Autorko, piszę w oparciu o własne doświadczenia, więc choć ostro, to nie po to by cię zdołować a uświadomić prawdę.
Po prostu jesteś łatwą ofiarą. Jesteś atrakcyjna, więc faceci zwracają na ciebie uwagę. Jesteś krucha, pokaleczona, potrzebujesz pomocy - normalny, wartościowy mężczyzna chce być dla kobiety partnerem nie terapeutą. Dlatego ci normalni cię omijają, a lgną do ciebie tacy, co chcą wykorzystać twoją słabość. Najpierw musisz stanąć twardo na własnych nogach (nie tylko o pracę i samodzielność tu chodzi, ale o poczucie własnej wartości, wiedzę czego chcesz i determinację by po to sięgnąć na warunkach, które ci odpowiadają).
Jestem prawie pewna, że dla ciebie zainteresowanie okazywane przez mężczyznę to "wyróżnienie". Dlatego w początkowej fazie związku to zainteresowanie cię cieszy i przesłania to KTO ci zainteresowanie okazuje. Dlatego najpierw nowa relacja wydaje ci się niemal doskonała, a potem przychodzi przykre rozczarowanie. Musisz się nauczyć trzeźwo patrzeć na mężczyzn od samego początku. A do tego niezbędne jest poczucie własnej wartości i przekonanie, że zasługujesz na uwagę i adorację ze strony mężczyzn - że jeśli komuś na tobie zależy, to oczywiste, że będzie się o ciebie starał. Nie chodzi o to, by męskich starań nie doceniać, ale byś nabrała odpowiedniej perspektywy. To, że ktoś cię dobrze traktuje to jeszcze nie dowód na to, że jest siódmym cudem świata i spełnieniem marzeń - to tylko dowód na to, że może nadawać się na faceta, ale jeszcze nie czas na ekscytację. Czas sprawdzić, czy nadaje się na faceta DLA CIEBIE. (Np. ja i moja najlepsza psiapsióła zgodnie dochodzimy do wniosku, że w życiu nie zamieniłybyśmy się na chłopów, bo zupełnie czego innego szukamy - choć obaj są dobrymi ludźmi, to nie wystarczy żeby zbudować dobry związek).
Co do samego czekania na seks - zdecydowanie warto czekać na własną gotowość i przekonanie, że to odpowiednia osoba, odpowiedni czas i okoliczności. Z drugiej strony musisz zaakceptować, że nigdy nie da się czekać "wystarczająco długo" jeśli to = "aż się upewnię, że on mnie nigdy nie zostawi", bo takiej pewności nie da się zdobyć i w 10letnim związku.
Nie ma też co liczyć, że seks z osobą, do której coś czujesz z wzajemnością, ma jakąś magiczną gwarancję jakości. Tzn. - jest lepszy, przynajmniej z mojej perspektywy. Ale bez ochoty na sam seks, ciekawości, pożądania nawet z najbardziej ukochaną osobą seks nie będzie udany. Poczytaj sobie wątki ludzi, którzy mają taki problem, że są w związku z kimś, na kim im zależy - a seks mimo to leży. Nie chodzi mi tu o to, be nie czekać na miłość - po prostu nie ma co liczyć na jej cudowną moc sprawczą w kwestiach seksu, bo takiej mocy nie ma. Warto za to inwestować w budowanie pozytywnego stosunku do seksu, uświadomienie sobie że to przyjemna i ważna część związku - i że nie ma w tym nic złego. W dobrym związku seks jest fantastycznym fundamentem i budulcem, który pomaga w umacnianiu więzi między ludźmi, a nie przeszkadza w tym.