dziwny chory związek - nie daje rady - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » dziwny chory związek - nie daje rady

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 19 ]

Temat: dziwny chory związek - nie daje rady

Witam,
jestem tu nowa, ale, że nie mam z kimś porozmawiać, postanowiłam opisać swój problem tu.

Jestem w związku 4 lata. Na początku wszystko super, cudnie, motylki w brzuchu, szczęście nie do opisania ... a teraz ? Już sama nie jestem tego pewna.
Ale od początku.
Swojego obecnego partnera poznałam w zupełnym przypadku no i jakoś się stało, że zaczęliśmy być ze sobą. Byłam osobą strasznie skrytą, bo miałam nadwage, depresja o której nikt nie wiedział, ale udawałam, że wszystko jest ok, a tak naprawde, rozsypywałam się. Był dla mnie kimś więcej niż tylko chłopakiem. Miałam w nim przyjaciela, chłopaka, kochanka, męża, no dosłownie wszystko w jednym. Nawet wtedy nie spodziewałabym się że ktoś spojrzy na kluseczke taką jak ja i pokocha od tak za nic. Jednak się znalazł.
Pierwszy rok, super cudny, ale powoli zaczęły się schody.
Mój chłopak ma nerwicę, ja zresztą też. Moja psychika za czasów dzieciństwa została roz...ana jak bomba.
Chłopak pomagał mi zwalczać depresje, na którą cierpiałam od małego.  Udało się ! Pokonałam tą cholere ! Zaczęłam inne życie, niby inne.. miałobyć lepsze, a okazało się jak się okazało.. i trwa to chyba do dziś..
Nie potrafie dogadać się z chłopakiem, nie umiemy ze sobą rozmawiać o wszystkim tak jak wcześniej.
Codziennie są kłótnie, o nic. Bynajmniej dla mnie te kłótnie są o nic.
Może kilka takich akcji przytocze , wszystkiego nie dałabym wstanie opisać.
-Robimy u kolegi współnie obiad, no i wszystko ok..
ale nagle booom! patelnia nie jest taka jak być powinna i jest już to moja wina! Już jest kłótnia taka, że głowa opada, słysze, że sie do niczego nie nadaje, że nie umiem nic normalnie zrobić, etc.
Bo patelnia jest inna niż być powinna... No Matko Bosko Kochano..
Nawet akcja z dzs/wczoraj
-Siedzielismy u znajomych, coś tam było planowane, ale jak zwykle, ale te plany sie zmieniały, i cała akcja się wydłużała. Oczywiście mój chłopak już był w takim napadzie, że jak zwykle winą obarczał mnie, choć to nawet nie było moją winą, że to się wszystko tak wydłużyło. Pretensje miał o to, że jest 23.00 a on jeszcze nie śpi, a rano do pracy musi wstać.
Mówiłam mu, że chyba sam wie jaka była godzina i sam powinien powiedzieć "stop. ide do domu, narazie" a nie czekać, aż mu plan wypali i dopiero iść spać. Z rana wstał i oczywiście problem do mnie, że się nie wyspał, że to moja wina, że jestem tępa, że jestem mądra bo nie pracuje i nie musze rano wstawać, a on jest nie wyspany i musi jeszcze zapier.. 8h w pracy! I że dzis zabiera swoje rzeczy ode mnie , bo ma mnie już dość, bo nie umiem nic robić.
Tyle,że ja jeszcze miesiac temu sama chodziłam do pracy, pracowałam po 12h, czasem mniej, a czasem nawet i 24h. Też musiałam rano wstawać, a jak były wakacje, to wiadomo,że człowiek chciał sobie posiedzieć dłużej po pracy w towarzystwie znajomych, jak była pogoda i nieraz chodziłam spać późno w nocy i wstawałam rano. I do nikogo pretensji nie miałam.
Nasza sytuacja jest o tyle trudna, że narazie "pomieszkujemy" u mnie (tzn. u moich rodziców) bo nie stać nas na wynajęcie stancji.
U niego w domu nie jest zbyt ciekawie, jego rodzice są (jak dla mnie) dziwni.. jakos za nimi nie przepadam, zawsze dyskryminowali mojego chłopaka, a swojego syna na poczet swoich córek.
A dlaczego? Bo on jako jedyny mówił prawde w oczy i nie patrzył na nic, a obracało to się przeciw niemu.
Zawsze jest taki, że musi mieć to co chce, bo inaczej znowu ma swoje fochy.
Raz zrobiłam obiad, już nawet nie pamiętam co, ale mięso miało w sobie troche tłuszczu, a on do mnie że on tego jeść nie będzie, bo to jest szajs, i w ogole. oczywiście kłótnia nie z tej ziemi, znowu groził mi rozstaniem - normalka, i  oczywiście poszedł sobie.. Nie wiem, może jestem naiwna, dziwna, coś we mnie jest takiego , bo po 2/3 godzinach zadzwoniłam do niego, z początku nie odbierał, dałam się na spokój, ale pozniej sam zadzwonił i oczywiście nadal zły, bo przeze mnie on nic nie zjadł, jest dalej głodny, ma dzień zmarnowany, no i stara przyśpiewka że się do niczego nie nadaje, nic zrobić nie umiem, i takie tam.. Mimo moich starań, żeby coś mu do jedzenia przygotować on stwierdzał że on tego nie chce i jak to zrobie to będe sama to jadła.
Tak samo przy śniadaniu, chciałam zrobić jajecznice, a mu się umaniło żeby zrobiła z kiełbasą.. no, ale niestety, nie miałam tejże kiełbasy, bo miałam mięsko wędzone, a mama nie kupywała kiełbasy,bo lodóweczka pełna, więc na 4 osoby żarcia było po uszy. No i mówie mu ,że nie mam kiełbasy, i że zrobie z wędzonym mięsem, to już znowu była kłótnia, ale.. jak poszłam zrobić i przyniosłam, to o dziwo zjadł.
I tak jest zawsze, nie ważne, że ja staram się robić wszystko, co tylko zechce, wszystko ode mnie ma podane na talerzu (to co moge mu dać oczywiście), ale i tak jest źle, bo w niczym nie pomagam, jestem tylko przylepą , jestem nie ogarem, bo czasem nie mam tego co on by chciał, albo nie mam możliwości czegoś załatwić co on by chciał.

