Życie w kłamstwie a własne szczęście - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Życie w kłamstwie a własne szczęście

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 16 ]

Temat: Życie w kłamstwie a własne szczęście

Witam postanowiłam tu napisać w celu uzyskania porad w sytuacji która ciągnie się za mną od dwóch lat. Mam 25 lat, od 5 lat jestem ze swoim chłopakiem. Wszystko zaczelo sie w roku kiedy skonczylam 21 lat, wtedy poznalam swojego ukochanego, urodzil mi sie brat (przez 21 lat bylam jedynaczka). Po ukonczeniu szkoly znalazlam prace nie zbyt platna ale cos. W domu osobiscie slodko nie mialam, nie moglam porozumiec sie ze swoja mama, ciagle klotnie wyzwiska, teksty ze juz nie moze wytrzymac ze mna w jednym domu itp. Po roku mój chlopak znalazl prace za granica niby tylko na 4 miesiące ale wszystko dostal dobra umowe i postanowil zostac dlużej stwierdzajac ze takie zycie na odleglosc nie ma sensu i chcialby abym wyjechala z nim. Bylam szczesliwa na ta propozycje, lecz nie wiedzialam jak przekonac rodzicow. Powiedzialam im ze wyjezdzam poniewaz tam jest dla mnie praca o wiele lepiej platna. Nie bylo to latwe ale sie udalo. Od dwoch lat mieszkamy razem , jest idealnie spokoj, mam w koncu szacunek, nikt mnie nie wyzywa, jestem doceniana ale wciaz oklamuje rodzicow ze mam prace legalna. Robie to tylko dlatego żeby byli spokojni. Za kazdym razem kiedy wracamy do domu na swieta te same teksty, że powinnam zostac tutaj w Polsce bo tutaj jest moje miejsce. Zawsze jest przez ok 2 dni idealnie a potem wszystko diametrialnie sie zmienia, czuje sie jak bym caly czas tu mieszkala jak bym wszystkie problemy w domu byly przezemnie. Wyjezdzam z jednej strony szczesliwa ze wracam do swojego wlasnego mieszkania a z drugiej czuje wielki scisk w sercu bo trudno mi sie pozegnac z bratem i tatem u ktorego mam wielkie wsparcie. Otóz kilka dni temu moi rodzice dowiedzieli sie od ,,świetego" czlowieka dokladnie moj znajomy ze szkolnych lat ktory mieszka tutaj za granica nie daleko mnie a jest dobrym znajomym moich rodzicow że caly czas ich oklamuje, że zadnej pracy nie mam, że jestem tylko czyjąś służącą i wiele wiecej. Wiadomo jak zareagowali moi rodzice a ja boje sie przyznac, boje sie ze zaczna sie szantaze ze jak nie wroce to zabronia mi kontaktow z bratem, że wyrzeklam sie rodziny dla ,,obcego" czlowieka.  Nie wiem jak poprostu dac im do zrozumienia ze to moje zycie, ze chcce wziazc za niego pelna odpowiedzialnosc, żeby nie miec później do innych pretensji. Jestem tu szczesliwa, mam spokojne życie. Jak przychodzi czas powrotu do domu boje sie. Chce to oznajmic w taki sposob zeby w koncu wiedzieli ze maja corke ktora jest szczesliwa z tym ,,obcym" czlowiekiem, który w przyszlości bedzie ich zięciem. Zalezy mi na dobrym kontakcie z rodzina ktora z reszta mam mala

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Życie w kłamstwie a własne szczęście

Czyli nie pracujesz w ogóle i jesteś na utrzymaniu swojego Faceta?

3

Odp: Życie w kłamstwie a własne szczęście

Dobra, to jesteś dorosła i masz kontrolę nad swoim życiem, czy nadal rodzice mają nad nim kontrolę?

