Nieodcięta pępowina czy może przesadzam? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 20 ]

Temat: Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?

Problem jest taki. Jestem z kimś od ponad roku. On ma 42 lata, ja nieco mniej. Ja jestem po nieudanym małżeństwie (po zdradach i oszustwach mojego męża postanowiłam w końcu zakończyć małżeństwo). Mam córkę - 11 lat. Gdy poznałam owego pana oczywiście nigdy niczego nie ukrywałam z mojego życia. Od początku wiedział na co się decyduje.
Pan jest kawalerem. Był w dłuższym związku, ale na odległość i to znaczną, więc po prostu tam bywał co jakiś czas na parę dni. Nie wiem, na ile to był pobyt u niej, bo kobieta ta mieszkała z córką w domu matki, a on niedaleko ma ciotkę, z którą jest związany i do której właśnie jeździł.
Ma on swoje mieszkanie, ale choć wyprowadził się domu ponad 10 lat temu, cały czas przez 7 dni w tygodniu chodził na obiady do rodziców (to samo miasto, pół godzinki piechotą).
Muszę przyznać, że zapaliła mi się czerwona lampa, gdy usłyszałam o tym, że w zasadzie każdego dnia przychodzi do domu po pracy, chwile odpoczywa, zbiera się do rodziców, tam siedzi do 18-19, i wraca. Ale on twierdził, że to nie problem, że po prostu nie opłacało mu się dla siebie gotować, to chodził.

Od początku twierdził, że absolutnie nie ma problemu z akceptacją mojej córki. Przecież był już w takim związku. Było ok. Wszystko szło w miarę dobrze, związek się rozwijał.

Po pół roku znajomości wylał na mnie kubeł zimnej wody, gdy w zwykłej rozmowie... w jakimś tam kontekście (chyba filmu), ja spytałam, czy byłoby dla  niego problemem spotykanie  się z byłą prostytutką. On na to odpowiedział, że przecież spotyka się ze mną, a tym też przecież naraża się na wyśmiewanie. Ogromnie mnie to zabolało. Nigdy do niczego przecież go nie zmuszałam. Powiedziałam, że nie uważam, żeby jakąś ujmą było spotykanie się z kobietą z dzieckiem, ale na pewno nie powinien robić tego on, skoro tak myśli. Wiele przepłakanych chwil, sprawa zakończyła się niemal zerwaniem, ale ostatecznie bardzo starał się to odszczekać i przekonywał, że wcale tak nie myśli, że bzdur naplótł. I że mi to udowodni, że tak nie jest. Dałam szansę.

Niby ok. Coraz bardziej poważny związek. On zna moją rodzinę, która niemal go już traktuje jak "swojego". No i w końcu w Wigilię i on mnie zabrał do swoich rodziców (najpierw byliśmy u mojej rodziny). Zaskoczyło mnie to, że choć tak często tam bywał, oni nie wiedzieli kompletnie nic na mój temat. Ani kim jestem z zawodu, ani że jestem po rozwodzie, że mam córkę. Głupio się czułam, nie wiedziałam, co mówić, nie wiedziałam, z jaką reakcją się spotkam. Powiedziałam mojemu, że głupio się zachował, że mnie postawił w krępującej sytuacji. Ponoć po tym im powiedział.

No i kolejne decyzje. Parę tygodni temu postanowił przeprowadzić się do mnie. To była bardziej jego decyzja niż moja, nie naciskałam, choć oczywiście i też nie miałam nic przeciwko. Tylko że... No właśnie raz w tygodniu znika (pod pretekstem wzięcia czegoś z mieszkania), w tym czasie idzie oczywiście na obiadek do rodziców, później do siebie, wraca po pracy następnego dnia. Troszkę mnie to zaczęło irytować, bo ja nie biegam na obiadki do moich, zresztą moja mama, już uwzględnia go i jeśli mnie zaprasza to oczywiście z nim. Ostatnio byłam świadkiem jego rozmowy z mamą, z której spytała, kiedy przyjedzie. On wymijająco odparł, że nie wie, bo wiedział, że mogę słyszeć. Ale oczywiście już zaczął przebąkiwać, że musi w tygodniu pojechać do domu.

