Witam!
Chciałbym opisać problem z obecną dziewczyną. Jesteśmy razem trochę ponad 2 lata, oboje mamy po 24 lata. Denerwuje mnie to, że moja dziewczyna nic nie robi. Nie studiuje, nie pracuje, mieszka sobie na garnuszku rodziców. Jej dzień wygląda tak, że wstaje, gra w grę komputerowa, idzie coś zjeść na miasto, bo gotować nie umie, idzie przespać południe, znowu gra w gry i idzie spać. Raz na tydzień wyjdzie z domu pooglądać jakieś ciuchy na mieście. Nie ma żadnych znajomych. Dosłownie z nikim nie utrzymuje kontaktu; no chyba, że przyjąć za znajomych jakaś tam gildie w jej głupiej grze komputerowej.
Ja pracuję do 18 w tygodniu a w weekendy studiuję zaocznie. Ciężko mi to pogodzić czasowo, a mimo tego dziewczyna wymaga ode mnie, bym poświęcał jej wystarczająco czasu. Wystarczająco, czyli dzwonił do niej po pracy i rozmawiał 2 godziny, co 2 dni żebym przyjeżdżał do niej (100km w dwie strony) a w weekend zostawał na noc. Niestety nie potrafie tak zorganizować czasu, żebym miał czas i na naukę. Staram się jej to tłumaczyć, ale to nic nie daje.
Staram się w jakiś sposób normalizować jej życie, ale w niej nie widać samozaparcia. Szukanie pracy to dla niej rozniesienie cv do 5 miejsc i stwierdzenie, że nie ma pracy i koniec. Nauka gotowania to stwierdzenie, że to nie dla niej i ona nie będzie gotować. Prośby, by odstawiła te gry kończą się kwitowaniem "taką mnie wybrałeś, mówi się trudno". Przez to, że nie ma swoich zainteresowań i znajomych to oczekuje ode mnie, że będę jej poświęcał cały czas.
Od dłuższego czasu jestem przekonany, że ten związek to jakaś parodia. Czuje się bardziej jak ojciec niż partner. Muszę jej wszystko pokazać palcem, powiedzieć co ma zrobić. Rodzice ją bardzo rozpieszczali i nadal to robią, przez co ona nie chce dorosnąć.
Co tu robić? Jaką siłą zadziałać, by zaczęła normalnie funkcjonować?