Drogie blogowiczki, od 15 lat jesteśmy razem z moja obecną partnerka. Mamy dwie córki , pracujemy i niedawno kupiliśmy dom. Ale ciągle jest coś nie tak w naszym zwiazku. Tak jakby coś wrzało pod powierzchnią.
Pragnę zaznaczyć że od czasu narodzin naszych córek , bardzo pogorszyły się moje stosunki z tesciami. Krótko przed rozwiązaniem ciąży ja zachorował em na depresję i borykam się do dzisiaj z dolegliwościami do dzisiaj.
Moi szanowni teściowie cały czas wybierali różnego typu presję w naszym małżeństwie ale starałem się to jakoś znosić aż wkoncu przebrała się miarka. Doszło do kilku kłotni, teściowa zamkneła mnie na balkonie w moim własnym domu !!!! Teść chciał nawet pobić moja żonę bo jest cholerykiem.
Niestety od tego czasu borykam się z problemami w zwiazku. W ubiegłym roku żona zostawiła mnie na święta samego. Ciągle stara się dominować w naszym zwiazku. Na początku bieżącego roku nawet mnie kopła.
Mam wrażenie ostatnim czasem że chce mnie przekupić sensem dla świętego spokoju. Ciągle ciąży na nas jażmo konfliktu z jej rodzicami.
Nie wiem jak uporać się z problemem. Rozmowy nie skutkują bo żona nie uważa że stało się coś złego i jej rodzice mogą wszystko.
Martwię się że utensils my w martwym punkcie naszego zwiazku. Mamy odmienne podejście odnośnie wychowania naszych corek. Proszę poradźcie coś sensownego. Może źle oceniam całą sytuacje ale chyba nie mogę pozwolić na to by zdominowała mnie żona z tesciami ?
2 2016-05-24 11:13:07 Ostatnio edytowany przez Summertime (2016-05-24 12:47:29)
Koniecznie spotkaj się psychologiem .Czasem są rozwiązania sytuacji dużo prostsze niż nam się wydaje .Nie wiem czy ,Ty kochasz żonę .Jakie są Twoje uczucia do małżeństwa ,ale kiedy dwoje osób zaczyna sobie przeszkadzać, to jest już sygnał do głębokich przemyśleń.Teściowe, to ludzie chorzy takie postępowanie jest doprawdy idiotyczne.Ale przecież jest Wyjście z sytuacji .Absolutnie nie można poddać się bierności. Czy Twoja choroba ,to wynik stresu który Cię spotyka w relacjach rodzinnych ?
Przez 15 lat ta sytuacja narastała... będzie ci ciężko wybrnąć z niej, być może będzie wam potrzebna pomoc z zewnątrz - psycholog, terapeuta. Przypuszczam, że was obojgu narasta frustracja i rozczarowanie sobą nawzajem, ale gdzieś są resztki uczuć i tak tkwicie w miejscu. Czy twoja żona też czuje, że potrzebne są zmiany?
Na dobry początek - wyeliminowałabym rodziców: dorośli ludzie nie potrzebują ingerencji osób trzeci, by normalnie funkcjonować. Dążyłabym, by ograniczyć kontakty z nimi, mniej wizyt, mniej zależności od nich, mniej napięcia.