Hej,
Potrzebuję kogoś, kto spojrzy na moją sytuację z dystansu i może mną trochę wstrząśnie, ponieważ moi znajomi mają chyba już powoli dość mojego użalania się
Zacznę od początku... spotykałam się z pewnym chłopakiem przez kilka miesięcy, nagle on stwierdził, że jednak nie chce ze mną być (wymyślał oczywiście jakieś durne preteksty, żeby się ze mną nie spotykać), stwierdziłam TRUDNO, chciałam zakończyć tę znajomość. Ale on non stop do mnie pisał, codziennie, nie wiedziałam o co mu chodzi , twierdził, że chce się przyjaźnić, ja głupia mu odpisywałam i utrzymywałam kontakt. On miał w międzyczasie dziewczynę, z którą dla mnie zerwał, zaczęliśmy się spotykać, aż w końcu zostaliśmy parą. Byliśmy razem rok, w sumie to ja z nim zerwałam, ale miałam powód. On mnie często olewał, nie chciało mu się do mnie przyjechać, zwalał wszystko na mnie, miałam poczucie, że się mu cały czas narzucam. No i nie wytrzymałam, rozstaliśmy się (rok temu). Bardzo to przeżyłam. Zresztą przeżywam do tej pory, oczywiście na własne życzenie. On wywalił mnie ze wszystkich portali społecznościowych, był okres, że nie pisaliśmy ze sobą miesiąc i to był najdłuższy okres braku kontaktu. On znowu zaczął do mnie pisać, a ja mu odpisuję. Wiecie o co chodzi, to jest już na zasadzie uzależnienia, że muszę mu odpisać.
Czasem też nie rozumiem jego zachowania, bo często wspomina to jak byliśmy razem itd. A ma nową dziewczynę, z którą chyba chce zerwać dla innej... Niepokojące jest to, że ja o tym wszystkim wiem, bo on sam mi o tym pisze! Nie wiem, traktuje mnie czasem jakbym była jego przyjaciółką, ale czasem mam też wrażenie, że pisze mi takie rzeczy, bo chce żebym była zazdrosna, albo chce mnie podświadomie zranić (już sama nie wiem). A ja głupia nie umiem powiedzieć stanowczo NIE i uciąć z nim kontaktu raz na zawsze. Strasznie mnie to męczy, ale przeraża mnie też wizja bez niego w moim życiu.