zdradzona zona pracocholika - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » zdradzona zona pracocholika

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 22 ]

Temat: zdradzona zona pracocholika

Moja sytuacja pewnie podobna jest do Waszych. Opiszę co się stało. Może ktoś mnie wesprze, doradzi co mam robić, bo mam totalny mętlik w głowie. Z moim mężem jesteśmy razem od 14 lat. Od 6 lat po slubie. Mamy jedno dziecko które jest wspaniałe i kochane przez nas oboje. Jeśteśmy po 30 mamy ustabilizowana sytuacja materialna i zawodowa. Tak wygląda to z zewnątrz..
Mój mąż jest pracocholikiem. Od kąd pamiętam pracował po 12-14 godzina na dobę. Weekend, urlop co chwilę było zglądanie do komputera. Tak jest  od 8 lat, z jednoroczną przerwą kiedy miał pracę w której sie nudził i nie miał co robić. Wiele razy próbowałam z nim rozmawiać ale do niego nie docierało że go potrzebuje, ze dziecko spędza z nim mało czasu.  Poprawa na dzień lub dwa i potem to samo. Obietnice że to się zmieni jak skonczy projekt, albo jak kogoś nowego przyjmą do pracy, ale potem znów wszystko wracało do normy.  Czułam się samotna, ale jakoś dawałam radę i marzyłam o drugim dziecku  które ciągle było odkładane przez męża na potem.  W zeszłym roku mąż powiedział że nie chce mieć drugiego dziecka, że tak nbaprawdę nigdy nie chciał dzieci. Przyznał sie ze był tchórzem że nie chcial mi o tym powiedzieć. Okłmywał mnie przez wiele lat, a ja żyłam nadzieja. Wtedy zaczełam się sypać ja- płakałam po kątach. Wracałam do tego tematu, mówił zebym dała mu troche czasu an zastanowienie, bylimsy jeden raz u psychoterapeuty. Psycholog stwierdził że nie zna pary która by wytrzymała ze sobą tyle lat i miała tak różne wartości życiowe. Dla mnie priorytetem była rodzina, dla męża praca. Psycholog zalecił męzowi psychoterapię indywidulaną. W między czasie zstanawiałam się czy nie odejść- żeby go ukarać, żeby zobaczył co stracił. Tylko myśłałam, nic nie zrobiłam. Czułam ze coś jest nie tak, nie przytulał mnie, sexu tez nie było- że nieby nie chce dziecka.
Dochodzimy do sedna - kilka dni temu dowiedziałam sie ze mnie zdradza. Trwało to 8 miesięcy. Przyznał się. Powiedział ze czuł sie samotny, że nie mamy wspólnych tematów i zainteresowań a z koleżanką z pracy. Że odsunełam go od siebie , a dziecko satło sie najważniejsze.  To były jego pierwsze słowa.
Na dzisiaj sytuacja wygląda tak on chce ratowac nasz związek. Umówił sie do psychologa, mówi że spróbuje zmienić swoje nastawienie do pracy. Jest ku temu okazja po za 2,5 miesiaca rozpoczyna prace w innej firmie. Mówi rzeczowo i bez żadnych emocji On nie ma w sobie żadnych emocji. Mówi że zależy mu na mnie, ale nie kocha mnie tak jak kiedyś. Że coś sie wypaliło, ale chce to naprawić. Nic mi nie obiecuje a jedynie mówi że się postara. Twierdzi ze to wszystko przez pracoholizm, ze to jest tylko i wyłacznie jego wina. Mówił zebym sie ni obiwiniała i nie szukała winy w sobie.
A co ze mną? Ja go kocham mimo wszystko i wydaje mi sie ze byłabym w stanie wybaczyć te zdadę. Ale jeżeli nie bedzie poswięcac mi czasu to myślę że to nie ma sensu. Może sama z tej samotności zaczełbym kogoś szukać... Miałam takie myśli.  Dwie bliskie mi osoby radzą by tę szansę dać i spróbować. Na dzisiaj jestem skłonna zaryzykować, tylko jak uchronic sie przed kolejnym cierpieniem jeśli się nie uda? Mieć  to cały czas w glowie i układać sobie plan na przyszłość bez niego?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: zdradzona zona pracocholika