Odmiennym tematem jest jego ciocia, do której choć nie jest od paru lat z tamtą kobietą, bardzo regularnie (średnio co dwa miesiące jeździ, na parę dni). I tu też trochę mnie to zaczęło irytować. Ostatnio pojechał już mieszkając ze mną. Mnie nie spytał, czy miałabym ochotę. Za to zabrał swoją mamę.

Jak dla mnie to on tak nie do końca odciął pępowinę. Niby mieszkał sam, ale jednak w symbiozie z rodzicami. Tak na dobrą sprawę to on sam nigdy nie prowadził gospodarstwa domowego.

Boli mnie to, bo niby sam chce zacieśniać nasze relacje, ale jednak widzę, że czuje się rozdarty... i go ciągnie tam. I nie mam pewności, czy on naprawdę akceptuje moją sytuację i czy rzeczywiście się mnie nie wstydzi... Nie wiem, jakie podejście ma teraz jego rodzina. Od Wigilii cisza... i nie widzę chęci z ich strony, by mnie lepiej poznać. Natomiast on zwyczajnie z tym nic nie robi. I to też jest dla mnie bardzo wymowne.

Nie wiem, może powinnam rozumieć, ale chyba za stara jestem na to, bo brak mi cierpliwości... i ostatecznie poprosiłam go, żeby się wyprowadził, bo najwyraźniej nie był gotowy na tak poważny krok jakim jest wspólne mieszkanie.

I sama nie wiem. Co o tym myślicie? Przesadzam?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?

I co wyprowadził się?

3

Odp: Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?

Tak. Dużo tego nie miał, bo jakoś opornie mu przychodziła ta przeprowadzka. Chyba chciał mieć jeszcze długo powód, by tam jeździć.

4

Odp: Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?

Wiesz Facet po 40-tce, stary kawaler, zapewne trudno Mu ot tak zmienić nagle nawyki, które wykonywał całe swoje życie.
Masz trudny "orzech do zgryzienia".

5 Ostatnio edytowany przez oliwia9195 (2016-03-15 10:23:47)

Odp: Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?

Dobrze zrobiłaś, że kazałaś mu się wyprowadzić ze swojego domu.
Kurczę, od czego by tu zaczać, bo aż tyle wyciągnęłam wniosków?
Pierwsza rzecz- to kawaler, na dodatek bezdzietny- w takim razie on rzeczywiście może miec problem z zaakceptowaniem związku z kobietą, która ma dziecko. Podejrzewam, że cięzko jest mu znaleźć samotną kobietą bez dziecka i taką, która na dodatek podobałaby mu się, jako kobieta. Tak więc on chcąc nie chcąc jakby skazany jest na panny, rozwódki albo wdowy, ale takie, które maja dziecko/dzieci (dwójki dzieci on na pewno by nie zdzierżył)- dla niego to rodzaj mezaliansu, że on facet bez zobowiązań musi frajerzyć, jako jeleń złapany przez kobietę z dzieckiem- to taka mentalność, a zresztą większość ludzi tak własnie rozumuje, więc on nie jest jakims ewenementem. Rodzice nie mieli pojęcia o tym, że on znowu spotyka się z kobietą samotnie wychowującą dziecko, bo on pomny doświadczeń z tą pierwszą kobietą, o tobie wolał im nie mówić, ponieważ zwyczajnie wstydził się przyznac do kolejnej porazki.  ŻE ZNOWU BABA Z DZIECKIEM.
Prawdopodobnie jego rodzice też nie popierają tego, by ich wspaniały syn harował na cudze dziecko, utwierdzają go w takim własnie mysleniu i dlatego sa tacy pasywni, by bliżej cię poznac. Dla nich jestes kolejna pomyłką ich syna. Dla tego faceta też jesteś pomyłką, ale on ma troszkę inne do ciebie podejście, bo ty podobasz mu się, jako kobieta.
Przeprowadzając się do ciebie zabrał ze sobą malo swoich rzeczy- w takim razie on nie miał zamiaru zakotwiczyć u ciebie na dłużej. Zrobił po prostu taki eksperyment i chciał, żebyś przestała się go czepiać. Być może było tak, że ta poprzednia kobieta suszyła mu o to non stop głowę i on nauczony doświadczeniem pomyslał sobie, że zagwarantuje sobie spokój, jesli przeprowadzi się do ciebie. Że kobietom samotnie wychowującym dziecko zalezy na tym, by złapać jelenia- on czuje się jak jeleń i własnie to w nim siedzi.
Później napiszę do ciebie więcej, na razie czas mnie goni.

