Witam.
Moim problemem jest ciągle zmęczenie, które wynika z braku dobrego snu.
Odkąd pamiętam miałam problemy z zasypianiem, nie umiałam ot tak się położyć i usnąć. Zawsze miałam burzę myśli i zasypiałam po min. pół h. Za to nigdy nie miałam problemu ze wstawaniem - wyskakiwałam z łóżka jak z tostera, gdy dzwonił budzik (czasem aż zakręciło się w głowie).
Od miesiąca nie mogę normalnie spać. Wiem, że jest to spowodowane stresem związanym z szukaniem pracy, brakiem pieniędzy, brakiem partnera u boku i jeszcze kilkoma rzeczami w życiu prywatnym.
Nie mogę usnąć - rzucam się po łóżku jak szalona (mam chyba zespół niespokojnych nóg), raz ten bok, raz ten, raz na plecach, raz na brzuchu. Często jest tak, że kładę się do łóżka totalnie zmęczona, a on tego wiercenia odechciewa mi się spać, a raczej płakać, że chęć snu odeszła, a tu przecież za 6h trzeba wstawać... Dodam, że by normalnie funkcjonować potrzebuję ok. 9h spokojnego snu. Do tego mam jeszcze milion myśli i dobrych i złych, ale nie potrafię się po prostu odciąć i spać.
Jak już usnę to co chwilę się budzę.
Ciągle wiele mi się śni, pamiętam te sny i wydaje mi się, że przez to, że są tak realistyczne to jestem tym taka umordowana.
Do tego od niedawna mam kota no i sen w jego towarzystwie stał się bardziej płytki, mimo, że od 22 do 6 rano smacznie śpi u mego boku. Ale od 6 zaczynają się wariacje i nawet jak mogę pospać do 10 to od 6 z nim wojuję, bo albo stuka czymś mi przy głowie, albo drapie i gryzie mi ręce. Wreszcie go wyrzucam to drapie w drzwi i miauczy.
Bardzo mi przeszkadzają wszelkie szmery, słyszę sąsiadów schodzących do pracy po klatce, samochody i już nie mogę spać. Dodam, że u mnie w bloku wszystko się nosi. Słyszę bardzo jak ktoś u góry chodzi, jak sąsiadka na dole o 6 się modli... I nie mogę tego olać, tylko się wsłuchuję i ze spania nici.
Czasem zakładam koreczki do uszu i opaskę na oczy i śpię, ale ileż można, to też nie jest komfortowe i zdrowe.
I - co dziwne - mam ostatnio ogromne problemy ze wstawaniem! Nigdy tak nie było. Przestawiam budzik, nie mogę się wygrzebać z łóżka, a jak już wstanę to jestem jak zombiak.
Często jest tak, że od 6 do 8 nie śpię, nagle zasypiam i za 10min dzwoni mi budzik...
Tak się wyżaliłam, a teraz zapytam - JAK SOBIE Z TYM PORADZIĆ nim udam się do lekarza?
Czy bierzecie jakieś tabletki i herbatki na sen, które naprawdę pomagają?
Chcę spróbować coś na zespół niespokojnych nóg i czasem biorę ziołowy Nervomix na uspokojenie.
Próbuję też wieczorem się wyciszyć, słucham relaksującej mnie muzyki i czasem koloruję. Niby wysiłek fizyczny też pomaga spać, ale z tym u mnie był zawsze problem, bo nie mogę zabrać się za ćwiczenia, ale ich brak nie powoduje tych problemów, bo wcześniej nie ćwiczyłam, a spałam normalnie.
Dodam, że robiłam podstawowe badania - nie mam stanów zapalnych, wszystko z krwią ok.
Nim sprawy w życiu się unormują i stresy miną to minie trochę czasu (mam na myśli miesiące). Jak poradzić sobie póki co z tym spaniem?
Z góry dzięki za rady!