Z tego, co napisałaś odczytuję, że chcesz zaryzykować. Czy budowanie planu B ma sens? A czy Ty chciałabyś, aby twój mąż miał swój plan B? Z pewnością nie jest łatwo zapomnieć o tym, co było, o zawiedzionych nadziejach. Jeśli jednak będzie w was szczera chęć, można to wszystko odbudować. Małżeństwa, które potrafią przejść przez taki kryzys, stają się mocniejsze.
Trzymam kciuki :-)

3

Odp: zdradzona zona pracocholika

Wybacz ale nie sadze by twój maz sie zmienił, bycie w domu z toba i dzieckiem go nudzi. Romans mu wypadł rownież z nudy, kochanka nic dla niego nie znaczy, co teoretycznie jest dobre dla ciebie....ale pokazuje pewien rys osobowości twojego męża- traktuje ludzi przedmiotowo. Nie chce zmieniać swojej sytuacji bo (paradoksalnie) jesteś najlepszym wyborem- przy tobie mógł realizować swoje plany, cele, marzenia- tyle lat godziłam sie na drugorzędne miejsce, pewnie myśli, ze i tym razem będzie po staremu, moze z mała przerwa na niby zmianę. Ważne jest to co powiedzial psycholog: macie zupełnie rożne podejście do życia i rodziny. Zawsze będziesz sie męczyć w tym związku, czuć sie niedowartościowana, choć pewnie plusem jest stabilizacja finansowa. Zastanów sie skąd sie bierze twoja słabość względem męża, pociąga cie wieczne gonienie króliczka?

4

Odp: zdradzona zona pracocholika

Izo, Kejt - DZięki że odpisujecie.

Kejt- tak masz rację. Mojemu mężowi było wygodnie, bardzo wygodnie. Choc widzę że też do końca był z tym szczesliwy, czasem mówił ze praca go męczy, choć jednocześnie nic z tym nie robił by to sie zmieniło. Próbował szukać czegoś innego ale nie było niczego co spełniało by jego ambicje, a byly one wysokie.

Uważasz ze sie nie zmieni.. Może tak być, i tak jak napisałam tego się najabardziej boję. Że za kilka miesięcy wróci do swoich przyzwyczajeń a ja znów będę cierpieć. Z drugiej strony jak nie spróbuję to się nie dowiem...On chce isc na terapię.
Chyba są na świecie pracoholicy którym się udało z tego wyjsc?

Co mnie do niego ciągnie? Na pewno nie stabilizacja finansowa. Mam bardzo dobrą pracę i zarobki  jestem osobą wykształconą, mam swoje własne mieszkanie w dużymm mieście zakupione przed ślubem. Mam tatę na którego mogę liczyć. Dom w którym mieszkamy jest wspólny, ale mąż powiedział że jeśel nami nie wyjdzie to i tak mi go odda.

Wspólne wychowania dziecka - paradoksalnie to mnie najmniej martwi. Chce by moje dziecko było szcześliwe i miało oboje rodziców. Ale wiem że lepiej wychować osobno niż dziecko miało by byc swiadkiem kłótni.

Dlaczego gonię króliczka? Kocham go, lubie spedzać z nim czas choc było go niewiele. Niewiem... może go wybielam.

Po odkryciu tej zdrady nawet czuje sie lepiej niz dwa miesiace temu kiedy płakałam w poduszkę i marzyłam o dziecku. Wydaje mi się że przynjmniej wiem na czym stoje. Nierozumiem swoich emocji. Po kilku nieprzespanych dniach, wymiotach, kołataniu serca dzisiaj czuje jakiś optymizm. Czy jest to zwiazane z tym że wcześniej byłam samotna a dzisiaj robie sobie nadzieję że juz tej samotności nie będzie?  Bo chyba samotności boję się najbardziej...

