Witam, piszę w sprawie porady, otóż ostatnio na imprezie poznałem bardzo ładną dziewczynę, Kingę , rozmawialiśmy, potańczyłem z nią, któtko mówiąc bardzo jej się podobało, na następny dzień pisałem z nią , powiedziałem jej, że bardzo ładna z niej dziewczyna i postanowiłem ją zaprosić na kolejną imprezkę, było jeszcze lepiej niż za pierwszym razem, bardzo mi dziękowała, przez kolejne dni pisaliśmy ze sobą (zawsze to ja do niej pisałem) , napisałem jej, że jest wyjątkową dziewczyną i że zależy mi na kontynuowaniu znajomości po czym zapytałem czy ma chłopaka... ona napisała, że ktoś ją bardzo zranił w przeszłości i że na razie chce zdać egzaminy, po tym wszystkim zauważyłem, że stała sie chłodniejsza, już tak szybko nie ospisywała itp. postanowiłem się nie narzucać i odpuścić na kilka dni (było mega cieżko). Po 3 dniach spotkałem ją na boisku szkolnym, ja grałem z kumplami w piłkę a one w siatkówkę z koleżankami, gdy skończyła podeszła, przywitała się, starałem się być chłodniejszy, nie sypać komplementami więc tylko pogadaliśmy po czym ona się urwała i zaraz po tym napisała mi wiadomośc: "miłej zabawy", ucieszyłem się ale postanowiłem nie odpalać i poprostu nie odpisałem, jednak na nastepny dzień nie wytrzymałem , napisałem, o dziwo mega fajnie mi się z nią pisało, starałem się hamować emocje i w pewnym momencie ona napisała żebym był sobą i bedzie super (nie wiedziałem za bardzo o co jej chodzi, podejrzewam że o te słodzenie komplementami itp. teraz gdy troche przyhamowałem było ok ??). Postanowiłem więc trochę się zdynstansować i nie pisać do niej tak często, jednak kilka dni później miałem dylemat: 14 Luty... Walentynki, pomyślałem, że ją zaproszę do kina bo gdy tego nie zrobię to pomyśli sobie, że mi nie zależy, powiedziała, że na 90% bedzie mogła przyjść no i wkońcu się zgodziła bo załatwiła sprawy tak aby mieć wolny wieczór. Poszliśmy na komedię (ja zapłaciłem za bilety) było extra, dużo smiechu itp. zastanawiałem się czy jej nie przytulić bo w pewnym momencie była naprawde blisko ale nie chciałem spaprać i pomyślałem, że sobię daruję (bardzo tego żałowałem). Później wziąłęm ją na spacer i tam nie mogłem znaleźć wspólnego języka, były chwile ciszy, trochę drętwo (chyba za bardzo mi zależało żeby dobrze wypaść) a na koniec dałem jej prezent z okazji walentynek, przytuliła mnie i odprowadziłem ją na autobus, cały wieczór byłem wkurzony... czułem, że nie wypaliło tak jak chciałem (szczególnie na spacerze), nie dostałem później żadnej wiadomości. Na następny dzień znów spotkałem ją na boisku, unikała kontaktu wzrokowego, nawet nie zauważyłem kiedy się urwała do domu... Wkurzyłem się ale pomyślałem, że mogła mieć gorszy dzień... I teraz pytanie... Co robić ?? Nie wiem czy jej też zależy na kontynuowaniu znajomości czy to może tylko z nudów zgodziła się na spotkania... Od walentynek z nią nie pisałem, myśle, że gdyby jej zależało to chociaż raz podjęłaby próbę skontaktowania się ze mną, dodatkowo zauważyłem, że ma ona wielu adoratorów... Odpuścic czy walczyć ? Zależy jej czy nie ?
Po pierwsze - chyba za bardzo się spinasz i ona to wyczuła, po prostu bądź sobą, tak jak Ci napisała.
Po drugie - napisałeś że jak jej zależy to chyba by się skontaktowała. Otóż nie. Gdyby jej nie zależało to nie poszłaby z Tobą do kina w te Walentynki. To nie ona ma szukać kontaktu z Tobą, to Ty masz o nią zabiegać. Dziewczyny zawsze czekają na telefon po randce. Zawsze. No chyba że faktycznie jej coś nie przypasowało, ale nie dowiesz się jak nie zapytasz. Radziłabym Ci spróbować, zadzwonić, umówić się, porozmawiać. Ale tak normalnie porozmawiać, a nie półsłówkami. Jeszcze wiele musisz się nauczyć w kontaktach damsko-męskich jak widzę.
"Bardzo ładna" to żadne kryterium dla związku, szczególnie, jeśli nie macie o czym rozmawiać. Rozumiem, że jesteś w wieku, w którym liczy się przede wszystkim wygląd i bajera, ale weź sobie to do serca: jeśli nie masz o czym z nią rozmawiać i jest drętwo, to nie masz czego żałować, jeśli nie wyjdzie. Jak "pikna" by nie była
Nie tyle chodzi o to, że nie mamy o czym rozmawiać, z tego co wiem to z dziewczyną da się gadać o wszystkim ... Bardziej chodziło mi o to, że ja za bardzo spinam w tych sytuacjach zamiast podejść do tego z dystansem i na luzie...