Kłótnie ciągle o to samo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Kłótnie ciągle o to samo

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 30 ]

Temat: Kłótnie ciągle o to samo

Nie mam pojęcia od czego zacząć. Jestem w dosyć burzliwym związku od 2 lat. Często się kłócimy o głupstwa, tzn dla mnie to są głupstwa, dla niego to poważne sprawy.
Wczoraj miała miejsce jedna z takich kłótni. Mój ukochany wrócił z pracy, zrobił zakupy. Ja ucieszona, że wraca, wzięłam od niego zakupy i położyłam w kuchni na podłodze i poszłam się przywitać. Przytulam się do niego i mówię, że cieszę się, że wrócił. A on z mordą na mnie, że nie uważam, co robię, że chciał zjeść bagietkę a ona leży teraz na podłodze. Leżała to fakt, bo wypadła z foliówki. "Tyle razy Ci to powtarzałem, w ogóle mnie nie słuchasz", słyszę w odpowiedzi. Przeprosiłam go i podniosłam bagietkę. Stwierdziłam, że nic takiego się nie stało. To tylko bagietka. Po czym słyszę stwierdzenie, masz wyjebane na mnie, w ogóle masz mnie w dupie itp. Doszło do tego, że rozstał się ze mną, bo od dwóch lat jest tak samo, bo nie zakrywam chleba, bo nie zamykam przypraw, a on mi cały czas to powtarza. Owszem, nie robię tego. Czasem nawet nie zwracam uwagi na to, starałam się jakoś bardziej zwrócić uwagę na takie rzeczy, ale po prostu nie wychodziło, nie nauczyłam się tego i robię tak na okrągło. Dodał jeszcze, że zapomniałam o naszej rocznicy, która była dzień wcześniej. Niestety jestem teraz chora i leżę w łóżku, tzn dzisiaj jest już lepiej. Dlatego też nie pomyślałam o tym, aby coś przygotować, bo nie miałam na to siły najwyraźniej. Dlatego wczoraj kupiłam bilety na stand up, który oboje lubimy, tyle, że nie zdążyłam mu o tym powiedzieć. Głupio mi się zrobiło, że nic nie przygotowałam, podczas, gdy on kupił ciasto i wino i w sumie rocznice spędziliśmy miło w łóżku, tak zakończone stosunkiem. Mimo wszystko było mi głupio, bo nie pomyślałam o tym wcześniej, tzn myślałam, chciałam kupić tort, tyle, że siły zabrakło, bo leżałam z gorączką bólem gardła itp. W weekend byliśmy na imprezie niespodziankowej, gdzie koleżanka zrobiła mega imprezę swojemu chłopakowi, której on się nie spodziewał i był mega szczęśliwy. Czyżby to miało wpływa? Nie wiem, może tak.
Przyznam szczerze, że takie kłótnie zdarzają się dosyć często, nawet o to, że źle solę mięso, bo powinnam inaczej. Wtedy on zabiera solniczkę i pokazuje mi, jak miałabym to robić. Czuję się wtedy, jak debil, dosłownie, bo przecież to takie prozaiczne zadanie, osolić mięso (umiem gotować). Biorę tę solniczkę i robię tak, jak on chce, albo mi się tak wydaje, bo słyszę, że nie tak. Odpowiadam: "Jestem do niczego" i słyszę, że tak jesteś, w żartach, niby w żartach, a ja wtedy stoję, totalnie bezsilna i nie wiem, co mam robić. I słyszę: "Ty nigdy nie wiesz, co masz robić, tylko płakać potrafisz i przepraszać i nic z Twoich słów nie wynika, nie starasz się, masz na mnie wyjebane. Tak jest zawsze, mam tego dosyć, nie chcę już tak. To koniec". Czasem wybucham złością, czasem idę płakać w kąt, bo faktycznie nie wiem co mam zrobić, przepraszam to za mało. Mam wrażenie, że on oczekuje, że będę robić dokładnie to, co on chce i nigdy nie będę popełniać błędów. Słyszę: "Nigdy mnie nie słuchasz, a mam rację". Czasem ma racje, ale nie zawsze. Jednak ja to ignoruje, po prostu wracam ze skulonym ogonem i go przepraszam, bo go nie posłuchałam, bo nie zakryłam chleba itp. On broni się oszczędnością, tu ma racje, bo wtedy trzeba wyrzucić chleb. Chociaż przyznam się, że tego się nauczyłam, co jest dobre. Wiem, że ma racje zwracając mi uwagę, tylko robi to w taki sposób, że nie wiem, jak mam z nim rozmawiać, o ile łaskawie będzie chciał ze mną rozmawiać, a i tak kończy się taka kłótnia rozstaniem. To męczy. Niemiłosiernie męczy, jego też, ale ja nie mam siły na takie sceny.
Kiedy on popełni błąd, wystarczy, że przeprosi, no chyba, że zrobi coś naprawdę "lewego", to nie jest tak łatwo, ale ja rozumiem, że czasem za dużo się powie, za dużo zrobi itp. Tylko jak długo można?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

Nie wiem, co o tym myśleć wszystkim. Czy to w ogóle ma sens czy już nie? Czy to nie jest jakiegoś rodzaju przemoc? Czy to właśnie ja popełniam błąd a on ma rację? Pomóżcie! Bo nawet nie mogę z nim porozmawiać, bo obraził się.

