Witajcie,
To moj pierwszy post. Zarejestrowalam sie tutaj, bo moze znajdzie sie druga osoba, ktora mnie zrozumie I wesprze, moj chlopak po prostu tego nie potrafi.
Dzisiaj mialam gorszy dzien, plakalam moj chlopak to zauwazyl I spytal co sie stalo. Odpowiedzialam ryczac, ze nic po prostu wszystkk mnie przerasta przez sytuacje rodzinna, ktora nie dajs mi spokoju. Ale on krzyczal, powiedzial, ze placze jak jakas ciota I jak on ma problem to mowi, a nie placze jak ciota, nazwal mnie kurwa to powiedzialam, ze nie chce juz z nim byc to standardowo powiedzial, ze mam wypierdalac I rano ma mnie nie byc. Takie wyzwiska I wyganiane z domu to juz standard. Ja mu powtarzam, ze wiem, ze mnie nie kocha. Nie dba o mnie, nie wspiera taki typowy egoista
Moj Tata jest w bardzo podeszlym wieku, choruje,martwie sie o kazdy dzien, wiecie co mam na mysli?:( Do tego mam Matke alkoholiczke z ktora stracilam kontakt, powiedziala, ze nie jestem juz jej corka. Nie odzywamy sie juz do siebie od listopada zr. Babcia ma wlasne problemy, tez ma problemy ze zdrowiem. Mam tutaj tylko jego, ktoremu ufam(jestesmy za granica), czasami chyba mam prawo do chwili slabosci, a gdy mnie dopada dostaje w zamian takie cos. Nie mam do czego wrocic do Polski. Matka powiedziala, ze nie mam wstepu do jej domu. I co wroce do Babci? Zwale jej sie na glowe? Nie chce tego. Dobija mnie sytuacja w Polsce. Tutaj mam stabilne zycie na znosnym poziomie, a tam nie bede miala nic. Wyjechalismy razem przez jego znajomego. Praca jest ciezka I stresujaca, ale zarabiam. Mamy wspolne konto z czego on splaca sobie kredyt ktory zaciagnal w Polsce. Mowil, ze bedzie on splacony w sierpniu tamtego roku. Oklamal mnie o czym dopiero niedawno sie dowiedzialam przegladajac dokladniej wyciagi. Czuje sie przez to oszukana I wykorzystywana. Juz mu nie ufam. Nie wiem czy po tym wszystkim cos do niego jeszcze czuje. Nie moge sie wyprowadzic, bo sama sie tutaj nie utrzymam mamy wpolna prace I gdy z nim nawet zerwe to mysle, ze mnie zwolnia,bo to wszystko on zalatwial przez jego kumpla, a szefostwo juz chcialo mnie zwolnic, uwzieli sie na mnie, bo z jakiegos powodu mnie nie lubia I trkatuja jak smiecia. Sytuacja beznadziejna. Bedac w Polsce czesto mialam mysli samobojcze. Tutaj jest tego znacznie mniej. On wyciagnal mnie z bagna, pomogl wyjezdzajac tutaj ze mna, ale problemy w zwiazku nie zniknely. Gotowanie I zmywanie na mojej glowie, chcialabym, zeby on zmywal ze mna na zmiane, ale sie do tego nie garnie. Musze mu powiedziec, zeby umyl podlogi, czy powowiesil pranie. Interesowal sie sprawami domowymi, a nie wiecznie wszystko ja. On wie, ze jestem w takiej sutuacji I wydaje mi sie ze to wykorzystuje I mowi, zebym wracala do swojej Mamusi. Wie jak jest I ze mnie to boli. I dziwicie sie mi, ze mam obiekcje co do jego milosci? Nazywal mnie juz tepakiem , z reszta do dzisiaj tak jest, wymsknie mu sie w sytuacjach, kiedy sie "zakrece" I trzeba mi dwa razy powtarzac, jeszcze debil, kurwa. 20 wyjezdzamy na urlop do Polski, zastanawiam sie czy nie domknac spraw I juz zostac w Pl, ale sie boje, bo stracilabym wtedy grunt pod nogami. Prosze o jakies rady I troche otuchy, brzmie beznadziejnie Stracilam przy nim cala pewnosc siebie