6

Odp: Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?

Jestem w podobnej sytuacji sama mam faceta którego przerosła chyba kobieta z dzieckiem mimo iż jeezcze nie mieszkamy że sobą.Mój facet też jest silnie związany z rodziną tylko ze ja nawet ich nie poznałam gdyż mnie nie akceptują. Po serii kłótni na ten temat jego stopniowej alienacjii do mnie i mojej córki nieodzywamy się do siebie i nie wiem czy jest sens to dalej ciągnąć. sad

7

Odp: Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?

Widząc starego kawalera związanego mocno z mamusią należy spierniczac w podskokach. Nigdy nie będziecie wystarczająco dobre dla niego.
Jak słucham tych historii, to naprawdę wolę swojego M z exia i dziećmi w tle. ...

8

Odp: Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?

Strasznie mnie ubawiła ta historia (bez urazy autorko) i perypetie związane z tym panem smile. Ja powiem jedno: po co ci to? Jeszcze się trafi normalny, realista, który cię pokocha i twoje dziecko. A tak, same problemy... smile. I jeszcze ta rodzinka. On nie da ci wsparcia, którego oczekujesz. Odpuść, albo jak koleżanka wyżej pisze: spierniczaj w podskokach big_smile.

9

Odp: Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?

Powiedział Ci, że naraża się na wyśmiewanie bo jest z tobą??? To nieźle cię docenia i szanuje.. nie marnuj swojego czasu

10 Ostatnio edytowany przez oliwia9195 (2016-03-15 13:08:59)

Odp: Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?

Typ starego kawalera jest jednym z najgorszych, na których można się naciąć i zawsze nalezy spierniczać od takich menów. Nie bez kozery taki nie załozył wcześniej własnej rodziny. Dzisiaj przekłamuje sie pewne rzeczy i starego kawalera nazywa się singlem (brzmi znacznie lepiej, niz stary kawaler)- to wielka pułapka dla kobiet, bo nie widza niczego dziwnego w takim facecie. Kiedyś starego kawalera nazywano starym kawalerem i każdy wiedział o co chodzi, jakie przywary i cechy charakteru ciągną się za takim facetem- dzisiaj kobieta spotyka singla i jakże od samego początku zafascynowana jest tak wolnym duchem, niezależnym i nie desperatem. Od razu chce zdobyć taką niedostępną szklaną górę- a stary kawaler, to stary kawaler.
Ten twój ma pewne wieloletnie przyzwyczajenia i raczej cięzko byłoby odciągnąc go od nich, ponieważ on LUBI TE SWOJE ZWYCZAJE,  mało kto rezygnuje z czegos, co po prostu lubi.
Skoro dla niego bycie z kobietą, która jest matka samotnie wychowującą dziecko jest porównywalne do bycia z była prostytutka, to łatwo jest pojąć, co tak naprawdę siedzi takiemu człowiekowi w głowie. Dla niego twoja córka od samego początku była zbednym do ciebie dodatkiem, ale przecież on doskonale wie o tym, że ty dziecka nie wywalisz na ulicę ani nigdzie go nie oddasz- pogodził się z tym w jakims tam zakresie, ale w jego mniemaniu jego stać byłoby na kogos lepszego niż ty, więc póki co bierze życie, jakie jest i godzi się na taki układ. Gdyby poznał kobietę wolną, bez dziecka i taką, która pasowałaby jako kobieta dla niego, to w pięć sekund odszedłby od ciebie i nawet by się nie zawahał.
Z tego, co napisałaś wynika, że dla niego jesteś jedynie tymczasowym punktem zaczepienia, ale planów na dalsze swoje zycie on raczej sobie z tobą nie robi. Dlatego wprowadził się na þół gwizdka i dalej żył tak, jak lubi. Tworzenie rodziny z toba nie wciągnęło go az do takiego stopnia, żeby on miał potrzebę większego angazowania się w to wszystko.
Moim zdaniem nic nie bedzie z tego związku, bo z niewolnika nie ma pracownika.
Dziwię ci się, że wtedy, gdy usłyszałaś to na temat ciebie i prostytutki nie ostudziło twoich zapałów- to było przeciez mega chamskie z jego strony i dawało ci tyle informacji na temat tego, jak on postrzega związek z tobą, że powinnas natychmiast podziękować mu za ciąg dalszy. Ty zostałaś i tylko naraziłas się na upokorzenia i dzisiaj czujesz isę tak, jak się czujesz.
Musisz być bardziej rozważna, bo przeciez dziecko patrzy na to, jak ty zyjesz i co masz zamiar zrobić? Będziesz jej tak fundowała róznych wujków ujków? Zepsujesz dzieciaka, narobisz jej sieczki w mózgu i po co ci coś takiego? A twoja opinia wśród sąsiadów? Też jest ważną sprawą. Stary kawaler to zły materiał na męża i na ojca dla własnego dziecka. Są wyjątki, ale ten twój, jak widac, wyjątkiem nie był. ON BYŁ TYPOWY.

