Problem z mieszkaniem.... (Teściowie). - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 59 ]

Temat: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Witam.
Mam takie zmartwienie, jestem od ponad dwóch lat w wspaniałym związku, super nam się układa, tylko mam pewne zmartwienie.

Ja mieszkam z rodzicami, mamy dom na obrzeżach miasta z działką, planujemy z moja dziewczyną wspólną przyszłość (ślub, wspólne zamieszkanie), dotychczas z naszych rozmów wynikało że nie ma nic przeciwko zamieszkaniu u teściów czyli w tym domku w którym ja aktualnie mieszkam.
Jednak jakiś czas temu po dłuższej rozmowie dziewczyna powiedziała mi że nie chce mieszkać z teściami i że to nie wchodzi w grę, zacząłem jej tłumaczyć że co zrobimy jak raczej przy moich zarobkach nie mam szansy na duży kredyt, nawet przy jednej pensji będzie ciężko wynająć większe mieszkanie w bloku, a dom jest na mnie zapisany... (Rodzice przepisali mi go gdy tata miał poważne problemy zdrowotne kilka lat temu), przez ten czas wpakowałem w ten dom również kupę pieniędzy, remont itp.

Moi rodzice bardzo lubią moją dziewczynę, ona ich też tylko po prostu nie chce mieszkać z teściami.

Z jednej strony ją rozumiem, ale z drugiej wiem że nie dam rady wybudować domu... (Nie podołam temu finansowo, no chyba że wyjadę z kraju, ale ona też tego nie chce).

Proszę o jakieś rady, bo szczerze mówiąc, świat zawalił mi się na głowę, ona myśli że kupimy mieszkanie na kredyt, a to nie jest takie łatwe przy moich zarobkach, rodzice też nie są w stanie wesprzeć mnie finansowo nawet jakąś pożyczką, a tak poza tym to zapisali mi ten dom kilka lat temu. (Za samą darowiznę  zapłaciłem wtedy ponad 5 tysięcy).
Rozumiem moją dziewczynę że w pewnym sensie będzie trudno mieszkać z rodzicami, ale są też tego plusy.

PS. Ja już mam 26 lat a ona, 24....
Jestem człowiekiem który "zna" życie i wiem jaka jest wartość pieniądza, aktualnie nawet nie mam jakiś większych oszczędności (coś tam ponad 10 tysięcy, ale na budowę domu lub kupno mieszkania to jest kompletnie nic), a na duży kredyt z moją umową o pracę nie mam co liczyć.

Wiem, że to złe, ale szczerze mówiąc, czasem myślę, że moja dziewczyna powinna poszukać sobie kogoś bardziej wartościowego (bogatszego) kto jej zaoferuje to czego pragnie.

Powinienem ją przekonywać do tego że mieszkanie z teściami nie będzie tragedią?

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Madman88 (2016-03-22 18:25:59)

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

A czy nie możecie wynająć jakiegoś mieszkania?

Edit. Nie doczytałem, że nie starczy z Twojej pensji.

Ona nie pracuje?

3

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Niestety ale należysz do grona  "niezaradnych" wink big_smile

Absolutnie nie gódź się na żadne "wygibasy i widzimisię" - wynajmy. W twoim przypadku to strata kasy a wręcz wciskanie komuś jej w doopę smile

4

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

W kredyty na 30 lat to na pewno nie ma się co pakować dla czyjegoś widzimisię. Ale jak ona postawi na swoim i nie będzie chciała iść mieszkać do teściów to będą mieszkać osobno po ślubie?

5

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Ale dlaczego potencjalny zakup mieszkania ma być tylko w zakresie Twoich finansów? Ona ma być jakąś utrzymanką, czy jak?

6

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Dziękuje za odpowiedzi.

vinnga napisał/a:

Ale dlaczego potencjalny zakup mieszkania ma być tylko w zakresie Twoich finansów? Ona ma być jakąś utrzymanką, czy jak?

Ona jest na drugim roku studiów dziennych także aktualnie nie pracuje.
A nawet gdyby już pracowała to zakup mieszkania (odłożenie nawet części tak dużej kwoty) potrwa.


Madman88 napisał/a:

W kredyty na 30 lat to na pewno nie ma się co pakować dla czyjegoś widzimisię. Ale jak ona postawi na swoim i nie będzie chciała iść mieszkać do teściów to będą mieszkać osobno po ślubie?

Właśnie wiem, nie chce się pchać w żadne kredyty na 30 lat.
Tego się obawiam że mój związek z tego powodu się rozpadnie.

On-WuWuA-83 napisał/a:

Niestety ale należysz do grona  "niezaradnych" wink big_smile

Absolutnie nie gódź się na żadne "wygibasy i widzimisię" - wynajmy. W twoim przypadku to strata kasy a wręcz wciskanie komuś jej w doopę smile

Wiem, że należę do tego grona według wielu kobiet.
Ale po co miałem budować dom jak mam dom i działkę która jest zapisana na mnie :-)
Wolałbym zostać tutaj, przecież w 100% byłbym zawsze po stronie mojej przyszłej żony...
Wiadomo że są jakieś tego minusy, ale myślę że większym minusem byłoby wyłącznie swojego życia na 10 lat żeby każdy grosz pakować dom lub kredyt (którego raczej nie dostanę z moja umową).

Madman88 napisał/a:

A czy nie możecie wynająć jakiegoś mieszkania?

Edit. Nie doczytałem, że nie starczy z Twojej pensji.

Ona nie pracuje?

Ona aktualnie studiuje (drugi rok), z mojej pensji na wynajem wystarczy, ale byłoby mega skromne życie i co dalej? Płaciłbym wynajem i nic nie miał bo nie byłoby z czego odłożyć na ewentualne kupno mieszkania.
A ja jestem człowiekiem gdzie chce coś mieć na stare lata, bo kiedyś choroba, czy nawet co kolwiek, to wiem że zostawię swojej żonie lub dzieciom dom który będzie tylko ich i nie będą musieli nikomu płacić za mieszkanie w nim.

Sam nie wiem czy powinienem ją namawiać do zamieszkania z moimi rodzicami pod jednym dachem...

7 Ostatnio edytowany przez Madman88 (2016-03-22 19:16:14)

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Nie wiem czy namawianie i przekonywanie kogoś na siłę do zamieszkania z teściami jest dobrym rozwiązaniem. Potem coś jej nie spasuje i będzie miała pretensje do Ciebie - zaczną się kłótnie i cyrki.

Mam kilku znajomych, którzy mieszkają w domach rodzinnych, ale mają zrobione osobne wejścia, piętra, także ze swoimi rodzicami/teściami non stop się nie mijają.

8

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Osobiście odradzam mieszkanie z teściami. Na upartego możecie wynająć chociażby pokój gdzieś w mieszkaniom gdzie są inni współlokatorzy. To naprawdę niewielka kwota.
A kredytu na 30 lat raczej nie unikniesz, jeśli chcesz mieć swoje mieszkanie.
Dziś naprawdę mało kto (z młodych par) NIE MA kredytu.

9 Ostatnio edytowany przez On-WuWuA-83 (2016-03-22 19:28:28)

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
facet1989 napisał/a:
On-WuWuA-83 napisał/a:

Niestety ale należysz do grona  "niezaradnych" wink big_smile

Absolutnie nie gódź się na żadne "wygibasy i widzimisię" - wynajmy. W twoim przypadku to strata kasy a wręcz wciskanie komuś jej w doopę smile

Wiem, że należę do tego grona według wielu kobiet.

Mam nadzieję, że nie bierzesz do siebie takiego "ich" wink gadania o niezaradności!?

facet1989 napisał/a:

Wolałbym zostać tutaj, przecież w 100% byłbym zawsze po stronie mojej przyszłej żony...

Czytając forum to trzeba powiedzieć że z tym  jest różnie. Ona się pewnie boi że bedziesz we wszystkim słuchał mamusi, że żonka ugotuje a ty będziesz wolał mamusiną strawę wink. Dla mnie trochę podejrzana sytuacja, najpierw nie miała zbytnio nic przeciw a później taka zmiana. Ciekawe czy ktoś jej nie "pomógł" w zmianie decyzji.

facet1989 napisał/a:

Ale po co miałem budować dom jak mam dom i działkę która jest zapisana na mnie :-)
Wiadomo że są jakieś tego minusy, ale myślę że większym minusem byłoby wyłącznie swojego życia na 10 lat żeby każdy grosz pakować dom lub kredyt (którego raczej nie dostanę z moja umową).

To co piszesz to oczywista oczywistość chociaż jak masz możliwość wybudowania domu na działce na której stoi dom rodziców bo jest duża to jest to lepsze rozwiązanie aniżeli branie kredytu na mieszkanie lub wynajmy. Jesteś młodym facetem i masz jeszcze sporo czasu  na poważne decyzje. Dodatkowo jesteście w sumie krótko a ona w trakcie studiów.

10

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
madoja napisał/a:

Osobiście odradzam mieszkanie z teściami. Na upartego możecie wynająć chociażby pokój gdzieś w mieszkaniom gdzie są inni współlokatorzy. To naprawdę niewielka kwota.
A kredytu na 30 lat raczej nie unikniesz, jeśli chcesz mieć swoje mieszkanie.
Dziś naprawdę mało kto (z młodych par) NIE MA kredytu.

Wiem, ale nie każdy dostanie taki kredyt jeśli pracuje się u prywaciarza. (Myślę że większość wie jakie tam są tam umowy i dochody w umowie).

Znam też takie pary które teraz płaczą, bo nie mają z czego spłacać tych kredytów. (Niestety).

Sam nie wiem co mam zrobić...
Mieszkanie z nimi nie będzie łatwe ale myślę, że możliwe do zrealizowania.
A wynajęcie małego mieszkania to marnotrawienie pieniędzy bo wtedy ani tyle nic nie odłożę.

Dawniej się cieszyłem że mam zapisany dom, działkę, a teraz zaczynam myśleć że to minus...

11

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
On-WuWuA-83 napisał/a:
facet1989 napisał/a:
On-WuWuA-83 napisał/a:

Niestety ale należysz do grona  "niezaradnych" wink big_smile

Absolutnie nie gódź się na żadne "wygibasy i widzimisię" - wynajmy. W twoim przypadku to strata kasy a wręcz wciskanie komuś jej w doopę smile

Wiem, że należę do tego grona według wielu kobiet.

Mam nadzieję, że nie bierzesz do siebie takiego "ich" wink gadania o niezaradności!?

facet1989 napisał/a:

Wolałbym zostać tutaj, przecież w 100% byłbym zawsze po stronie mojej przyszłej żony...

Czytając forum to trzeba powiedzieć że z tym  jest różnie. Ona się pewnie boi że bedziesz we wszystkim słuchał mamusi, że żonka ugotuje a ty będziesz wolał mamusiną strawę wink. Dla mnie trochę podejrzana sytuacja, najpierw nie miała zbytnio nic przeciw a później taka zmiana. Ciekawe czy ktoś jej nie "pomógł" w zmianie decyzji.

facet1989 napisał/a:

Ale po co miałem budować dom jak mam dom i działkę która jest zapisana na mnie :-)
Wiadomo że są jakieś tego minusy, ale myślę że większym minusem byłoby wyłącznie swojego życia na 10 lat żeby każdy grosz pakować dom lub kredyt (którego raczej nie dostanę z moja umową).