Dlatego myślę o tym planie B...

5

Odp: zdradzona zona pracocholika

Powiedz mi jak to sie stało, ze twój super zapracowany maz znalazł czas na romans? Ty wciaz nie zauwazasz w czym jesteś:(, myśle, ze już podjęłas decyzje na jego korzyść- szkoda bo życie jest zbyt piękne i zbyt ciekawe by tracić je na kogoś kto cie nie "widzi". Nie jestem zwolennikiem szybkich cięć, można i zdradę wybaczyć ale to musi mieć sens, obydwoje wciaz nie wyniesliscie lekcji z waszej sytuacji:(:(

6

Odp: zdradzona zona pracocholika

Znalazł czas bo rodzina nie jest dla niego ważna. Dobre pytanie zadałaś... Odpowiedz jest niestety smutna.

Decyzję podjełam. Uważasz że za szybko ?

Czyli wybaczenie tak, ale nie w przypadku pracocholizmu? Dlaczego czasem warto sie starać a w tym przypadku nie. Powiedz mi proszę.. Kiedy warto?

Czytałam trochę artykułów i generalnie rada była by się starać naprawić jeżeli obie strony tego chcą.

7 Ostatnio edytowany przez kejt38 (2016-05-16 15:45:35)

Odp: zdradzona zona pracocholika

To jest twoje życie i ty wybierasz jak chcesz je przeżyć. Jeśli  chcesz próbować (już któryś raz) to zrób to. Ja nie wierze w metamorfozę twojego faceta bo sadze, ze on cie nie kocha (ale to tylko moja opinia). Napisałaś, ze praktycznie od początku waszego związku maz przedkładał prace nad rodzine, teraz doszedł do tego 8 miesięczny romans- to jest bardzo poważny kaliber. Na czym ty chcesz odbudować ten związek? Właściwie co jest fundamentem waszego związku?

8

Odp: zdradzona zona pracocholika
zona_ewelina napisał/a:

Chyba są na świecie pracoholicy którym się udało z tego wyjsc?

Ewelina wyjść z czego? Z pracoholizmu? A może to nie pracoholizm, a jego sposób na życie, jego motor, który napędza go do życia, a może jego ucieczka, od życia, którego tak naprawdę wcale nie chciał: życia rodzinnego? Przecież ci powiedział, że nigdy nie chciał tak żyć.
A ty chcesz go zmienić na swoją modłę.


zona_ewelina napisał/a:

Chce by moje dziecko było szcześliwe i miało oboje rodziców.

A któreś z was wybiera się na tamten świat?Nawet gdybyście się rozeszli to któreś z was przestało by być rodzicem?

zona_ewelina napisał/a:

lubie spedzać z nim czas choc było go niewiele. Niewiem... może go wybielam.

O jakim czasie piszesz? Cieszysz się z każdego ochłapu czasu jaki ci daje? No popatrz. Mielibyście więcej tego czasu dla siebie, gdyby nie pewna pani . Jakieś 8 miesięcy więcej.

zona_ewelina napisał/a:

  Bo chyba samotności boję się najbardziej...


Wiesz, że można być samotnym w małżeństwie?

zona_ewelina napisał/a:

Po odkryciu tej zdrady nawet czuje sie lepiej niz dwa miesiace temu kiedy płakałam w poduszkę i marzyłam o dziecku.

To chyba coś nowego na forum, żeby żona się cieszyła, że była zdradzana przez 8 miesięcy.
Wiesz ile on  czasu i energii musiał spożytkować, żeby się zagnieździć między nogami kochanki na tak długi czas?

zona_ewelina napisał/a:

Trwało to 8 miesięcy. Przyznał się. Powiedział ze czuł sie samotny, że nie mamy wspólnych tematów i zainteresowań a z koleżanką z pracy. Że odsunełam go od siebie , a dziecko satło sie najważniejsze.  To były jego pierwsze słowa.

