Witam, mieszkam w UK i od 2 lat pracuje fizycznie przy sprzataniu pubow dyskotek itp (czasami bardzo ciezka praca fizyczna nie do opisania; bydło nie ludzie przychodza na imprezy). Jestem w 18 tyg ciazy. Pracuje po 4 godz tyg i 8 w weekendy, kolezanki z pracy mi pomagaja (np dzwiganie rzeczy ciezkich ), mimo to jest to praca ciezka, od 5 rano na nogach i wysilek fizyczny, sprzatanie ( schylanie, szorowanie, mopowanie przy czym uzycie sily i napiecie miesni brzucha). Jestem osoba ktora radzi sobie swietnie z ta praca i uwazam ze dam rade ale to moja pierwsza ciaza i nie wiem czy nie przasadzam. Moze nie zdaje sobie sprawy z ryzyka jakiego sie podejmuje pracujac fizycznie. 18 tydz ciazy to juz wysoko, inni mi mowia ze najgorszy etap juz za mna. Chce pracowac ale tez musze sie okreslic jak dlugo jeszcze bede mogla tak pracowac?, kiedy przejsc na macierzyńckie?, jak dlugo bede miala sily i moj maluszek ? wiem ze zalezy to od tego jak sie bede czula, ale nie chce narazac mojego malenstwa. Prosze, pomozcie mi w podjeciu tej decyzji.
czas pracy długi nie jest,jednak jest ona za ciężka,ja bym poszła na zwolnienie czy co tam,tu w Polsce pewnie już dawno lekarz wysłaby Cię na zwolnienie
3 2013-01-28 15:33:27 Ostatnio edytowany przez Dota28 (2013-01-28 15:34:19)
w uk uslyszalam ze sama mam zadecydowac, stwierdzic ile bede miala sil, tylko ja nie wiem co bedzie za miesiac, czy dwa, jak sie bede czula. Dlatego ciezko mi podjac dezyzje.
Ale to jest nieważne, jak się będziesz czuła! To może być sekunda, podniesiesz wiadro z pomyjami i po ciąży. Na zwolnienie, ale już, witaminy łykać, wysypiać się i leniuchować.
Pracować można prawie, że i do końca ciąży tak bynajmniej było w moim przypadku bo bardzo dobrze się czułam, ale to była praca umysłowa przy biurku a nie jakieś ciężkie prace fizyczne!!! jak najszybciej idź na zwolnienie i dbaj o swój brzuszek:)
A potem kobiety dziwią się, że pracodawcy nie lubią kobiet w ciąży .
Wiesz YOGI... niestety w ciąży kobieta nie jest odpowiedzialna tylko za siebie. A przy pracy fizycznej bezwiednie można zrobić trochę za dużo i zaszkodzić lub stracić maluszka... Byłoby miło gdyby gdyby każdy się nad tym zastanowił i zrozumiał. Co innego siedzieć sobie przy biurku papiery przerzucać lub na słuchawce być i dzwonić gdzieś itp. A całkowicie inaczej jak trzeba dźwignąć, schylać się. Ja na przykład w pracy (w okresie letnim) biegam, w najlepszym razie truchtam, czasem na kasie stanę na 15 minut a potem dalej biega z naręczem ciuchów które zaręczam ci nie waży 5 kg... A zdawało by się że nie jest tak źle bo to sklep duży z ubraniami - jedna z światowych sieciówek. Nie wyobrażam sobie w pracy z brzuchem latać. Z resztą u nas kierownik sam pyta dziewczyn jeśli któraś się dziecka spodziewa czy przypadkiem już jej nie za ciężko. I proszą tylko o wcześniejsze poinformowanie że się wybierają. Ludzie jednak potrafią zrozumieć. Szkoda że nie wszyscy.
Przed chwilą na innym forum czytałam wypowiedzi kobiet które pracowały do końca. Super tylko że cwaniary miały pracę właśnie siedzącą- umysłową bardziej. I te panienki psy wieszają na kobietach które na zwolnienie idą od 12tc. Bo to złodziejki są, państwo okradają, za ich podatki się bawią... Krew mnie zalewała jak to czytałam.
