Witam, postanowiłam napisać bo sie pogubiłam w tym wszystkim. zacznę od tego ze z mężem bardzo się kochaliśmy, mamy cudowne dziecko,w 2015 zaczęliśmy budowę domu i tak sobie żylismy. Do września, kiedy mój mąż musiał wyjechać na ok 25dni. Będac poza domem praktycznie sie z nami nie kontaktował,dużo pił,na 90%miał kogoś, widziałam smsa. kilka dni po powrocie zostawił mnie ja się bardzo załamałam, chyba nie dziwne skoro 3dni wcześniej zapewniał ze kocha i nie zostawi. Do dziecka przyjezdżał rzadko,twierdził że nienawidzi tego domu. zaproponował wspólne mieszkanie w jego rodzinnym mieście ja nie chciałam wiec były teksty że dziecko zabierze itd. koniec konców zgodziłam się. od grudnia mieszkaliśmy już tam było w miare dobrze chyba zaczęło sie układać. do lutego ponieważ zaczoł wychodzić i pić, wracać późno. teraz sytuacja jest tragiczna robi mi huśtawki raz mówi że nic nie czuje,że nie da się ze mną żyć itd a za chwilę jaka jestem wspaniała jak dobrze gotuję jaka jestem piękna,że świetnie mu się ze mną mieszka.oczywiscie sypiamy cały czas ze sobą, tylko dlatego ze nie potrafie mu odmówić teraz pierwsza nie rozpoczynam, on to robi a póżniej mówi ze ja chciałam on nie.powiedziałam dość wyjechałam na ferie z dzieckiem za granicę trochę odpocząć. i sceny zazdrości ze sypiam ze szwagrem, wcześniej mówił że z jego kolegą.Pewnie powiecie zostaw go ale tak bardzo go kocham, sama o rozwód nie wniosę,on nie wiem. mówi że nie wie czy chce rozwodu, ze nie ma pieniędzy,ze nie ma czasu jechać. zmienił się tak ardzo nie wiem dlaczego. a na domiar jego mamusia się wtrąca wydzwaniała nawet byłam u radcy zapytać czy mogę jechać z dzieckiem poszła za mną i pyta co ja chciałam. moja znajoma miala tel od niej ze ma się ze mną nie kontaktować. chciałam sie wyżalic proszę nie oceniajcie wiem ze źle robię ale bardzo go kocham.pomimo wszystko czuje ze on bedzie taki jak kiedyś. nie wiem czy to jakas choroba czy po 10latach pokazał prawdziwą twarz
właśnie pisałam z mężem mówi że to ja mam złożyć pozew. jest wściekły że wyjechałam. mówi ze zwolnili go z pracy nie bardzo w to wierze nie wiem co on wyprawia, już mam dość całej tej sytuacji. niby nic nie czuje a jest zazdrosny ciagle mówi coś innego. już nic nie wiem. proszę powiedzcie co o tym myslicie
A co tu można ci powiedzieć? Przeciez wszystko i tak odbije sie od ciebie, jak piłka od ściany, bo ty tak bardzo go kochasz, że matko święta. Skoro tak go kochasz, to męcz się z nim dalej. Na takie kobiety jak ty bata nie ma, gdy dostają wściku macicy na punkcie jakiegos wacka. Chłop może taka prać od rana do wieczora po gębie i im mocniej bedzie nią pomiatał, tym mocniej ona bedzie go kochała. Ten facet wie więc co robi i jak się okazuje ma rację. Gdyby szanował cię, to wtedy ty byś nim pomiatała. Myślę, że oboje pochodzicie z patologii, więc nie ma szans na to, by moje argumenty do ciebie trafiły. Sorry.
Ale czego Ty właściwie oczekujesz? Wiesz co powinnaś zrobić ale już uprzedziłas, że takie rozwiązanie Cie nie interesuje.
Tu może napisać sto osób z gotowa porada, ale i tak uczepisz się tej jednej, gdzie dostrzeżesz szanse na uratowanie Twojego pseudomalzenstwa.
Twój mąż zasmakowal innej baby i wymyśla. Ot, co się wydarzylo
Wlasnie nie wiem co mam robic zalezy mi na nim. Nie tlumacze go ale zawsze byl dobrym ojcem i mezem jedyne klotnie jakie miedzy nami byly to o jego matke bo zawsze sie wtracala w nas. Zmienil sie strasznie w te kilka dni, fakt ze wyjechal pierwszy raz bezemnie i nie do rodziny. Wiem jak wygladaja sanatoria. wykancza mnie ta sytuacja chodze do psychologa bo nie moge sie pozbierac wiem ze jestem glupia ale on w styczniu zapytal czy chcialabym slub koscielny mamy tylko cywilny.Odkad mnie zostawil robi mi takie hustawki raz tak raz. Dziecku tez. Chetnie bym wyszla z domu wrocila do poprzedniego mieszkania ale to nie takie proste bo mialam nadzieje ze bedzie ok i ze chce ratowac. Syn chodzi do szkoly wiec nie zmienie mu znowu szkoly