To co piszesz to oczywista oczywistość chociaż jak masz możliwość wybudowania domu na działce na której stoi dom rodziców bo jest duża to jest to lepsze rozwiązanie aniżeli branie kredytu na mieszkanie lub wynajmy. Jesteś młodym facetem i masz jeszcze sporo czasu  na poważne decyzje. Dodatkowo jesteście w sumie krótko a ona w trakcie studiów.

Dziękuje za rady.

Nie nie biorę poważnie komentarzy o niezaradności, ale wiem że dla wielu kobiet facet mieszkający z rodzicami jest niezaradny.

Też się zastanawiam dlaczego teraz zmieniła zdanie bo od zawsze jej mówiłem, że mam dom... Że to będzie nasz dom kiedyś itp. (O tym że jest zapisany na mnie też wie).

Ja po prostu zdaję sobie sprawę ile kosztuje budowa domu, na weselę powoli odkładam a co dopiero na budowę domu... To jest kupa pieniędzy, postawię w stan surowy, a później będę kolejne kilka lat go wykańczał. Wiem jakie są realia, zmiana pracy wchodzi w grę, ale nigdzie w najbliższych miastach nie zarobię tyle żeby budować go w miarę szybko. (Ci co to przechodzili/przechodzą wiedzą o czym mówię, jest trochę kasy po weselu, wszystko ruszy i nagle brak funduszy i wszystko stoi).

Szczerze mówiąc to nie potrafię sobie wyobrazić budowy i w tej sytuacji nie wiem co mam zrobić.

12

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Ja sie tu kiedys glosno zdziwilam, ze w Polsce jest "moda" na mieszkanie z rodzicami/tesciami. Ze szkoda mi mlodych polskich par, ktore nie stac na wlasne cztery katy, ze mieszkaja z rodzicami. I ze konflikty sa zaprogramowane. Dostalam opieprz, ze w Polsce sa mieszkania, ze dzieci nie musza mieszkac z rodzicami. To wiec jak to jest? musza? nie musza? chca? ja sobie nie moge wyobrazic pomieskiwania t tesciowa, choc to dobra i madra kobieta. Moja rada? wynajmijcie mieszkanko: ciasne, ale wlasne. W przeciwnym razie stracisz Zone. To nienormalne w dzisiejszych czasach, by mieszkac z mamusia.

13 Ostatnio edytowany przez Madman88 (2016-03-22 19:44:09)

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Widzę, że twardo stąpasz po ziemi i to się chwali, bo niektórzy najpierw działają a potem dopiero myślą - mowa o pakowaniu się w wieloletnie kredyty na budowę czy kupno mieszkania.

Twoja dziewczyna również chyba uległa tej durnej modzie i Ty musisz jej wytłumaczyć, że to jest idiotyczne wyjście. Fajnie jest brać i kupować, ale poważne problemy zaczynają się gdy brakuje kasy na spłatę zobowiązań. Są też inne sytuacje jak rozstania i potem dopiero zaczynają się schody.

14

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
Gosia1962 napisał/a:

Ja sie tu kiedys glosno zdziwilam, ze w Polsce jest "moda" na mieszkanie z rodzicami/tesciami. Ze szkoda mi mlodych polskich par, ktore nie stac na wlasne cztery katy, ze mieszkaja z rodzicami. I ze konflikty sa zaprogramowane. Dostalam opieprz, ze w Polsce sa mieszkania, ze dzieci nie musza mieszkac z rodzicami. To wiec jak to jest? musza? nie musza? chca? ja sobie nie moge wyobrazic pomieskiwania t tesciowa, choc to dobra i madra kobieta. Moja rada? wynajmijcie mieszkanko: ciasne, ale wlasne. W przeciwnym razie stracisz Zone. To nienormalne w dzisiejszych czasach, by mieszkac z mamusia.

A co później? Będę całe życie wynajmował? Bo nie odłożę na zakup...
Tego się obawiam.

15

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Całe rozważanie jest mało warte, bo nie znasz odpowiedzi na najważniejsze pytania:
"Dlaczego zmieniła zdanie na temat mieszkania z Twymi rodzicami?" i "Dlaczego nie chce z nim mieszkać pod jednym dachem". Odpowiedzi na nie zna tylko Twoja dziewczyna.

16

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
facet1989 napisał/a:
Gosia1962 napisał/a:

Ja sie tu kiedys glosno zdziwilam, ze w Polsce jest "moda" na mieszkanie z rodzicami/tesciami. Ze szkoda mi mlodych polskich par, ktore nie stac na wlasne cztery katy, ze mieszkaja z rodzicami. I ze konflikty sa zaprogramowane. Dostalam opieprz, ze w Polsce sa mieszkania, ze dzieci nie musza mieszkac z rodzicami. To wiec jak to jest? musza? nie musza? chca? ja sobie nie moge wyobrazic pomieskiwania t tesciowa, choc to dobra i madra kobieta. Moja rada? wynajmijcie mieszkanko: ciasne, ale wlasne. W przeciwnym razie stracisz Zone. To nienormalne w dzisiejszych czasach, by mieszkac z mamusia.

A co później? Będę całe życie wynajmował? Bo nie odłożę na zakup...
Tego się obawiam.


Tak.Tylko jak wynajmą,to potem zaczną się problemy z codzienną egzystencją.Tak zrozumiałam z postów Autora.A droga do kredytu się wydłuży.
Panna studiuje,potem pierwsza praca, z której jak podejrzewam,też kokosów nie zbije.

I będą lamenty,że nie stać na kwiatka,kawiarnię czy kino.
Że taka doopa z Autora i "wogle"

Mało tutaj takich historii?

17

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
Madman88 napisał/a:

Widzę, że twardo stąpasz po ziemi i to się chwali, bo niektórzy najpierw działają a potem dopiero myślą - mowa o pakowaniu się w wieloletnie kredyty na budowę czy kupno mieszkania.

Twoja dziewczyna również chyba uległa tej durnej modzie i Ty musisz jej wytłumaczyć, że to jest idiotyczne wyjście. Fajnie jest brać i kupować, ale poważne problemy zaczynają się gdy brakuje kasy na spłatę zobowiązań. Są też inne sytuacje jak rozstania i potem dopiero zaczynają się schody.

Twardo stąpam po ziemi bo od 18 roku życia pracuje i wiem ile pieniądz jest warty.
Znam dwie pary która wzięły taki kredyt, jedna z powodu wypadku męża i zaprzestanie pracy w zawodzenie z tego powodu ledwo wiąże koniec z końcem (sprzedają co się da),  a druga to para z mojej rodziny gdzie małżeństwo praktycznie się rozpadło bo już im się nie powodzi tak super finansowo jak dawniej gdy spłacali kredyt przez pierwsze lata. (Są tylko kłótnie, wojny, wyprowadzki i powroty, tak cały czas).

Sam to widzę że moja dziewczyna uległa tej modzie bo wydaje mi się że dla niej to takie "łatwe" bo mówiła wiele razy "weźmy kredyt", ale ja wiem że z moją umową będzie mi go mega ciężko dostać, a jeśli pójdę do szefa żeby mi wpisał więcej w papierach (na umowie) to zarobki będą jeszcze mniejsze.
Takie niestety są polskie realia...

Nie rozumiem tych czasów, dawniej wiele ludzi mieszkało z rodzicami i jakoś sobie dawali rady, a teraz cały czas pod górkę...
Wiem, że są inne czasy, ale już powoli zaczynam myśleć że ten mój związek się rozpadnie z tego powodu, bo naprawdę nie stać mnie na zakup mieszkania/budowę domu.
Też chciałbym mieć swoje 4 ściany (tylko swoje), ale wiem że są rzeczy których nie ominę, bo co to za życie gdy mając kredyt będę się martwił że zabraknie na jedzenie...

18

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
Gosia1962 napisał/a:

Ja sie tu kiedys glosno zdziwilam, ze w Polsce jest "moda" na mieszkanie z rodzicami/tesciami. Ze szkoda mi mlodych polskich par, ktore nie stac na wlasne cztery katy, ze mieszkaja z rodzicami. I ze konflikty sa zaprogramowane. Dostalam opieprz, ze w Polsce sa mieszkania, ze dzieci nie musza mieszkac z rodzicami. To wiec jak to jest? musza? nie musza? chca? ja sobie nie moge wyobrazic pomieskiwania t tesciowa, choc to dobra i madra kobieta. Moja rada? wynajmijcie mieszkanko: ciasne, ale wlasne. W przeciwnym razie stracisz Zone. To nienormalne w dzisiejszych czasach, by mieszkac z mamusia.

To wszystko zależy od sytuacji, więc nie nazwałbym tego modą. Jak kogoś nie stać to musi mieszkać z rodzicami. Odpowiadając na Twoje pytanie większość nie chce ale musi.

19

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
Wielokropek napisał/a:

Całe rozważanie jest mało warte, bo nie znasz odpowiedzi na najważniejsze pytania:
"Dlaczego zmieniła zdanie na temat mieszkania z Twymi rodzicami?" i "Dlaczego nie chce z nim mieszkać pod jednym dachem". Odpowiedzi na nie zna tylko Twoja dziewczyna.

No bo twierdzi, że będzie mało prywatności, że będzie ktoś za ścianą itp. 
Że chce mieszkać sama...

majkaszpilka napisał/a:
facet1989 napisał/a:
Gosia1962 napisał/a:

Ja sie tu kiedys glosno zdziwilam, ze w Polsce jest "moda" na mieszkanie z rodzicami/tesciami. Ze szkoda mi mlodych polskich par, ktore nie stac na wlasne cztery katy, ze mieszkaja z rodzicami. I ze konflikty sa zaprogramowane. Dostalam opieprz, ze w Polsce sa mieszkania, ze dzieci nie musza mieszkac z rodzicami. To wiec jak to jest? musza? nie musza? chca? ja sobie nie moge wyobrazic pomieskiwania t tesciowa, choc to dobra i madra kobieta. Moja rada? wynajmijcie mieszkanko: ciasne, ale wlasne. W przeciwnym razie stracisz Zone. To nienormalne w dzisiejszych czasach, by mieszkac z mamusia.

A co później? Będę całe życie wynajmował? Bo nie odłożę na zakup...
Tego się obawiam.


Tak.Tylko jak wynajmą,to potem zaczną się problemy z codzienną egzystencją.Tak zrozumiałam z postów Autora.A droga do kredytu się wydłuży.
Panna studiuje,potem pierwsza praca, z której jak podejrzewam,też kokosów nie zbije.

I będą lamenty,że nie stać na kwiatka,kawiarnię czy kino.
Że taka doopa z Autora i "wogle"

Mało tutaj takich historii?

Właśnie tego się obawiam, że to tak się skończy, wynajem jest dobry jeśli będę w stanie w ciągu kilku lat odłożyć na zakup lub budowę.
A myślę że nie będzie wtedy takiej możliwości.
A w tym domu wiem, że nie płacę za czynsz, wynajmy itp.
No a moja kobieta chyba nie rozumie co to jest oszczędzanie przez kilka-kilkanaście lat, ja pochodzę z dość biednej rodziny i dobrze wiem że jak chodziłem do szkoły to rodzice nie mieli zbyt dużo pieniędzy, potem zaczęły się problemy zdrowotne taty i było jeszcze gorzej.