3

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

prosze o pomoc http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php? … mp;login=1

4

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

Tak szczerze- to podstawie kilku twoich zdań też  stwierdzam, że nie chciałabym z tobą być.  To tylko moja opinia. Jakby mi facet zrzucił bagietke ziemię toby mnie ch** strzelił,  serio. To samo przyprawy.
Kto u was zarabia?

5 Ostatnio edytowany przez daria_slonce (2016-04-08 14:42:20)

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

Oboje zarabiamy. I nie zrobiłam tego celowo, tylko ona upadła, a była we foli.

6

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

Tak, popełniasz jeden kluczowy błąd codziennie. Tym błędem jest to, że jesteś z nim.

7 Ostatnio edytowany przez robingirl (2016-04-08 14:55:45)

Odp: Kłótnie ciągle o to samo
daria_slonce napisał/a:

Tylko jak długo można?

Można bardzo długo. Bo sama znam taką parę.  I niestety on faktycznie jest lepiej zorganizowany, zaradniejszy, a ona sympatyczna i urocza, ale chaotyczna. On jest upierdliwy i non stop ją "wychowuje", ona się z nim kłóci, ale często musi w końcu skapitulować, bo facet ma rację. Obydwoje pracują, choć ona na początku zarabiała mniej. On z charakteru żołnierz, ona artystka.
Ta para kilka razy miała duże kryzysy. Poprawiło się gdy on pewne rzeczy odpuścił - chyba wskutek jakiejś wewnętrznej przemiany, bo na oko nic się nie zmieniło. Trochę mniej się czepia, przynajmniej przy ludziach i chyba odpuszcza bzdury. Fakt, że w pewnych rzeczach ona się "poprawiła". I chyba ponad 5 lat są razem.

Twojemu chłopakowi najwyraźniej też mimo wszystko cała sytuacja odpowiada, skoro jesteście ze sobą tyle czasu. Może właśnie to, że ma kogo pouczać i się w ten sposób dowartościowuje? Pewnie wydaje mu się, że on to wszystko robi DLA CIEBIE, bo pokazuje Ci jak lepiej i skutecznie organizować sobie życie codziennym?
Natomiast najwyraźniej dla Ciebie ważne są inne rzeczy, skoro do tej pory kłótnie są na te same tematy. Bo to znaczy, że Ty nie przywiązujesz do tego, co on próbuje Ci wtłoczyć aż takiej uwagi.

Jeśli pytasz, czy to na dłuższą metę może się udać, to teoretyczna możliwość istnieje. Ale takie układy wymagają akceptacji inności partnera, nakładów pracy na dostosowanie się w niektórych obszarach. A u Was to jakoś słabo...

Ja powiem szczerze, że osobiście nie mogłabym być w takim układzie. Fakt, że to ja mam charakter bardziej żołnierski, ale nie chciałoby mi się robić w domu koszarów, bo to nie ma sensu w życiu codziennym... Jeśli nie ma żadnych innych argumentów na za, to po co się męczyć.

8

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

Najgorsze jest to, że ja jestem typem osoby, która pewne rzeczy puszcza płazem. On nie jest tak zorganizowany, jak jemu się zdaje. Tyle, że ja nie wytykam mu, że coś robi źle, może dlatego, że wiem, że zwrócenie mu uwagi kończy się kłótnią i odwróceniem kota ogonem, że to ja źle zrobiłam i znów wychodzi na to, że mam wyjebane. Chociaż tak wcale nie jest. Nie znoszę kiedy to mówi, to jak policzek dla mnie, bo wtedy czuję, że za mało się staram, że powinnam więcej, a wtedy zdaje sobie sprawę, że cokolwiek zrobię, to on znajdzie coś, co jednak robię źle. Dodam, że to ja sprzątam w domu, piorę, częściej gotuję, on zajmuje się autem, bo ja nie mam zielonego pojęcia o tym. Czasem go umyję, taka moja rola, ale rzadko, naprawdę rzadko. Nie ukrywam, że on też się stara i doceniam to, chociażby mówiąc, chyba już nic nieznaczące dla nikogo, dziękuję, kupię mu czekoladę, piwo, ot tak, po prostu, bo lubię jak jest szczęśliwy. Tylko później właśnie, źle położę chleb, przyprawy itp. i słyszę, że mam wyjebane i to koniec. To jest smutne.