Takich akcji mam co chwile. Już sama nie wiem co myśleć.
Dla niego poświęciłam wszystko, wiem, sama też jestem sobie winna. Nawet nie mam przyjaciółki, koleżanki, z kim mogłabym o tym pogadać, bo oczywiście stwierdził,  że moje koleżanki wpakowały mnie w g..no (co do jednej koleżanki ma racje, ale co do 2giej nie) i przez to straciłam kontakt z obiema, ze swoją rodziną też gadam bo gadam, ale tak było od zawsze. Nie mam w nikim wsparcia, zrozumienia, nic. Jest jedna wielka pustka. Nie raz o tym mówiłam swojemu chłopakowi, ale.. on ma to chyba gdzieś..
Raz podczas rozmowy  zapytała się go, to po co jest ze mną jeśli mu wszystko nie pasuje, to stwierdził, że mnie kocha, że ta jeb..a miłość do mnie go trzyma przy mnie.
Przez to wszystko straciłam ok. 25kg , każdy się mnie pyta jak to zrobiłam, że aż tyle schudłam, oczywiście, że mówię, że nic, że samo spadło, bo wstyd się przyznać, że to przez wieczny stres i nerwy, że zaraz znowu zrobie coś nie tak. Nawet do lekarza się boje iść, bo mam obawy co do zdrowia.

A kiedyś myślałam, że wkońcu  trafiłam na normalnego. Fakt, wyrwał mnie z gówna, ale to co się teraz dzieje, przerasta mnie i nie wiem co robić, bo kocham go strasznie. Jako jedyny naprawde dał mi dużo, kiedy byłam na dnie, był jedyną osobą która mną się interesowała, a teraz? Nie wiem co robić.. Boję się go zostawić, boję się być zowu sama..

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: dziwny chory związek - nie daje rady

Co Ty w tym związku jeszcze robisz???

Ten facet jest normalnym domowym tyranem i zafajdanym egocentrykiem. Wiesz dlaczego mu się spodobalas? Bo jak Cie poznal, to mialas niskie poczucie wartości i go po rekach calowalas za to tylko, ze laskawie na Ciebie popatrzyl. Dla niego bylas perfekcyjna jako ofiara do urobienia. Teraz się stawiasz, to podkręca srube i stara się wpedzic Cie w poczucie winy i skopać do dolu, zebys myslala o sobie tak zle jak na początku.

Ten facet ma problemy- ZE SOBA. Jeżeli nie chcesz do reszty utracic swojej godności, kopnij go w doope.

