Cześć,
piszę już 2 post w tym tygodniu.
Chciałabym się spytać Was znowu o radę. Nie o sprawy sercowe- jak byście podeszli do mojego problemu.
Pochodzę z jednego z większych miast w Polsce.
Studiuję kierunek inżynieryjny. Moi rodzice tak samo. W branży mają znajomych, jednak wiele lat temu wycofali się. Powiedzieli mi niedawno, że po prostu chyba nie lubili tych ludzi, nie lubili spędów i obgadywania poza pracą- jak to w branży bywa. Tak więc, załozyli wlasne firmy - teraz robią coś innego.
Ich koledzy kotłują się we własnym sosie w tym grajdołku towarzyskim, wszyscy się znają, lobbują, posyłają dzieci do tych samych liceów, dzieciaki imprezują.imprezowały- oni są już w moim wieku- trochę starsi, młodsi-wszyscy się znają.
Ja natomiast nie poszłam do jakiś elitarnych liceów w mieście- poszłam tam za tym co mnie interesowało. Zawsze rodzice dawali mi wolną rękę. I jakby chcieli abym ja szła za głosem wlasnego serca a nie robiłą coś pod publiczkę- bo np syn czy córka takiej a takiej rodziny też tam poszła to ja też powinnam, bo wszyscy się znają.
Teraz wychodzi na jaw taki fakt, że dzieciaki osób w wieku moich rodziców mają zaklepane posadki, wszyscy się znają ( naprawdę ) . W moim mieście jest dużo oczywiście osób napływowych, ale jest też dużo klanów rodzinnych. Ja też mam rodzinę z tradycjami ale nie afiszujemy się z tym w ogóle. Moi rodzice nie chwalą sie wszystkim na fb i jakby nie są obecnie znani przez ludzi z branży, ich dzieci. Ja nie jestem zapraszana, nie wkręcam się sama na imprezy. Dlaczego? Bo moi rodzice nie kręcili się w tym środowisku- ja do liceum, gimnazjum, podstawówki nie chodziłam z tymi ludzmi, ale z ludzmi z okolicy gdzie mieszkałam.
Jeste wiele biur z mojej branży gdzie szefostwo na fb zna moich znajomych i i ch rodziców, zapraszani są na imprezy. Wszędzie leje się alkohol . Mówię powaznie. A moi rodzice i tak jakby moja rodzina zawsze na uboczu. I z jednej strony rozumiem to, bo nie chcieli być na swieczniku, możliwe, ze nei odpowiadał im ten styl zycia. ALe w tym momencie moje pokolenie tych dzieciaków ma łatwiej. Oni mają lepsze posadki, są 'znani' w mieście, oni są menagerami, wlascicielami klubów, organizują festiwale, a ja nadal jakby jestem 'poza'. Nie chodzi mi o bycie popularnym a ni nic z tych rzeczy. Ale zastanawiam się co skłoniło moich rodziców do opuszczenia szeregów tej branży, odpuszczenia znajomości.
Ja wiem, mam wielu znajomych z 'miasta' tych organizatorów, managerów, wlascicieli jakiś klubów z fajną ciekawą muzyką i książkami- i oni dopiero mnie poznają. Ja dopiero od roku jestem w 'mieście'. I z jednej strony nei wiem czy to dobrze. Bo ejstem sama i pracuje dla siebie i mam znajomych ale mam wrażenie, ze chcąc osiągnąć coś innego, większego w branży muszę zacząć się kręcić na imprezach, robić sobie znajomości i kontakty sama. A widzę, że dziewczyny mają facetów, któzy za nich to robią. A ja muszę sama. I teraz mam problem bo chciałabym pracować w fajnej firmie z branży a wiem po fb że mamy wspolnych znajomych i Ci wlasciciele chodzą na imprezy z rodzicami moich znajomych.
Nie wiem jak to określić, ale dla mnie takie pokazywanie wszystkiego jest dziwne. Dlatego nie siedzę ciagle na fb, ALE z drugiej strony widze, ze gdy nie siedzę to moze cos mnie ominąć, że ludzie spotykają się z ludzmi z branży, imprezują, robią sobie znajomości , kontakty a ja nie potrafię sama .
Czy spotkaliście się kiedys z taką sytuacją? Co mam zorbić? Pozostać anonimowa i wyjechać z miasta czy nie zwracać uwagi na fb i po prostu dalej robić swoje?
X