9

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

Tresura w pełnej krasie.
Ciesz się Autorko,że  "tylko" na słowach się kończy.Póki co.

A mogłabyś powiedzieć,na czym polegają te jego starania?

Mycie auta....nie,no super gość.

10 Ostatnio edytowany przez daria_slonce (2016-04-08 15:46:19)

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

Przywozi mnie z pracy, zawozi i przywozi z imprezy, jeśli idę sama. Martwi się, jak długo nie wracam. Jak jestem chora, co prawda, rozkazuje również, ale powiedzmy, że zajmuje się wtedy obiadami i mną, jeśli czegoś potrzebuję. Chociaż, jestem raczej typem, sama sobie zrobię i kupię, to i tak nie mam nic do gadania. Często gdzieś wyjeżdżamy raczej z jego inicjatywy, bo ja mam poczucie szastania pieniędzmi i boję się, że za dużo wydamy. Tragiczne, bo odkładam na wakacje, a on o tym nie ma pojęcia, bo gdyby wiedział, że coś odkładam, pewnie nie miałabym już tych pieniędzy, bo są ważniejsze sprawy. No nie wiem, kupuje mi moje ulubione serki bananowe (nie jem innych słodyczy niż jogurty i serki homogenizowane).
On naprawia auto, sam, bo coś tam umie, a auto czasem myje ja. That's all.

11

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

On naprawia auto, sam, bo coś tam umie, a auto czasem myje ja. That's all.

12

Odp: Kłótnie ciągle o to samo
daria_slonce napisał/a:

Przyznam szczerze, że takie kłótnie zdarzają się dosyć często, nawet o to, że źle solę mięso, bo powinnam inaczej. Wtedy on zabiera solniczkę i pokazuje mi, jak miałabym to robić. Czuję się wtedy, jak debil, dosłownie, bo przecież to takie prozaiczne zadanie, osolić mięso (umiem gotować). Biorę tę solniczkę i robię tak, jak on chce, albo mi się tak wydaje, bo słyszę, że nie tak. Odpowiadam: "Jestem do niczego" i słyszę, że tak jesteś, w żartach, niby w żartach, a ja wtedy stoję, totalnie bezsilna i nie wiem, co mam robić. I słyszę: "Ty nigdy nie wiesz, co masz robić, tylko płakać potrafisz i przepraszać i nic z Twoich słów nie wynika, nie starasz się, masz na mnie wyjebane. Tak jest zawsze, mam tego dosyć, nie chcę już tak. To koniec". Czasem wybucham złością, czasem idę płakać w kąt, bo faktycznie nie wiem co mam zrobić, przepraszam to za mało. Mam wrażenie, że on oczekuje, że będę robić dokładnie to, co on chce i nigdy nie będę popełniać błędów. Słyszę: "Nigdy mnie nie słuchasz, a mam rację".

To takie trochę "Bo zupa była za słona". Nie wiem jak Tobie ale dla mnie to ewidentnie podchodzi pod przemoc słowną (psychiczną). Może jeszcze błagaj Pana i władcę na kolanach o wybaczenie bo nie w tę stronę solniczkę obracasz i przez to MASZ NA NIEGO WYJE***. Powiem Ci tylko, wiem z autopsji, że długo tak nie pociągniesz. On już teraz wzbudza w Tobie ogromne poczucie winy, co byś nie zrobiła to jest źle. Okej ludzie mają swoje nawyki typu nie zamykanie szafek czy  przypraw no ale litości żeby przez to Ci facet wmawiał, że jesteś do niczego? Uwierz mi, że z czasem wzbudzi w Tobie takie poczucie winy, że choćby była jego wina to i tak weźmiesz ją na siebie i będziesz przepraszać....

13

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

Już tak było nie raz... niestety z nieco poważniejszych przyczyn niż solniczka czy bagietka. Od dawna próbuje zebrać się w sobie, żeby coś z tym zrobić i nie potrafię, i co wtedy robię, błagam go żeby wrócił. Czuję upokorzenie. Mimo tego, robię ciągle to samo.