Mówisz, "Nie wiem jak poprostu dac im do zrozumienia ze to moje zycie, ze chcce wziazc za niego pelna odpowiedzialnosc, żeby nie miec później do innych pretensji." No to daj im do zrozumienia i weź tę odpowiedzialność. Powiedz im jak jest - to twoja decyzja, twoje życie, twoje błędy i twoje racje, za które nikt inny nie będzie odpowiadał, tylko ty i oni muszą to uszanować. Jak inaczej można można wziąć odpowiedzialność za swoje życie, jeśli nie przez podjęcie decyzji, z którą ktoś inny może się nie zgadzać? Nie jesteś od nich zależna, nie mogą rządzić twoim życiem.

Wiem, że ci na nich zależy. Im też powinno zależeć na tobie - na twoim szczęściu, dobrobycie, dobrym samopoczuciu, na twojej dorosłości, chęci tworzenia nowej rodziny. Wydaje mi się, że oni mogą być nie gotowi na wypuszczenie cię z gniazda, ale masz 25 lat. Twój chłopak to nie "obcy" człowiek, dla którego porzucasz rodzinę, po prostu ta rodzina się rozrasta. To tak jakby babcia miała traktować twojego ojca jako "obcego" i mieć żal do twojej mamy.

Spokój za cenę kłamstwa? Nie wiem, co bym wybrała.

Odp: Życie w kłamstwie a własne szczęście

Krejzolka: Stałej pracy nie mam tylko dorywcze typu sprzątanie a wszystko przez brak komunikatywnej znajomości języka.

Monoceros: Rodzice nie maja już takiej kontroli nade mną jak wcześniej gdy mieszkałam z nimi i chyba wlasnie to ich najbardziej irytuje. Oni a w szczegolnosci mama zawsze chciala rzadzic nawet w wyborze partnera dla mnie, nie dawalam sie i zawsze zostawalam pyskatym gówniarzem. Pisząc o moim chłopaku jako ,,obcy człowiek" wg mojej mamy własnie dlatego poniewaz to nie jest wg niej idealny partner dla mnie. Jak pomaga we wszystkim daje im prezenciki jest ok ale wystarczy, że źle spojrzy lub cos nie tak powie wtedy jest najgorszy pod sloncem. Z reszta jablko od jabloni daleko nie spada, babcia traktowala tak samo mojego tate. Sama sie sobie dziwie bo mam ciezki charakter mowie prosto w oczy co mysle a tej sprawy nie potafie jakos wyjasnic, moze dlatego, że moj tato jest powaznie chory i chce ograniczyc mu przykrości. Ale gdybym zrobila tak jak oni chca wrociła bym do Polski to ze swoim partnerem widzialabym sie tylko 2 tyg w roku wiec zalozenie rodziny w takiej sytuacji nie bylo by latwe a ja napewno nie byla bym szczesliwa.

5

Odp: Życie w kłamstwie a własne szczęście

Czesc

A mozesz napisac w jakim kraju mieszkasz ? Ja mieszkam w Irlandii - moge sluzyc rada,wiem ,ze poczatki sa trudne.Tym ,ze nie masz pracy stalej niedoluj sie-kazdy tak zaczyna.Rozumiem,ze oklamywalas rodzine-ale klamstwo ma krotkie nogi.Mysle,ze powinnas sie skupic na wlasnych potrzebach,na tym czego Ty oczekujesz od zycia.Masz w tej chwili spokoj,szacunek ,ktory Ci Twoj chlopak okazuje i to jest najwazniejsze.Tato,ktory Cie kocha i wspiera na pewno rozumieTwoje posuniecie.W/g mnie-mowie z wlasnego doswiadczenia-powinnas sie skupic na nauce jezyka i wszystko sie ulozy,Jesli masz jakies pytania to pytaj -postaram sie pomoc