11

Odp: Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?

Pomijajac sprawe tego, czy on byl gotowy na ten zwiazek z Toba czy nie, mnie osobiscie wydaje sie, ze i Ty po prostu nie bylas na ten zwiazek gotowa.
Masz jakies wyobrazenia i oczekiwania w stosunku do ewentualnego kandydata i jesli on ich nie spelnia, to wtedy zaczynaja sie problemy.

Zazwyczaj zwiazki, ktore nie sa pierwszymi, gdzie ludzie osiagneli pewien wiek, roznia sie znacznie od tych pierwszych, gdzie zaczynalo sie wspolnie dorosle samodzielne zycie, gdzie czesto sa wspolne dzieci. Nie ma w nich zwykle tego symbiotycznego czynnika, bo obydwoje partnerzy maja swoje doswiadczenie zyciowe, przyzwyczajenia, pozycje i inne emocjonalne powiazania gdzie indziej, ktore wnosza w taki nowy zwiazek i ktore zostaja czyms indywidualnym, gdzie partner niekoniecznie jest do konca zasymilowany.

Sztuka polega na tym, zeby umiec to zaakceptowac, ze partner ma swoje zycie poza zwiazkiem i nie jest gotowy z tego rezygnowac.
Poza tym rok znajomosci to nie tak duzo i w tym czasie niekoniecznie jest to samo przez sie zrozumiale, ze jest sie juz czescia kregu rodzinnego partnera. To wszystko zalezy od ludzi, z ktorymi ma sie do czynienia. Ja osobiscie wcale nie uwazam tego za takie nienormalne, ze tam jest/byl jeszcze jakis dystans.
Ogolnie i ten czlowiek jest pewnie raczej zdystansowany, jak widac po jego zyciorysie.
Czy to jest patologiczne? Niekoniecznie, to pewien styl zycia, przyznaje, ze niekoniecznie pasujacy do nowoczesnego pojecia zwiazkow. A juz zupelnie nie pasujacy do Twojego wlasnego wyobrazenia o tym, jakiego chcesz zwiazku.
A wiec w tym przypadku podjeta decyzja zerwania wydaje sie byc absolutnie sluszna. Naginanie partnera do swoich oczekiwan jest zazwyczaj skazane na porazke.

Pomysl takze o tym, ze dla Ciebie Twoje dziecko ZAWSZE bedzie na pierwszym miejscu w nowym zwiazku (jesli jestes normalna matka kochajaca swoje dziecko), a nowy partner tu tez bedzie na dalszej pozycji. I z tym musi on sie pogodzic, bo jest to naturalna kolejnosc w takiej sytuacji.
Wiec nie tylko Ty tu bylas w sytuacji, gdzie ktos jest przed Toba, on tez.
To nie jest taka latwa sytuacja dla tej strony, ktora nie jest rodzicem, zwlaszcza gdy mieszka sie razem, bo jest to codzienna sytuacja, ze taki partner, zwlaszcza na poczatku, jest niejako poza tym bliskim zwiazkiem matki z dzieckiem. On nie jest w tym emocjonalnym kregu, tylko poza nim, bo to moze potrwac, zanim nawiaze sie jakas nic, albo moze wcale to nie nastapi.
Nie wiem, jak to u Was wygladalo, ale mysle, ze w tym krotkim czasie tego jeszcze nie bylo, wiec nic dziwnego, ze partner zwracal sie tam, gdzie te emocjonalne, wazne dla niego powiazania byly.
W takich sytuacjach jest zwykle wazne, zeby partner mial swoj niezalezny obszar, gdzie Ty nie masz do konca udzialu, swoja wlasna dzialke dla wyrownania takich sytuacji.