3 Ostatnio edytowany przez oliwia9195 (2016-04-20 10:00:30)

Odp: dziwny chory związek - nie daje rady

Rodzice pozbyli się go z domu i od lat maja święty spokój. Może faworyzowali córki, bo one były i są bardziej dostosowane do zycia z kimś pod jednym dachem? Może są pracowite i mniej pyskate? Tymczasem synuś nie za bardzo im sie udał i rodzice średnio sobie z nim radzili? Nie ma dymu bez ognia.
Ty wzięłaś sobie pod swój dach udzielnego księcia, który tak się znarowił w twoim domu, że w głowie się nie mieści. Ciekawe jaki jest jego wkład finansowy w to wasze mieszkanie u twoich rodziców- na marginesie, jesli twoi rodzice są normalni i widzą, jak traktuje cię ten burak, to ja szczerze im współczuję i nie sądzę, by twoi rodzice przepadali za tym panem.
Jesteście razem juz cztery lata- ciekawa jestem dlaczego do tej pory on nie ożenił sie z tobą. Dlaczego nie macie dziecka? Dokąd zmierza ten wasz cudowny związek, skoro od lat żerujecie na twoich rodzicach? Jak to jest, że księciu udzielnemu nie jest wstyd mieszkać u rodziców ni to swojej dziewczyny, ni to "narzeczonej", ni to "zony"- zmierzam do tego, że STOISZ W MIEJSCU DZIEWCZYNO. Boisz się samotności, ale czy tkwiąc w czymś takim nie jesteś samotna?
to co napisałaś na temat tego cudownego faceta woła o pomstę do nieba. W żadnym razie nie jest to dobry związek. W ciągu kilku miesięcy schudłaś 25 kg. i jak sama podkreślasz, schudłaś ze stresu i z nerwów. To zatrważające i ewidentnie świadczy o tym, że ten związek wykańcza cię. Nie wyobrażam sobie nawet, jak bardzo musisz brac sobie do serca chamstwo tego faceta, jak bardzo przejmujesz się jego zachowaniem, skoro w tak szybkim tempie potrafiłaś AŻ TYLE SCHUDNAĆ. Myslę, że jesteś na granicy wytrzymałości nerwowej. To wszystko źle się dla ciebie skończy.
Trzymasz pod swoim dachem pospolitego chama, który nie szanuje cię, a tym samym także nie kocha (nie ma takiej mozliwości, by ktoś pomiatał kimś, kogo kocha) i który zyje z dnia na dzień nie robiąc żadnych planów na przyszłość w związku z wami. Na początku on pojechał na twoich kompleksach i tym sobie ciebie "kupił" Aż tak bardzo zasmakowała ci ta marchewka, że do tej pory na niej jedziesz, chociaż od lat marchewka ta już dawno zgniła, a on okłada cię kijem.
Wywal z domu tego buraka, bo z tego cudownego związku i tak nic dobrego nie będzie. Powodzenia.

4

Odp: dziwny chory związek - nie daje rady

Moim zdaniem, jeśli się kochacie to rozstanie całkiem nie jest dobrym rozwiązaniem. Albo zrobić przerwę w związku. Zresztą nie wiem, tego Ci nikt nie powie. Przekonasz się, jak się rozstaniecie.
Oboje potrzebujecie nabrać dystansu do siebie. On musiałby Cię zobaczyć w trochę innym świetle i Ty jego. On Ciebie nie docenia, a Ty masz go za gorszego niż jest.
On wyrwał Cię z depresji, teraz byłby więc moment, żebyś stanęła sama na nogach, uodporniła się psychicznie. To nie on pozbawił Cię przyjaciół, tylko sama to zrobiłaś. Trzeba brać odpowiedzialność za swoje decyzje. Spróbuj z tą jedną koleżanką odnowić relacje.
No i idź kobieto do lekarza. Zgaduję, że byłaś tłuścioszkiem i się nie odżywiałaś zdrowo/świadomie, a teraz nagle schudłaś w kilka miesięcy tyle, co ludzie na zbilansowanej diecie chudną w rok. Anemia gwarantowana.
Może być dobrym pomysłem, aby faktycznie się tymczasem wyprowadził, ale musicie to zrobić w zgodzie. Ty się weź za swoją psychikę i ciało, a on... no do niego raczej nic nie trafi na tym etapie. Może coś do niego dotrze, jak Ciebie nie będzie obok. Albo i nie.

5

Odp: dziwny chory związek - nie daje rady

Cb, serio, ale Ty chyba równo pod sufitem nie masz. Facet traktuje Smerfetke jak scierke do podłogi i to co wyprawia to klasyczny przykład przemocy psychicznej, a Ty mu klaskasz i piszesz o milosci. Jaka to jest kurka milosc, która pozwala na gnojenie partnerki i zachowywanie się jak udzielny ksiaze?