Odp: Życie w kłamstwie a własne szczęście

Sky14 : Dziękuje za odpowiedź, tak wiem, że kłamstwo ma krótkie nogi spodziewałam się że tak sie stanie że prawda ujrzy światło dzienne tak też się stało. Stoje teraz przed ,,wyzwaniem" wyjasnienia calej tej sytuacji dlaczego tak zrobiłam itp, licze na zrozumienie z ich strony ale wątpie, żeby tak było. Zacznął się jak to można powiedzieć prośby o powrót do kraju, że nie ma sensu siedzieć tam z człowiekiem jak to mówią z którym ślubu nie mam, a tu mam rodzine itp. Ale tak jak pisałam słodko nie miałam i w pewnym senie to zadecydowało o moim wyjeździe. Wiem że jak wróe dzień dwa bedzie dobrze kochająca rodzina a i tak wczesniej czy później wszystko wróci. Szanuje swojego faceta m.in za to że już w nie jednej sytuacji był śwaidkiem w szczególności na samym poczatku naszego związku jaka potrafi byc moja rodzina podczas swiat, co niektóry by pomyślał że jestem taka sama jak i oni powiedzial by zegnaj. Zabral mnie tutaj ze soba, wie jak bardzo chcialabym miec prace ale zawsze powtarza  że i tak dużo mam obowiązków domowych to tak jak bym pracowała smile Dzieki temu wiele sie nauczyłam. Nie powiem znalazłam kilka ciekawych ofert ale wszystkie dość daleko od naszego miejsca zamieszkania, w kazdej gwarantowali zakwaterowanie na czas pracy ale o uważa, że to za daleko, że nie wiadomo na kogo tafie a oszustów jest zbyt dużo zeby pozwolić samej mi tam byc a do tego niby dostal ostrzezenie od mojego taty że jak mi włos z glowy spadnie to... smile Niestety nie mieszkamy w Irlandii. Zostaje mi tylko przedstawic im wlasne zdanie a jak zaraguja trudo

7

Odp: Życie w kłamstwie a własne szczęście

Wiem, że nie chcesz ojcu robić przykrości, ale czy to, że walczysz o siebie, będzie dla niego stanowiło przykrość? Czy może raczej to, że poddajesz się, bo on jest chory?

Z relacjami z rodzicami tak jest, że czasem im jest ciężko przeciąć tę pępowinę i darować sobie kontrolowanie. To tak naprawdę może nigdy się nie skończyć - zawsze będą uważali, że wiedzą co dla ciebie najlepsze. Warto w tym wszystkim tylko nie zatracić siebie. W tym dogadzaniu rodzicom nie zapomnieć, że jesteś osobną jednostką, masz własne życie, masz prawo do swoich wyborów i do swoich decyzji.
W komunikacji z nimi nie musisz uciekać się do "pyskówek". Ja bym jasno określiła swoje oczekiwania i swoje potrzeby. Z szacunkiem, ale stanowczo.

