Trudno mi zacząć i znaleźć odpowiednie słowa ale potrzebuję się wyładować. Jestem w związku dopiero od jakichś trzech miesięcy i do tej pory wszystko wydawało się rozwijać w jak najlepszym kierunku. Spotykaliśmy się raz, dwa razy w tygodniu, codziennie rozmawialiśmy ze sobą przez telefon, Skype, pisaliśmy na Facebooku. Można uznać, że kontakt mieliśmy non stop. Niestety od niedzieli kontakt się urwał. Jeszcze rano dostałam życzenia świąteczne, uroczą emotikonkę z pocałunkiem i słodkie słówko - i to była ostatnia wiadomość od niego. Na wszystkich komunikatorach jest niedostępny, telefon wyłączony. Poprosiłam o pomoc jego znajomą i ona też nie była w stanie się z nim skontaktować. Dopiero po dłuższym czasie znajoma dowiedziała się, że nic mu nie jest ale ma jakieś problemy w rodzinie.
Nie wiem co mam o tym myśleć i jak się zachować. Cały czas chodzę zdenerwowana, mam problemy z zasypianiem i jedzeniem. Nie potrafię przestać czekać na jakąkolwiek wiadomość od niego.