6

Odp: dziwny chory związek - nie daje rady

Autorka pisała o miłości. Nie klaskam mu.

7

Odp: dziwny chory związek - nie daje rady

Autorka pisze, ze go kocha, bo uzaleznila się od niego. To klasyka toksycznego związku. On ja "uratowal", zaakceptowal, był taki jedyny, ze nawet jak teraz szmaci, to ona ciagle zyje tymi dobrymi chwilami.

To nie jest milosc.

Odp: dziwny chory związek - nie daje rady
oliwia9195 napisał/a:

Rodzice pozbyli się go z domu i od lat maja święty spokój. Może faworyzowali córki, bo one były i są bardziej dostosowane do zycia z kimś pod jednym dachem? Może są pracowite i mniej pyskate? Tymczasem synuś nie za bardzo im sie udał i rodzice średnio sobie z nim radzili? Nie ma dymu bez ognia.
Ty wzięłaś sobie pod swój dach udzielnego księcia, który tak się znarowił w twoim domu, że w głowie się nie mieści. Ciekawe jaki jest jego wkład finansowy w to wasze mieszkanie u twoich rodziców- na marginesie, jesli twoi rodzice są normalni i widzą, jak traktuje cię ten burak, to ja szczerze im współczuję i nie sądzę, by twoi rodzice przepadali za tym panem.
Jesteście razem juz cztery lata- ciekawa jestem dlaczego do tej pory on nie ożenił sie z tobą. Dlaczego nie macie dziecka? Dokąd zmierza ten wasz cudowny związek, skoro od lat żerujecie na twoich rodzicach? Jak to jest, że księciu udzielnemu nie jest wstyd mieszkać u rodziców ni to swojej dziewczyny, ni to "narzeczonej", ni to "zony"- zmierzam do tego, że STOISZ W MIEJSCU DZIEWCZYNO. Boisz się samotności, ale czy tkwiąc w czymś takim nie jesteś samotna?
to co napisałaś na temat tego cudownego faceta woła o pomstę do nieba. W żadnym razie nie jest to dobry związek. W ciągu kilku miesięcy schudłaś 25 kg. i jak sama podkreślasz, schudłaś ze stresu i z nerwów. To zatrważające i ewidentnie świadczy o tym, że ten związek wykańcza cię. Nie wyobrażam sobie nawet, jak bardzo musisz brac sobie do serca chamstwo tego faceta, jak bardzo przejmujesz się jego zachowaniem, skoro w tak szybkim tempie potrafiłaś AŻ TYLE SCHUDNAĆ. Myslę, że jesteś na granicy wytrzymałości nerwowej. To wszystko źle się dla ciebie skończy.
Trzymasz pod swoim dachem pospolitego chama, który nie szanuje cię, a tym samym także nie kocha (nie ma takiej mozliwości, by ktoś pomiatał kimś, kogo kocha) i który zyje z dnia na dzień nie robiąc żadnych planów na przyszłość w związku z wami. Na początku on pojechał na twoich kompleksach i tym sobie ciebie "kupił" Aż tak bardzo zasmakowała ci ta marchewka, że do tej pory na niej jedziesz, chociaż od lat marchewka ta już dawno zgniła, a on okłada cię kijem.
Wywal z domu tego buraka, bo z tego cudownego związku i tak nic dobrego nie będzie. Powodzenia.


Nie, nie, nie.. Rodzice nie pozbyli się go z domu. Tu chodzi o coś innego.
Walka z siostra trwa od zawsze. Ona nigdy nie pracowała, nigdy w domu nie pomagała (nie widziałam ani razu takich rzeczy), tylko pokój-kuchnia-łazienka, nic poza tym. Siedzi z mężem i razem nie robią nic. A to wkurza mojego chłopaka, że nawet nie są w stanie pomóc jego ojcu - czy to przy drzewie, czy to przy malutkim podwórku coś pokosić, czy w zime odśnieżyć. Nic. Zupełnie nic. Tylko aby sie nażreć i leżeć w pokoju, a wiadomo, że jak się mieszka w domu jednorodzinnym to tej pracy troche jest. i dlatego mój chłopak przyszedł do mnie, bo tam juz nie wyrabiał, że jego siostra razem z matką tak wykorzystują jego ojca, a on nie moze z tym nic zrobic, mimo, że go zawsze broni i stoi za nim murem. Lepiej jest dla niego jak ich nie widzi.