8

Odp: Życie w kłamstwie a własne szczęście

Zagubiona w sobie, nie rób sobie żadnych wyrzutów, jesteś szczęśliwa, nie robisz nikomu krzywdy, a jeśli Twoi rodzice nie chcą tego zaakceptować, to niestety, ich problem.
Jesteś dorosła i masz prawo żyć według własnego uznania. Pracujesz, nie żyjesz na ich koszt, Twój partner akceptuje taki stan rzeczy, jesteście szczęśliwi i to jest najważniejsze.
Z rodzicami nie musisz się kłócić, ani specjalnie tłumaczyć przed nimi. Spokojnie możesz wyjaśnić, że pracujesz dorywczo (nie ma się czego wstydzić, nie Ty pierwsza i nie ostatnia), ale masz na przyszłość inne plany związane z pracą.
Pomijając Twój konflikt z rodzicami, trochę kiepsko, że mieszkając za granicą już dwa lata, nie nauczyłaś się jeszcze języka. To powinien być dla Ciebie priorytet.
Fakt, że Twój chłopak akceptuje pracę jaką wykonujesz, to jedno, jednak powinnaś zadbać o siebie i swoją przyszłość i nie uzależniać się finansowo od faceta.
Nauka języka, znalezienie lepszej, oficjalnej pracy, być może nawet uzupełnienie wykształcenia (tam, za granicą), powinno być Twoim celem, zanim zostaniesz matką i zupełnie ugrzęźniesz w domu.
Nie wiem, czy niepokój rodziców o Ciebie wynika z prawdziwej troski, czy z chęci sprawowania nad Tobą władzy? Z tego co piszesz wynika, że Twój problem dotyczy szczególnie stosunków z matką. Powiedz jej wprost, żeby nie martwiła się o Ciebie, a jednocześnie nie narzucała Ci swojej woli, bo od dawna masz prawo decydować o sobie. Nie daj się sprowokować do kłótni, ucinaj jej zapędy, gdy będzie drążyła temat, postaraj się być rzeczowa, opanowana i stanowcza.
Możesz tez poprosić tatę, żeby przed Twoim przyjazdem porozmawiał z matką i wpłynął na nią w/w kwestii.
Powiedz wprost, że nie masz obowiązku tłumaczyć się ze swojego życia i nie masz zamiaru wałkować w kółko jednego tematu, wyjaśniłaś po to żeby się nie martwili i nie będziesz więcej na ten temat rozmawiać (i bądź konsekwentna).
Przyznaj, że tęsknisz i chętnie odwiedzasz rodzinę, jednak atmosfera jaką tworzy matka (lub obydwoje rodzice) spowodują, że będziesz musiała ograniczyć odwiedziny do minimum i zrób tak, jeśli nic się nie zmieni.
Podobnie postępuj w przypadku stosunku do Twojego chłopaka; nie pozwól go źle traktować, uświadom im, że takim zachowaniem okazują brak szacunku także Tobie i Twoim wyborom. Jeśli bywasz w domu jego rodziny i jesteś tam dobrze traktowana i akceptowana, postaw to za przykład swoim rodzicom.
Jeżeli nic do nich nie dotrze, nie zmienią swojego stosunku do Ciebie, to nie pozostaje Ci nic innego, jak zdystansować się do nich, pokazać, że nie godzisz się i nie pozwolisz na takie traktowanie, ograniczyć przyjazdy, a rozmowy ucinać, gdy tylko zaczną Cię dręczyć.

Odp: Życie w kłamstwie a własne szczęście

Monoceros: masz racje, Mimo ze ciężko jest przyjąć im do świadomości ze ich dziecko w końcu dosorlo i wylecialo z gniazda powinni zrozumieć ze chce żyć po swojemu. To ze chcą dla mnie jak najlepiej ale po swojemu nie zdają sobie sprawy z tego ze dla mnie nie będzie to najlepsze. Uważają ze zostałam źle wychowana ale maja jeszcze syna a ja brata który ma dopiero 5 lat wiec maja okazje się wykazać żeby chociaż jego wyprowadzić na ludzi skoro ze mną się im nie udało. Ale ja tak nie uważam, Mimo to Ze byłam jedynaczka nie byłam wcale rozpieszczana. Dobrze mnie wychowali nigdy nie mieli okazji wstydzić się za mnie. W szkole byłam wzorowa, osiagnelam dzięki nim dobre wykształcenie. Byli ze mnie dumni przynajmniej tata. Ale moim zdaniem na tym ich rola się zakonczyla, reszta zależy ode mnie. Dobrze ze napisalam ten post i ze odezwali się życzliwi ludzie. Bo dzięki tym wypowiedziom zrozumialam wiele. Dodalo mi otuchy i odwagi żeby postawić na swoim.