14

Odp: Kłótnie ciągle o to samo
daria_slonce napisał/a:

Przywozi mnie z pracy, zawozi i przywozi z imprezy, jeśli idę sama. Martwi się, jak długo nie wracam. Jak jestem chora, co prawda, rozkazuje również, ale powiedzmy, że zajmuje się wtedy obiadami i mną, jeśli czegoś potrzebuję. Chociaż, jestem raczej typem, sama sobie zrobię i kupię, to i tak nie mam nic do gadania. Często gdzieś wyjeżdżamy raczej z jego inicjatywy, bo ja mam poczucie szastania pieniędzmi i boję się, że za dużo wydamy. Tragiczne, bo odkładam na wakacje, a on o tym nie ma pojęcia, bo gdyby wiedział, że coś odkładam, pewnie nie miałabym już tych pieniędzy, bo są ważniejsze sprawy. No nie wiem, kupuje mi moje ulubione serki bananowe (nie jem innych słodyczy niż jogurty i serki homogenizowane).
On naprawia auto, sam, bo coś tam umie, a auto czasem myje ja. That's all.

Facet lubi decydować, lubi mieć poczucie kontroli.  Fajnie, bo daje poczucie, że o Ciebie dba. Ale... Dorosły człowiek lubi też mieć wolność decyzji. A przynajmniej większość.

Cóż, niektórym kobietom nie przeszkadza tak dyrygent. Ale Tobie najwyraźniej zaczęło. Na forum też będzie większość takich, które jednak nie chciałyby być na Twoim miejscu.

Ale dla mnie ciekawsze jest Twoje stwierdzenie:

daria_slonce napisał/a:

Już tak było nie raz... niestety z nieco poważniejszych przyczyn niż solniczka czy bagietka. Od dawna próbuje zebrać się w sobie, żeby coś z tym zrobić i nie potrafię, i co wtedy robię, błagam go żeby wrócił. Czuję upokorzenie. Mimo tego, robię ciągle to samo.

No to może napisz, dlaczego w ogóle z nim chcesz być. Podaj proszę kilka przykładów. Kiedy czujesz jego miłość, troskę i masz poczucie, że ten facet jest super i dlatego chcesz  nim być. No bo muszą być takowe, skoro błagasz, zeby wrócił?

No bo z jakiegoś powodu przecież chcez z nim być?

15

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

OK, pewnie powinnaś być bardziej zorganizowana, ale to jest pikuś w porównaniu z tym, co on robi.
To jest poprawianie sobie samooceny i karmienie ego czyimś kosztem. Na tym się nie buduje szczęśliwego związku. Ale widocznie facecik jest w w środku aż tak słaby i zakompleksiony, że musi.
Jedyny błąd, jaki popełniasz, to że wciąż jesteś z tym Mistrzem solniczki, który zna jedyny właściwy sposób sypania soli.
Następnym razem to niech on Ciebie przeprosi za przypieprzanie się bez sensu.

Bardzo mnie intryguje jak się soli we właściwy sposób. Szczyptą? Z ręki? Odpowiedni kąt trzymania solniczki +/- 5 stopni?

16

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

Dlaczego chcę z nim być? Bo kiedy bywa tak, że w życiu trafiają się kiepskie momenty, jak utrata pracy itp. to ze mną jest, wspiera mnie i troszczy się o mnie. Tak, kocham go i wiem, że chce dla mnie dobrze, czasem, jak moja mama, która jest "najmądrzejsza na świecie", na szczęście mieszka daleko, ale on mi ją tak bardzo przypomina. Potrafi mnie rozśmieszyć w absurdalny sposób, potrafi pocieszyć i przytulić. Jednak czasem staje się "potworem", albo źle to ujęłam, za to Ty lepiej, dyrygentem. Całe życie ktoś mną rządził, a ja tego nienawidzę, może gdybym posłuchała, popełniłabym mniej błędów, ale co moje, nie będzie powtórzone. I teraz mam to samo.

17

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

Wiesz, to było tak dawno temu, ale spokojnie, może jeszcze uda mi się nakręcić filmik:D A tak poważnie, to dla mnie niedorzeczne, jak to, że kiedyś usłyszałam, że nie kupiłam mu szynki (od razu mówię, że miał złamaną nogę, ale w lodówce było sporo rzeczy) więc "mam wyjebane na niego".

18

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

To wiesz co?Może zamieńcie się rolami.Ty dwa razy do roku pojedź do mechanika na naprawy auta,a on niech pierze,prasuje gotuje zakręca solniczki,miesza siedem razy herbatę w lewą stronę.

Żart oczywiście.
A poważnie,to obawiam się,że będzie tylko gorzej.Możesz sama poczytać, kilka podobnych wątków tu na Forum.