Wiesz YOGI... niestety w ciąży kobieta nie jest odpowiedzialna tylko za siebie. A przy pracy fizycznej bezwiednie można zrobić trochę za dużo i zaszkodzić lub stracić maluszka... Byłoby miło gdyby gdyby każdy się nad tym zastanowił i zrozumiał. Co innego siedzieć sobie przy biurku papiery przerzucać lub na słuchawce być i dzwonić gdzieś itp. A całkowicie inaczej jak trzeba dźwignąć, schylać się. Ja na przykład w pracy (w okresie letnim) biegam, w najlepszym razie truchtam, czasem na kasie stanę na 15 minut a potem dalej biega z naręczem ciuchów które zaręczam ci nie waży 5 kg... A zdawało by się że nie jest tak źle bo to sklep duży z ubraniami - jedna z światowych sieciówek. Nie wyobrażam sobie w pracy z brzuchem latać. Z resztą u nas kierownik sam pyta dziewczyn jeśli któraś się dziecka spodziewa czy przypadkiem już jej nie za ciężko. I proszą tylko o wcześniejsze poinformowanie że się wybierają. Ludzie jednak potrafią zrozumieć. Szkoda że nie wszyscy.
Przed chwilą na innym forum czytałam wypowiedzi kobiet które pracowały do końca. Super tylko że cwaniary miały pracę właśnie siedzącą- umysłową bardziej. I te panienki psy wieszają na kobietach które na zwolnienie idą od 12tc. Bo to złodziejki są, państwo okradają, za ich podatki się bawią... Krew mnie zalewała jak to czytałam.
Dokładnie zgadzam się
mam koleżankę która pracowała w sklepie zoologicznym,uważam że powinna pójść na zwolnienie zaraz jak się o ciąży dowiedziała,jednak siedziała do 3 miesiąca,przecież to praca ze zwierzętami,różne choróbska mogą sie przyplatać
druga koleżanka pracowała w mięsnym ,też w 3 miesiącu poszła na zwolnienie,bo logiczne jest że nie będzie pracowała raz że przy surowym mięsie a dwa że trzeba tam sie nadźwigać
A potem kobiety dziwią się, że pracodawcy nie lubią kobiet w ciąży .
Mówisz jako pracodawca i ja rozumiem Twoje racje. Ale pomyśl teraz jako mąż kobiety w ciąży. Jeśli gra toczyłaby się o Twoje dziecko, to czy w imię rzetelności i lojalności wobec pracodawcy, to miałbyś takie same zdanie? Położyłbyś na szali zdrowie swojej żony i zdrowie, a często i życie dziecka?
YOGI bear napisał/a:A potem kobiety dziwią się, że pracodawcy nie lubią kobiet w ciąży .
Mówisz jako pracodawca i ja rozumiem Twoje racje. Ale pomyśl teraz jako mąż kobiety w ciąży. Jeśli gra toczyłaby się o Twoje dziecko, to czy w imię rzetelności i lojalności wobec pracodawcy, to miałbyś takie same zdanie? Położyłbyś na szali zdrowie swojej żony i zdrowie, a często i życie dziecka?
Gdy ostatnia pracownica (z firmy prowadzonej na moje nazwisko) poszła w trzecim miesiącu ciąży na L4, to nawet przez chwilę nie byłem na nią, za to zły. Martwiłem się tylko jej zdrowiem. Rozumiałem, że skłoniła ją do tego obawa o dziecko (nieważne, czy zasadna, czy bezzasadna).
Zostałem jednak sam w sklepie (przez dwa m-ce, które wiedziałem o jej ciąży był akurat taki "młyn", że nie było żadnych szans znaleźć jej zastępstwa). Zresztą sama decyzja o chorobowym była pełnym zaskoczeniem. Oczekiwałem, że jeszcze przez 2 m-ce, będę mógł korzystać z jej pomocy.
Tak więc musiałem porzucić dochodową pracę, którą wtedy miałem i zająć się codzienną pracą po 14h w swoim sklepie.
Problemy zaczęły się dopiero potem.
