ewelinaL napisał/a:Nie tak szybko...
Obracam się, obracałam (jeszcze nie umiem określić czasu) w kręgach "gangów motocyklowych". Wiesz ile blach (emblematów ze zlotów) sprzedają albo załatwiają sobie przez kumpli dla chwały? To tylko jedno środowisko, ale schemat we wszystkich jest ten sam.
Masz mnie, nie pomyślałam o tym 
ewelinaL napisał/a:Co znaczy IMO? Łomatko! Siedzę w necie i nie kumam;) Czyżbyś wyrażała swoje zdanie? (Sprawdziłam... W końcu wypadało;)
Należy Ci polać, bo dobrze prawisz. Normalnie już Cię lubię.
Masz rację. Nie wolno deptać podeszwami cudzych przekonań. Żadne racje i chęć nawracania nie usprawiedliwiają ataków na psychikę innych.
Ale, czy demonstracyjny ubiór jest atakiem?
Przepraszam za niezrozumiałe słowa
Dość często używam takich wyrażeń jak IMO (już wiesz), IMHO (to samo, uprzejmiej), OT(offtop) czy BTW (poza tym), przyzwyczajenie z Tumblra. Jeśli coś jest niejasne, pytaj zaraz.
Zależy, kto co uzna za demonstracyjny ubiór. Apateiście czy ateiście widok siostry zakonnej nie będzie przeszkadzał, bo zgodnie z definicją nie obchodzi ich to, ale takiemu antyteiście czy antyklerykałowi już tak. I może to wyrazić np. pogardą czy po prostu pozostać zniesmaczony.
Pozostaje pytanie: kto wtedy atakuje kogo? Kto słusznie? Czy uczucia "religijne" antyteisty nie zostały urażone? Zakładam, że przykładowa siostra nic nie zauważyła.
ewelinaL napisał/a:Co znaczy, że fanatyzm leci w dwie strony? Mamy niewłaściwe (Polacy) poczucie tolerancji?
Może mylnie się wyraziłam. Chodziło o to, że w Polsce równie łatwo można spotkać fanatyków wierzących (vide roszczeniowe mocherowe babcie) jak i niewierzących (typu tzw. "gimboateusze", KK jest zły BO JEST ZUY). Owszem, jest spora grupa tych pośrodku (i sama się do niej zaliczam), ale co z tego, jak ci skrajni głośniej krzyczą i robią więcej szumu wokół siebie?
Duży problem stanowi także (z mojego doświadczenia) poziom wiedzy i świadomości religijnej Polaków. Długo mi zajęło, żeby wytłumaczyć się mojej rodzinie czy wierzącym znajomym, że ateista =/= satanista (pochodzę z małej wioski). I na odwrót: miałam znajomego, który lubił atakować KK. On atakował, ja broniłam, znajomość się skończyła (a przynajmniej ochłodła) wtedy, gdy oboje uznaliśmy, że za bardzo się różnimy i nie damy się przekonać nawzajem do swoich racji. Tyle, że to było w słodkich czasach liceum i przyznaję, że dziś te rozmowy przeprowadziłabym inaczej, a na pewno dużo spokojniej 
Czasami też wypowiadam się na temat muzułmanów, bo miałam z nimi bezpośrednią styczność przez pewien czas, a problem tolerancji związanej z nimi jest duży ostatnio, ale nie chcę tutaj robić zbytniego OT.