Witajcie,
Chciałabym się podzielić z Wami swoją krótką historią miłosną i uzyskać może jakieś porady, rady lub dzięki Wam załapie inne spostrzeżenie na pewne aspekty.
Pana X poznałam dwa miesiące temu przez internet. Wymieniliśmy kilkanaście smsów. Potem pojawiły się telefony z jego strony, mojej. Zaczęliśmy się spotkać. Rozmawialiśmy ze sobą itd. Ja z jednej strony czułam ze powinnam zachować dystans ale tylko z tego powodu, że wcześniej się zawiodłam dwa razy i akurat to było w krótkim odstępie czasu, ale Pan X okazal się sympatycznym mężczyzną. Po kilkunastu dniach usłyszałam od Pana X zakochałem się w Tobie, wiem, ze to szybko, ale nie chce tym zdobyć Twojego zaufania na siłę tylko tak czuje. Odpowiedziałam mu, że ja potrzebuje czasu żeby to mu powiedzieć. I tak minęło klika dni, spotkań, wspólnych chwil. Czułam, że trochę oszukuje samą siebie ze już go nie kocham, więc po jakimś tam zastanowieniu powiedziałam Kocham Cię. Trochę Pan X był zaskoczony, ale szczęśliwy. Znowu spotkania itd. I zrobiło się trochę tak, że praktycznie przez około cały miesiąc widzieliśmy się prawie codziennie...a to ja u niego a to on u mnie...sytuacja zaczęła się zmieniać dosyć niedawno bo po majówce. Zobaczyłam, że hmmm zaczął jakby trochę ograniczać kontakt, tzn starał się robić dłuższe przerwy między spotkaniami itp. Obserwowałam to przez klika dni i zapytałam wprost co się dzieje. Dostałam odp: potrzebuje trochę przestrzeni dla siebie, nie chce od Ciebie się uwolnić, ale załapać równowagę, bo nigdy tak nie funkcjonowałem wcześniej w związku, że był tylko związek i nic więcej...zgadzam się z nim, że wolność w związku jest równie ważna co bliskość. I tak jest rzeczywiście od kliku dni, że się widujemy, zadzwoni czasami itd... Jednak są pewne aspekty które mnie zastanawiają i być może nie słusznie a może i tak. Po pierwsze dwa dni temu miała miała miejsce pewna nieco nie miła sytuacja u niego w domu. Chodziło o pewien "żart" według pana X. W skrócie: coś na zasadzie jak czegoś nie zrobisz to Cię zostawię. Moja reakcja była taka, że wyszłam z mieszkania. Potem usiłowałam z nim pogadać i pokazałam mu jasno swoje oczekiwania, ale czuję, że nie spotkało się to z jakąś wielką akceptacją tylko jego wnioskiem, że nie umiem żartować i ominięciem tematu. Ponadto Pan X jest typem samotnika nie lubiącym ludzi, nie lubiącym rozmawiać. Ja przeciwnie- typ ekstrawertyczki, lubiąca duuuużo rozmawiać, wyjaśniać, pytać, dopytywać itd. Tu pojawia się różnica między nami. Pan X jest trochę zmęczony już rozmowami, pytaniami itd, bo to usłyszałam...usłyszałam też wyluzuj trochę...I tutaj się z nim trochę tez zgodzę, bo analizuje, rozmyślam itd... Martwi mnie tylko jedna dosyć istotna sprawa: pytając go jak jestem dla niego ważna usłyszałam: nie wiem jak jeszcze..sporo to mówi. Nie słyszę ostatnio Kocham Cię, nie dostaję także odp na Kocham Cię...telefony są, smsy takie luźne też. Spotkania jak na razie rownież. Czy on daje mi sygnały że ma dosyć i daje mi jeszcze możliwość rehabilitacji czy załapania oddechu czy chce zerwać, bo ma dosyć a nie wie jak ? Wiem , że nie jesteście w jego głowie i ciężko wyrokować nie znając człowieka, ale jestem ciekawa mimo to waszych spostrzeżeń.