Witam,
potrzebuje poukładania sobie w głowie pewnych rzeczy i jakoś poradzenia sobie z tym faktem. Miałem sobie dziewczynę krótko mówiąc toksyczna sobie relacja na 100% A ja nadal nie wiem zakochany czy co nie wiem nawet?
Chciałem pamiętam od niej odejść jak mnie poważnie okłamała i oszukała... czułem się wolny, że odcinam się od kogoś kto mnie tak potraktował... a ona na drugi dzień mnie zaczęła szantażować, że się zabije, że sobie coś zrobi... na mnie to zadziałało za bardzo biorąc pod uwagę, że kiedyś miałem dziewczynę, która na moich oczach chciała się rzucić z 11 piętra.
I od tamtej pory wszystko się zaczęło nadal zdarzało jej się mnie okłamywać, ja tez później ją nie szanowałem i różne akcje odwalałem. Zdarzyło się, że nasłała na mnie policję, że niby ją nękam, a dzień wcześniej sama do mnie dzwoniła żałosne.
Nie wiem nie potrafię o niej zapomnieć? Jak sobie ją wybić z głowy to osoba, która mnie fatalnie traktowała bawiła się, czasem się nie odzywała, specjalnie nie odbierała, czasem szantażowała, jestem zbyt naiwny? Zbyt wierzyłem, że się ona zmieni? Łączyło nas głębokie zrozumienie, ale nie było tutaj szacunku ani rozwoju.
Dodam, że jej ojciec w szpitalu psychiatrycznym leżał i matka też jakaś wariatka biła ją czasem i w ogóle trochę patologia w tym domu ciągła kontrola etc.
Zrobiła mi tyle złego tak często źle traktowała, że mam ochotę jej coś zrobić... to by mi dało ulgę, ale czasem z drugiej strony chciałbym ją przytulić i powiedzieć że będzie dobrze....
Tak naprawdę od ostatniej akcji kilka dni temu nie mamy ze sobą kontaktu.... znów jakąś akcje z policją zrobiła naprawdę śmiechu warta akcja. Najgorsze jest to, że mieszkamy w średnim mieście i możemy się spotkać... mieliśmy przerwę 2 msc, a potem się spotkaliśmy i znów uczucia wielkie wróciło i wielkie pożądanie, namiętność...
Jak się uwolnić od tego pieprzonego toksycznego związku relacji? Od tej osoby?