To jego (oczywiscie niefortunne i nieudolne) porownanie do spotkania z byla prostytutka przypisalabym raczej wlasnie w strone tego problemu, niz temu, ze Ty mialabys byc w jakis sposob moralnie oceniana, bo masz dziecko z innego zwiazku. On czul sie z pewnoscia tak samo poza Waszym kregiem (Twoim i Twojej corki), jak Ty poza jego z jego rodzina. I nie ma tu niczyjej winy, tylko zadne z Was nie potrafilo obchodzic sie z taka sytuacja i nie mialo cierpliwosc poczekac, czy moze cos sie ulozy i wytworzy jako nowe wiezi.
To powinnas brac pod uwage przy ewentualnych przyszlych probach.

12 Ostatnio edytowany przez oliwia9195 (2016-03-15 15:58:07)

Odp: Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?

Marajko, ja absolutnie historii z tą prostytutką nie odebrałam w taki sposób, jakoby ten facet postrzegał autorkę wątku, jako prostytutkę z racji tego, że ma ona dziecko z innym facetem. Wydaje mi się też, że i autorka też tego tak nie odebrała. Tu chodzi o porównanie absurdalności wyboru, jakiego on dokonał, o pewien rodzaj głupoty życiowej i obciachu. Bo który mądry facet, według tego kawalera, związałby się z byłą prostytutką. To tak samo, jak głupi jest facet, który bierze sobie kobietę z cudzym dzieckiem, chociaz on sam nie ma tego rodzaju zobowiązań- zrobi tak tylko łoś. Moim zdaniem to własnie o to chodziło temu facetowi.
Autorko, jeszcze coś do ciebie- ten facet nie jest jeszcze taki stary, więc on raczej będzie się rozglądał za jakąś panną bez żadnych zobowiązań. Może np. poznac kobietę sporo od niego młodszą i razem z nią doczekac się własnego potomstwa- po co mu cudze dziecko? Ty natomiast, jako kobieta, jesteś w troszkę gorszej sytuacji, niż on, bo raz, że wbiłaś się w lata, a dwa, że zawsze musisz brac pod uwagę fakt, iż jestes podwójna. Dlatego zanim zaprosisz jakiegos faceta do życia pod twoim dachem dobrze się nad tym zastanów, bo byłoby fatalnie, gdybyś robiła teraz jakies eksperymenty z kolejnymi facetami. Wujek ujek pobawiłby się w dom, w tatę i w mamę, a po kilku miesiącach wspolnego z nim mieszkania wyszłoby, ze wzięłas sobie gofno zawinięte w piekne sreberko.Niestety, ale samotnej matce cięzko jest znaleźć fajnego faceta, który nadawałby się do życia na co dzien i jeszcze byłby dobrym ojczymem dla dziecka. Jednak, jesli od samego początku cos zacznie ci smierdziec w jakimś facecie, to posłuchaj głosu intuicji i nie brnij w ryzykowna relację, właśnie ze względu na swoje dziecko, ktore nie powinno oglądać pewnych rzeczy. ale cóż- czasu przeciez nie cofniesz. W każdym razie postąpiłas bardzo dobrze pokazując temu panu drzwi wyjściowe. Powodzenia.

13

Odp: Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Każda bardzo cenna.

Fakt, powinnam pewnie zerwać wtedy, gdy mi powiedział o tym wstydzie.
Nie wiem, czemu to zrobił. Wiele razy się nad tym zastanawiałam.  Zaskoczył mnie wtedy bardzo, bo jednocześnie w tym właśnie dniu wyznał, że bardzo mu zależy, dał miły prezent.
Czasem myślę, że trochę mu zabrakło z mojej strony docenienia jego dla mnie "poświęcenia". Z kontekstu rozmów wywnioskowałam, że poprzednia kobieta mówiła mu, że powinien znaleźć sobie kogoś lepszego, czyli stawiała się w roli nie dość dobrej. To go chyba dowartościowało. Ja tak nie jestem. Nawet z dzieckiem nie narzekałam na brak adoratorów. Jestem niezależna i na pewno nie miałam zamiaru nikogo łapać. On zresztą o tym doskonale wie.
Może dlatego chciał mi wtedy dowalić, nie wiem.

