a wiec mam 22 lata, moj chlopak 26 i znam go od pol roku. Mieszkał on kiedys w miescie gdzie ja studiuję(mieszkam z przyjaciolka) przez 5 lat lecz przed naszym poznaniem wrocil do swojego miasta rodzinnego oddalonego prawie 300 km. Poznalismy się w sylwestra gdyż przyjechal do znajomych. No i pierwszy raz przeżyłam coś takiego. Wcześniej raczej miałam bardzo bujne życie imprezowe, raczej nie pakowałam się w związki i trudno mi było do kogoś coś poczuć. On też miał sporo partnerek i ta liczba którą wymienił mnie aż przerażała. Przez ten czas jak był u mnie poczułam, że to jest po prostu 'ten'. Mielismy takie samo myslenie, rozumiał mnie, wspierał. Poźniej nie widzielismy się przez 1,5 miesiąca ale pisaliśmy ze soba praktycznie w każdej godzinie. Pierwszy raz w życiu tak miałam że myślałam o kimś cały czas. A nasz seks? coś pięknego... (i chyba tylko to zostało do dziś) Później widywaliśmy się co tydzień, on przyjeżdzał do mnie, ja do niego. Stwierdzilismy ze chcemy być ze sobą. Teraz widujemy się średnio co 2 tygodnie w weekendy.. tylko dla mnie to za mało. Na początku myślałam że taki związek to coś dla mnie. Lubię samotność. Ale poźniej coraz bardziej chciałam żeby ze mną był z dnia na dzień. On powiedział, że jest w stanie się przenieść do mojego miasta dopiero za jakiś czas(miesiace) a teraz nie ma takiej opcji. No i się zaczęło. Zaczęłam czuć takie jakby zrezygnowanie. Wrociła moja chęć imprezowania, na jego komputerze odkryłam że do swojej byłej 'kolezanki' pisał dokladnie takie same teksty jak do mnie. Gdy zaproponował żebym poznała jego rodziców... już nie mam na to ochoty. Przestałam widzieć sens tego związku gdy on jest tam a ja tu. Nic już nawet nie jest takie jak było a mi wydaje się, że ja sobie go po prostu wymyśliłam. Czuję się jakbym była sama ale miała narzucone jakieś ograniczenia. Co powinnam z tym zrobić?
na jego komputerze odkryłam że do swojej byłej 'kolezanki' pisał dokladnie takie same teksty jak do mnie.
A ty z nim jesteś w związku czy tylko dla seksu ?
bez watpienia jest to najlepszy w łóżku facet którego miałam do tej pory.
i możliwe że to ma na to wszystko wpływ, że ta namiętność pierwsza przyzczyniła się do tego że myślałam że to taka big love.
a teraz chyba zauroczenie przeszło i właśnie.. co teraz?
Jak ci nie przeszkadza być jedną z wielu dla seksu i chcesz z nim seksu raz na dwa tygodnie to w tym tkwij, jak chcesz czego innego to chyba się domyślasz ?
tylko że my jestesmy w typowym związku.
mamy ograniczenia i nie możemy robic tego z nikim innym
on w przeszłości miał dużą liczbę kobiet. dużo dziewczyn a jeszcze wiecej dziewczyn z ktorymi po prostu sypiał.
a jesli chodzi o niego to uwielbiam go tez jesli chodzi o jego osobę. mamy podobne plany na przyszlosc, rozumiemy się.
tylko ta odleglosc..
A co z tą koleżanką z którą pisał takimi samymi tekstami jak z tobą? Chyba, że źle zrozumiałem to naprowadź mnie na właściwy trop
myslalam że pytasz czy jestem z nim bo oczekuję od niego tylko seksu
ta koleżanka byla w przeszlosci, też na odleglosc. Pisal do niej identycznie jak do mnie. A mi mówi że te slowa wypowiada pierwszy raz w życiu wlasnie do mnie.
hue hue miał tyle że nie pamięta co której mówił
Związki na odległość są takie a nie inne - w końcu ta odległość zaczyna przeszkadzać Kwestia ilu miesięcy aż książę będzie mógł się przenieść bliżej? Jak 2-3 to można wytrzymać, jak więcej - to kwestia czasu ąz pojawi się nowy/nowa na zakraplanej imprezie
Związki na odległość to trudna sprawa. Jakby to był stabilny facet o w miarę standardowych doświadczeniach + byłoby jasne, że "odległość" jest tymczasowa i planujecie może nie w ciągu 2-3 miesięcy ale w jasno określonym czasie zamieszkać w tym samym mieście -> to można próbować. W twojej sytuacji obawiałabym się, że facetowi prędzej raczej niż później sprzykrzy się czekanie i znajdzie sobie kogoś pod ręką.
Nie wiem czy czytaliśmy te same historie co reszta komentujących bo ja ewidentnie widzę, że to facetowi zależy. Chce poznać autorkę z rodzicami, ona odmawia. Do tego autorka wraca do imprezowania, będąc w związku. Autorka osacza chłopaka kontrolując go. Autorka ma focha, bo jej się przestały podobać dotychczasowe zasady etc.
Ale ja nie mówię, że facetowi nie zależy. Jestem skłonna uwierzyć, że zależy mu zupełnie szczerze. Ale wiedząc o nim to, czym się podzieliła Autorka, nawet wierząc w szczere intencje nie byłabym skłonna wchodzić w związek na odległość. Z mojego doświadczenia wynika, że związek na odległość wymaga bezwarunkowego zaufania - tam nie ma miejsca na budowanie zaufania, ono musi już być od początku. Dlatego chwilowy związek na odległość kiedy jest już pewien staż to coś zupełnie innego niż związek na odległość od początku. Zwykle kończy się to dokładnie tym, co Autorka opisuje - wątpliwościami, które tak długo drążą świadomość aż przestaje się widzieć sens związku. A fakt, że partner miał bujną przeszłość nie jest bez znaczenia - zawsze to więcej paliwa na wątpliwości. Moim zdaniem nie ma sensu przedłużać agonii.