Kobiety mówią że jestem przystojny. Nie twierdzę, że wszystkie, ale jednak spotykam się z takim komentarzem.
Zdjęcia utwierdzają mnie w tym, zwłaszcza że mam urodę podobną do Brada P.
Obecnie mam fryzurę jak on tutaj na zdjęciu.
Wpiszcie w google
wordpress 2015 08 brad-pitt
Wyglądam ładnie, schludnie, przyjaźnie i sympatycznie.
Wszystko spoko tylko mam jedyne 168 cm wzrostu i wagę 66 kg. Chodzę na siłownię, mam wyrobione mięśnie, ale nie zależy mi na sporej masie, gdyż wyglądałbym co najmniej śmiesznie. Mam rzeźbę, wyćwiczoną klatę, ręce nie są chude, ale nie wielkie jak u koksa.
Obecnie oczekuję poznania interesującej dziewczyny. Uważam, że związek pozytywnie wpływa na życie człowieka.
Szkopuł w tym, że nie mam za bardzo gdzie kogoś poznać.
Pracuję w niewielkiej firmie i towarzystwo jest jedynie ludzi "nie w moim wieku".
Znajomi się nieco wykruszyli. Wiele koleżanek wyszło za mąż, urodziło dzieci, a niektóre się wyprowadziły. Kontakt się urwał. Koledzy podobnie. Zostało mi tylko kilku znajomych, którzy są w podobnej sytuacji.
Jeden z przyjaciół zaproponował wyjście do klubu. Problem w tym, że nie przepadam za imprezami. Kiedyś zdarzyło się mi pójść i wróciłem z kwaśną miną. Głośna muzyka uniemożliwiała rozmowę, za tańcem nie przepadałem i nie wiedziałem jaki wykonać krok.
Strój kobiet mnie onieśmielał, zwłaszcza kuse opinające pośladki spódniczki, i nade wszystko wysokie szpilki, w których kobiety zyskiwały dziesiątki centymetrów. Trudno mi było znaleźć kogoś niższego ode mnie.
Znajomi mają jakieś 185 więc nie rozumieją problemu, a wiadomo kobiety zwrócą uwagę na wyższego od siebie faceta. Jeśli kobietka 155 założy wysokie szpilki to będzie równa ze mną.
O tych koło 165 nie wspominam. Zastanawiam się czy przemawia przeze mnie logika czy wychodzą jakieś kompleksy? Pragnę poznać dziewczynę, klub to w teorii spoko miejsce, w końcu w jednym lokalu znajdzie się wiele kobiet. Z twarzy podobam się dziewczynom, lecz martwią mnie szpilki.