Pani zmieniła decyzję i zdecydowała się na wzięcie urlopu wychowawczego. Oczywiście miała do tego pełne prawo. Mogła jednak podjąć tą decyzję nieco wcześniej, niż w ostatnim tygodniu macierzyńskiego .
W efekcie znowu wszystkie plany wzięły w łeb i po raz kolejny zostałem "uziemiony".
Jej obietnice, że skorzysta tylko z części wychowawczego i wróci do pracy włożyłem już "między bajki".
Przez kolejne dwa lata składałem z jej powodu w ZUS różne dokumenty i starałem się utrzymać funkcjonowanie sklepu, który jeszcze w ostatnich dniach jej pracy zaczął przynosić straty.
Nagle dowiedziałem się, z SMS-a , że ta przemiła pani urodziła następne dziecko. Złożyłem jej szczere gratulacje i pojechałem do ZUS, załatwiać kolejną porcję papierów z nią związanych. Trochę trudno było mi to zrobić bez jakichkolwiek dokumentów, od niej otrzymanych.
Kobieta w okienku wyśmiała mnie, gdy jako dowód przyjścia tego dziecka na świat, pokazałem jej SMS, wysłany przez moją pracownicę do WSZYSTKICH znajomych. Nie chciałem robić dziewczynie problemów, więc wszystko wziąłem na siebie.
Pod koniec roku ta pani znalazła wreszcie czas, aby mnie odwiedzić osobiście. Przyniosła stosik papierów i zażądała, bym je NATYCHMIAST podpisał (oczywiście częściowo z datą wsteczną). Ponieważ wpakowała się w bardzo nieodpowiednim momencie (z jej powodu musiałem zablokować pracę 6-ciu osób na 3 godziny), więc nawet do tych dokumentów nie zajrzałem. Z rozmowy ustnej dowiedziałem się tylko, że po skończonym niedawno pierwszym urlopie wychowawczym bierze sobie teraz drugi, w pełnym wymiarze.
Nadal deklarowałem więc w ZUS-ie jej obecność w firmie.
Na dzień dzisiejszy firma, w której ta pani była/jest zatrudniona straciła wszelkie możliwości funkcjonowania (z umowami najmu lokali włącznie), a ja nie mogąc jej zwolnić muszę co m-c płacić 261,73zł ubezpieczenia zdrowotnego.
Zaznaczam, że od ponad pięciu lat, ta pani nie wykonała na rzecz mojej firmy jakiejkolwiek pracy.
Niedawno nawiedził mnie jej mąż żądając potwierdzenia jej zatrudnienia w celu okazania w przedszkolu, do którego zamierza wysłać dziecko. Umożliwi jej to pracę zarobkową w większym zakresie, w innym miejscu (całkowicie zgodną z prawem ).
Niedługo kończy się jej drugi urlop wychowawczy i nie mam pojęcia: co z tą sprawą dalej zrobić.
Zwalniając ją muszę wypłacić dużą kwotę, której obecnie nie posiadam.
Czy po tym wyjaśnieniu uważacie Panie, że mam prawo czuć niechęć do kłopotów z ciążą kolejnej pani?
Podsumowałem niedawno wszystkie poniesione przeze mnie koszty, związane z ciążami w/w pani. Wyszła mi równowartość półrocznych zarobków pracownika. To robi wrażenie i uzasadnia brak radości pracodawcy z ciąży pracownika .
Nie zmienia to faktu, że życzę Wam wszystkim zdrowych i szczęśliwych dziatek .
I tak przypadek jak wyżej wymieniony sprawia, że nie lubi się pań w ciąży, co osobiście w 100% rozumiem. Ja mam akurat pracę fajną, uczę w szkole językowej, ale mam do pracy ponad 40km. Jak zaszłam w trzecią ciążę, dostałam umowę o pracę, a miałam zlecenie. Od razu powiedziałam, że po macierzyńskim nie wracam, że zostaję z maluchem do roku,a słowa dotrzymam. W międzyczasie wzięłam kilka zastępstw za koleżanki. Ja stawiam na uczciwość, a nieuczciwi i tak się znajdą i musze przyznać, że nie są to odosobnione przypadki. Choć i wielu nieuczciwych pracodawców jest, więc to działa w dwie strony...