Może i mój problem nie dotyczy studiów,ale wyboru szkoły ponadgimnazjalnej. Znalazłam,wybrałam sobie szkołę naprawdę fajną. Problemem( którym nie jest dla mnie) jest konieczność mieszkania w internacie ze względu na brak dojazdu. Mnie ta wiadomość cieszy,chciałabym spróbować żyć w innym środowisku od domu,w którym i tak nie czuję się mile widziana. Niestety, mama nie pozwala mi iść każąc zacząć naukę w najbliższej szkole. Byłoby okey, gdyby nie fakt,że sama szkoła i profile w niej nie podobają mi się,a na samą myśl,że mam tam iść chcę mi się płakać, w sumie to robię. Wyjaśnia to rzekomym brakiem pieniędzy. Nie jest tak, nie żyjemy bogato,ale z jej wypłatą i wszelkimi środkami,które otrzymuje od państwa myślę,że na internat i wszelkie opłaty związane z nim byłoby nas stać. Nie muszę nawet kupować tych wszystkich ubrań i innych chorych rzeczy,które zawsze zakupuję przed rokiem szkolnym. Z resztą uważam,że moje jedzenie,kąpiel i dojazdy tak samo coś kosztują,tyle,że mieszkam z rodziną,więc się rozkłada. Ja naprawdę nie chcę iść do tej bliskiej szkoły, nie chcę,ja wiem,że jak tam pójdę to będę się źle czuć. Bardzo bym chciała iść właśnie do tej wybranej przeze mnie szkoły.
Ale jak przekonać do tego nieustępliwą mamę?