Witajcie. Mam problem i pomyślałam z wielką nadzieją, że może podzielenie się nim z Wami pomoże mi w jakikolwiek sposób go rozwiązać. Zacznę od początku. Kiedy miałam 19 lat poznałam wspaniałego chłopaka. Pochodzimy z dwóch różnych "końców" Polski, jednak studiujemy w takiej odległości, która pozwala na w miarę częste spotkania. Jest to tak naprawdę mój pierwszy związek i zawsze starałam się brać go poważnie. Obserwując chore relacje i zdrady między moimi rodzicami ustaliłam sobie taki porządek w głowie, według którego zdrada jest największym możliwym przewinieniem jakiego może dopuścić się człowiek. Dlatego, trochę wątpiąc w ludzi, kiedy poznałam mojego chłopaka i okazał się taki dobry i normalny, w jakiś sposób doszło do tego, że założyliśmy, że zostaniemy już ze sobą. Obecnie mam 21 lat i poczułam się zbyt stabilnie w stosunku do mojego wieku. Po prostu chciałabym jeszcze przeżyć coś z kimś innym, jestem tego ciekawa, bo nie mam tak naprawdę innych doświadczeń, jak te z moim chłopakiem. I tu mi się w głowie trochę pomieszało. Zupełnie przypadkiem poznałam kogoś nowego, spotkałam się z nim kilka razy, spodobał mi się. Nie dopuściłam do niczego, co byłoby nie fair w stosunku do mojego chłopaka, bo samego spotykania się z ludźmi nie uważam za coś nie w porządku. No i tu jest mój problem. Kocham mojego chłopaka, on mówi, że nie wyobraża sobie życia beze mnie. Znam go i mam świadomość jak koszmarnie wpłynęłoby na niego rozstanie ze mną. Rozmawiamy o wszystkim otwarcie, mówiłam mu o tych wątpliwościach i o tej głupiej "potrzebie doświadczeń". Obecnie mamy przerwę, w trakcie której mam poukładać sobie to wszystko w głowie i podjąć jakąś decyzję. Chcę się zachowywać poważnie, chcę być w tym wszystkim mądra, ale czuję tak skrajne emocje, że naprawdę już nie wiem, co powinnam zrobić. Wiem, że nie można mieć wszystkiego. Nie chcę być z jednym i spotykać się z drugim. Z jednej strony mam stabilny, spokojny, dobry związek, a z drugiej mnóstwo nowych doświadczeń i mnóstwo rzeczy do nauczenia. Dopuszczam do głosu tą myśl mówiącą mi, że nowo poznany facet może tylko chcieć się ze mną przespać kilka razy, jednak ona nie załatwia sprawy. Czuję się źle, bo wiem, że mogę bardzo zranić mojego chłopaka. Zrobiłabym wszystko żeby nie czuć tego, co czuję, ale boję się, że jeśli teraz to ugłaskam to to wróci prędzej czy później. Wiem, że jest tutaj mnóstwo mądrych, doświadczonych kobiet. Chciałabym dowiedzieć się co o tym myślicie i co według Was byłoby dobrym rozwiązaniem. Muszę zdecydować czego w życiu chcę, ale boję się, że jakiejkolwiek decyzji nie podejmę i tak będę żałować w taki czy inny sposób. Z góry dziękuję za wszystko, co napiszecie.
Obecnie mamy przerwę, w trakcie której mam poukładać sobie to wszystko w głowie i podjąć jakąś decyzję. Chcę się zachowywać poważnie, chcę być w tym wszystkim mądra, ale czuję tak skrajne emocje, że naprawdę już nie wiem, co powinnam zrobić. Wiem, że nie można mieć wszystkiego. Nie chcę być z jednym i spotykać się z drugim.
Chcesz zachowywać się mądrze? Chyba nie masz na to szans.
Zostaw tego chłopaka i dalej szukaj przygód.
Powodzenia.
Moim zdaniem skoro już teraz masz potrzebe nowych doświadczeń to jest to tylko kwestia czasu zanim zostawisz swojego chłopaka, po prostu ciekawość będzie silniejsza....