Chciałbym żeby moje życie wyglądało inaczej, spokojniej, żebym potem dziecku zostawił ten dom, żebym nie musiał do końca życia czegoś wynajmować.

Sam już nie wiem co mam zrobić i jak z nią porozmawiać.

20

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
facet1989 napisał/a:

Dawniej się cieszyłem że mam zapisany dom, działkę, a teraz zaczynam myśleć że to minus...

Nie jest to z pewnością minusem, ale tak naprawdę jest to dom Twoich rodziców, którzy zapewne są jeszcze w sile wieku i długie życie przed nimi.
Ja także uważam, że mieszkanie z teściami nie jest dobrym rozwiązaniem. Jednak zwróciłam uwagę na to, że tylko Ty martwisz się o finanse, kalkulujesz czy dostałbyś kredyt, czy nie, czy stać byłoby Cię na wynajem, do tego odkładasz pieniądze na wesele, a Twoja dziewczyna...?
Ma tylko życzenia? Studiuje, nie pracuje, kto ją utrzymuje, rodzice? Bo chyba nie Ty?
Jeśli już planujecie wspólną  przyszłość, to może zaangażuj ją w te wszystkie działania, może oprócz roszczeń Twoja dziewczyna zacznie realnie myśleć, a przede wszystkim znajdzie pracę.
Zamiast łamać sobie głowę jak wyjść z tej patowej sytuacji, zaproponuj jej aby ona znalazła rozwiązanie takie, jakie ją satysfakcjonuje.
Niech sama skalkuluje koszty, swoje możliwości finansowe (związek to dwoje osób, a rodzinę zakładają dorośli ludzie), chyba nie zamierzasz tylko Ty partycypować w kosztach?
Jeśli nie podoba jej się perspektywa mieszkania z teściami, to może jej rodzice kupią mieszkanie, może ona weźmie kredyt (nie może? więc jak sobie to wszystko wyobraża?).
Wydaje mi się, że w Twojej sytuacji dobrym rozwiązaniem byłoby podzielenie tego domu, zrobienie osobnego wejścia (jak już ktoś tutaj proponował), a do tego czasu wynajęcie jakiejś kawalerki, dopóki nie zostaniecie rodzicami, ale wcześniej narzeczona/żona musi znaleźć pracę i wydorośleć.
Ewentualnie, gdy ona zacznie pracować, bierzecie wspólnie kredyt, a dom...nie ucieknie, kiedyś będzie Twój.

21

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
Madman88 napisał/a:
Gosia1962 napisał/a:

Ja sie tu kiedys glosno zdziwilam, ze w Polsce jest "moda" na mieszkanie z rodzicami/tesciami. Ze szkoda mi mlodych polskich par, ktore nie stac na wlasne cztery katy, ze mieszkaja z rodzicami. I ze konflikty sa zaprogramowane. Dostalam opieprz, ze w Polsce sa mieszkania, ze dzieci nie musza mieszkac z rodzicami. To wiec jak to jest? musza? nie musza? chca? ja sobie nie moge wyobrazic pomieskiwania t tesciowa, choc to dobra i madra kobieta. Moja rada? wynajmijcie mieszkanko: ciasne, ale wlasne. W przeciwnym razie stracisz Zone. To nienormalne w dzisiejszych czasach, by mieszkac z mamusia.

To wszystko zależy od sytuacji, więc nie nazwałbym tego modą. Jak kogoś nie stać to musi mieszkać z rodzicami. Odpowiadając na Twoje pytanie większość nie chce ale musi.

Taka jest prawda. Większość nie chce, ale nie ma wyjścia z powodów finansowych.
Nie każdy jest takim ryzykantem żeby brać kredyt na 30 lat przy bardzo małych (jak na takie kredyty) zarobkach.

22

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
facet1989 napisał/a:

Nie rozumiem tych czasów, dawniej wiele ludzi mieszkało z rodzicami i jakoś sobie dawali rady, a teraz cały czas pod górkę...
Wiem, że są inne czasy, ale już powoli zaczynam myśleć że ten mój związek się rozpadnie z tego powodu, bo naprawdę nie stać mnie na zakup mieszkania/budowę domu.
Też chciałbym mieć swoje 4 ściany (tylko swoje), ale wiem że są rzeczy których nie ominę, bo co to za życie gdy mając kredyt będę się martwił że zabraknie na jedzenie...

Jeśli się rozpadnie z tego powodu to widocznie dziewczyna nie była warta tego by z nią brać ślub i planować przyszłość. Wytłumacz jej na spokojnie jakie są konsekwencje brania kredytów na tak długi okres, bo widzę, że dziewczyna jak na razie żyje marzeniami i ulega dziwnym modom.

23 Ostatnio edytowany przez On-WuWuA-83 (2016-03-22 20:05:41)

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
facet1989 napisał/a:
Madman88 napisał/a:

Widzę, że twardo stąpasz po ziemi i to się chwali, bo niektórzy najpierw działają a potem dopiero myślą - mowa o pakowaniu się w wieloletnie kredyty na budowę czy kupno mieszkania.

Twoja dziewczyna również chyba uległa tej durnej modzie i Ty musisz jej wytłumaczyć, że to jest idiotyczne wyjście. Fajnie jest brać i kupować, ale poważne problemy zaczynają się gdy brakuje kasy na spłatę zobowiązań. Są też inne sytuacje jak rozstania i potem dopiero zaczynają się schody.

Twardo stąpam po ziemi bo od 18 roku życia pracuje i wiem ile pieniądz jest warty.
Znam dwie pary która wzięły taki kredyt, jedna z powodu wypadku męża i zaprzestanie pracy w zawodzenie z tego powodu ledwo wiąże koniec z końcem (sprzedają co się da),  a druga to para z mojej rodziny gdzie małżeństwo praktycznie się rozpadło bo już im się nie powodzi tak super finansowo jak dawniej gdy spłacali kredyt przez pierwsze lata. (Są tylko kłótnie, wojny, wyprowadzki i powroty, tak cały czas).

Sam to widzę że moja dziewczyna uległa tej modzie bo wydaje mi się że dla niej to takie "łatwe" bo mówiła wiele razy "weźmy kredyt", ale ja wiem że z moją umową będzie mi go mega ciężko dostać, a jeśli pójdę do szefa żeby mi wpisał więcej w papierach (na umowie) to zarobki będą jeszcze mniejsze.
Takie niestety są polskie realia...

Nie rozumiem tych czasów, dawniej wiele ludzi mieszkało z rodzicami i jakoś sobie dawali rady, a teraz cały czas pod górkę...
Wiem, że są inne czasy, ale już powoli zaczynam myśleć że ten mój związek się rozpadnie z tego powodu, bo naprawdę nie stać mnie na zakup mieszkania/budowę domu.
Też chciałbym mieć swoje 4 ściany (tylko swoje), ale wiem że są rzeczy których nie ominę, bo co to za życie gdy mając kredyt będę się martwił że zabraknie na jedzenie...

Widać że masz pojęcie i dobrze że nie ulegasz presji.

U mnie mój starszy kolega sprzedawał ostatnio mieszkanie które wzięli z dziewczyną a teraz żoną kilka lat temu na kredyt bo się im lepiej płatne prace pokończyły u jego brata. Mieli we dwójkę z 7-8tys i było git - do czasu. Teraz poszli mieszać na dzielnicę "wyżej" do jej rodziców. Małe mieszkanie w bloku takie że nie mógł sobie wstawić LCD do tego "ich" nowego pokoju.
Ja może nie jestem odpowiednią osobą do udzielania rad hehehe ale na twoim miejscu to bym poczekał aż skończy przynajmniej studia i dopiero później ślub i to wesele wink i najprędzej wyjazd na obczyznę aby tam pracować, wynajmować we dwójkę i odkłądać kasę na przyszłość. A kiedyś będzie można nawet wrócić do rodzinnego domu. A jak nie będzie to pasować narzeczonej to droga wolna. Wszak jesteś młodym chłopakiem z posagiem big_smile i pewnie niejedna chętna znalazła by się wink

24

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Ona już kalkuluje Josz...


Teraz trzeba tylko przeforsować własne...Roszczenia?

Jak nie wyjdzie, to cóż.
Może inny rycerz się dla księżniczki znajdzie.No chyba,że Autor dobrowolnie sobie pętlę na szyję założy.

Przecież w jednym domu,mogą zamieszkać dwie rodziny.
W mojej rodzinie jest/było podobnie i każdy ma autonomiczne mieszkanie.Jak w bloku.

25

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
josz napisał/a:
facet1989 napisał/a:

Dawniej się cieszyłem że mam zapisany dom, działkę, a teraz zaczynam myśleć że to minus...

Nie jest to z pewnością minusem, ale tak naprawdę jest to dom Twoich rodziców, którzy zapewne są jeszcze w sile wieku i długie życie przed nimi.
Ja także uważam, że mieszkanie z teściami nie jest dobrym rozwiązaniem. Jednak zwróciłam uwagę na to, że tylko Ty martwisz się o finanse, kalkulujesz czy dostałbyś kredyt, czy nie, czy stać byłoby Cię na wynajem, do tego odkładasz pieniądze na wesele, a Twoja dziewczyna...?
Ma tylko życzenia? Studiuje, nie pracuje, kto ją utrzymuje, rodzice? Bo chyba nie Ty?
Jeśli już planujecie wspólną  przyszłość, to może zaangażuj ją w te wszystkie działania, może oprócz roszczeń Twoja dziewczyna zacznie realnie myśleć, a przede wszystkim znajdzie pracę.
Zamiast łamać sobie głowę jak wyjść z tej patowej sytuacji, zaproponuj jej aby ona znalazła rozwiązanie takie, jakie ją satysfakcjonuje.
Niech sama skalkuluje koszty, swoje możliwości finansowe (związek to dwoje osób, a rodzinę zakładają dorośli ludzie), chyba nie zamierzasz tylko Ty partycypować w kosztach?
Jeśli nie podoba jej się perspektywa mieszkania z teściami, to może jej rodzice kupią mieszkanie, może ona weźmie kredyt (nie może? więc jak sobie to wszystko wyobraża?).
Wydaje mi się, że w Twojej sytuacji dobrym rozwiązaniem byłoby podzielenie tego domu, zrobienie osobnego wejścia (jak już ktoś tutaj proponował), a do tego czasu wynajęcie jakiejś kawalerki, dopóki nie zostaniecie rodzicami, ale wcześniej narzeczona/żona musi znaleźć pracę i wydorośleć.
Ewentualnie, gdy ona zacznie pracować, bierzecie wspólnie kredyt, a dom...nie ucieknie, kiedyś będzie Twój.

Dziękuje za cenne rady.
Rodzice mają po 60 kilka lat. (Trochę schorowani, ale nie jest źle).
Moją dziewczynę utrzymują jej rodzice.
Dla niej niestety rozwiązaniem jest kredyt, ale z tego co widzę to nie wie o tym że z umową z najniższą krajową nigdy nie otrzyma kredytu. (Zdolność kredytowa).
Szczerze mówiąc, to chyba masz rację, zbyt dużo ode mnie oczekuje, a sama chyba do końca nie wie ile pewne rzeczy kosztują.
Ja mam inne podejście do tego bo od zawsze dokładam się do rachunków, robię zakupy, remontuje itp.

