Witam,
Utrata pracy spowodowała u mnie niechęć do podejmowania kolejnych wyzwań, działań. Nie pracuję od ponad miesiąca i nie czuję się z tym źle. Boję się podejmować decyzję, nie chce brać na siebie odpowiedzialności. 3 mies. nie bałam się nowych wyzwań. Teraz czuję się nie pewna siebie . W miejscach publicznych mam wrażenie ,że wszyscy mnie obserwują. Na imprezach czuję się najgrubsza,widząc szczuplutkie dziewczyny. Kiedyś mimo nadwagi byłam pewna siebie, nie bałam się nawet podejść do faceta i zagadać. Teraz jeśli sam facet się do mnie uśmiecha zagaduje robię się czerwona, małomówna. Nie wiem czym to wszystko jest spowodowane. Kiedyś byłam duszą towarzystwa teraz jestem cichą szarą myszką. Wolę mówić malutko ,ale w miarę tematycznie.
Pomoże ktoś?
Tak wielka zmiana w tak krótkim czasie? To co opisałaś to tak naprawdę dwa przeciwne typy osobowości... Nie wiem czy możliwe jest by tak drastyczna zmiana zaszła tak nagle, tylko jakieś znaczące wydarzenie typu śmierć ukochanej osoby by to tłumaczyła. Co do wrażenia że wszyscy Cie obserwują to już znak że musisz działać i udać się do psychologa (takie odczucia to pierwszy krok na drodze do popadnięcia w ciężkie urojenia itd.). Im wcześniej tym lepiej.
Ta utrata pracy może rzutuje na to jak się czujesz ( czujesz się winna, gorsza).
Być może będąc bez pracy czujesz że nie należysz do tego wesołego świata "ludzi pracy".
Możliwe że nie masz po prostu nic do roboty(konstruktywnego) i myśli brną w jakimś beznadziejnym kierunku.
Jest kilka opcji
a) albo będąc sama z niezagospodarowanym czasem zwariujesz
b) albo wręcz przeciwnie coś osiągniesz i nauczysz się z tym sobie radzić
c) albo czymś ten czas wypełnisz(poszukasz np pracy).
Nie do końca wiadomo czy to jak się czujesz związane jest z utratą pracy i a potem tym jak siebie postrzegasz w grupie( w związku z utratą pracy) czy z tym że masz "za dużo wolnego czasu na rozmyślania i coś tam się miesza" .
Ma to swoje wady i zalety ponieważ możesz teoretycznie posłuchać siebie i zobaczyć jaka jesteś naprawdę.
Natomiast perspektywicznie nie ma co akceptować tej sytuacji za długo ponieważ nie doprowadzi ona chyba do niczego dobrego.
Możesz np zbudować swoje poczucie pewności siebie z tym co masz i braku pracy albo poszukać pracy i mając jakaś stabilizacje być może odnaleźć się w tych miejscach gdzie kiedyś funkcjonowałaś.
Wbrew pozorom opcja pierwsza wydaje mi się lepsza jeżeli pracujesz z psychologiem
,ponieważ jest jakby głębsza, aczkolwiek z powodów finansowych i takich że nie potrafisz opędzić się od negatywnych myśli może być nieosiągalna.
To jest to co myślę
Tak wielka zmiana w tak krótkim czasie? To co opisałaś to tak naprawdę dwa przeciwne typy osobowości... Nie wiem czy możliwe jest by tak drastyczna zmiana zaszła tak nagle, tylko jakieś znaczące wydarzenie typu śmierć ukochanej osoby by to tłumaczyła. Co do wrażenia że wszyscy Cie obserwują to już znak że musisz działać i udać się do psychologa (takie odczucia to pierwszy krok na drodze do popadnięcia w ciężkie urojenia itd.). Im wcześniej tym lepiej.
Nie mam nic do dodania.
Wziąść się w garść po prostu, albo poczekać trochę, jak bieda zajrzy Ci w oczy, to wtedy od razu się odechce siedzenia i nic nie robienia, bo po prostu będziesz zmuszona.
No chyba, że wtedy to już totalnie, depresja i koniec świata.
Działać, działać nie poddawać się
jeszcze 4 miesiące temu marudziłam każdemu że nie mam pracy. Czułam się wtedy bezradna, bezużyteczna. Czułam że inni się ze mnie wyśmiewają "wielce pani magister bez pracy" - ale tak nie było. Każdy z mojego najbliższego otoczenia mnie wspierał. W marcu podpisałam umowę o pracę w moim wymarzonym zakładzie pracy - w szkole. Jestem spełnionym nauczycielem, jestem mega zadowolona że właśnie takie szczęście mnie spotkało. Ale zanim dostałam pracę.. dokładnie 1,5 tygodnia wcześniej zmarł mój mąż, który był dla mnie największym wsparciem, największą podporą. I teraz gdy mam cokolwiek załatwić co niej jest związane z moim zawodem to czuję się ponownie bezradna, nie mam pewności siebie. Wchodzę do urzędu i już sama nie wiem co mam powiedzieć, jak coś załatwić. Jest mi mega ciężko. Ale nie mogę się załamać. Trudno, jeśli zrobię jeden, drugi czy nawet trzeci błąd, to czwartego już nie popełnię.
Dlatego rozumie Cię że gdzieś tam zaświeciło Ci się w mózgu światełko "brak pewności siebie!" tylko że z takim nastawieniem pracy nie znajdziesz. A jeśli nie jesteś na niczyim utrzymaniu to niestety ale musisz zacząć szukać pracy i to jak najszybciej. Mnie to zajęło pół roku, a naprawdę nie wybrzydzałam, bo nawet chciałam 20 km dojeżdżać a i tak mnie nie chcieli.
a czy ktos ci cos czasem nie zakodował ze jak nie pracujesz to mniej znaczysz?
nawet w zartach ..? albo luźnej rozmowie?
Witam,
Utrata pracy spowodowała u mnie niechęć do podejmowania kolejnych wyzwań, działań. Nie pracuję od ponad miesiąca i nie czuję się z tym źle. Boję się podejmować decyzję, nie chce brać na siebie odpowiedzialności. 3 mies. nie bałam się nowych wyzwań. Teraz czuję się nie pewna siebie . W miejscach publicznych mam wrażenie ,że wszyscy mnie obserwują. Na imprezach czuję się najgrubsza,widząc szczuplutkie dziewczyny. Kiedyś mimo nadwagi byłam pewna siebie, nie bałam się nawet podejść do faceta i zagadać. Teraz jeśli sam facet się do mnie uśmiecha zagaduje robię się czerwona, małomówna. Nie wiem czym to wszystko jest spowodowane. Kiedyś byłam duszą towarzystwa teraz jestem cichą szarą myszką. Wolę mówić malutko ,ale w miarę tematycznie.
Możliwe,że mam takie myśli z nadmiaru czasu. Teraz mam tydzień wolnego . szczerze mówiąc cały czas myślę co chcę robić w życiu, nie mam konkretnego planu na siebie. Nie wiem czy chcę mieszkać, pracować w mieście czy jednak na wsi. Mam 22 lata i wydaje mi się,że powinnam już być bardziej ogarnięta. A co do pewności siebie . Piszecie ,że mam działać, jednak wpierw trzeba wiedzieć w jakim kierunku.