Wraz z chłopakiem mamy po 19 lat, od października zaczynamy studia w innym mieście. Ale jego rodzice nie rozumieją ze on chce się usamodzielnić.
Zawsze musi wracać do domu najpóźniej o 22 a i zawsze musi być o 14 na obiedzie.
Do innego miasta na jedne dzień do kina jechać nie może (pomysł narodził sie po tym jak wygrałam bilety) chociaż autobusy/pociągi w obie strony są co ok.1h a na miejsce jedzie się prawe 2h bo im się ten pomysł nie podoba (a my chcieliśmy po prostu spędzić fajny dzień robiąc coś innego niż siedzą na kanapie przed telewizorem).
Na rower jechać nie mozemy bo wieczorem jest za ciemno, a na pewno sobie coś zrobimy i jeszcze on o 14 musi być na obiedzie.
Myśleliśmy o wakacyjnej pracy jako kelnerzy w popularnej restauracji w mieście (możemy tam pracować dzięki temu że znam właściciela) ale pracowali byśmy wtedy do ostatniego klienta ale za to zarobki są bardzo wysoki ale jego rodzie nie pozwalają mu m.in. dlatego że tam jest alkohol. Pozwalają mu tylko na prace przy zrywaniu ogórków gdzie jeździć będzie musial rowerem z 1h w jedna stronę bo nie ma nic w pobliżu (ale w końcu pierwszą pracą jego taty było zrywanie ogórków!) ewentualnie może iść do mcDonalda i pracować od 8 do 12 (tak mu stwierdzili). Bo o 14 musi wraca na obiad a pracować może tylko od rana.
Jego rodzice tacy byli zawsze np. Gdy był maly nie mógł bawić się z dziećmi na zamkniętym podwórku bo nie (musiał siedzieć w domu).
Jego rodzice zapewniają mu tylko podstawowe potrzeby karmią i płacą za rachunki, kieszonkowe daje mu babcia o co do obojgu z nich jego rodzice mają pretensje.
W tą zimę za to zażądali żeby dołożył się do nich żeby kupić mu kurtkę chociaż miał on dobrą i nie widział potrzeby kupna nowej (jego miała nie cały rok) a i jego rodziców stać jest na kupno mu kurtki bez organizownia "składki" . Świadczy o tym fakt że tydzień później jego mama kupiła sobie skórzana torebkę i skórzane buty bo była promocja (wydała na to ponad tysiąc złotych i się tym bardzo chwila bo zapłaciła tylko tyle).
Rodzice jego w ogóle nie liczą się z jego zdaniem i tak kiedy on był chory to i tak musiał chociaż do szkoły chociaż lekarz kazał mu zostać w domu, a kiedy ostatnio się pochorował - byłam zdziwiona ze pozwolili mu zostać w domu (chyba tylko dla tego że miał 40 stopni gorączki i nie mogli mu tej temperatury niczym obniżyć) - ale poprosił on mame o ugotownie rosołu bo nic nie mógł przełknąć a ona zrobiła to 3 dni później bo wcześniej ona ochoty na rosół nie miała! Jak po fakcie usłyszała o tym moja ma to zrobiła mi afere ze powinnam powiedzieć jej wcześniej to ona ugotowała by dla niego rosol i bym mu zawiozła. Zresztą sam mój chłopak stwierdził ostatnio że ma z moimi rodzicami dużo lepszy kontakt niz ze swoimi a on pragnął by mieć dobry kontakt ze swoimi rodzicami.
Moi rodzice chcą zebym w wakacje pojechała z chłopakiem i ze znajomymi nad morze ale jego rodzice się na to nie zgodzą...