Dla mnie kredyt jest kolosalnym zobowiązaniem na praktycznie połowę życia, nie wyobrażam sobie tego z moimi zarobkami bo gdyby coś mi się stało (choroba lub coś) to kto to spłaci jeśli bralibyśmy go jako małżeństwo.

Postaram się z nią szczerze porozmawiać i powiedzieć ile co kosztuje, tak żeby wiedziała że to nie jest tak łatwe jak się wbrew pozorom wydaje.

26

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
facet1989 napisał/a:

No bo twierdzi, że będzie mało prywatności, że będzie ktoś za ścianą itp. 
Że chce mieszkać sama (...)

Sam już nie wiem co mam zrobić i jak z nią porozmawiać.

Z Twego opisu wynika, że na razie usiłujesz przekonać ją do swych racji; w ten sposób porozumienia nie osiągnięcie, bo upieracie się przy swoich stanowiskach: Ty - by mieszkać z rodzicami, ona - by z nimi nie mieszkać. Jedynym rozwiązaniem jest powiedzenie sobie o swych potrzebach i obawach stojących za waszymi stanowiskami oraz zastanowienie się nad tym, co możecie zrobić, by mieszkając razem mieć swe potrzeby zaspokojone a obawy zmniejszone/zlikwidowane.

27

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
Madman88 napisał/a:
facet1989 napisał/a:

Nie rozumiem tych czasów, dawniej wiele ludzi mieszkało z rodzicami i jakoś sobie dawali rady, a teraz cały czas pod górkę...
Wiem, że są inne czasy, ale już powoli zaczynam myśleć że ten mój związek się rozpadnie z tego powodu, bo naprawdę nie stać mnie na zakup mieszkania/budowę domu.
Też chciałbym mieć swoje 4 ściany (tylko swoje), ale wiem że są rzeczy których nie ominę, bo co to za życie gdy mając kredyt będę się martwił że zabraknie na jedzenie...

Jeśli się rozpadnie z tego powodu to widocznie dziewczyna nie była warta tego by z nią brać ślub i planować przyszłość. Wytłumacz jej na spokojnie jakie są konsekwencje brania kredytów na tak długi okres, bo widzę, że dziewczyna jak na razie żyje marzeniami i ulega dziwnym modom.

Postaram się jej to na spokojnie wyjaśnić...
Też czasem myślę, że żyje marzeniami, też chciałbym mieć tylko swój dom i mieszkam w nim tylko z nią, ale wiem że to nie takie łatwe, a jedną głupią i pochopną decyzją zniszczę sobie życie.

On-WuWuA-83 napisał/a:
facet1989 napisał/a:
Madman88 napisał/a:

Widzę, że twardo stąpasz po ziemi i to się chwali, bo niektórzy najpierw działają a potem dopiero myślą - mowa o pakowaniu się w wieloletnie kredyty na budowę czy kupno mieszkania.

Twoja dziewczyna również chyba uległa tej durnej modzie i Ty musisz jej wytłumaczyć, że to jest idiotyczne wyjście. Fajnie jest brać i kupować, ale poważne problemy zaczynają się gdy brakuje kasy na spłatę zobowiązań. Są też inne sytuacje jak rozstania i potem dopiero zaczynają się schody.

Twardo stąpam po ziemi bo od 18 roku życia pracuje i wiem ile pieniądz jest warty.
Znam dwie pary która wzięły taki kredyt, jedna z powodu wypadku męża i zaprzestanie pracy w zawodzenie z tego powodu ledwo wiąże koniec z końcem (sprzedają co się da),  a druga to para z mojej rodziny gdzie małżeństwo praktycznie się rozpadło bo już im się nie powodzi tak super finansowo jak dawniej gdy spłacali kredyt przez pierwsze lata. (Są tylko kłótnie, wojny, wyprowadzki i powroty, tak cały czas).

Sam to widzę że moja dziewczyna uległa tej modzie bo wydaje mi się że dla niej to takie "łatwe" bo mówiła wiele razy "weźmy kredyt", ale ja wiem że z moją umową będzie mi go mega ciężko dostać, a jeśli pójdę do szefa żeby mi wpisał więcej w papierach (na umowie) to zarobki będą jeszcze mniejsze.
Takie niestety są polskie realia...

Nie rozumiem tych czasów, dawniej wiele ludzi mieszkało z rodzicami i jakoś sobie dawali rady, a teraz cały czas pod górkę...
Wiem, że są inne czasy, ale już powoli zaczynam myśleć że ten mój związek się rozpadnie z tego powodu, bo naprawdę nie stać mnie na zakup mieszkania/budowę domu.
Też chciałbym mieć swoje 4 ściany (tylko swoje), ale wiem że są rzeczy których nie ominę, bo co to za życie gdy mając kredyt będę się martwił że zabraknie na jedzenie...

Widać że masz pojęcie i dobrze że nie ulegasz presji.

U mnie mój starszy kolega sprzedawał ostatnio mieszkanie które wzięli z dziewczyną a teraz żoną kilka lat temu na kredyt bo się im lepiej płatne prace pokończyły u jego brata. Mieli we dwójkę z 7-8tys i było git - do czasu. Teraz poszli mieszać na dzielnicę "wyżej" do jej rodziców. Małe mieszkanie w bloku takie że nie mógł sobie wstawić LCD do tego "ich" nowego pokoju.
Ja może nie jestem odpowiednią osobą do udzielania rad hehehe ale na twoim miejscu to bym poczekał aż skończy przynajmniej studia i dopiero później ślub i to wesele wink i najprędzej wyjazd na obczyznę aby tam pracować, wynajmować we dwójkę i odkłądać kasę na przyszłość. A kiedyś będzie można nawet wrócić do rodzinnego domu. A jak nie będzie to pasować narzeczonej to droga wolna. Wszak jesteś młodym chłopakiem z posagiem big_smile i pewnie nei jedna chętna znalazła by się wink

Dziękuje za rady.
Właśnie wiele jest takich sytuacji, nawet w mojej rodzinie, rozpada się małżeństwo bo zaczyna brakować pieniędzy na spłatę kredytu i jedno kłóci się z drugim z tego powodu.


majkaszpilka napisał/a:

Ona już kalkuluje Josz...


Teraz trzeba tylko przeforsować własne...Roszczenia?

Jak nie wyjdzie, to cóż.
Może inny rycerz się dla księżniczki znajdzie.No chyba,że Autor dobrowolnie sobie pętlę na szyję założy.

Przecież w jednym domu,mogą zamieszkać dwie rodziny.
W mojej rodzinie jest/było podobnie i każdy ma autonomiczne mieszkanie.Jak w bloku.

Ja też jestem zdanie że dalibyśmy radę, ale nie chce jej do niczego zmuszać i namawiać.

28

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Dziewczyna ma prawie 25 lat i utrzymują ją rodzice. Nie dziwi mnie jej roszczeniowa postawa i podejście do życia.

29

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
Wielokropek napisał/a:
facet1989 napisał/a:

No bo twierdzi, że będzie mało prywatności, że będzie ktoś za ścianą itp. 
Że chce mieszkać sama (...)

Sam już nie wiem co mam zrobić i jak z nią porozmawiać.

Z Twego opisu wynika, że na razie usiłujesz przekonać ją do swych racji; w ten sposób porozumienia nie osiągnięcie, bo upieracie się przy swoich stanowiskach: Ty - by mieszkać z rodzicami, ona - by z nimi nie mieszkać. Jedynym rozwiązaniem jest powiedzenie sobie o swych potrzebach i obawach stojących za waszymi stanowiskami oraz zastanowienie się nad tym, co możecie zrobić, by mieszkając razem mieć swe potrzeby zaspokojone a obawy zmniejszone/zlikwidowane.


Nie, nie...
Ja nie upieram się przy swoich racjach, nawet jej nie mówiłem tego w ten sposób jak tutaj pisze, to wszystko to są moje przemyślenia, próbowałem tylko lekko tłumaczyć że kredyt to ciężka sprawa i że nie dam rady.

Postaram się z nią porozmawiać na ten temat i wszystko powiedzieć.
Dziękuje za rady.

30

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
Madman88 napisał/a:

Dziewczyna ma prawie 25 lat i utrzymują ją rodzice. Nie dziwi mnie jej roszczeniowa postawa i podejście do życia.

Studiuje dziennie więc dlatego ją utrzymują, ale kiedyś chwilę pracowała.

Ja jej do niczego jeszcze nie namawiałem, bardziej ona mnie do kredytu, dlatego napisałem tutaj żeby uzyskać jakąś radę i opinię innych ludzi na ten temat.

31

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
facet1989 napisał/a:

No bo twierdzi, że będzie mało prywatności, że będzie ktoś za ścianą itp. 
Że chce mieszkać sama (...)


Dobra jest...

Siedzi na garnuszku rodziców,prawdopodobnie nigdy nie pracowała,nie wie nawet, ile kosztuje utrzymanie jej skromnej osoby,ale wymagania ma.

Dobrze,że nie żąda stumetrowego basenu przy rezydencji,pasa startowego dla helikoptera,porządnej limuzyny i służby big_smile

32

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Ostatnia rada: nie tłumacz jej, powiedz i wspólnie wymyślcie rozwiązanie.

33 Ostatnio edytowany przez Madman88 (2016-03-22 20:22:23)

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Ty jej nie tłumacz, że nie dasz rady kredytu brać ze względu na niskie zarobki tylko na spokojnie wytłumacz konsekwencje wchodzenia w taki kredyt. Tutaj zarobki nie mają nic do rzeczy, bo dziś można zarabiać 10 tysięcy, ale nie wiadomo co będzie jutro.

Swoją drogą co ta dziewczyna ma w głowie, że wiedząc ile zarabiasz musisz jej tłumaczyć, że nie ma szans na kredyt?

34

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
facet1989 napisał/a:
Madman88 napisał/a:

Dziewczyna ma prawie 25 lat i utrzymują ją rodzice. Nie dziwi mnie jej roszczeniowa postawa i podejście do życia.

Studiuje dziennie więc dlatego ją utrzymują, ale kiedyś chwilę pracowała.

Ja jej do niczego jeszcze nie namawiałem, bardziej ona mnie do kredytu, dlatego napisałem tutaj żeby uzyskać jakąś radę i opinię innych ludzi na ten temat.

Ja znam osoby co studiują dziennie i zapinkalają w weekendy i w wakacje. A ona chwilę gdzieś popracowała i teraz namawia do brania kredytu big_smile

35

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
majkaszpilka napisał/a:
facet1989 napisał/a:

No bo twierdzi, że będzie mało prywatności, że będzie ktoś za ścianą itp. 
Że chce mieszkać sama (...)


Dobra jest...

Siedzi na garnuszku rodziców,prawdopodobnie nigdy nie pracowała,nie wie nawet, ile kosztuje utrzymanie jej skromnej osoby,ale wymagania ma.