19

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

Nienawidzisz dyrygowania, ale faceta sobie wybrałaś takiego jak matka. Nie wiem na ile jesteś świadoma mechanizmu wchodzenia w dorosłym życiu w schematy znane z dzieciństwa. W tej chwili jesteście w relacji rodzic - dziecko.
Poczytaj o tym, w sieci jest dużo materiałów na ten temat.
Na przykład:
http://pozaschematy.pl/2008/08/05/dziec … ej-glowie/

(gdyby wycięto linka, należy wyszukać: "Dziecko, Rodzic, Dorosły, czyli postacie w naszej głowie")

20 Ostatnio edytowany przez daria_slonce (2016-04-08 16:33:06)

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

Mam tego świadomość, także wchodzi się w podobne schematy, i nie jesteś jedyną osobą, która mi to uświadomiła. Kiedyś ktoś mnie zapytał, ile lat ma mój facet? Bo wygląda na to, że jest po 40 i zachowuje się jak twój tata, a nie partner.

Ale dzięki za artykuł, przeczytałam i przypomniałam informacje ze studiów:)

21

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

To jest schematyczne, typu matka mi zawsze dyrygowała, wiedziała co jest najlepsze więc facet też ma prawo bo ja jestem taka małą, posłuszna dziewczynką, której się mówi co ma robić. Dziwi mnie to, że się z nim męczysz, nie odpowiada Ci jego zachowanie ale z uporem maniaka nadal z nim jesteś bo zdarza mu się być miłym. Nie myślałaś nigdy o tym, że gdybyś poznała innego chłopaka to wtedy pomyślałabyś "Boże jaka ja byłam głupia, że tamtemu tak dałam sobą pomiatać"? Bo według mnie to więcej niż pewne. No chyba, że kolejnemu też pokazałabyś że może Tobą rządzić co niestety jest prawdopodobne.
Może zamiast płakać i robić "karnego jeżyka" tupnij nogą i pokaż mu, że też masz swoje zdanie i że Ty też jesteś ważna.

22

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

Byłam dosyć nieśmiałym dzieckiem, zawsze bałam się występować itp. dlatego wszystko robiła za mnie mama. Jako nastolatka nieco zbuntowałam się, ale no cóż zawsze mama kierowała, tym co mam robić i jak. Zawsze jej było na wierzchu. Kocham ją, no ale ona już taka jest (biedny tata). Jak wyjechałam na studia, nagle zobaczyłam, co to znaczy decydować o sobie i za żadne skarby nie chciałabym wrócić tam i mieszkać z nimi, chociaż ich kocham i są bardzo pomocni i mama wyluzowała, nie wtrąca się w nic zupełnie. No ale jak ona wyluzowała, to mój facet się spiął. Na początku, w ogóle taki nie był. Wiecie co, ostatnio byłam na rodzinnej imprezie u niego i jego tata lekko się upił i chciał mi coś powiedzieć... Kurwa (przepraszam za przekleństwo), nie umiem zapomnieć o co mnie spytał: "Czy X bywa czasem agresywny?". Wybaczcie nie będę posługiwała się imieniem.

23

Odp: Kłótnie ciągle o to samo
daria_slonce napisał/a:

Mam tego świadomość, także wchodzi się w podobne schematy, i nie jesteś jedyną osobą, która mi to uświadomiła. Kiedyś ktoś mnie zapytał, ile lat ma mój facet? Bo wygląda na to, że jest po 40 i zachowuje się jak twój tata, a nie partner.

Ale dzięki za artykuł, przeczytałam i przypomniałam informacje ze studiów:)


Czyli podsumowująć: jeseteś przyzwyczajona do tego, że ktoś Tobą dyryguje i co więcej, jesteś tego świadoma. Ale tego nie znosisz. Tylko, że jakoś tak wychodzi...

Dla mnie opcje są następujace:

- znajdź chłopaka, który może jest fajny i zdecyodwany, ale nie jest takim sierżantem jak Twój obecny i będzie chociaż starszym bratem a nie tatusiem. Póki masz 26 lat, jeszcze masz jakieś szanse. im więcej czasu upłynie, tym będzie Ci trudniej (brutalne statystyki)

- weź się porządnie za siebie, jeśli faktycznie chcesz coś zmienić. Czyli albo lekturka własna albo spotkani z sensownym psychoterapeutą, które pomogą przeprogramować codzienne reakcje i sposób myślenia. Kwestia faceta odchodzi na bok, skoncentruj się na sobie.

Chcąc zmienić jakkolwiek swoje relacje z chłopakiem musisz być świadoma, że czeka WAs dużo ciężkiej pracy. Tupanie i stawianie na swoim raz od święta nie zmieni sytuacji diametralnie. W koncu przed dwa lata on już sobie wyrobił zdanie na Twój temat. Ot, taka lalaa, co jej trzeba tłumaczyć, jak świat wygląda. Czasem jej się nie podoba, ale pokrzyczy, pokrzyczy a potem i tak wróci na kolanach. Zmiany czegoś, co tyle funkcjonowało będą wymagały Twojej siły, konsekwencji. i niestety świadomośc, że facet może ich nie zaakceptować i chcieć odejść, bo moze woleć cielaczki...