I myślę, że raczej poważnie traktuje związek. Gdyby to od niego zależało mielibyśmy np. już dziecko. To ja wstrzymuje takie decyzje, bo nie jestem pewna.

Ale z tą wydłużającą się przeprowadzką... Nie wiem. Ja naprawdę póki co nie naciskałam na przeprowadzkę. Właśnie ze względu na dziecko nie chciałam się spieszyć, więc z mojej strony na pewno żadnego nacisku nie było.

Ogólnie to dobry facet. I dla mnie i dla córki. Mają dobre relacje. Tylko właśnie.... chyba zastał się w tym swoim kawalerstwie...

14

Odp: Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?

Kochane, rady radami, ale pamiętajmy o tym, że ten facet ma masę różnych przekonań, które uniemożliwiają zbudowanie dorosłej, suwerennej, opartej na prawdziwym uczuciu relacji (przyrównanie samotnej matki z dzieckiem do gorszego sortu ludzi, z tego względu poczucie wstydu, ukrywanie relacji w rodzinie, blokowanie rozwoju związku itp.). Moim zdaniem facet nie jest wart zachodu. Szczerze, to nie jakaś pustynia, jeśli chodzi o dobór partnera na kolejne lata życia. Poza tym, ważniejszy jest szacunek dla siebie, stabilne i z dobrymi wartościami środowisko dla wychowywania dziecka. Ty już znosisz upokorzenia jako człowiek ze strony tego faceta, a im dalej w las, tym będzie gorzej. Tego właśnie chcesz od życia?

15

Odp: Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?

Oliwia9195 takie same zdanie masz o starych pannach?

16

Odp: Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?
Krejzolka82 napisał/a:

Oliwia9195 takie same zdanie masz o starych pannach?

Też mnie to zastanawia.
Chyba że to projekcja.

17 Ostatnio edytowany przez aniamarta (2016-03-15 21:22:32)

Odp: Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?

Rację na pewno macie z tym, że prawdopodobnie byłam dla niego wyborem "z braku laku". Fakt, pewnie atrakcyjne, wolne kobiety bez zobowiązań w wieku 35+ są jednak deficytowe. Najwyraźniej daleko mu do deklarowanej akceptacji. Z pewnością gdyby nie miał z tym problemu, nie zachowywałby się tak.
Wkurza mnie to, bo o nic nie prosiłam. Szanuje wybory innych. Niech każdy robi to, co mu pasuje. Jeśli komuś taki związek nie pasuje, jak najbardziej to szanuję.

Ale wiązać się z własnej nieprzymuszonej woli i wstydzić się partnera i go poniżać, zaniżać jego wartość jest już naprawdę świństwem.

18 Ostatnio edytowany przez oliwia9195 (2016-03-15 22:00:44)

Odp: Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?