Dobrze,że nie żąda stumetrowego basenu przy rezydencji,pasa startowego dla helikoptera,porządnej limuzyny i służby big_smile

Majka, generalnie helikopter nie potrzebuje pasa startowego! rotfl big_smile big_smile

Wielokropek napisał/a:

Ostatnia rada: nie tłumacz jej, powiedz i wspólnie wymyślcie rozwiązanie.

Tutaj właśnie nie ma nad czym dyskutować tylko przedstawić fakty i zakończyć temat.

36

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
On-WuWuA-83 napisał/a:
majkaszpilka napisał/a:
facet1989 napisał/a:

No bo twierdzi, że będzie mało prywatności, że będzie ktoś za ścianą itp. 
Że chce mieszkać sama (...)


Dobra jest...

Siedzi na garnuszku rodziców,prawdopodobnie nigdy nie pracowała,nie wie nawet, ile kosztuje utrzymanie jej skromnej osoby,ale wymagania ma.

Dobrze,że nie żąda stumetrowego basenu przy rezydencji,pasa startowego dla helikoptera,porządnej limuzyny i służby big_smile

Majka, generalnie helikopter nie potrzebuje pasa startowego! rotfl big_smile big_smile

Wielokropek napisał/a:

Ostatnia rada: nie tłumacz jej, powiedz i wspólnie wymyślcie rozwiązanie.

Tutaj właśnie nie ma nad czym dyskutować tylko przedstawić fakty i zakończyć temat.


A bo tak mi wygodniej było napisać...dobra...dla Boening'a 737,albo jakiegoś innego Airbus'a tongue

37 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-03-22 22:18:49)

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

ja też nie chciałbym mieszkać z teściami. CO inne wybudować dom ale czy twoja matka nie będzie non stop wpadała do was jeśli będzie miała blisko ?

38

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
Wielokropek napisał/a:

Ostatnia rada: nie tłumacz jej, powiedz i wspólnie wymyślcie rozwiązanie.

Dokładnie, tyle, że ona już wymyśliła - kredyt.

facet1989 napisał/a:

Ja nie upieram się przy swoich racjach, nawet jej nie mówiłem tego w ten sposób jak tutaj pisze, to wszystko to są moje przemyślenia, próbowałem tylko lekko tłumaczyć że kredyt to ciężka sprawa i że nie dam rady.

...i na to weź poprawkę. Nie "nie dam rady", tylko "nie damy rady", ewentualnie"czy dasz radę"?

39

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
josz napisał/a:
Wielokropek napisał/a:

Ostatnia rada: nie tłumacz jej, powiedz i wspólnie wymyślcie rozwiązanie.

Dokładnie, tyle, że ona już wymyśliła - kredyt. (...)

Ona wymyśliła i on wymyślił. smile Ja jednak zaproponowałam coś innego: by we dwójkę, razem (nie każdy osobno), znaleźli rozwiązanie ich oboje satysfakcjonujące.

40

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Wielokropek wielokrotnie miała rację więc słuchaj jej. Szczelnie iż ja już pisałem iż najlepszy związek to związek partnerski gdzie jest wszystko jasne obowiązki wykonuje się razem a co  w twoim przypadku jest najważniejsze gdzie zawsze dwie strony dążą do konsensusu.

41

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
Paweło napisał/a:

ja też nie chciałbym mieszkać z teściami. CO inne wybudować dom ale czy twoja matka nie będzie non stop wpadała do was jeśli będzie miała blisko ?

Facet 1989 w jaki sposób zapewnisz spokojne życie swojej dziewczynie/żonie, bez awantur ze strony twojej rodziny i wypominania. Jak zagwarantujesz, że ona tam będzie u siebie. Poczytaj watek http://www.netkobiety.pl/t93930.html - żona odeszał i znalazła mieszkanie, tam tez po slubie  młodzi zamieszkali u jego rodziców, poczatkowo było słodko, a później relacje popsuły się. Teraz powiesz, nigdy bym jej drzwi nie pokazał i nie wyrzucił z domu, on pewnie będąc w narzeczeństwie też tak twierdził, jednak w czasie kłótni potrafił ja wyrzucać z domu, bo to jego dom rodzinny.  Jego zona rzuciła się w wir pracy i wynajeła sobie mieszkanie. Tam ludzie tez ją krytykowali, że rozwala dla własnej wygody rodzinę, tak jak tu twoją dziewczynę. Ale wątpię czy, tu tak ochoczo krytykujący, chciałby zamieszkac u tesciów i nie miec prawa głosu.

  Pomyśl czy ty chciałbyś mieszkac u jej rodziców? Mógłbyś tam czuć się bezpiecznie? Jeżeli tak to może zamieszkajcie  u niej w domu lub kupcie z jej rodzicami wspólne duże mieszkanie. Jestem pewna, że pokrótce zwinąłbys manatki i wrócił do swoich rodziców. Młodzi powinni mieszkać osobno. Powinni razem dorabiać się, bo wtedy każdy będzie czuł sie pełnoprawnym właścicielem mieszkania i pozostałych rzeczy kupionych wspólnie. Nie jestes pierwszym, który ma niskie dochody, wielu młodych jedzie na tym samym koniku. Jednak probują usamodzielnic się i żyć zdala od rodziców. Jestescie młodzi, silni i i zdrowi więc nic nie stoi na przeszkodzie abyście dorabiali sie wspólnie  żoną. Małe mieszkanie do remontu nie kosztuje znowu tak dużo, a dom na ciebie zaczeka, tak jak nasz czeka na nasze dzieci.
Pierwsza lepsza wasza kłótnia zakończy się tym, że rodzice wtraca się i napewno staną po twojej stronie, może nie słownie (z czasem słownie też) ale swoja postawa pokażą jej co ona tam ma do powiedzenia. Ty bedziesz tam panem i władca tego domu tak jak autor polecanego ci watku.
Zastanów się jakie ona tam będzie miała prawa, to twój dom i twojej rodziny, a co ona bedzie miała, niepewna sytuację czy za 5, 10 czy 15 lat nie znajdziesz sobie kogoś innego i nie wyrzucisz ją na ulicę?
Zastanów się, czy pozwolisz jej wybrać farbę na scianę taką jak ona będzie chciała, czy wszelkie remonty, przeróbki mieszkania bedzie musiała konsultować z twoimi rodzicami, bo to cały czas ich dom jest, czy będzie musiała czekać na ich zgodę?
Martwisz się, ze ci się związek rozsypie, ale to od ciebie zależy czy dla ciebie ważniejszy będzie dom czy żona i to nie tylko ty masz utrzymyać rodzinę, zona też ma zarabiac pieniądze i wnosić wkład do waszego wspólnego życia i wspólnie dbacie o pozostałe sprawy.

42

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Mnie się wydaje, że nawet jeśli uznasz żeby jednak wziąć ten kredyt - to nie teraz jest na to moment. Bo, jak rozumiem, dziewczyna nie mówi weźmy kredyt TERAZ?
Ona ma pewnie jakiś rok - dwa do końca studiów. Jak zacznie pracować i dowie się, że życie kosztuje, wtedy będzie Wam się łatwiej porozumieć. I zanim się zdecydujecie na kredyt (razem, kiedy i ona będzie miała się z czego dołożyć, tak przynajmniej byłoby uczciwiej) radziłabym przez kilka miesięcy razem pomieszkać, na wynajętym. Lepiej zainwestować kilka tysięcy w wynajem niż wziąć zobowiązanie na kilkanaście lat, gdzie się zorientujecie iż nie potraficie na co dzień razem żyć, i zostaniesz bez dziewczyny, za to z kredytem.

43

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Chcieć to można wiele rzeczy, kredyt fajnie brzmi, ale potem trzeba spłacać latami. Dłużej spłacać niż obecnie żyjecie. Czy twoja kobieta zastanowiła się nad tym co to znaczy? Ile będzie kosztować wasze wesele? Z czego to opłacicie, bo domyślam się, że dziewczyna będzie chciała mieć wesele, a nie skromne przyjęcie. Sama się nie utrzymuje, nie ma zielonego pojęcia jak to jest, jak życie weryfikuje zachcianki, że trzeba z czegoś zrezygnować. Utrzymują ją rodzice i ona oczekuje , że ty się poświęcisz i zaczniesz ją utrzymywać i jeszcze weźmiesz kredyt. Ona jeszcze nie dorosła do poważnych decyzji. A jak za parę lat pojawią się dzieci, albo będzie problem z zajściem w ciążę i będziecie musieli płacić za invitro? Albo zdrowie się posypie, stracisz pracę albo ona będzie miała problemy z pracą? Kompletnie nieprzemyślane z jej strony. Jak się wymaga od kogoś, to trzeba też coś wnieść od siebie, a co ona wniesie? Szczoteczkę do zębów wstawi do łazienki? Nic się nikomu z góry nie należy! Długo mieszkałam z rodzicami i zawsze się chciałam wyprowadzić i być na swoim, ale finanse nie pozwalały. Wynajmowałam mieszkanie jakiś czas, byłam tez za granicą, różne opcje przerabiałam. Wiem o czym mówię. Nie zdecydowałam się na kredyt. Jakoś tak przetrwałam. Teraz mam już swoje mieszkanie i nie żałuję tego że mieszkałam z rodzicami, ani że mój mąż mieszkał ze swoimi i że u rodziców też pomieszkiwaliśmy. Przez to odłożyliśmy pieniądze. Mamy teraz własne M i możemy sobie na różne rzeczy pozwolić. I jesteśmy spokojni, że żadne kredyty nad nami nie wiszą. Owszem jesteśmy starsi od was, obydwoje po 30-stce. Jak byliśmy w waszym wieku też chcieliśmy być na swoim, ale trzeba podejść racjonalnie. Jak twoja kobieta tego nie zrozumie, wiem ze jesteś zakochany i straszą cię że żona cię potem opuści i zostaniesz sam. Ale przy wzięciu kredytu i mieszkaniu razem z żoną w kupionym mieszkaniu też nie masz gwarancji że twoje małżeństwo nie rozpadnie się z jakiś innych powodów. Zycie jest długie i nieprzewidywalne. A z kredytem zawsze zostaniesz ty!

44 Ostatnio edytowany przez robingirl (2016-03-23 21:01:22)

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
josz napisał/a:

Ja także uważam, że mieszkanie z teściami nie jest dobrym rozwiązaniem. Jednak zwróciłam uwagę na to, że tylko Ty martwisz się o finanse, kalkulujesz czy dostałbyś kredyt, czy nie, czy stać byłoby Cię na wynajem, do tego odkładasz pieniądze na wesele, a Twoja dziewczyna...?
Ma tylko życzenia? Studiuje, nie pracuje, kto ją utrzymuje, rodzice? Bo chyba nie Ty?
Jeśli już planujecie wspólną  przyszłość, to może zaangażuj ją w te wszystkie działania, może oprócz roszczeń Twoja dziewczyna zacznie realnie myśleć, a przede wszystkim znajdzie pracę.
Zamiast łamać sobie głowę jak wyjść z tej patowej sytuacji, zaproponuj jej aby ona znalazła rozwiązanie takie, jakie ją satysfakcjonuje.