10

Odp: Życie w kłamstwie a własne szczęście

Zycze ci powodzenia,teraz masz dola.ale wszystko sie ulozy.Szczerze mowiac Polska nie jest krajem gwarantujacym przyszlosc-pelno moich znajomych skorzystalo z opcji -wez 5 tys euro i nie wracaj do Irlandii przez 5 lat(jakos tak,nie pamietam dokladnie).Po roku pobytu w Polsce wyladowali goli i wesoli w Anglii ,bo zainwestowali oszczednosci w Polsce i klapa-szczegolnie Zus.Totez namawiam usilnie,nie daj sie ,podszkol jezyk i  wszystko sie ulozy,w koncu nadarzy sie okazja.Powodzenia

Odp: Życie w kłamstwie a własne szczęście

Josz: dziękuje za twoja wypowiedź naprawdę sensowna porada. Przedstawialam im przykład rodziny mojego chłopaka tam czuje się jak w domu, rodziców traktuje jak własnych. W odpowiedzi dostalam ze tamtych traktuje lepiej jak swoja rodzinę itp. Wyjasnilam ze rodziców mam tylko jednych i nikt obcy mi ich nie zastąpi bo taka prawda ale to nic nie pomoglo. Właśnie podejmuje kroki podjęcia kursu tym bardziej ze mam tu meldunek. Biorę się za siebie i myślę a raczej jestem pewna ze osiagne to co mi jeszcze do szczęścia potrzebne smile

Odp: Życie w kłamstwie a własne szczęście

Sky : to mi mówią wracaj do Polski są dotacje dla młodych rolników (pochodze ze wsi rodzice maja ze 2h) wezmiesz gospodarstwo rozwiniesz i będziesz żyła jak Pani. Haha nie widzę jakoś siebie na gospodarstwie wśród rzepaku, co wezme dotacje kupie sobie ciągnik i z tym ciagnikiem uloze sobie życie? Chore. Dzięki waszym wypowiedziom coraz bardziej jestem pewna siebie i jestem gotowa stawić czloa tym którzy zaplanowali sobie moje życie bez konsultacji ze mną smile

13

Odp: Życie w kłamstwie a własne szczęście

Dziewczyno masz 25 lat! wiem że ciężko odciąć się od własnej rodziny, ale jeżeli jest toksyczna tylko to Cie ratuje. Ciesz się że jesteś szczęśliwa ze swoim chłopakiem, to wy tworzycie przyszłą rodzinę, nie Ty i Twoja mama. Rodziców odwiedzaj, choćby dla taty i brata, ale rób tak żebyś to Ty była szczęśliwa, nikomu niczego nie musisz udowadniać, nikt za Ciebie życia nie przeżyje.

Odp: Życie w kłamstwie a własne szczęście

Dokładnie. Dzięki tym wszystkim poradom ten lęk wewnętrzny zmniejsza się smile wszystko przez pewna osobę która jak moim zdaniem z czystej zazdrości opowiedziała rodzicom jak ja to sobie życie niszcze itp. A z kad ma takie wizje ciężko mi powiedziec ale oczywiście to taki pupilek moich rodziców pochodzący z patologicznej rodziny wiec teraz jest taki biedny mimo ze nie raz miał do czynienia z prawem i wieki znawca cudzego życia. Jak bym tak sobie życie niszczyła to juz dawno by mnie tu nie było i on chyba do tego dąży. Sama myśl o tym człowieku podnosi ciśnienie bardziej jak mocna poranna kawa smile

15

Odp: Życie w kłamstwie a własne szczęście
Zagubiona w sobie napisał/a:

Oni a w szczegolnosci mama zawsze chciala rzadzic nawet w wyborze partnera dla mnie,

..... to mi mówią wracaj do Polski są dotacje dla młodych rolników (pochodze ze wsi rodzice maja ze 2h) wezmiesz gospodarstwo rozwiniesz i będziesz żyła jak Pani.