No widzisz, jak ładnie powiedział, że to twoja wina, że musiał pieprzyc koleżankę. Gdybyś tak nie napierała na dziecko, gdybyś bardziej była wyrozumiała, gdyś nie gderała.... to może byłby grzeczny. A tak doigrałaś sobie.
Ale widzisz daje ci szansę na poprawę, pójdziemy na terapię, poprawię się. Tylko wiedz, że cie nie kocham tak jak kiedyś.
I ma rację: jedyną osobę, którą kocha ten egoista jest on sam.

9

Odp: zdradzona zona pracocholika

Ewelina, nie pocieszę Cię, rozpaczliwie próbujesz ratować małżeństwo z egoistą zimnym jak kawałek lodu. Zamiatasz problem jego zdrady (delikatnie mówiąc, to był aż 8-miesięczny romans!) pod dywan i podajesz mu się na tacy. Jaki komunikat dla niego? Cokolwiek by nie zrobił, Ty będziesz o niego walczyć.
Fakt, że tak łatwo wybaczyłaś mu tę zdradę tylko go w tym utwierdzi.
Jego romans to tylko kropla, która przelała kielich goryczy, tylko, że Twój kielich, jak widać jest bardzo pojemny.
Jego zachowanie; lekceważenie potrzeb Twoich i dziecka, oszustwo, zdrada, do tego wyznanie, że jest nieszczęśliwy, nie chciał dzieci, nie macie wspólnych tematów itd. dyskwalifikuje go jako partnera.
Nadal nie jest z Tobą szczery:

zona_ewelina napisał/a:

Mówił zebym sie ni obiwiniała i nie szukała winy w sobie.................
...................... że nie mamy wspólnych tematów i zainteresowań a z koleżanką z pracy. Że odsunełam go od siebie , a dziecko satło sie najważniejsze.

Aniaa34 napisał/a:

No widzisz, jak ładnie powiedział, że to twoja wina, że musiał pieprzyc koleżankę. .

Nawet nie ukrywa tego (z czego zdajesz sobie sprawę), że nie czuje się winny, no i to wyznanie, że kocha Cię, ale już nie tak jak kiedyś. Czy można kochać mniej, lub bardziej? Albo się kocha, albo nie. Jednocześnie asekuruje się, że niczego nie obiecuje.
Ty, występując w roli tonącego, nie masz nawet brzytwy, której mogłabyś się uchwycić.
Mylisz się wierząc, że terapia na którą się zapisał, zmieni go w innego człowieka. Co najwyżej uświadomi mu, jak bardzo się różnicie.
Jak ktoś tutaj napisał: zadowalasz się ochłapami i to niestety jest smutna prawda. Nigdy nie dostaniesz od niego tego, czego oczekujesz; miłości, troski, ciepła, czasu.
Boisz się samotności? Ty już jesteś sama.

10

Odp: zdradzona zona pracocholika

Mimo iż z wielkim bólem czytam co napisaliście, dziękuje. Moje emocje zmieniają się z godziny na godzinę.  Wczoraj zrobiłam coś żałosnego, poprosiłam by mnie przytulił, mówiłam że oczekuje czułości. Zrobił to ale oczywiscie było to sztuczne. Mam postanowienie. Więcej nie bedę sie płaszczyć. Kolejna rozmowa, o tym co dalej którą ja inicjuje kończy sie konkluzją z jego strony: " Nie możesz oczekiwać że z dnia na dzień moje uczucia wobec Ciebie sie zmienią. To nie dzieje się tak szybko. To co czuję do Ciebie wystarczy mi żeby z tobą być, Ale czy wystarczy Tobie? Nie chcę zebyś więcej cierpiała, nie mogę Ci niczego obiecać "

Mam zwolnienie z pracy do końca tygodnia. Wczoraj myślałam że dziś zrobie coś dla siebie, pójdę na zakupy. Dzisiaj leżę w łóżku i czytam, czytam czytam .  Patrzę na ceny mieszkań, zastanawiam się czy nie porozmawiać na ten temat z koleżanką ...Jestem załamana i płaczę.