Zostając przy nim będziesz się zastanawiać "co by było gdyby...", będziesz oszukiwać samą siebie, że jesteś szczęśliwa i jego również będziesz krzywdzić... pamiętaj jednak, że w razie nie powodzenia powrotu możesz już nie mieć....
Nikt Ci tu nie powie co masz zrobić, sama wiesz co czujesz....
4 2016-05-08 12:08:27 Ostatnio edytowany przez RavenKnight (2016-05-08 13:17:08)
Kobiety co z Wami nie tak? Macie kochających facetów, to wam źle bo mało przygód.
Macie dużo przygód, to narzekacie że nie ma porządnych facetów, nie możecie stworzyć normalnego związku, tylko każdy chce Was przelecieć.
Serio Wy ciągle potrzebujecie tych emocji i dreszczy rodem z harlekinów? Przykre że człowiek by Wam nieba uchylił, a Wam ciągle mało...
Wiesz co lepiej go zostaw, bo jak przyprawisz mu rogi, to go dosłownie zabijesz...
A potem tylko wysłuchuje, że każdy facet to świnia
A tak w ogóle to masz skrzywioną definicję miłości.
Ty go nie kochasz, jakbyś naprawdę kochała to byś nawet na innego nie spojrzała, bo jak się kogoś kocha to się tę osobę darzy szacunkiem, a rozglądanie się za innymi to brak szacunku.
Ruby, napiszę Ci na swoim przykładzie:
mam 23 lata, ze swoim facetem jestem od szczeniaka (przeszło osiem lat razem) i powiadam Ci, że:
1) zawsze będzie gdzieś z tyłu głowy pytanie i ciekawość: "jak by to było z kimś innym?",
2) zawsze będziesz spotykała na swojej drodze kogoś, kto będzie Cię pociągał, w kim się zauroczysz,
3) zawsze będziesz narażona zarówno na kryzysy w związku, jak i obietnice wspaniałych przygód poza nim,
ALE
4) musisz mieć świadomość, że to od Ciebie zależy, co zrobisz z tymi myślami
5) musisz mieć świadomość, że to od Ciebie także zależy kondycja Twojego związku
6) musisz mieć świadomość, że to od Ciebie zależy, czy będziesz potrafiła oprzeć się złudnemu zauroczeniu kimś innym, będąc już w związku
7) musisz mieć świadomość, że będąc w związku z tylko jednym mężczyzną można nauczyć się BARDZO wielu rzeczy i zdobyć ogrom doświadczeń
bo tak szczerze - czy inny penis/dłonie/tembr głosu/klata same w sobie wzbogacą Cię w doświadczenie?
Dla mnie osobiście owym doświadczeniem jest DOŚWIADCZANIE nowych rzeczy, niekoniecznie z nowymi osobami.
Mój facet jest moim jedynym partnerem seksualnym i to z nim pragnę doświadczać, zdobywać, przekraczać bariery, uczyć się nowych rzeczy (niekoniecznie tylko w aspekcie łóżkowym, ale ogólni, w życiu).
Tak, ja też miałam chwile zwątpienia - dwa razy. Nam się nie układało, pojawił się obok ktoś, przy kim czuło się "motylki"...ale co z tego? Takich ludzi spotykać będziemy w życiu całą masę. I co, za każdym razem mam przerywać swój kolejny związek z uwagi na nowy obiekt zauroczenia? To TYLKO zauroczenie. Reakcja chemiczna organizmu. To można przeczekać, zwalczyć i zapomnieć. A swojego partnera nadal kochać, wciąż być wierną i szczęśliwą w związku z jednym człowiekiem.
Piszę Ci to wszystko, ponieważ, jak widzisz, jesteśmy w podobnym wieku, a ja także nie mam "doświadczenia" z innymi facetami. I choć - tu napiszę szczerze - czasem pojawiają się myśli: "jak by to było z...", co moim zdaniem jest zupełnie normalne, to wystarczy zdawać sobie sprawę z tego, że jest to chwilowe, ulotne i nierozsądne. Chwilowa ekscytacja niepociągająca za sobą niczego więcej.
Jednakże, aby mój powyższy wywód miał sens, musisz odpowiedzieć sobie na bardzo ważne pytania:
1) Czym jest dla mnie mój związek?
2) Czy jestem szczęśliwa ze swoim mężczyzną?