Fakt, masz rację , jestem na wykończeniu psychicznym. Stres i nerwy w kilka miesiecy zjadły 25kg.
A co do ożenienia się i dziecka - ja nawet w chwili obecnej tego nie chce, jestem za młoda i na dziecko i na ślub. Zreszta dla mnie ślub nie ma znaczenia to tylko papier, a jak ktoś się kocha nie musi mieć tego papierka, żeby żyło im się lepiej, może za kilka lat bym się na to skusiła, ale wolałabym te pieniadze ze ślubu przeznaczyć na coś innego. A na dziecko jeszcze mam czas. 4 lata związku to nie jest długo. Nawet sobie nie wyobrażam i ślubu i dziecka po 4 latach bycia razem.

Odp: dziwny chory związek - nie daje rady
cb napisał/a:

Moim zdaniem, jeśli się kochacie to rozstanie całkiem nie jest dobrym rozwiązaniem. Albo zrobić przerwę w związku. Zresztą nie wiem, tego Ci nikt nie powie. Przekonasz się, jak się rozstaniecie.
Oboje potrzebujecie nabrać dystansu do siebie. On musiałby Cię zobaczyć w trochę innym świetle i Ty jego. On Ciebie nie docenia, a Ty masz go za gorszego niż jest.
On wyrwał Cię z depresji, teraz byłby więc moment, żebyś stanęła sama na nogach, uodporniła się psychicznie. To nie on pozbawił Cię przyjaciół, tylko sama to zrobiłaś. Trzeba brać odpowiedzialność za swoje decyzje. Spróbuj z tą jedną koleżanką odnowić relacje.
No i idź kobieto do lekarza. Zgaduję, że byłaś tłuścioszkiem i się nie odżywiałaś zdrowo/świadomie, a teraz nagle schudłaś w kilka miesięcy tyle, co ludzie na zbilansowanej diecie chudną w rok. Anemia gwarantowana.
Może być dobrym pomysłem, aby faktycznie się tymczasem wyprowadził, ale musicie to zrobić w zgodzie. Ty się weź za swoją psychikę i ciało, a on... no do niego raczej nic nie trafi na tym etapie. Może coś do niego dotrze, jak Ciebie nie będzie obok. Albo i nie.


Może i masz rację że potrzebny nam jest dystans do siebie. Depresja to paskudna choroba i wierz mi, że nie łatwo z niej wyjść, dałam rade, uodporniłam się, ale to jak on mnie teraz traktuje przechodzi w piekło i moja psychika znowu dostaje wpier... A co do przyjaciół to on, nie ja sama. To on. Ale nie chce mi się teraz o tym rozpisywać.
A widzisz, źle zgadujesz, byłam tłuścioszkiem, ale nie z winy wpierdzielania nie wiadomo czego, tylko od tarczycy, niestety. Przez wiele,wiele lat uprawiałam różne sporty, zostawałam w szkole po lekcjach żeby iść na tzw. sks, siatke i rózne takie, przez 3 lata trenowałam unihokeja, były różne orliki, stadiony, wszystko, ale waga jak spadła z 5 kg, to to wracało z podwójną siłą. A teraz nagle straciłam 25 kg i to było widać już w tamte wakacje, i nie ważne co bede jadła moja waga juz nie wzrasta, moge jeść ile chce, co chce, a waga jest cały czas ta sama. wiec o obżerstwie nic nie mów, czy o zdrowym odżywianiu.

Może i rozłąka byłaby i dobra, ale sama nie wiem jak zareaguje na takie rzeczy.

Odp: dziwny chory związek - nie daje rady
Beyondblackie napisał/a:

Co Ty w tym związku jeszcze robisz???

Ten facet jest normalnym domowym tyranem i zafajdanym egocentrykiem. Wiesz dlaczego mu się spodobalas? Bo jak Cie poznal, to mialas niskie poczucie wartości i go po rekach calowalas za to tylko, ze laskawie na Ciebie popatrzyl. Dla niego bylas perfekcyjna jako ofiara do urobienia. Teraz się stawiasz, to podkręca srube i stara się wpedzic Cie w poczucie winy i skopać do dolu, zebys myslala o sobie tak zle jak na początku.

Ten facet ma problemy- ZE SOBA. Jeżeli nie chcesz do reszty utracic swojej godności, kopnij go w doope.


Kurcze, wiesz, że ja sama czasem do takich wniosków dochodze, ale jednak jest mi ciężko.
Sentyment, przyzwyczajenie, "miłość", bo ciężko jest mi coś zostawić w co włożyłam tyle swojej siły, miłości, siebie i pewnego czasu dostawałam to samo, a nawet jeszcze więcej.