Może potrzepuję czasu by spojrzeć na to trzeźwo. Czy wyprowadzać się już teraz? czy poczekać. Czy zostać sama z dzieckiem w wielkim łądnym domu na wsi z pięknym ogordem który kocham, czy iśc do miasta do ludzi gdzie jest szansa kogoś poznać i mam ludzi an których mogę liczyć?

11

Odp: zdradzona zona pracocholika
zona_ewelina napisał/a:

Wczoraj zrobiłam coś żałosnego, poprosiłam by mnie przytulił, mówiłam że oczekuje czułości.  ...To co czuję do Ciebie wystarczy mi żeby z tobą być, Ale czy wystarczy Tobie? Nie chcę zebyś więcej cierpiała, nie mogę Ci niczego obiecać "

Cholera. Doskonale Cię rozumiem. Sam tak się zachowywałem i wiem, że to nie ma sensu. Nie najesz się okruchami z jego stołu. Może nie umrzesz z głodu, ale też nigdy nie poczujesz smaku... Ja słyszałem podobne słowa od swojej żony i dzisiaj wiem co się za nimi kryło. Jeśli zechcesz przeczytaj mój wątek (uprzedzam nie jest krotki). Gdyby nie chciał żebyś cierpiała, gdyby ważne były dla niego Twoje uczucia, gdybyś nie była mu obojętna, to zrobiłby wszystko, żebyś nie cierpiała. Nie można pokochać kogoś, kogo przestało się kochać, kto stał się przeszkodą w realizacji planów.
Piszę to chociaż sam jestem na początku bardzo trudnych zmian w życiu. Pisze być może po to, żeby samemu do końca uwierzyć, że tak wlasnie jest

Pozdrawiam

12

Odp: zdradzona zona pracocholika

Jeśli masz taki mętlik w głowie, zrób sobie przerwę i spójrz na wszystko z dystansu. Jeśli możesz, wyjedź. Poukładaj to sobie. Z daleka często widać więcej.
Ciekawi mnie, czy rozmawialiście szczerze o ratowaniu waszego małżeństwa, o waszych obawach, oczekiwaniach, o tym, co możecie sobie zaoferować. Bez szczerości i jakiegoś planu na to, może być ciężko.
Poza tym, Ty sama najlepiej wiesz, jakie są szanse, że Twój mąż faktycznie podejmie wysiłek zmiany.

13

Odp: zdradzona zona pracocholika

Może za wcześnie wszystko wróciło do "normy". Wrócił do domu, spimy w jednym łóżku. Rozmawiamy dużo, więcej niz wcześniej.  Z mojej strony jest to szczere. A z niego nie wiem ....Ale widzę że on zachowuje sie czasami jakby nic sie nie stało.Np  planuje robić prace w ogrodzie które mnie w ogole nie obchodzą. z drugiej strony widzę ze tez to przezywa

Czy mam go wyrzucić z domu?

14

Odp: zdradzona zona pracocholika
zona_ewelina napisał/a:

Może za wcześnie wszystko wróciło do "normy". Wrócił do domu, spimy w jednym łóżku. Rozmawiamy dużo, więcej niż wcześniej.  Z mojej strony jest to szczere. A z niego nie wiem ....Ale widzę że on zachowuje sie czasami jakby nic sie nie stało.Np  planuje robić prace w ogrodzie które mnie w ogole nie obchodzą. z drugiej strony widzę ze tez to przezywa

Czy mam go wyrzucić z domu?