3) Czy KOCHAM, SZANUJĘ i PRAGNĘ USZCZĘŚLIWIAĆ mojego mężczyznę?
4) Czy mój mężczyzna SPEŁNIA MOJE OCZEKIWANIA w związku?
5) Czy chcę odkrywać z moim mężczyzną nowe płaszczyzny życia? Czy to z nim pragnę zdobywać życiowe doświadczenie?
6) Czy duszę się w związku?
7) Czy pragnę poczuć, jak to jest z innym mężczyzną? (ja nie pragnę, ja tylko czasem o tym rozmyślam, bez napalania się na nie wiadomo co)
8) Czy mój związek mnie ogranicza?
Bądź ze sobą maksymalnie szczera. Jeżeli czujesz, że ten związek, ten facet, Cię "dusi", to odejdź. On zasługuje na szacunek, szczerość i poznanie kogoś, z kim stworzy dojrzałą relację. Jeżeli masz wrażenie, że nie wyszalałaś się odpowiednio (choć moim zdaniem wyszaleć się można także ze swoim lubym), że potrzebujesz doświadczyć bliskości z innymi mężczyznami - zrób to, uprzednio stając się singlem.
Masz być szczęśliwa, masz spełniać swoje pragnienia, masz tylko jedno życie.
Zanim jednak podejmiesz decyzję (jaka by nie była), zastanów się, czy warto.
6 2016-05-08 13:24:08 Ostatnio edytowany przez Ruby (2016-05-08 13:28:35)
RavenKnight, dziękuję za werdykt o moim skrzywieniu. Miłość dla każdego jest czymś innym i na jej pojmowanie wpływa bardzo wiele czynników i doświadczeń z całego życia. Uważam też, że poznawanie innych ludzi i spotkania z nimi to nie brak szacunku. Poza tym tak jak napisałam poznanie tej osoby było zupełnym zbiegiem kilku przypadków a nie moim rozglądaniem się za innymi.
Skoro czujesz potrzebę nowych doświadczeń i wiesz że z tym nie wygrasz, to wyszalej się póki możesz, zaliczaj facetów, baluj, rób co chcesz, nie wchodź w związku, smakuj życia, zobacz że to nie prowadzi do niczego dobrego.
Tylko nie spodziewaj się po tym wszystkim, że zechce Cię jakiś wartościowy facet, który szuka normalnej szanującej się kobiety, bo wiedząc o Twojej przeszłości szybko się zniechęci.
8 2016-05-08 14:46:09 Ostatnio edytowany przez Byla_Narzeczona (2016-05-08 14:48:02)
Kobiety co z Wami nie tak? Macie kochających facetów, to wam źle bo mało przygód.
Macie dużo przygód, to narzekacie że nie ma porządnych facetów, nie możecie stworzyć normalnego związku, tylko każdy chce Was przelecieć.
Serio Wy ciągle potrzebujecie tych emocji i dreszczy rodem z harlekinów? Przykre że człowiek by Wam nieba uchylił, a Wam ciągle mało...Wiesz co lepiej go zostaw, bo jak przyprawisz mu rogi, to go dosłownie zabijesz...
A potem tylko wysłuchuje, że każdy facet to świnia
A tak w ogóle to masz skrzywioną definicję miłości.
Ty go nie kochasz, jakbyś naprawdę kochała to byś nawet na innego nie spojrzała, bo jak się kogoś kocha to się tę osobę darzy szacunkiem, a rozglądanie się za innymi to brak szacunku.
Bo, drogi Kruczku, człowiek dopiero jest szczęśliwy, gdy znajdzie harmonię, równowagę - a dla każdego znaczy ona co innego.