11

Odp: dziwny chory związek - nie daje rady
Beyondblackie napisał/a:

Autorka pisze, ze go kocha, bo uzaleznila się od niego. To klasyka toksycznego związku. On ja "uratowal", zaakceptowal, był taki jedyny, ze nawet jak teraz szmaci, to ona ciagle zyje tymi dobrymi chwilami.

To nie jest milosc.

Zgadzam się, mogę tylko powiedzieć że taka próba przerwy mogłaby pomóc,moja przyjaciółka tkwiła w bardzo podobnym związku tylko tam dochodziła jeszcze przemoc fizyczna(mieszkaliśmy razem-ona ze swoim partnerem a ja z obecnie moim mężem). Przyjaciółka nie potrafiła dostrzec tego z naszej perspektywy, czasami nie mogliśmy wytrzymać i broniliśmy jej ale wtedy jeszcze nam się obrywało, w końcu kochana X wyjechała na 3 mieś do pracy za granice po powrocie zauważyła że nie na Y  świat się zaczyna i kończy,na spokojnie się z nim rozstała,nie mówię że nie cierpiała po rozstaniu,ale "przeciw" przeważyła nad "za"-dostrzegała że to jest toksyczny związek,jak stwierdziła-na wyjeździe odpoczęła,mogła spać spokojnie,zobaczyła też że nie tęskniła,czyli zrozumiała że była z nim bo on jej wmówił że jest brzydka,gruba itd itc-uwierzyła w siebie i miała siłę to przerwać.
Po tej historii pobawiliśmy się z mężem w swatów...i udało się;) Przyjaciel męża świata po za nią nie widzi i mają wspaniałą córeczkę,są szczęśliwi,aż miło popatrzeć.

Odp: dziwny chory związek - nie daje rady
jolka.olsztyn napisał/a:

Zgadzam się, mogę tylko powiedzieć że taka próba przerwy mogłaby pomóc,moja przyjaciółka tkwiła w bardzo podobnym związku tylko tam dochodziła jeszcze przemoc fizyczna(mieszkaliśmy razem-ona ze swoim partnerem a ja z obecnie moim mężem). Przyjaciółka nie potrafiła dostrzec tego z naszej perspektywy, czasami nie mogliśmy wytrzymać i broniliśmy jej ale wtedy jeszcze nam się obrywało, w końcu kochana X wyjechała na 3 mieś do pracy za granice po powrocie zauważyła że nie na Y  świat się zaczyna i kończy,na spokojnie się z nim rozstała,nie mówię że nie cierpiała po rozstaniu,ale "przeciw" przeważyła nad "za"-dostrzegała że to jest toksyczny związek,jak stwierdziła-na wyjeździe odpoczęła,mogła spać spokojnie,zobaczyła też że nie tęskniła,czyli zrozumiała że była z nim bo on jej wmówił że jest brzydka,gruba itd itc-uwierzyła w siebie i miała siłę to przerwać.
Po tej historii pobawiliśmy się z mężem w swatów...i udało się;) Przyjaciel męża świata po za nią nie widzi i mają wspaniałą córeczkę,są szczęśliwi,aż miło popatrzeć.


Tyle,że on kiedyś taki nie był, ale sytuacja w domu coraz bardziej go niszczy, a przez to on mnie.
Mieliśmy takie rozłąki, jak wyjeżdżał właśnie do pracy za granice, tęsknilismy strasznie za sobą, nie było dnia żebyśmy nie rozmawiali ze sobą przez telefon, pisali sms'y. Wrócił był inny niż teraz, teraz to nie jest on jakiego znałam.
Chciałabym się wkońcu od tego uwolnić, ale chyba sobie sama czasem to komplikuje, bo przecież miało być tak pięknie.

13

Odp: dziwny chory związek - nie daje rady

Chcieć to sobie wiele rzeczy możesz, ale rzeczywistość jest jaka jest. Niewazne jakie ma stosunki rodzinne- to nie jest usprawiedliwienie do gnojenia Ciebie. Bo wiesz co, teraz zwala swoje zachowanie na konflikty z siostra, a później będziesz dostawala obryw bo go szef zrugal, bo ulubiona druzyna przegrala mecz, bo wstal lewa noga z lozka, bo zupa była za slona... No czaisz. Jeżeli ma kłopoty ze stresem, to powinien jakos to sam umiec rozwiazywac, a nie wyzywac się na Tobie.