Życzę Ci szczęścia. Może Wam się uda.
Ja też spałem w jednym łóżku ze swoją żoną, po tym jak już się dowiedziałem, że przez 1,5 roku miała "przyjaciela" z którym niby tylko pisała SMS i rozmawiała przez telefon. Nawet coś podobnego do sexu się zdarzyło między nami wink.
Jeżeli to Ty jego przytulasz, Ty próbujesz okazywać mu uczucia i bliskość a on tylko pozwala Ci być przy nim, to nie wygląda to dobrze. Nie chcę Cię martwić ale sam przez to przechodziłem. Ale może się mylę. Ktoś przecież wygrywa w lotto, chociaż to teoretycznie tak mało prawdopodobne

15 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-05-17 11:52:38)

Odp: zdradzona zona pracocholika

Facecie z wąsem, wiesz, że forum jest anonimowe?
Dlaczego boisz się napisać całej prawdy o sobie w waszym związku. Bardzo łatwo przyszło tobie przyjęcie stanowiska przepełnionego mściwą agresją Aftera - to może być dla ciebie wskazówka.

Przepraszam, że w cudzym wątku zwracam się do Faceta z wąsem

16

Odp: zdradzona zona pracocholika
summerka88 napisał/a:

Facecie z wąsem, wiesz, że forum jest anonimowe?
Dlaczego boisz się napisać całej prawdy o sobie w waszym związku. Bardzo łatwo przyszło tobie przyjęcie stanowiska przepełnionego mściwą agresją Aftera - to może być dla ciebie wskazówka.

Nie bardzo wiem co masz na myśli twierdząc, że boje się napisać prawdy. Chętnie napiszę więcej o sobie, jeżeli to coś komuś pomoże.
A co do mściwej agresji  - gdzie Ty widzisz?
Ja po prostu dostałem nóż w plecy i nie wiem, czy następny będzie kopniak, czy strzał w tył głowy. Nie chcę żadnej zemsty, nie chcę zapłaty. Chcę tylko chronić siebie na ile to możliwe.
Proszę rozwiń, jeśli możesz swoją myśl, bo ja mało kumaty teraz jestem. Spytaj wprost. Jesli potrafię to szczerze odpowiem.

Sorry za zaśmiecanie wątku Eweliny

17 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-05-17 12:09:57)

Odp: zdradzona zona pracocholika
Facet_z_wąsem napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Facecie z wąsem, wiesz, że forum jest anonimowe?
Dlaczego boisz się napisać całej prawdy o sobie w waszym związku. Bardzo łatwo przyszło tobie przyjęcie stanowiska przepełnionego mściwą agresją Aftera - to może być dla ciebie wskazówka.

Nie bardzo wiem co masz na myśli twierdząc, że boje się napisać prawdy. Chętnie napiszę więcej o sobie, jeżeli to coś komuś pomoże.
A co do mściwej agresji  - gdzie Ty widzisz?
Ja po prostu dostałem nóż w plecy i nie wiem, czy następny będzie kopniak, czy strzał w tył głowy. Nie chcę żadnej zemsty, nie chcę zapłaty. Chcę tylko chronić siebie na ile to możliwe.
Proszę rozwiń, jeśli możesz swoją myśl, bo ja mało kumaty teraz jestem. Spytaj wprost. Jesli potrafię to szczerze odpowiem.

Sorry za zaśmiecanie wątku Eweliny

Napiszę w twoim wątku. Później.

18

Odp: zdradzona zona pracocholika

Jeżeli sądzisz że jesteś w stanie wybaczyć zdradę, a on chce to naprawić to spróbujcie. Zaangażujcie się w to w 100% może się uda może nie, nie masz gwarancji że znowu nie zostaniesz skrzywdzona ale takie ryzyko i ostatnia szansa dla waszego małżeństwa.

19

Odp: zdradzona zona pracocholika
zona_ewelina napisał/a:

Wczoraj zrobiłam coś żałosnego, poprosiłam by mnie przytulił, mówiłam że oczekuje czułości. Zrobił to ale oczywiscie było to sztuczne.

