To oczywiste, że kobiety w ciąży tyją, ale... No właśnie - ja się zaczynam martwić. Jutro zaczynam 21 tydzień i wszystko jak dotąd przebiegało super: wyniki badań krwi, pomiarów ciśnienia, itp. mam książkowe, Maleńka też się rozwija dobrze. Moją panią dr (a mnie jeszcze bardziej) martwi tylko jedno: moja waga.
Krótko przed tym, jak dowiedziałam się o ciąży, zaczęłam się odchudzać pod okiem dietetyka (trwało to mniej więcej 2 tygodnie, straciłam wtedy ok. 2 kg, czyli zeszłam z 77 do 75 kg - mam 170 cm wzrostu, więc to wciąż była nadwaga). Po potwierdzeniu ciąży musiałam zrezygnować z diety odchudzającej (zalecenie lekarza), ale też z mojej głównej aktywności fizycznej, jaką była całoroczna jazda na rowerze po ok. 15-25 km dziennie 5x w tygodniu (krótko: rower był moim stałym środkiem transportu). 2 zrzucone kilogramy wróciły błyskawicznie, mimo, że wcale nie miałam apetytu i bardzo pilnowałam tego, co jem - na drugiej (a pierwszej wpisanej w kartę ciąży) wizycie ważyłam więc znów ok. 77 kg.
W pierwszym trymestrze tyłam ok. 1,5 kg na miesiąc (czyli łącznie prawie 4,5 kg = 81 (!!!) kg), co zaczęło niepokoić moją panią dr - że to za szybko i za dużo. Teraz - pod koniec 4 miesiąca - dobijam do 83 kg... I już nie wiem, co robić: słodyczy nie jem, fast-foodów tym bardziej, prawie same warzywa, dobrej jakości mięso, ryby, dziennie 1 owoc i nabiał - wszystko w bardzo rozsądnych ilościach i w limicie kalorii (2000), a przyrost wagi się utrzymuje... Zachcianek nie mam (serio!), więc też jakichś "oszustw" nie ma. Staram się sporo spacerować, o ile czas mi na to pozwala. 4x w tygodniu ćwiczę w domu - program jest dostosowany dla kobiet w II trymestrze.
Już nie wiem, co mam robić... W czwartek mam kolejną wizytę u lekarza i już wiem, że na dzień dobry dostanę ochrzan, że tyle przytyłam przez ten miesiąc. Nie wiem, czy znów iść do dietetyka (i rzecz jasna za to zapłacić całkiem niemałe pieniądze) czy może odpuścić... Boję się tego, że przytyję tak bardzo, że potem nie będę mogła za nic zrzucić tej nadwagi. Nie chcę też zaszkodzić naszej Maleńkiej, a wiadomo, że nadwaga u przyszłej mamy za dobrze na dziecko nie wpływa... Z drugiej strony: na intensywne ćwiczenia nikt mi nie pozwala, na bardziej rygorystyczną dietę też nie... Doradźcie coś, bo zaczynam troche chyba wariować na tym punkcie.