14

Odp: dziwny chory związek - nie daje rady

Witam
Tez jestem tu nowa i mam troszke podobna sytuacje,juz opisuje : jestem w zwiazku malzenskim dwa lata,na poczatku oki ,a poznej jak urodziel sie mi synek ,to maz powiedzial ze sie zmienilam,bo przestalam skupiac uwage na nim,i ma zal,i tez mam dylemat,co dalej(jesli chcesz tomozemy pisac przez meila bo wygodnej mi tak (czesto wchodze na poczte a tu rzadko)

Odp: dziwny chory związek - nie daje rady
ewelinac napisał/a:

Witam
Tez jestem tu nowa i mam troszke podobna sytuacje,juz opisuje : jestem w zwiazku malzenskim dwa lata,na poczatku oki ,a poznej jak urodziel sie mi synek ,to maz powiedzial ze sie zmienilam,bo przestalam skupiac uwage na nim,i ma zal,i tez mam dylemat,co dalej(jesli chcesz tomozemy pisac przez meila bo wygodnej mi tak (czesto wchodze na poczte a tu rzadko)


Też widzę, że masz nie łatwo. No ale przy dziecku, niestety ciężko jest skupiać uwagę na inne osoby.
Pisz śmiało, może razem coś sobie poradzimy. Bo obie jestesmy w trudnych sytuacjach.

16

Odp: dziwny chory związek - nie daje rady
GumisiowaSmerfetka napisał/a:
jolka.olsztyn napisał/a:

Zgadzam się, mogę tylko powiedzieć że taka próba przerwy mogłaby pomóc,moja przyjaciółka tkwiła w bardzo podobnym związku tylko tam dochodziła jeszcze przemoc fizyczna(mieszkaliśmy razem-ona ze swoim partnerem a ja z obecnie moim mężem). Przyjaciółka nie potrafiła dostrzec tego z naszej perspektywy, czasami nie mogliśmy wytrzymać i broniliśmy jej ale wtedy jeszcze nam się obrywało, w końcu kochana X wyjechała na 3 mieś do pracy za granice po powrocie zauważyła że nie na Y  świat się zaczyna i kończy,na spokojnie się z nim rozstała,nie mówię że nie cierpiała po rozstaniu,ale "przeciw" przeważyła nad "za"-dostrzegała że to jest toksyczny związek,jak stwierdziła-na wyjeździe odpoczęła,mogła spać spokojnie,zobaczyła też że nie tęskniła,czyli zrozumiała że była z nim bo on jej wmówił że jest brzydka,gruba itd itc-uwierzyła w siebie i miała siłę to przerwać.
Po tej historii pobawiliśmy się z mężem w swatów...i udało się;) Przyjaciel męża świata po za nią nie widzi i mają wspaniałą córeczkę,są szczęśliwi,aż miło popatrzeć.


Tyle,że on kiedyś taki nie był, ale sytuacja w domu coraz bardziej go niszczy, a przez to on mnie.
Mieliśmy takie rozłąki, jak wyjeżdżał właśnie do pracy za granice, tęsknilismy strasznie za sobą, nie było dnia żebyśmy nie rozmawiali ze sobą przez telefon, pisali sms'y. Wrócił był inny niż teraz, teraz to nie jest on jakiego znałam.
Chciałabym się wkońcu od tego uwolnić, ale chyba sobie sama czasem to komplikuje, bo przecież miało być tak pięknie.

hmmm. Wiesz mój mąż też ma czasami takie jazdy,może nie aż tak drastyczne jak Ty odpisujesz,ale jednak,wtedy staram się mu nie nadskakiwać, trochę go olewam, no i jeśli mam taką możliwość jadę np. na weekend do mamy,żeby trochę odpocząć od siebie,naładować akumulatory,wyciszyć się. Często to nam pomaga. Teraz np. mąż wyjedzie za jakieś dwa tyg w delegacje,trochę się tego obawiam bo będę z dziećmi sama,zdana tylko na siebie,ale cieszę się,bo niby wszysto między nami się układa,ale czyję że potrzebna nam taka odskocznia. Mój mąż ma ten problem,że nie potrafi mi prosto w oczy powiedzieć"co go boli" ale co innego przez tel jak jest daleko.
Bo skoro mówiesz że na początku było wszystko ok czułaś że Cię kocha,to może rzeczywiście tak jest i nie jest to związek do końca toksyczny,tylko się pogubiliście.....-Mimo wszystko namawiałabym Cię do jakiegoś wyjazdu-choćby do rodziny,nie musi przecież to oznaczać przerwy w związku...