Wydaje mi się, że w Twojej sytuacji dobrym rozwiązaniem byłoby podzielenie tego domu, zrobienie osobnego wejścia (jak już ktoś tutaj proponował), a do tego czasu wynajęcie jakiejś kawalerki, dopóki nie zostaniecie rodzicami, ale wcześniej narzeczona/żona musi znaleźć pracę i wydorośleć.
Ewentualnie, gdy ona zacznie pracować, bierzecie wspólnie kredyt, a dom...nie ucieknie, kiedyś będzie Twój.

Cytuję Josz, bo zgadzam się z powyższym prawie w całości. Też uważam, że jeśli są inne opcje, to lepiej mieszkać z daleka od rodziców i teściów. Już abstrahując od sytuacji takich, o jakich pisze azbestowa. Autorze, są pewne rzeczy nieprzeliczane na pieniądze i wierz mi, możliwość samodzielnego startu w zycie małżeńskie jest bardzo cenna. Jest ciężej, ale warto.

Też rzuciło mi się w oczy, że Autorze wszystko planujesz tak, jakby miało być na Twoich barkach i z Twojej kasy. A CZEMU? Czy Twoja wybranka stanowczo oznajmiła Ci już, że nie ma zamiaru pracować? Czy jej rodzice na pewno nie chcą i nie są w stanie pomóc?

Trochę to zrozumiałe, że planujesz wszystko sam, żyjąc na własną rękę od 18 roku życia. Fajnie, że tak twardo stąpasz po ziemi, ale z drugiej strony zauważ, że chcesz wejść w związek małżeński, w którym zaczyna się prowadzić pewne rzeczy WE DWOJE. I to jest może też moment, żeby faktycznie się tego nauczyć.

Trochę mam wrażenie nie zrozumieliście Wielokropka, jak mówiła, żeby rozwiązanie znaleźć we dwoje. Chodzi o to, żebyście usiedli i razem przegadali opcje i argumenty. Ale nie - moje moje, tyko co zrobić, żebyśmy obydwoje znaleźli jakiś kompromis. Jesteś dużo bardziej samodzielny niż Twoja dziewczyna, ale jeśli chcesz mieć z niej w przyszłości wsparcie, to może pewne rzeczy trzeba jej uświadomić, a do pewnych musi dojść sama. Jeśli ma jakieś pomysły, to możesz wymagać od niej pomysłów, jak chce to osiągnąć. Tylko pozwól jej te pomysły też jakieś mieć. Bo też odnoszę wrażenie, że tak się zafiksowałeś na tym mieszkaniu z rodzicami, że zamykasz się na rozwiazania alternatywne. Ona tylko o kredycie, a Ty tylko o domu, bo reszta bez sensu.

Tutaj dostałeś mnóstwo praktycznych propozycji, jak znaleźć kompromis między Twoimi oczekiwaniami a Twojej dziewczyny. Wynajmowany pokój w mieszkaniu w Waszym przypadku to żadna ujma, co wiecej może okazja sprawdzić się w trudnej sytuacji. Może jak ona zacznie pracować, to zdecydujecie się faktycznie na ten kredyt. Mieszkanie z kredytem też można sprzedać, a mając przepisany na siebie dom masz też dobre zabezpiecznie kredytu, więc może będzie on tańszy.

I trochę odpuścicie dziewczynie. Ma inny zyciorys niż autor, ale za mało trochę jest faktów, zeby oceniać ją jako roszczeniowego lenia...

45

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Wydaje mi się, że póki co plany o przyszłości: ślubie, mieszkaniu potem są jeszcze niesprecyzowane. Stąd może taka mglistość w odpowiedziach partnerki. Ona po prostu odpowiada, że takie a nie inne widziałaby w przyszłości rozwiązanie. Wątpię, by nie zdawała sobie sprawy, że wówczas musiałaby znaleźć pracę, że musiałaby wziąć na siebie również kredyt itp.

Myślę, że Ty autorze nie do końca zdajesz sobie sprawy do czego ją przekonujesz. Ona poznała Ciebie, buduje z Tobą relację, kocha Cię zapewne, będzie zapewne w przyszłości chciała się budzić przy Tobie, towarzyszyć Ci każdego dnia, planować z Tobą zakupy, gotowanie, pranie i te miliony spraw na które składa się mieszkanie z kimś.
Ty jej natomiast na dokładkę oferujesz mieszkanie z Twoimi rodzicami. Może nawet ich lubi, ale bądź co bądź to obcy dla niej ludzie. I to z nimi również będzie musiała uzgadniać całe swoje nowe życie. I to w relacji nierównej. Bo przecież będzie u nich.
Dla Ciebie żadna zmiana. Przecież całe życie tak mieszkasz. Tylko nowy lokator w domu. Dla niej zmiana kolosalna.

No chyba że są możliwości, by jakoś rozdzielić Wasze wspólne ta życie - oddzielne wejście, kuchnia itp. To dałoby dużo komfortu i możliwości tworzenia odrębnego gospodarstwa domowego.

Co mnie uderza? Twoje myślenie o partnerce. Albo się dostosuje do oferowanej przez Ciebie propozycji, albo oszukasz sobie innej. To dla mnie znak, że nie traktujesz jej jako "tej jedynej", a jedynie jak opcję.
Dla mnie to Ty powinieneś chcieć być z nią i to byłby priorytet. Drugim priorytetem powinno być znalezienie satysfakcjonującego Was oboje rozwiązania. Poza tym powinieneś być gotowy na zmianę decyzji partnerki i ją szanować.

Zobacz, już czujesz się rozgoryczony, bo ona jak Ciebie poznała nie mówiła, że w przyszłości nie będzie chciała mieszkać z Twoimi rodzicami. A ona przecież jeszcze nie musiała tego wiedzieć. Nie interesowała się tym wcześniej. Może teraz, gdy związek się robi coraz poważniejszy, a Ty coraz mocniej pokazujesz swoje stanowisko, ona zaczęła się też tym tematem mocniej i interesować. Może poczytała na ten temat (pełno jest historii w necie) może porozmawiała z bliskimi - miała do tego prawo - i otworzyło jej to oczy na to, jak sprawy mogę się ułożyć.

Tak czy siak będąc z nią Ty musisz zakładać możliwość zmiany decyzji. Przecież ona nawet może zgodzić się na mieszkanie z Twoimi rodzicami. Przecież nie wie, jak sprawy ułożą się w tej konkretnej sytuacji. Może będzie dobrze (bo i tak, choć niezwykle rzadko się zdarza). Ale może jednak się nie odnajdzie w tej sytuacji, może jednak będzie się czuć źle w tym układzie. I Ty właśnie powinieneś czuć się gotów na szukanie innych rozwiązań, na robienie wszystkiego, by Twoja partnerka była szczęśliwa.
I nie możesz powiedzieć: "skoro się zgodziłaś na mieszkanie z moimi rodzicami, to masz mieszkać, oszukałaś mnie".

Myślę, że jeśli Twoja partnerka będzie widzieć Twoją gotowość do zmian, jak będzie widziała, że priorytetem jest to, byście byli razem... to może i zgodzi się na takie eksperymenty.

Nawet jeśli znajdziesz inną kobietę i nawet jeśli ona będzie gotowa na mieszkanie z Twoimi rodzicami, musisz mieć świadomość, że to czas pokaże, czy będzie z tą decyzją szczęśliwa (dużo zależeć będzie od Twojej postawy).

46

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
KajkaKa napisał/a:

Wydaje mi się, że póki co plany o przyszłości: ślubie, mieszkaniu potem są jeszcze niesprecyzowane. Stąd może taka mglistość w odpowiedziach partnerki. Ona po prostu odpowiada, że takie a nie inne widziałaby w przyszłości rozwiązanie. Wątpię, by nie zdawała sobie sprawy, że wówczas musiałaby znaleźć pracę, że musiałaby wziąć na siebie również kredyt itp.

Myślę, że Ty autorze nie do końca zdajesz sobie sprawy do czego ją przekonujesz. Ona poznała Ciebie, buduje z Tobą relację, kocha Cię zapewne, będzie zapewne w przyszłości chciała się budzić przy Tobie, towarzyszyć Ci każdego dnia, planować z Tobą zakupy, gotowanie, pranie i te miliony spraw na które składa się mieszkanie z kimś.
Ty jej natomiast na dokładkę oferujesz mieszkanie z Twoimi rodzicami. Może nawet ich lubi, ale bądź co bądź to obcy dla niej ludzie. I to z nimi również będzie musiała uzgadniać całe swoje nowe życie. I to w relacji nierównej. Bo przecież będzie u nich.
Dla Ciebie żadna zmiana. Przecież całe życie tak mieszkasz. Tylko nowy lokator w domu. Dla niej zmiana kolosalna.

No chyba że są możliwości, by jakoś rozdzielić Wasze wspólne ta życie - oddzielne wejście, kuchnia itp. To dałoby dużo komfortu i możliwości tworzenia odrębnego gospodarstwa domowego.

Co mnie uderza? Twoje myślenie o partnerce. Albo się dostosuje do oferowanej przez Ciebie propozycji, albo oszukasz sobie innej. To dla mnie znak, że nie traktujesz jej jako "tej jedynej", a jedynie jak opcję.
Dla mnie to Ty powinieneś chcieć być z nią i to byłby priorytet. Drugim priorytetem powinno być znalezienie satysfakcjonującego Was oboje rozwiązania. Poza tym powinieneś być gotowy na zmianę decyzji partnerki i ją szanować.

Zobacz, już czujesz się rozgoryczony, bo ona jak Ciebie poznała nie mówiła, że w przyszłości nie będzie chciała mieszkać z Twoimi rodzicami. A ona przecież jeszcze nie musiała tego wiedzieć. Nie interesowała się tym wcześniej. Może teraz, gdy związek się robi coraz poważniejszy, a Ty coraz mocniej pokazujesz swoje stanowisko, ona zaczęła się też tym tematem mocniej i interesować. Może poczytała na ten temat (pełno jest historii w necie) może porozmawiała z bliskimi - miała do tego prawo - i otworzyło jej to oczy na to, jak sprawy mogę się ułożyć.

Tak czy siak będąc z nią Ty musisz zakładać możliwość zmiany decyzji. Przecież ona nawet może zgodzić się na mieszkanie z Twoimi rodzicami. Przecież nie wie, jak sprawy ułożą się w tej konkretnej sytuacji. Może będzie dobrze (bo i tak, choć niezwykle rzadko się zdarza). Ale może jednak się nie odnajdzie w tej sytuacji, może jednak będzie się czuć źle w tym układzie. I Ty właśnie powinieneś czuć się gotów na szukanie innych rozwiązań, na robienie wszystkiego, by Twoja partnerka była szczęśliwa.
I nie możesz powiedzieć: "skoro się zgodziłaś na mieszkanie z moimi rodzicami, to masz mieszkać, oszukałaś mnie".

Myślę, że jeśli Twoja partnerka będzie widzieć Twoją gotowość do zmian, jak będzie widziała, że priorytetem jest to, byście byli razem... to może i zgodzi się na takie eksperymenty.

Nawet jeśli znajdziesz inną kobietę i nawet jeśli ona będzie gotowa na mieszkanie z Twoimi rodzicami, musisz mieć świadomość, że to czas pokaże, czy będzie z tą decyzją szczęśliwa (dużo zależeć będzie od Twojej postawy).