Zagubiona w sobie, myślę, że Twoi rodzice zaplanowali sobie Twoją przyszłość nie biorąc w ogóle pod uwagę Twojego zdania i Twoich planów na życie.
Dzięki nim skończyłaś studia, ale w końcu rodzice są od tego, żeby w miarę możliwości inwestować w swoje dzieci, zapewnić im jakąś przyszłość.
Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby wypominać studia mojemu synowi i to, że w tym czasie był na naszym (rodziców) utrzymaniu, nie mam też wobec niego oczekiwać względem siebie i nie mieszam się do jego prywatnego życia.
Nie twierdzę, że Twoi rodzice wypominają Ci studia i wykształcenie jakie dzięki nim zdobyłaś, ale wydaje mi się, że inwestowali nie tyle w Ciebie co w swoją przyszłość i spotkał ich srogi zawód.
Dlatego taki bunt przeciw temu, że chcesz żyć po swojemu. Nie wynika on, jak mi się wydaje, z żalu, czy smutku, że dziecko opuściło dom rodzinny, a raczej ze złości, że ich plany biorą w łeb.
Podejrzewam, że wyobrażali sobie, że weźmiesz kupę kredytów i rozkręcisz ich skromne gospodarstwo (2h to w dzisiejszych czasach tyle, co nic) i będziesz niczym wół ciągnęła wóz z rodziną, pod ich czujnym okiem. Miałaś być żywicielem, a za kilkanaście lat, podzielić się swoim dorobkiem z bratem.
Przy okazji; masz wykształcenie rolnicze?
Już sama chęć swatania Ci męża, wbrew Twojej woli, to jakiś kompletny anachronizm. Twojej mamie, chyba pomyliły się epoki.
Zagubiona w sobie, rozumiem, że kochasz swoją rodzinę, małego brata, martwisz się o zdrowie taty, ale na pewne sprawy nie masz wpływu, jednak na swoje życie tak.
Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś w przyszłości, gdy staniesz mocno na własnych nogach, raz na jakiś czas pomogła im doraźnie, ale teraz nie daj się stłamsić, realizuj swoje plany.
Nie pozwól się też szantażować, uniemożliwiając Ci kontakt z bratem, sami wyrządzą mu krzywdę, sobie zresztą też. Może jednak nie okażą się tak zawzięci.
Tym typem, który na Ciebie donosi zupełnie się nie przejmuj. Skoro dla Twoich rodziców jest on takim autorytetem, że wolą wierzyć jemu niż Tobie, to ich problem, potwierdzają tylko fakt, jak nisko Cię cenią. Oby w przyszłości nie pożałowali.

Odp: Życie w kłamstwie a własne szczęście

Josz: tez tak mi się wydaje ze z gory była juz ułożona wizja mojej przyszłości a ja córka nie wdzięczna nie doceniam tego i cały czas robię nie po ich myśli. Co do wykształcenia to nie nie mam rolniczego smile cale szczęście ze w tym wszystkim mam chociaż jedna osobę która stoi za mną murem moja ciocia której również bardzo nie podoba się zachowanie mamy. Czasami bywają takie sytuację ze źle czuje się w domu. Poprostu widzę jak czasem mama z babcia za moimi plecami po prostu szyderuja ze mnie lub mnie obgaduja ze cos nie tak zrobilam itp. Da sie to zauważyć wiec zawsze się wtracam ze jak cos ma do mnie niech mi powie w oczy a nie za plecami. Uważała mnie kiedyś za jakąś nie dorajde ktorej wszystko trzeba palcem pokazać, ze zginę w życiu. Udowodnilam ze jednak potrafię sama o siebie zadbac, zająć się domem i jakoś nie zginelam tylko mam się dobrze nikt nie musi prowadzić mnie za rączkę. Być może to dużo wpłynęlo na jej zachowanie w stosunku do mnie. Z potulnej córeczki stalam się twarda kobieta która nie daje sobą rządzić. Muszę jeszcze nauczyć się jak nie dac sobą manipulować psychicznie. Natlok myśli tych wszystkich slow i pretensji robią mi mała burze w głowie. Chce się jakoś uodpornic i przestać się tak bardzo tym przejmować tylko jak to się mówi olac to i do gory glowa.

Posty [ 16 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Życie w kłamstwie a własne szczęście

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024