Odp: dziwny chory związek - nie daje rady
jolka.olsztyn napisał/a:

hmmm. Wiesz mój mąż też ma czasami takie jazdy,może nie aż tak drastyczne jak Ty odpisujesz,ale jednak,wtedy staram się mu nie nadskakiwać, trochę go olewam, no i jeśli mam taką możliwość jadę np. na weekend do mamy,żeby trochę odpocząć od siebie,naładować akumulatory,wyciszyć się. Często to nam pomaga. Teraz np. mąż wyjedzie za jakieś dwa tyg w delegacje,trochę się tego obawiam bo będę z dziećmi sama,zdana tylko na siebie,ale cieszę się,bo niby wszysto między nami się układa,ale czyję że potrzebna nam taka odskocznia. Mój mąż ma ten problem,że nie potrafi mi prosto w oczy powiedzieć"co go boli" ale co innego przez tel jak jest daleko.
Bo skoro mówiesz że na początku było wszystko ok czułaś że Cię kocha,to może rzeczywiście tak jest i nie jest to związek do końca toksyczny,tylko się pogubiliście.....-Mimo wszystko namawiałabym Cię do jakiegoś wyjazdu-choćby do rodziny,nie musi przecież to oznaczać przerwy w związku...


A ja właśnie robię błąd, bo sama w takich momentach wyskakuje z agresją i nadskakuje mu. I tym go bardziej nakręcam. Już taki dziwny charakter mam, bo jak takie rzeczy się zaczynają od razu zaczynam się w sobie gotować i wybucham. Nie potrzebnie, wiem sama o tym. Ale jakoś narazie nie moge tego zwalczyć.
Oboje mamy nerwicę, co jeszcze bardziej nam to komplikuje.
Poza tym, u mnie w domu sytuacja też nie jest najlepsza,w zasadzie jest tragiczna co też pogarsza naszą sytuację.
I to tak samo ma wpływ na nasz związek.

Bo są właśnie takie momenty, gdzie czuje naprawdę, że mnie kocha, gdzie jest wszystko ok, nie kłócimy się, rozmawiamy ze sobą normalnie, ale te wszystkie sytuacje - z mojego domu, z jego domu i nie tylko z domu rozwalają nas na kawałki.
Myślę, że gdybyśmy mieli troszeczkę inną sytuacje, nie byłoby tak źle.
I wydaje mi się, że masz w pewnym sensie racje, że się chyba w tym wszystkim pogubiliśmy. Bo tak naprawdę mamy tylko siebie i możemy liczyć tylko na siebie, bo ani z mojej rodziny ani z jego rodziny nie możemy liczyć na jakiekolwiek wsparcie.
Narazie chłopak wrócił do siebie, licze na to, że w jakimś niedalekim czasie znajde prace i wkońcu będziemy mogli sobie pójść na stancję, bo narazie z jednej wypłaty nie ma nawet jak.

18

Odp: dziwny chory związek - nie daje rady
GumisiowaSmerfetka napisał/a:

Raz podczas rozmowy  zapytała się go, to po co jest ze mną jeśli mu wszystko nie pasuje, to stwierdził, że mnie kocha, że ta jeb..a miłość do mnie go trzyma przy mnie.
Fakt, wyrwał mnie z gówna, ale to co się teraz dzieje, przerasta mnie i nie wiem co robić, bo kocham go strasznie. Jako jedyny naprawde dał mi dużo, kiedy byłam na dnie, był jedyną osobą która mną się interesowała, a teraz? Nie wiem co robić.. Boję się go zostawić, boję się być zowu sama..

Dokładnie tak się wyraził? Jeb...a miłość? Miły z niego facet, nie ma co...

Może i wyrwał Cię z gówna, ale teraz znów Cię w to gówno wpędza. To jest bardzo dobre pytanie, po co z Tobą w ogóle jest, jak mu wszystko w Tobie nie pasuje. I odpowiedź jest dość jasna - właśnie po to, by jeździć na Tobie jak na łysej kobyle, by dołując, obrażając Ciebie sam mógł poczuć się lepiej, poczuć się dominujący i ważny.

Drugie ważne pytanie, to po co jesteś z facetem, który traktuje Cię tak źle? Zasuwasz, gotujesz, starasz się. Ktoś inny potrafiłby to docenić.

19

Odp: dziwny chory związek - nie daje rady

Minął tydzień jak napisałaś posta ,jestem ciekawa czy wasze relacje się poprawiły,czy układa się wam lepiej w czasie tej "rozłaki" bo jak zrozumiałam, chłopak mieszka teraz u rodziców swoich?

Posty [ 19 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » dziwny chory związek - nie daje rady

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024