On ma do nich ogromny szacunek dlatego im się nie sprzeciwia bo boi się ze się za mocno zestresuja, moja oni ponad 60 lat. A kiedy próbuje z nimi porozmawiać to oni nie mają czasu (bo np. Czytają gazetę czy oglądaj coś w tv) albo po prostu im się rozmawiać z nim nie chce i każą mu sobie iść, a gdy już zaczną rozmowę to zaczynią na niego krzyczec i nie chcą posłuchać jego zdania bo oni wiedzą lepiej i po chwili każą mu iść do siebie do pokoju i twierdzą że powinien on siedzieć w domu (tylko ze nawet jak on jest w domu to siedzi tylko u siebie w pokoju bo oni dla niego czasu nigdy nie mają a żadne z nich nie pracuje i całe dnie spędzają w łóżku ew. W ogrodzie) a nie on chce wychodzić z domu. On niestety nie ma kogo innego poza mna zeby poprosić poprosić o pomoc, rodzeństwa nie ma, a on ma dosyć tej sytuacji ja widzę jak on się męczy i jak mu głupio że zawsze na 22 musi być w domu albo że nawet z randki musimy tak wrócić żeby on o 22 był w domu jego to męczy, mnie zresztą też bo od czasu kiedy jestesmy razem to ja zaczęłam ciągle siedzieć w domu bo na imprezę bez ukochanego nie wyobrażam sobie iść, próbuje go wspierać ale z jego rodzicami rozmawiać się nie da... dla nich najważniejsza w życiu jest szkoła, nauka a potem praca. On nawet u własnego kuzyna nie może spać bo musi być o 22 w domu ale kuzyn u niego spać to już może.
Co można zrobić w tej sytuacji? Żeby sprawę rozwiązać jakoś na spokojnie i bez nerwów? Jedyna rada jaka wymyślimy to fakt że musi on "olać" rodziców i przestać ich słuchać skoro nie chcą oni z nim rozmawiać. Ale on tak nie chce a na terapię rodzinna o której myśleliśmy tez go nie stać (jego rodziców już tak ale przecież oni mają zawsze lepsze zajęcia). Sprzeciwić on się boi bo np. Boi się ze zabiorą mu telefon albo komputer (którego używa do rozwijania swojej pasji) ew. Zakarzą wychodzenie z domu a wyżej wymieniony sprzed kupił on sobie odkładając swoje kieszonkowe przez kilka lat bo tak m.in. żeby w 2 lata zarobić na komputer do szkoly miał dzinnie jedna gumę do żucia i jednego tymbarka w szkolnej butelce bo rodzice mu śniadania nie robili a zazwyczaj nie miał rano jak wychodził do szkoły pieczywa żeby móc sobie samemu coś zrobić bo jego rodzice wstają ok 9 i dopiero wtedy kupują świeże bułki sobie na śniadanie ale na drugie dzień już nigdy ich nie starcza (o on od rana je płatki śniadaniowe).
A i kiedys rodzice kupowali mu bilety żeby jeździł do szkoły ale po tych świętach mama mu przestała dawac na bilety ponieważ wziąła ona jego prezent na raty i musi je spłacać wiec on sam miał sobie zacząć kupować bilety do szkoły! Ew. chodzić na nogach... I jego mama płaci mu 30 złoty za telefon miesięcznie i uważa że to za dużo ale wie że on musi mieć jakąś możliwość kontaktu z nimi jak juz wyjdzie z domu.
Co można zrobić z takimi rodzicami żeby zaczęli oni liczyć się z jego zdaniem i dali mu większą swobodę w życiu? Bo oni uważają że usamodzielnic się będzie mógł ale od października jak juz się wyprowadzi na studia.
W tej całej sytuacji chodzi tylko o to zeby 19-latek mógł poczuć się normalnie, żeby mógł o sobie decydować i spędzać czas z rówieśnikami! Ale jak to rozwiązać?!
Przepraszam ze ewentualne błędy (próbowałam wszytskie poprawić ale pisze to z telefonu) i za tak długie rozpisane się ale potrzebuje pomocy bo sam z tym sobie nie poradzę