Może jeszcze inni forumowicze się wypowiedzą. Ja bym też radziła Ci zajrzeć na wątki o przemocowcach i kobietach co kochają za bardzo, gdzieś tu na forum. Może nie do końca wpisujecie się w te schematy, ale może jak poczytasz historii, to na parę rzeczy spojrzysz inaczej.

24

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

Jest taki problem, że nie potrafię skoncentrować się na sobie, bo ciągle myślę o tym, żeby jemu było dobrze. To brzmi, jak obsesja. Kiedyś chodziłam na siłownie, czytałam książki, nawet grałam w gry komputerowe WoT itp. ale kiedy co chwilę się kłócimy, to nie umiem się na tym skupić. Jest chwila dobrze, potem zle i wtedy, cokolwiek zaczynam, od razu kończę.... albo zostaje w fazie planowania... Sama zmiana zachowań? Musiałabym się nauczyć nie wchodzić w relacje z tego typu facetami i w jeszcze jedno, nauczyć mówić swoje zdanie, które przeważnie nic nie znaczy, bo jestem za młoda, bo po prostu nie mam racji. I właśnie tego nie potrafię, wyrazić, że coś mi nie pasuje, ja potrafię miesiącami trzymać w sobie ogromny ból.

25

Odp: Kłótnie ciągle o to samo
daria_slonce napisał/a:

Jest taki problem, że nie potrafię skoncentrować się na sobie, bo ciągle myślę o tym, żeby jemu było dobrze. To brzmi, jak obsesja. Kiedyś chodziłam na siłownie, czytałam książki, nawet grałam w gry komputerowe WoT itp. ale kiedy co chwilę się kłócimy, to nie umiem się na tym skupić. Jest chwila dobrze, potem zle i wtedy, cokolwiek zaczynam, od razu kończę.... albo zostaje w fazie planowania... Sama zmiana zachowań? Musiałabym się nauczyć nie wchodzić w relacje z tego typu facetami i w jeszcze jedno, nauczyć mówić swoje zdanie, które przeważnie nic nie znaczy, bo jestem za młoda, bo po prostu nie mam racji. I właśnie tego nie potrafię, wyrazić, że coś mi nie pasuje, ja potrafię miesiącami trzymać w sobie ogromny ból.

Dziewczyno, przeczytaj co piszesz... A jak on Cię zostawi, to co zrobisz, jak już nie będziesz musiała myśleć, zeby jemu było dobrze?
Wiadomo, że jak się kłócie, to jesteś rozproszona, ale dla dobra siebie i co więcej Waszego związku dobrze byłoby, gdybyś miała jakieś swoje życie.
I tekst o tym, ze w wieku 26 lat jesteś za młoda, żeby mieć własne zanie? Serio? Jesteś pełnoletnia od nie wiadomo kiedy, zarabiasz na siebie, nie mieszkasz z rodzicami. A gdybyście zaliczyli wpadkę, to może nawet zostałabyś matką? I co byś wtedy zrobiła? Co chcialabyś przekazać swoim dzieciom?
I niech zgadnę, piszesz na forum, bo znowu się pokłociliście i juz nie wiedziałaś, co z tym zrobić?

Sama wiedza, że coś jest nie tak jest dobrym punktem wyjścia. Ale skoro masz problem z działaniem i autoedukacja nie pomoże, to może warto jednak do tego psychoterapeuty? Lekarz jak każdy, byle rozsądnie wybrać. I skoro pracujesz, to masz własne pieniądze, które zamiast na głupoty możesz przeznaczyć na to. powodzenia.

