Witam Serdecznie,
Chciałbym się Was poradzić co zrobić z zaistniałą sytuacja. Od 5-6 lat wynajmowałem sobie mieszkanko i prowadziłem szczęśliwy żywot. Ok 7 miesięcy temu mój Ojciec doznał udar mózgu, akurat przed tuż przed moim wyjazdem. W związku z tym, że dość często wyjeżdżam w długie 2,5-3 miesięczne podróże, musiałem chwilowo zostawić rodzinę z tym problem i pojechałem na drugi koniec świata. Oczywiście moja Siostra z którą mam niesamowicie zajebisty kontakt, dostała pełnomocnictwo do kont by w razie jakich nagłych większych wydatków związanych z choroba Ojca mieli środki finansowe na leczenie. Po powrocie z wyjazdu chciałem Ojca wysłać na prywatną rehabilitację, ponieważ na państwową czeka się ok. 1,5-2lat, natomiast jak mi wyskoczyli z cen to powiedziałem że są nienormalni bo kogo dzisiaj stać by co miesiąc płacić 8-10tys. Postanowiłem wrócić do domu rodzinnego żeby pomóc Mamie w codziennej opiece nad Ojcem który jest połowicznie sparaliżowany i leży w łóżku. Czy zrobiłem dobrze czy nie ciężko mi powiedzieć, ponieważ poczułem emocjonalna potrzebę pomocy rodzinie. Codzienne dojazdy odpadały, ponieważ mieszkam ok. 50km od rodziny, a opieka nad chorą osobą wymaga 2-3razy dziennie zmieniana pampersów mycia itp. jak z małym dzieckiem. Załatwiłem Ojcu rehabilitant który przyjeżdża 3 razy w tygodniu by z nim ćwiczyć i widzę, że te ćwiczenia dają efekty, tylko że to może potrwać jeszcze ładnych kilka miesięcy nawet do ponad roku.
Problem jest taki, że po powrocie do domu moja kochana Mama zaczęła mi matkować mówić co mam robić jak się ubierać itp. Najbardziej wkurza mnie to, że nie mogę sobie nic sam ugotować, zrobić głupiego prania i nawet posprzątać mieszkania bo zaraz ona zaczyna mi się wtryniać chce mnie wyręczać - kilka razy wyszła z tego kłótnia ponieważ od razu mówię co mi się nie podoba. Dobra z niej kobieta ale zagłaskała by człowieka na śmierć, a mnie to mega drażni i od razu z grubej rury mówię, że mnie to wkurza i nie życzę sobie by mi Życie układała i robiła coś za mnie. Przez tyle lat nauczyłem się sam o siebie dbać i radzić i wiem dobrze co jest dla mnie dobre, a co nie i potrafię sobie poradzić z różnego rodzaju problemami. Cała ta sytuacja od samego początku zaczęła mnie wkurzać, a ludzka cierpliwość ma swoje granice.
Chciałbym się Was poradzić co w tej sytuacji zrobić, mam jakieś tam przemyślenia żeby wynająć mieszkanie nieco bliżej, tylko że szkoda mi tamtego mieszkania bo mam tam spokój ciszę wielu znajomych i jestem mega zadowolony z tego miejsca.