Bardzo proszę wcześniej przeczytać temat a później doradzać bo:
*Nie namawiam jej do zamieszkania z moimi rodzicami,
*Ona tylko wie, że mam dom, nie było tutaj mowy o namawianiu,
*Nie pisałem/nie mówiłem/ nie uważam, że jeśli nie zamieszka w tym domu to ją zostawię.

Mądra odpowiedź, ale przyznaj szczerze że nie przeczytałaś dokładnie o co chodzi w temacie...

Nie będę jej usilnie namawiać bo nie tędy droga, tylko jestem załamany tym, że nie chce dać temu szansy, znając realia finansowe i aspekt kredytów co niestety w tej sytuacji nie będzie mądrym wyjściem.






Rozmawialiśmy na ten temat.
Jak narazie ona twierdzi że kredyt to super wyjście i że pomoże mi go spłacić jak zacznie pracować.
Nawet już skalkulowała i oceniła oferty kilku banków co mnie trochę wyprowadziło z równowagi (bo póki nie jesteśmy małżeństwem myślę, że nie powinna tego robić).
Z rozmowy wynikło tylko tyle że ja mam swoje przekonania a ona swoje.
Poczekam trochę i zobaczę jak sytuacja zacznie się rozwijać.

Nie będę oczywiście namawiał jej do zamieszkania z rodzicami bo nie mogę tego robić.

Po dłuższym zastanowieniu dochodzę do wniosku że dobrym wyjściem będzie wynająć jakieś małe mieszkanie i zobaczyć jak w ogóle wyglądałoby wspólne życie gdyż chyba ja byłbym obciążony w 100% wszystkim w naszym domu.

Zobaczymy  co z tego wyniknie...
Sam nie wiem co mam myśleć, bo nie chce "przegrać" życia przez jedną złą decyzje, a też chce żeby ona była szczęśliwa a chyba jestem "zbyt biedny" żeby dać kobiecie szczęście czyli własny dom. (Wiem, że to w pewien sposób głupie i może błędne myślenie).

Dziękuje za rady.

47

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
olaora napisał/a:

Chcieć to można wiele rzeczy, kredyt fajnie brzmi, ale potem trzeba spłacać latami. Dłużej spłacać niż obecnie żyjecie. Czy twoja kobieta zastanowiła się nad tym co to znaczy? Ile będzie kosztować wasze wesele? Z czego to opłacicie, bo domyślam się, że dziewczyna będzie chciała mieć wesele, a nie skromne przyjęcie. Sama się nie utrzymuje, nie ma zielonego pojęcia jak to jest, jak życie weryfikuje zachcianki, że trzeba z czegoś zrezygnować. Utrzymują ją rodzice i ona oczekuje , że ty się poświęcisz i zaczniesz ją utrzymywać i jeszcze weźmiesz kredyt. Ona jeszcze nie dorosła do poważnych decyzji. A jak za parę lat pojawią się dzieci, albo będzie problem z zajściem w ciążę i będziecie musieli płacić za invitro? Albo zdrowie się posypie, stracisz pracę albo ona będzie miała problemy z pracą? Kompletnie nieprzemyślane z jej strony. Jak się wymaga od kogoś, to trzeba też coś wnieść od siebie, a co ona wniesie? Szczoteczkę do zębów wstawi do łazienki? Nic się nikomu z góry nie należy! Długo mieszkałam z rodzicami i zawsze się chciałam wyprowadzić i być na swoim, ale finanse nie pozwalały. Wynajmowałam mieszkanie jakiś czas, byłam tez za granicą, różne opcje przerabiałam. Wiem o czym mówię. Nie zdecydowałam się na kredyt. Jakoś tak przetrwałam. Teraz mam już swoje mieszkanie i nie żałuję tego że mieszkałam z rodzicami, ani że mój mąż mieszkał ze swoimi i że u rodziców też pomieszkiwaliśmy. Przez to odłożyliśmy pieniądze. Mamy teraz własne M i możemy sobie na różne rzeczy pozwolić. I jesteśmy spokojni, że żadne kredyty nad nami nie wiszą. Owszem jesteśmy starsi od was, obydwoje po 30-stce. Jak byliśmy w waszym wieku też chcieliśmy być na swoim, ale trzeba podejść racjonalnie. Jak twoja kobieta tego nie zrozumie, wiem ze jesteś zakochany i straszą cię że żona cię potem opuści i zostaniesz sam. Ale przy wzięciu kredytu i mieszkaniu razem z żoną w kupionym mieszkaniu też nie masz gwarancji że twoje małżeństwo nie rozpadnie się z jakiś innych powodów. Zycie jest długie i nieprzewidywalne. A z kredytem zawsze zostaniesz ty!

Dziękuje za bardzo mądrą i życiową radę.
Masz rację.
Właśnie w ten sposób myślę, ja wolałbym żebyśmy nawet jakiś czas pomieszkali u rodziców, wyjechać gdzieś, zarobić i dopiero wtedy kupić mieszkanie/budować się, ale za pieniądze które się ma a nie na kredyt.
Staram się myśleć rozsądnie, a rozsądek podpowiada mi że kredyt jest złym wyjściem.

Zobaczymy jak rozwinie się sytuacja, będę na spokojnie  o tym rozmawiał z dziewczyną.


robingirl proszę Cie, mam dom "po rodzicach" w którym oni mieszkają i miałbym go traktować jako zabezpieczenie kredytu? Przecież to byłoby kompletnie nieodpowiedzialne bo jakby mi się coś stało to zabraliby im dom...

48

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
Kareena napisał/a:

Mnie się wydaje, że nawet jeśli uznasz żeby jednak wziąć ten kredyt - to nie teraz jest na to moment. Bo, jak rozumiem, dziewczyna nie mówi weźmy kredyt TERAZ?
Ona ma pewnie jakiś rok - dwa do końca studiów. Jak zacznie pracować i dowie się, że życie kosztuje, wtedy będzie Wam się łatwiej porozumieć. I zanim się zdecydujecie na kredyt (razem, kiedy i ona będzie miała się z czego dołożyć, tak przynajmniej byłoby uczciwiej) radziłabym przez kilka miesięcy razem pomieszkać, na wynajętym. Lepiej zainwestować kilka tysięcy w wynajem niż wziąć zobowiązanie na kilkanaście lat, gdzie się zorientujecie iż nie potraficie na co dzień razem żyć, i zostaniesz bez dziewczyny, za to z kredytem.

Dziękuje za radę, masz rację, tak byłoby najlepiej.
Biorę to wyjście pod uwagę.

Ona chyba chciałby żebym ja ten dom wybudował teraz, a dopiero po wybudowaniu ślub i wspólne życie...


azbestowa2 mi przy ciężkiej sytuacji finansowej obojętne byłoby gdzie bym mieszkał, czy z jej rodzicami czy nie, na wszystko przyszedłby czas.



Wiele osób udzieliło mi bardzo dużej pomocy cennymi radami, za co bardzo dziękuje.

49

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Ależ czytałam wszystkie Twoje wpisy. Stopniowo, kiedy się pojawiały. Rzeczywiście nie wszystkie jednego dnia. To budowało mi Twój obraz i sposób rozumowania.

I ja przecież właśnie zauważyłam, że Wasze plany nie są jeszcze zbyt sprecyzowane, by winić kobietę, że ma w tyłku. Ja właśnie tak odebrałam, że póki co gdzieś tam krążycie wokół tematu. Choć widzę, że dziewczyna jednak poszła krok dalej.

I tak właśnie odebrałam Cię, że zwyczajnie chciałbyś pozostać u rodziców i trochę szukasz powodów... czy raczej usprawiedliwień, że to jedyne możliwe rozwiązanie. Że kobieta jest opcją przekonały mnie słowa "być może powinna poszukać sobie kogoś bogatszego". Czy to znaczy, że gdyby rodzice nie mieli domu, nie ożeniłbyś się nigdy? Bo jesteś zbyt biedny. A przecież ludzie sobie jakoś radzą. Niewielu ma możliwość zamieszkania w domu rodziców. I często nawet jeśli mogą, wybierają inne rozwiązania.

Chciałam Cię przestrzec, byś nie szedł w tym kierunku, byś nie rozwijał w sobie myśli "nic zrobić się nie da, a jak ona nie rozumie, to niech szuka sobie kogoś bogatszego."

Nie zawsze najprostsze drogi są najlepsze.

Mam koleżankę, która zgodziła się na taki układ. W sumie nawet nie miała nic przeciwko. Sama się wychowała w domu z dziadkami. w dodatku jest to najbardziej ugodowa osoba jaką znam. A jednak po pięciu latach odeszła od męża. Nie dała rady. I tu też nie było jakichś wielkich awantur, jawnych złośliwości. Ot taka skrywana niechęć teściowej, może z czasem i jej. Odeszła od męża. Wynajęła mieszkanie i poprosiła go, by z nią zamieszkał, by choć spróbował. Nie zgodził się, bo przecież on ma już dom. I on nie rozumie, o co jej chodzi. A ona po prostu nigdy nie poczuła się tam jak u siebie, nigdy nie czuła się gospodynią, panią domu... Dla kobiet to ważne.

Dlatego to ważne, byś gotów był na inne rozwiązania. Twoja kobieta nie może Ci obiecać, że będzie szczęśliwa w Twoim rodzinnym domu.

Inna sprawa, że oczywistym jest, że to Wasze wspólne plany i naprawdę nie ma powodu, byś cokolwiek brał tylko na siebie. Wspólne mieszkanie bym odłożyła do momentu aż dziewczyna stanie na nogi. Nie jesteś jej ojcem, a partnerem.

50 Ostatnio edytowany przez facet1989 (2016-03-26 09:13:21)

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
KajkaKa napisał/a:

Ależ czytałam wszystkie Twoje wpisy. Stopniowo, kiedy się pojawiały. Rzeczywiście nie wszystkie jednego dnia. To budowało mi Twój obraz i sposób rozumowania.

I ja przecież właśnie zauważyłam, że Wasze plany nie są jeszcze zbyt sprecyzowane, by winić kobietę, że ma w tyłku. Ja właśnie tak odebrałam, że póki co gdzieś tam krążycie wokół tematu. Choć widzę, że dziewczyna jednak poszła krok dalej.

I tak właśnie odebrałam Cię, że zwyczajnie chciałbyś pozostać u rodziców i trochę szukasz powodów... czy raczej usprawiedliwień, że to jedyne możliwe rozwiązanie. Że kobieta jest opcją przekonały mnie słowa "być może powinna poszukać sobie kogoś bogatszego". Czy to znaczy, że gdyby rodzice nie mieli domu, nie ożeniłbyś się nigdy? Bo jesteś zbyt biedny. A przecież ludzie sobie jakoś radzą. Niewielu ma możliwość zamieszkania w domu rodziców. I często nawet jeśli mogą, wybierają inne rozwiązania.

Chciałam Cię przestrzec, byś nie szedł w tym kierunku, byś nie rozwijał w sobie myśli "nic zrobić się nie da, a jak ona nie rozumie, to niech szuka sobie kogoś bogatszego."

Nie zawsze najprostsze drogi są najlepsze.

