Cześć
Opiszę Wam sytuacje i poproszę o komentarz:
Ona - 31 lat, ma swoje mieszkanie w centrum Wrocławia.
On - 36 lat, mieszka z rodzicami na obrzeżach Wrocławia.
Oni - spotykają się od ok. 7 miesięcy. Ona pracowała zawodowo do 17:00, on nie pracuje - ma obowiązki związane z prowadzeniem domu.
2 tygodnie temu zwolnili ją z pracy. Zadzwoniła do niego z tą informacją, mówiąc, że w sumie się cieszy bo koszmar sam się skończył ale martwi się jak to dalej będzie. Przyjechał jak wieczorem popłakała mu się przez telefon.
Pomieszkiwała u niego i pomagała jemu i jego rodzinie w pracach domowych. Tydzień temu była u niego ostatni raz. Pojechała w dzień ale spał więc była tylko na chwilę.
We wtorek miała rozmowę o prace. Dzwoniła do niego żeby opowiedzieć ale nie odebrał i nie oddzwonił. We wtorek napisała sms - nie odpisał; w środę znowu napisała - nie odpisał... Napisała w czwartek - dostała odpowiedź "żyję".
Przestała dzwonić i pisać. On nic nie pisał, nie dzwonił, nie przyjechał przez tydzień...
On mówił o wspólnym życiu, aby Ona zamieszkała z nim u jego rodziców, aby zbudowali razem dom...
Teraz moje, do Was zapytanie:
Jak Ona powinna odbierać jego zachowanie?