26

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

Wiele tu od siebie nie dodam ponad to, co juz zostało napisane...
Owszem, opisane relacje to juz klasyka: toksyczny, przemocowy układ "pan/sługa". Może jeszcze chłopak sie hamuje, ale z czasem bedzie ...ostrzej. To chory układ, bo Autorka pełni w nim rolę podrzędną, takiego "dziecka", a chłopak czuje się wychowawcą...
Autorko:
1. Normalny związek polega na wzajemnym poszanowaniu, a to ma swoje odzwierciedlenie też w AKCEPTACJI INNOŚCI, akceptacji czyjejś niedoskonałości, wad, słabostek itp... To, ze coś robisz inaczej niż on (czyt.: "źle"), nie oznacza,  ze od razu gorzej... Poprostu ...robisz inaczej. I tyle. Chłopak na każdym kroku wytykając Ci ułomnosci nie dość, że dowartościowywuje się we własnych oczach (jaki on doskonały), to jeszcze robi to Twoim kosztem, skutecznie pokopując Twoje poczucie własnej wartości. W taki sposób za niedługo będziesz całkiem bezradną i niczego niepewną osobą ...bez tego idealnego i wszechwiedzącego.
2. W ten związek wkroczyłaś już z zanizoną samooceną. A związek, a dokładniej relacje w nim, tylko to dodatkowo pogłębiły i pogłębiają. Sam fakt, że wciąż tego chłopaka przepraszasz, idealizujesz już, tłumaczysz - to tego dowód.
3. w normalnym związku nie ma miejsca na małostkowość i przekładanie dupereli nad partnera... Przykład z bagitką pokazuje, że dla tego chłopaka bagietka była ważniejsza niż ciepłe i serdeczne z Tobą przywitanie... To smutne. Przykłady jakie podałaś tylko potwierdzają tą teorię. Ten chłopak musi mieć jakieś ułomne psychicznie i posłuszne zwierzątko - a nie normalną i żywą kobietę.
4. Zacznij sie szanować i mieć własne zdanie. Skończ z podkładaniem sie i przepraszaniem "za nic", bo wciąż to robisz. Masz prawo czegoś nie zrobić, masz prawo zrobić coś po swojemu, masz prowo inaczej postępować niż "panu i władcy" sie wydaje...
5. Przestań postrzegać jego "opiekuńczość i starania" jako przejaw troski o Ciebie i jako wykładnię zaangażowania. To, co robi to takie dbanie o swoją osobista ofiarę, kontrola - nic ponadto... Gdyby w nim były takie uczucia wobec Ciebie jak byś chciała - olałby "bagitkę" (nawet by tego nie zauważył) a odwzajemnił Twoją serdeczność, śmiałby sie tylko czasem widząc, ze coś robisz "inaczej", ale śmiał, nie drwił i krytykował. W jego obecności nie czułabys sie jak w koszarach tylko jak w normalnym domu. Nie byłabyś stłamszona i wiecznie poddenerwowana, ze "coś robisz nie tak" - tylko robiłabyś cokolwiek swobodnie wiedząc, że chłopak ewentualnie Cię wspomoże a nie skrytykuje...

Na Twoim miejscu skończyłbym taki związek. Teraz powinnaś odsunąć się i zostawić "jaśnie panicza" samemu sobie ze swoją obrazą. Nie przepraszać, nie korzyć sie przed nim. I zacząć być sobą bez względu na jego miny. I uświadomić mu, że jeśli nie zacznie być normalnym człowiekiem i nie zacznie traktować Cię jak normalnego człowieka to odpuścisz ten związek... Tak powinnaś zrobić.
P.S.
Wiem o czym piszę, bo mam za sobą analogiczny układ (z którego się uwolniłem na szczęście).

27

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

I po co odsądzać kolesia od czci i wiary jak jest dobry? Raz powie, dziesiąty raz grzecznie powie, "że zupa jest za słona" ale za 15 razem wkurzy się, pieprznie drzwiami i wyjdzie bo ile można znosić to samo?

daria_slonce napisał/a:

Jest taki problem, że nie potrafię skoncentrować się na sobie, bo ciągle myślę o tym, żeby jemu było dobrze. To brzmi, jak obsesja. Kiedyś chodziłam na siłownie, czytałam książki, nawet grałam w gry komputerowe WoT itp. ale kiedy co chwilę się kłócimy, to nie umiem się na tym skupić. Jest chwila dobrze, potem zle i wtedy, cokolwiek zaczynam, od razu kończę.... albo zostaje w fazie planowania

Fajnie że masz różne zainteresowania smile Też grałem w WoT-a  a tak się składa, że dzisiaj sprzedałem swoje konto pro gracza smile
Wydaje mi się że tu nie ma co się oglądać na drugą osobę tylko wyjść i pójść na te ćwiczenia albo odpalić kompa i pograć i tyle w temacie. "Wyłączyć to" że sie pokłóciłaś, obraził się i robić po prostu  swoje

28 Ostatnio edytowany przez Czarna Kotka (2016-04-08 18:10:54)

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

Ludzie bywają różnie świadomi tych rzeczy, dlatego zaczęłam od tego.
Ty masz podstawy, na poziomie intelektualnym jesteś tego świadoma - i co?
Dlaczego nic z tym nie robisz? Jego nie zmienisz. Możesz zmienić tylko siebie. Nie jest Ci dobrze w tym układzie, więc dlaczego nie szukasz drogi żeby zmienić siebie - nie w sensie żeby lepiej zadowalać chłopaka, bo te akurat zmiany wpędzają Cię jeszcze głębiej w schemat, w którym tkwisz - ale w sensie, żeby uwolnić się ze schematu, nie być w związku z partnerem typu "rodzic krytyczny", żeby podjąć próbę zmiany własnych wzorców (czyli wchodzenie w rolę strofowanego dziecka)? Ty tutaj przecież szukasz porady w stylu "przyznajcie że to ja mam tutaj rację a chłopak nie, co mam zrobić żeby ON się zmienił".

