toksyczny związek - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » toksyczny związek

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 2 ]

1

Temat: toksyczny związek

witam serdecznie. Przepraszam za ścianę tekstu wink  chciałbym byście zrozumieli sytuację i odpowiedzieli co myślicie o tym, spodziewam się samych negatywów ale warto was pytać o zdanie.
zacznę od tego, byłem w związku 5letnim ona miała wtedy 16 lat ja 18. To ona mnie poderwała, było super, pomimo tego, że była bardzo nerwowa i ma trudny charakter. Życie seksualne ok, sam seks 2x na miesiąc, tragedia, usprawiedliwiane tym, że strach przed ciążą, nie robiłem o to problemów, rozumiałem. Podejrzewam, że zaczęło się psuć w te wakacje, miałem mało czasu, ale znalazłem kilka terminów które mi odpowiadają by jechać na wczasy, średnie, bo czerwiec, i po wrześniu. Ona miała usprawiedliwienia, że nie ma pieniędzy. Planowała inne wydatki na ten czas (samochód kupiła) chciałem pożyczyć pieniądze. Zdecydowanie odmówiła, a z reszta i tak nie pasują  jej terminy, i tak regularnie odraczała daty, kiedy by tak można, aż wcale nie pojechaliśmy.... no ok. Powiedziała że jedziemy na wakacje w następnym roku 2razy. Wtedy zaczęły się różnice zdań, gdy ona przestała szukać kompromisów i szanować moje zdanie. Jednak było ok między nami, aż zaczęły się święta. Wtedy de facto przestaliśmy być razem, teraz to tylko jakieś nędzne podrygi i eskalacja problemu na ostatnie tygodnie.
sedno sprawy:
dodam: jestem nerwowy i mam również trudny charakter. Zrobiłem w tym związku mnóstwo błędów, i to głupich. pierwsza ważna rzecz jaka w święta się trafiła to sylwester, nie potrafiłem zrozumieć czemu zachowuje się tak obco do mnie, już wtedy miałem problemy o brak czułości i aktywności z jej strony, gdyby nie ja to nawet nie  bylibyśmy  w towarzystwie odbierani jako para... nawet siadała koło koleżanki niż mnie, no ale wolno, nie przeszkadzało mi to. Nie osaczam jej. Po imprezie (była u mojego prawie sąsiada) mowiłem chodźmy spać do mnie-NIE, niestety tu jest mój błąd, przez pół roku ciągle mnie męczyła, żebym czasem na noc u niej został a ja bez sensu odmawiałem. Następnie dyskoteka. Nie lubię więc z bólem pojechałem, miałem wtedy ogromny żal o to co wtedy między nami było, że od kilku dni była *ujowa... Na dyskotece byłem bardzo niemiły dla niej, powiedziałem, że założyła paskudną bluzkę (tak jej nie lubię, zupełnie jej nie pasuje) i fatalne perfumy (też prawa). Wiem, byłem chamem, niestety mówię więcej niż myślę. Spotkałem swoje koleżanki, chwilę pogadaliśmy, z 1 zatańczyłem. Była zazdrosna. Na następny dzień tekst, że musi się zastanowić nad tym co dalej.
Ja wtedy bardzo naciskałem, zrobiłem się misio, czyli byłem uległy, mogła robić ze mnie co chciała. Sprzedałem się, choć zawsze było tak że ja muszę jej nadskakiwać a ona zupełnie obojętna, nic mi od siebie nie daje. W końcu jej przeszło ale już powiedziała, że nie wie czy kocha, nie wie czy chce być ze mną itp. Było parę lepszych dni, wszystko wydawało się ok i stabilnie. Ja się staram, całkiem straciłem panowanie bo ona wie, że ja chce i może sobie ze mną pogrywać i robić ze mnie ścierkę. Ciągle się obraża od 2 miesięcy, nie ma ochoty się odzywać, widywać, tylko mówi swoje testy, jest całkiem obojętna.
Ja zawaliłem bo ona oczekiwała już czegoś więcej, wspólnego życia, zaczynała się nudzić a potrzebowała czegoś nowego. Ja jej tego nie dawałem, bałem się a ona niestety wszystkie moje ruchy torpedowała.Ostatnie pół roku związku: Widzenie od 19. O 21 śpimy, o 23 jedz do domu. nuda rutyna, ja coś proponuje a ona nie bo zmęczona, nie ma czasu, trochę ma racji, pracuje i studiuje. Więc ja też postawiony byłem w sytuacji gdzie boję się robić kroki do przodu a nawet gdy spróbuję i chce to ona pokazuje mi, żebym tego nie robił i mnie zniechęca swoim zachowaniem, nie ma na to czasu i chęci. Nie czułem, że to kobieta która mnie chce i dba o mnie.
Niby nie jesteśmy razem, ale ciągle ze sobą bo się kłócimy- wracamy, ona mówi że raczej nie kocha, ale jest bo się boi zerwać, nie chce się obwiniać tym, woli bym ja to robił, szuka tylko dla mnie argumentów. widzieliśmy się w piątek (4dni temu). Było spoko jak zwykle poszła spać o 9, ale chociaż to, że chciała się przytulać i była miła. Ja chciałem jakiejś bliskości a ona to olala, napisałem jej SMS typu "to że masz kiepskie libido to nie znaczy, że inni takie mają, masz egoistyczne zachowanie, nauczyłaś się tylko brać a dawać od siebie nie chcesz. " nie wiem po co to zrobiłem, wylałem tylko skumulowane żale. i znowu pogorszenie relacji, niby potrafi mówić, że nie chce być razem a po tygodniu uprawiać seks. Jednak brak czegokolwiek z jej strony jest obojętna, zdecydowanie dąży do rozstania.
Mówi, że nie ma odwagi tego zrobić i zrzuca to na mnie, ja nie chcę bo jeszcze ją kocham, tylko nie czuję się przez nią adorowany, ja zawsze dawałem jej od siebie wszystko i bardzo się starałem.
Kwestia innego: jest bardzo atrakcyjna, miała wielu adoratorów, zwykle mówiła, że ktoś ja podrywał. O jednym dowiedziałem się w piątek, kiedy powiedziałem, że on mi się nie podoba. To powiedziała, że wyznał jej miłość w wakacje, ale ona go olała, nie ma z nim kontaktu. Wierze jej, mówi, że jeśli się rozstaniemy przez pół roku innego mieć nie będzie.
kwestia wyglądu: może nieistotne, już 3 miesiące bardzo o siebie dba, jest na diecie, widać, że stara się o swój wygląd ponadprzeciętnie.
co sądzicie o tej sytuacji, jestem gotowy na negatywy jak i na rady

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: toksyczny związek

A moze uczucie wypalilo się? Wiesz ja tez jestem w związku, 2 lata. Nie jest tak jak na poaczątku, brakuje kasy, on myśli o wyjezdzie za granice, ale jesteśmy razem bo się kochamy, bo tęsknimy jak nie widzimy sie dluzej niz 2 dni. On ma trudny charakter i ja też. Akceptuje jego wady,on moje, jest nizszy o prawie glowe ode mnie, ja za to mam spore powodzenie nawet wśród wykładowców na uczelni. Ale mimo tego dalej jestesmy razem, bo są klotnie ale zawsze ja wyciagam ręke pierwsza. moze nie starczy mi sily,zeby cale zycie to robic. ale wierz mi i zastanow sie czy warto ciagnać coś co ciągle się rozpada?

Posty [ 2 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » toksyczny związek

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024