Nie dziwię się, że autorka chciałaby jeszcze się wybawić, bo po pierwsze jest młodziutka, po drugie to dopiero jej pierwszy poważny związek. Doszła do tego po dwóch latach - dobrze, że nie po ślubie i dziecku jak niektórzy. Wykazuje się dojrzałością emocjonalną, bo potrafi rozpoznać swoje uczucia i emocje oraz rozmawia o tym ze swoim chłopakiem, nie ma chyba tutaj problemów z komunikacją. Nie osądzałabym też, że "tak naprawdę to go nie kocha, gdyby kochała to by się na innego nie spojrzała". Życie nie jest czarno-białe, mimo uczucia do drugiej osoby potrafię stwierdzić, że ktoś inny jest dla mnie np. bardziej atrakcyjny fizycznie czy lepiej mnie rozumie. Drugiego człowieka kocha się za ten niepowtarzalny zlepek pozytywnych jak i negatywnych cech charakteru i brakiem szacunku byłoby pokątne bzykanie się z innym, odważne flirty czy jawne porównywanie swojego partnera do kogoś innego. Nie ma nic złego w tym, że stwierdzimy w głowie "o, fajny koleś".
Jeszcze dopiszę: jeśli potencjalny partner by się wściekał o to, że za młodu się przespałam bez zobowiązań z kilkoma facetami (nie mylić z jakimś ekstremalnym byciem szmatą), to sama bym go w d... kopnęła tak, że by w locie umarł z głodu.
Ruby - spytaj swojego chłopaka, czy jemu też z jedną dziewczyną jest nudno i czy by sobie nowych ciałek trochę nie pokonsumował
Pewnie nie, ergo - jesteście niedopasowani potrzebami, więc lepiej i uczciwiej dla was obojga się rozstać.
Ojej, ale po niej jedziecie.
Ja autorko uważam że masz prawo się wyszaleć. Młoda jesteś, kiedy to zrobić jak nie teraz? Znam kobietę po 50-tce która mówi że strasznie żałuje że nie szalała w młodości, że głupia była, bo szybko wyszła za mąż, chciałaby cofnąć czas, ale teraz już za późno bo jest stara. Mówi "trzeba było podróżować, poznawać ludzi, smakować nowych facetów, poznać życie, a ja głupia spieszyłam się do tej obrączki". Życie jest jedno.
Ostatnio na joe był ciekawy artkuł o tym jak trafić na najlepszego partnera. Wkleję może fragment:
"Zwykle w życiu jest tak, że jesteśmy w czymś dobrzy, jeśli powtórzymy to wiele razy. Niestety niewielu ludzi ma okazję być w więcej niż paru poważnych związkach, zanim podejmą najważniejszą decyzję. Po prostu nie ma na to czasu, życie jest za krótkie. Ciężko jest więc oczekiwać od singla dokładnej wiedzy, czego on potrzebuje, opartej na doświadczeniach.
Społeczeństwo udziela nam złych rad - zachęca nas, abyśmy nie doświadczali zbyt wiele, tylko dali się porwać romantyzmowi.
Powszechną wiedzą jest to, że jeśli uczyłeś się w szkole jak prowadzić biznes, potrafisz stworzyć przemyślany biznesplan i analizować swoje wyniki, będzie z ciebie dobry biznesmen. Jest to całkowicie logiczne, bo tak się postępuje, kiedy chce się coś zrobić dobrze i uniknąć pomyłek.
Jeśli jednak zastosujemy taką regułę do działań na rzecz znalezienia odpowiedniego partnera, to nasze otoczenie uzna nas za A) bezdusznego robota, B) zbytnio przejmującego się tym wszystkim, C) dziwaka.
Presja otoczenia robi swoje: nie myśl o tym za bardzo, zaufaj losowi, polegaj na swoim przeczuciu, miej nadzieję, że jakoś to będzie.
Podsumowując - kiedy weźmie się takich ludzi, którzy za bardzo nie wiedzą, czego sami chcą, wrzuci się ich do społeczeństwa, które zachęca do niezastanawiania się nad tym i niedoświadczania, a w dodatku do pospieszenia się z decyzją, dorzucimy do tego biologię, która nas odurza i grozi niemożnością płodzenia dzieci w pewnym wieku, to co otrzymamy?"
I właśnie w tym wątku większość radzi Ci nie doświadczać. To błąd. Doświadczaj, abyś mogła wybrać najlepszego partnera.
Niestety dobrze wiesz, że nie można zjeść ciastka i mieć ciastka. Wyjścia masz 3:
- zostawić faceta i szaleć
- zostać z nim i wciąż tylko marzyć
- zostać z nim i go zdradzać
Niestety w każdym z 3 przypadków będziesz czegoś żałować.