Mam koleżankę, która zgodziła się na taki układ. W sumie nawet nie miała nic przeciwko. Sama się wychowała w domu z dziadkami. w dodatku jest to najbardziej ugodowa osoba jaką znam. A jednak po pięciu latach odeszła od męża. Nie dała rady. I tu też nie było jakichś wielkich awantur, jawnych złośliwości. Ot taka skrywana niechęć teściowej, może z czasem i jej. Odeszła od męża. Wynajęła mieszkanie i poprosiła go, by z nią zamieszkał, by choć spróbował. Nie zgodził się, bo przecież on ma już dom. I on nie rozumie, o co jej chodzi. A ona po prostu nigdy nie poczuła się tam jak u siebie, nigdy nie czuła się gospodynią, panią domu... Dla kobiet to ważne.

Dlatego to ważne, byś gotów był na inne rozwiązania. Twoja kobieta nie może Ci obiecać, że będzie szczęśliwa w Twoim rodzinnym domu.

Inna sprawa, że oczywistym jest, że to Wasze wspólne plany i naprawdę nie ma powodu, byś cokolwiek brał tylko na siebie. Wspólne mieszkanie bym odłożyła do momentu aż dziewczyna stanie na nogi. Nie jesteś jej ojcem, a partnerem.

Dzięki za radę, ale okazuje się, że innym planem i propozycją jest tylko to, że ja wcześniej musiałbym zarobić/wziąć kredyt wybudować dom a dopiero później na swoim zamieszkalibyśmy razem.
I mam to zrobić sam, a nie razem.
Nie wiem co o tym wszystkim myśleć, bo w ten sposób sobie tego nie wyobrażałem, myślałem, że ludzie dorabiają się razem, a nie że o wszystko dba tylko jedno, a drugie przychodzi na gotowe...

51 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-03-26 09:27:49)

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Z Twych postów wynika, że żadne z was nie ma ochoty na wspólne rozwiązanie problemu. Ty myślisz/podejrzewasz/wyobrażasz sobie jedno, Twoja partnerka - drugie. Nie porozmawialiście dotąd o tym, co zrobicie razem, nie poszukaliście (w konsekwencji nie znaleźliście) rozwiązania satysfakcjonującego was oboje.

Każdy sobie rzepkę skrobie.

52

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Moim zdaniem nie masz co się pchać w kredyt samemu. Skoro mieszkanie ma być WASZE to i zobowiązanie takim być powinno. Jesteście młodzi i nie wiadomo, jak będzie. Związek może się rozpaść. Dziewczyna zwinie żagle, a Ty zostaniesz z kredytem.

Trochę to nie fair z jej strony, że oczekuje, iż tylko Ty zaryzykujesz. Ona w dowolnej chwili chce się włączyć w opłaty, ale mieszkanie ma być wspólne, jak mniemam? Przy czym jeśli się jej odwidzi związek z Tobą, też jej nic trzymać nie będzie.

No jednak trochę Księżniczka Ci się trafiła chyba. smile

Wasze wspólne życie = Wasze zobowiązania, nie inaczej. smile

53

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Moim zdaniem, powinieneś jej po prostu powiedzieć, że taka opcja ( że ty robisz wszystko sam) nie wchodzi w grę. To jest niesprawiedliwe, każdy rozsądny człowiek to zrozumie. Musicie grać razem, być w tej samej drużynie. Mieszkania z teściami nie polecam, masz jak w banku że będą kłótnie, a jak pojawi się dziecko to będziesz miał Armageddon.. Mamusia nie da spokoju twojej dziewczynie/żonie, tak już jest.. Lepiej już coś wynajac, a dom kiedyś i tak będzie twoj

54

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
facet1989 napisał/a:

Dzięki za radę, ale okazuje się, że innym planem i propozycją jest tylko to, że ja wcześniej musiałbym zarobić/wziąć kredyt wybudować dom a dopiero później na swoim zamieszkalibyśmy razem.
I mam to zrobić sam, a nie razem.
Nie wiem co o tym wszystkim myśleć, bo w ten sposób sobie tego nie wyobrażałem, myślałem, że ludzie dorabiają się razem, a nie że o wszystko dba tylko jedno, a drugie przychodzi na gotowe...

Dobrze myślałeś ludzie powinni dorabiać się razem, wybudowanie domu czy zakup mieszkania nie jest  tylko obowiązkiem mężczyzny, powiedz jej że z kredytem wstrzymujesz się  do czasu jak ona skończy studia i zacznie zarabiać wtedy wspólnie zaciągniecie kredyt na wasze wspólne mieszkanie, razem będziecie go spłacać i solidarnie za niego odpowiadać. Jeżeli dziewczyna jest tak roszczeniowa jak piszesz to radzę zanim zwiążesz się z nią na stałe i obciążysz kredytem zamieszkaj z nią gdzieś w wynajętym mieszkaniu i lepiej ją poznaj, sprawdź czy będziesz mógł na nią liczyć gdy ci się np. noga powinie.

55

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Ja kiedyś też miałem podobną sytuacje autorze ,miałem dziewczyne,wyprowadziłem się od rodziców na wynajem ale posagu nie miałem.
Byłem młodszy i zakochany chciałem spełnic marzenia mojej luby ,wynajmowałem małą klitke i szczerze nie widziałem możliwości wybudowania domu co było jej marzeniem...
Życie nie układało się tak jakbym chciał...
Zniknąłem z jej życia czytaj stchórzyłem zraniłem ją a była to idealna partnerka.
Fakt nie wiadomo jakby było jakbyśmy razem zamieszkali bo dużo się zmienia 'po'
Prace miałem nie najgorszą ale prespektywa kredytu mnie odstraszała...

Poznałem  kogo innego wyjechałem za granicę i mam dom itp. Ale w miłości nie wyszło jak trzeba.

Co mogę od siebie dodać porozmawiaj jak naprawdę Tobie na niej zależy a jej na Tobie ,znajdzcie porozumienie ,ona jest młoda dużo nie rozumie że życie i pieniądze same nie przychodzą.
A Tobie życzę lepszej pracy z czasem ją znajdziesz smile

56

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Nie rozumiem jak Twoja dziewczyna moze miec tak roszczeniowa postawę! Mi gdybym nie zarabiala na siebie glupio byloby mówić o slubie. A ona nie ma problemu z tym ze tylko ty zaplacisz za uroczystość i jeszcze namawia Cie do wzięcia kredytu na ktory Cie nie stac. Jestes naiwny ze chcesz kupić kota w worku i wiazesz sie z kims takim:/ ciekawe czy jej w ogole bedzie chcialo sie pracowac. Ja studiujac dzienne pracowalam na caly etat, często w nocy przed zajęciami.  A co ona robi?

57

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).
Jedentaki napisał/a:

Ja kiedyś też miałem podobną sytuacje autorze ,miałem dziewczyne,wyprowadziłem się od rodziców na wynajem ale posagu nie miałem.
Byłem młodszy i zakochany chciałem spełnic marzenia mojej luby ,wynajmowałem małą klitke i szczerze nie widziałem możliwości wybudowania domu co było jej marzeniem...
Życie nie układało się tak jakbym chciał...
Zniknąłem z jej życia czytaj stchórzyłem zraniłem ją a była to idealna partnerka.
Fakt nie wiadomo jakby było jakbyśmy razem zamieszkali bo dużo się zmienia 'po'
Prace miałem nie najgorszą ale prespektywa kredytu mnie odstraszała...

Poznałem  kogo innego wyjechałem za granicę i mam dom itp. Ale w miłości nie wyszło jak trzeba.

Co mogę od siebie dodać porozmawiaj jak naprawdę Tobie na niej zależy a jej na Tobie ,znajdzcie porozumienie ,ona jest młoda dużo nie rozumie że życie i pieniądze same nie przychodzą.
A Tobie życzę lepszej pracy z czasem ją znajdziesz smile

Nie masz się czy chwalić.Na cholerę odesłałeś jeśli jej  było dobrze.

58

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Chwalić się nie ma czym ,czemu niedojrzały i głupi byłem nie ukrywam za błędy się płaci.
Miałem 23 lata wtedy co wie o życiu taki 'gówniarz'
No i związek na odległość był...600km

Ale jeżeli są naprawdę zakochani to muszą pogadać.
Młodzi są...

59

Odp: Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

I jak tam, autorze postu, udało Ci się porozmawiać z dziewczyną?

Szczerze mówiąc to nie rozumiem pewnej rzeczy w Waszej relacji i wręcz z każdym Twoim postem się nad tym zastanawiałam... Dlaczego zakładacie, że to właśnie TY masz sfinansować dom, to TY masz wziąć kredyt, to TY się martwisz o finanse, a Twoja dziewczyna jedynie "chce", a nawet patrzy na wyliczenia kredytowe, mimo że to właśnie Ty masz za to wszystko płacić? Od początku dominowało u Was takie myślenie, że to facet zapewnia dom, a kobieta tylko oczekuje?

Rozumiem, że dziewczyna jest na 2. roku studiów dziennych, nie pracuje i utrzymują ją rodzice, więc póki co nie myśli o szarej rzeczywistości, bo teraz jest jej wygodnie. Tylko że chwila, zaręczyliście się - a jak dla mnie zaręczyny i nadchodzące małżeństwo oznacza tyle, że można już wziąć odpowiedzialność za swoje życie i ruszyć tyłek do pracy wink Dla Twojej dziewczyny najwyraźniej to oznacza możliwość przejścia z utrzymania rodziców na Twoje. I nie nazywam jej tutaj żadną materialistką, raczej wydaje mi się, że po prostu jest nieświadoma kosztów codziennego życia. Kurczę, jeszcze nie skończyć studiów i już mieć gotowy wybudowany dom - fajne marzenie, ale bądźmy realistami wink

Druga sprawa jest taka, że w pewnym sensie rozumiem to, iż ona nie chce mieszkać z teściami. Według mnie to raczej rzadko wpływa dobrze na relacje młodego małżeństwa, zgadzam się tutaj z komentarzami twierdzącymi, że lepiej już wynająć najpierw własne mieszkanko. Dom jest przepisany na Ciebie, ale póki co mieszkają tam Twoi rodzice i to Twoja mama jest tam panią domu. Zresztą, dlaczego też zakładasz, że wynajem mieszkania będzie spoczywał wyłacznie na Twoich barkach? Przecież na studiach dziennych też można sobie dorobić parę groszy w pracy i dorzucić się do mieszkania czy chociażby jedzenia. Nie trzeba od razu sobie stawiać domu, można najpierw żyć skromnie... I w ogóle zobaczyć jak to codzienne życie Wam będzie wychodzić wink Myślę, że dobrze by Wam to zrobiło, zwłaszcza Twojej narzeczonej smile

I jeszcze jedna kwestia, która mnie uderzyła: ani Ty, ani ona nie rozmawiacie na temat tego jak wspólnie widzicie Waszą przyszłość, tylko wzajemnie próbujecie się przekonać do swoich racji. W ten sposób nigdy nie dojdziecie do konsensusu. Im bardziej atakujesz czyjeś 'racje' tym bardziej ta osoba będzie je bronić.

Posty [ 59 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Problem z mieszkaniem.... (Teściowie).

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024