To normalna reakcja: potrzebujesz zapewnienia, że wszystko się ułoży, że będzie tak jak dawniej. Ten lęk przed zmianą, ten opór, który stawiasz nie dopuszcza do ciebie tego, że tamtego życia przed zdradą już nie będzie. Bo zdrada zmienia wszystko: nasze relacje, nasze spojrzenie na drugiego człowieka, zmienia nasz świat.

zona_ewelina napisał/a:

" Nie możesz oczekiwać że z dnia na dzień moje uczucia wobec Ciebie się zmienią. To nie dzieje się tak szybko. To co czuję do Ciebie wystarczy mi żeby z tobą być, Ale czy wystarczy Tobie? Nie chcę żebyś więcej cierpiała, nie mogę Ci niczego obiecać "

Łaskawca.
Ewelina postawiłaś się w roli ofiary. Twoja samoocena leży na podłodze, a on po niej depcze. Bo mu pozwoliłaś, bo wie, że ty za wszelką cenę chcesz go zatrzymać.
On nawet nie żałuje tego co zrobił. Bo nie kocha.

zona_ewelina napisał/a:

[...] czy iśc do miasta do ludzi gdzie jest szansa kogoś poznać [...]

A czy nie możesz tego zrobić dla siebie? Potrzebujesz do życia faceta? To facet wyznacza twoją wartość, cenę i daje poczucie sensu życia?

20

Odp: zdradzona zona pracocholika
kejt38 napisał/a:

Powiedz mi jak to sie stało, ze twój super zapracowany maz znalazł czas na romans? Ty wciaz nie zauwazasz w czym jesteś:(, myśle, ze już podjęłas decyzje na jego korzyść- szkoda bo życie jest zbyt piękne i zbyt ciekawe by tracić je na kogoś kto cie nie "widzi". Nie jestem zwolennikiem szybkich cięć, można i zdradę wybaczyć ale to musi mieć sens, obydwoje wciaz nie wyniesliscie lekcji z waszej sytuacji:(:(

Zgadzam się z kejt38, mój mąż ma dobrą pracę, wysokie stanowisko. I zawsze  mi tłumaczył, że to wszystko dzięki temu, ze tak dużo pracował.
Okazało się tymczasem, że prowadził podwójne życie
A tak pięknie udawało mu się zrobić mi wodę z mózgu. A ja mu wierzyłam,  choć to nie była jego pierwsza zdrada i pierwsze oszustwo z tym, ze szczegółów innego romansu nie znałam i udało mu się wmówić mi, ze to moja wina bo taką złą zoną jestem. Ze tylko liczy się dziecko a on jest gdzieś z boku.
Teraz jestem mądrzejsza.
Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, on się nie zmieni. I myślę, że lepiej będzie jak sobie to uświadomisz i pogodzisz się z tym choć wiem, że to bardzo trudne

21

Odp: zdradzona zona pracocholika

Cześć,
Nie pisałam kilka dni, wyjechałam do rodziny by mieć czas na przemyślenia.  Czuje się lepiej, minął ścisk żołądka i nieprzespane noce. Nastrój mi się bardzo waha.
Postanowiłam ze wracamy jutro do domu.  Wracam do pracy i skupiam się na sobie. Mam w głowie kilka pomysłów by poczuć się lepiej. Spisałam wszystko na kartce by o tym nie zapomnieć w chwili zwątpienia.
Wyznaczyłam sobie deadline... Po którym uznam ze albo próbuje, albo robię ostre ciecie. I przygotowuje się pomału na to.
Dzięki za wpisy.. Wszystkie

22

Odp: zdradzona zona pracocholika

Gratuluję Ci Ewelino zadbania o siebie :-) Podstawa to dobry plan :-)

zona_ewelina napisał/a:

Wracam do pracy i skupiam się na sobie. Mam w głowie kilka pomysłów by poczuć się lepiej. Spisałam wszystko na kartce by o tym nie zapomnieć w chwili zwątpienia.

Posty [ 22 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » zdradzona zona pracocholika

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024