby w jednym małym pokoju zamknięto całe ludzkie życie" - nie dokładnie, bo nie chce mi się szukać tego jak to ująłem, no ale podsumowując - chciałem coś pokazać i w ten sposób pokazałem wnętrze budynku. Inspiracją był dla mnie Dostojewski, gdy pisał, że pokój w którym mieszka Raskolnikow przypomina trumnę.

Wiesz, to nie tak, że piszę o każdym wnętrzu. Jeśli jest to jakiś taki oczywisty budynek, jak na przykład szkoła, to się nawet nie kłopoczę, chyba, że miałaby w sobie jakieś wyjątkowe miejsce. Jednak każdy chyba wie, jak wygląda szkolny korytarz, czy szkolna sala. Bardziej chodzi mi o te wyjątkowe miejsca. Takie, które coś znaczą właśnie. Co do tego, jak to napisałeś, to bardzo ładnie. Bardziej poetycko. Podoba mi się.

dymitr napisał/a:

W ogóle to najlepiej się zawsze zastanowić czy coś jest potrzebne i zagęścić treść do maksimum. Ja już tak mam, że zastanawiam się czy to konkretne zdanie o czymś mówi. Oczywiście to nie znaczy równocześnie, że piszę jakoś minimalistycznie, ale zasada jest ogólna: zdanie musi mieć kontekst w całości utworu. Fajnie jest sobie czasem opisać pogodę, że burza albo świeci słoneczko, ale odpowiedz sobie na pytanie: czy to faktycznie ma sens? Tak samo z wnętrzami budynków, jeśli nie to.. nie XD

Zgadzam się. Nie rozumiem po co miałabym w każdym rozdziale szczegółowo opisywać pogodę, czy coś w ten deseń. Czasem warto, jeśli ma to jakiś związek z wewnętrznymi odczuciami bohatera, ale jeśli nic nie znaczy, to nie ma sensu.

No i oczywiście dziękuję za odpowiedź smile

39 Ostatnio edytowany przez Iris7 (2016-07-31 23:15:32)

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej
Mrs. Happiness napisał/a:

Czyli też pisujesz? Jakich gatunków się wtedy zazwyczaj trzymasz? wink

A takie tam moje ironiczne głupoty, krótkie formy. big_smile Robię to właściwie dla frajdy, dla siebie. Inspiracji dostarcza mi obserwowanie ludzi, świata - łatwo coś obśmiać, dlatego uważam, że te rejony są bardzo wdzięczne. Oczywiście, o ile jest się złośliwym frustratem jak daenerys. tongue

Piszesz fantasy? smile Może pisałaś o tym w wątku, ale wybacz - nie chce mi się przekopywać przez te wszystkie długaśne posty. yikes

40 Ostatnio edytowany przez kwadrad (2016-07-31 23:56:35)

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Zależy ..
Czasem pojawia się problem który  z daleka wydaje się bezsensowny trudny do rozwiązania.
Powiedzmy wygląda jak tekturowe pudło.

Ale jak wypije sobie kawę , wrzucę na luz.
Pojawiają się przemyślenia na temat problemu , dzień , 2 dni później albo tydzień.
Tak jakby on gdzieś leżał w jakimś miejscu, fizycznie był przedmiotem.

Najpierw przemyślenia uchodzą go nieufnie z każdej strony a potem wzdłuż i wszerz.
To bardziej taka wizualna podroż. Problem nabiera kształtu po którym można się poruszać.
Jest to dosyć stymulujące , po jakimś czasie pojawia się  interpretacja.
Która tak samo jak ten problem ma kształt ale ten kształt nie ma sensu.
Bardziej chodzi o zaangażowanie wyobraźni i stymulacje.
Po jakimś czasie ta interpretacja nabiera więcej szczegółów i to w zasadzie całą robota.
To jest tak jakbym patrzył na to jak cały ten proces przebiega kiedy on się włączy.
Ale nie podejmuje żadnych akcji, może czasem skupiam się bardziej na określonym kierunku rozwiązania.

Czasem jak coś jest zupełnie bez sensu, ale z lenistwa robię to rzadko, zaczynam rysować i myślę o problemie.
To też doprowadzi do rozwiązania ale będzie bardziej upierdliwe.

41

Odp: Nasze sposoby na brak weny twórczej

Ja oglądam obrazy pięknych krajobrazów. Np. uwielbiam zachody słońca i góry.
Także słucham muzyki poważnej, najczęściej zamykam oczy, zagłębiam się w dźwięki.
Od pewnego czasu staram się medytować słuchając relaksacyjnej/medytacyjnej. Nie każda się nadaje ale szukam takiej, która pozwoli mi się zrelaksować naprawdę głęboko.

Posty [ 41 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » KULTURA » Nasze sposoby na brak weny twórczej

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024