On-WuWuA-83 napisał/a:

I po co odsądzać kolesia od czci i wiary jak jest dobry? Raz powie, dziesiąty raz grzecznie powie, "że zupa jest za słona" ale za 15 razem wkurzy się, pieprznie drzwiami i wyjdzie bo ile można znosić to samo?

To nie do końca tak.
Zamiatasz podłogę nie do ściany, ale na środek i tam zbierasz na szufelkę - masz robić inaczej bo tylko do ściany jest właściwie. Dlaczego - bo tak. Zamiatasz wciąż na środek, bo tak jest Ci wygodniej i tak przywykłeś - "masz na mnie wyjebane i nie liczysz się z moim zdaniem".
Wieszasz spodnie na sznurku za pasek, a nie za nogawki - masz wieszać za nogawki, bo tak jest słusznie. Wieszasz wciąż za pasek - "masz na mnie wyjebane i nie liczysz się z moim zdaniem". Pożyj tak z tydzień.

29 Ostatnio edytowany przez robingirl (2016-04-08 18:25:02)

Odp: Kłótnie ciągle o to samo
On-WuWuA-83 napisał/a:

I po co odsądzać kolesia od czci i wiary jak jest dobry? Raz powie, dziesiąty raz grzecznie powie, "że zupa jest za słona" ale za 15 razem wkurzy się, pieprznie drzwiami i wyjdzie bo ile można znosić to samo?

Wiesz, uważam Twoją wypowiedź za lekką prowokację smile, ale skomentuję. 
Może przy innej dziewczynie, on też by się nie czepiał, nie trzaskał drzwiami, nie denerwował, że musi mówić piętnaście razy. Ale wybrał, jaką wybrał. A ta, którą wybrał jak widać ma jakiś problem z tym układem, skoro tutaj pisze.

A po drugie, we wszystkim są jakieś granice. Czarna Kotka podała Ci idealne przykłady. O ile takich "natręctw" jest trochę, to można sobie z nimi jakoś poradzić. Każdy ma jakieś nawyki i zwyczaje. Ale jeśli komuś wydaje się, że ma monopol na nieomylność we wszystkich obszarach życia i w dodatku nie umie zaakceptować tego, że sam bywa omylny, to mamy trochę problem.

Zresztą nawet jeśli dziewczyna tę zupę przesoliła 15 razy, to akcje w stylu "kolejny raz przesoliłaś zupę, więc nie zależy Ci na naszym związku" są co najmniej przesadzone?

30

Odp: Kłótnie ciągle o to samo

Dziękuję Wam za odpowiedzi. Z każdej coś wywnioskowałam, w sumie duże rzeczy wiedziałam od dawna. Muszę powiedzieć, że zajmowałam się jakiś czas przemocą, stąd wiem, co nie co, aż do momentu, kiedy sama nie weszłam w ten związek i z czasem czułam się "zgwałcona psychicznie", chyba dosłownie mogę tak to napisać. To nie jest tak, że szukam utwierdzenia, że on jest zły, a ja mam rację. Tylko trudno jest mi się wydostać, bo nie wyobrażam sobie takiego życia z nim, ale jednocześnie boję się odejść, bo przecież czasem jest miły. Chciałabym mu wprost powiedzieć, nie chcę z Tobą być, kiedyś to zrobiłam już, ale wtedy zaczął się starać i mu wybaczyłam. Teraz nie mam odwagi zostać sama, chociaż, chyba tak jest naprawdę. Muszę przebrnąć przez wszystkie niedogodności, kiedy odważę się to w końcu powiedzieć. Nie jest łatwo, bo mam poczucie winy, ogromne, że to przeze mnie, że ja jestem "tą złą". Serio. Chciałabym nie mieć poczucia winy. Kiedyś miałam tak, że miałam poczucie winy, kiedy nie chciałam uprawiać seksu. Nauczyłam się, sama, że to złe myślenie. Przecież mam do tego prawo, odmówić. Teraz, muszę w końcu powiedzieć NIE temu związkowi, tylko, żeby to było takie proste, jak teraz piszę...

Ps.
Wolę War Thundera niż WoTa:P I jeszcze raz wam dziękuję za odpowiedzi.

Posty [ 30 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Kłótnie ciągle o to samo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024