Pytacie czy mam podobne zdanie na temat starych panien- no cóż, nie mam zbyt dobrych wiadomości- mam bardzo podobne zdanie, z tym że jako starą pannę okresliłabym kobietę koło 40-tki i starszą, która nigdy nie wyszła za mąż ani nigdy nie była w stałym związku, nie ma dziecka ani potrzeb, by żyć z kimś na co dzień. I od razu informacja dla ciekawskich- miałam męża przez 15 lat i z tego małżeństwa mam, dzisiaj już, dorosłą córkę. Mój mąż zmarł, ale sorry, ja o tym na pewno nie bedę pisac, bo dla mnie to temat sacrum i tabu. Potem, kilka lat później poznałam pana, o ktorym pisalam w wątku Kalejdoskopki i utknęłam w tym dziwnym układzie na wiele lat, grubo ponad dekadę. Mniej więcej przez połowę trwania tej znajomości próbowałam wygrzebac się z tego, ale nijak mi się to nie udawało. Czas leci bardzo szybko i zanim się spostrzegłam pobiłam rekord w długości trwania toksycznego układu. Uciekłam przez przeprowadzkę i od mniej więcej roku żyję sobie sama. Czy tak już pozostanie? Pojęcia nie mam. Jak na razie noszę się z zamiarem zakręcenia się wokół spraw osobistych, ale idzie mi to, jak krew z nosa, bo na samą mysl, że mogłabym ściągnąć sobie na głowę kłopoty, robi mi się niedobrze. Tak więc starą panną nigdy nie byłam, ale jak dalej tak pójdzie, to zapewne zostanę nią, ale już jako babcia i matka mojej córki, więc chyba nie bedzie ze mną az tak tragicznie.Śmieję się teraz.
Znam faceta, a nawet dwóch, którzy swego czasu nacięli się na stare panny- to, co oni opowiadali to było jakies science fiction i komedia. Nie mam na mysli singielek, bo singielki mają zupełnie inną mentalnosć. W odróznieniu od starych panien nie są oderwane od rzeczywistości i da się z nimi rozmawiać, a nawet dogadać. Ze starą panną, taka jaką ja mam na mysli, dogadać się nie da.
stara panna i stary kawaler to jeden z najgorszych rodzajów materiału na zonę/męża, towarzysza życia. Ale są oczywiście wyjątki.
To co napisałam w wątku autorki odniosłam przede wszystkim do tego konkretnego faceta i pisząc o nim w taki sposób argumentowałam swoje zdanie tym, co przeczytałam w watku autorki.

19

Odp: Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?

od miesiąca jestem wdową po 8 miesiącach bądź co bądź szczęśliwego małżeństwa.. a przynajmniej do tej pory tak uważałam..
biorąc pod uwagę wszystko to co miało miejsce przez te 8 miesięcy (teraz z perspektywy czasu) jestem w stanie powiedzieć że byłam traktowana jako ta druga (mama była na 1 miejscu) bo... mama jest chora i to jej się należy 100% opieki a ja jestem zdrowa więc.. SOBIE SAMA PORADZĘ! przez te 8 miesięcy dzielnie to znosiłam bo myślałam sobie zawsze że jak moja mama zachoruje to będę też jej chciała poświęcić jak najwięcej czasu, jak najwięcej zainteresowania...
a tak naprawdę mój mąż bardziej kochał matkę niż mnie
sytuacja jest bardzo podobna z tą różnicą że mój mąż i moja teściowa już nie żyją - ona zmarła w środę a on w piątek (przypadek?!)
tak sobie go owinęła wokół palca że nawet zmarł bo.. się nie leczył przez nią! przez nią nie miał czasu iść do lekarza bo ona leżała w szpitalu i wymagała od niego by dziennie do niej jeździł, miała swoje widzi mi się które on chciał spełniać - a ja to znosiłam. Teraz pluję sobie w twarz że byłam tak głupia!
dlatego jeśli możesz to postaraj już coś zrobić z tym że Twój facet jest takim typowym mamisynusiem który bez tej mamusi nie potrafi nawet podjąć odpowiedzialnej decyzji..

20 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-06-03 00:19:59)

Odp: Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?
aniamarta napisał/a:

atrakcyjne wink, wolne kobiety bez zobowiązań w wieku 35+ są jednak deficytowe.

Ołłł, czyli jestem towarem deficytowym wink

To moja pierwsza i ostatnia autoreklama na tym forum;)

Kochaniutka, gdybym się przez przypadek stała obiektem zainteresowań takiego osobnika, też bym spieprzała w podskokach - gdzie pieprz rośnie! Szybciej niż sam Usain Bolt.

Ze względu chociażby na końskie poczucie humoru - w przyrównaniu Cię do prostytutki odczytuję zwykłą pogardę i najnormalniejsze w świecie chamstwo pod płaszczykiem "miłej" osobowości.

A poza tym, z matką synka mamusi nigdy nie wygrasz. To ona ustawi Wam życie pod swoje dyktando, a Ty nigdy nie dorównasz niedoścignionemu ideałowi.

Tym bardziej, że masz status prostytutki.... Jesus Christ mad

Moja rada, gdyby ktoś był w podobnej sytuacji: dziecko pod pachę i nogi za pas!

Posty [ 20 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nieodcięta pępowina czy może przesadzam?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024