Chciałbym się o coś poradzić.
Otóż jestem chłopakiem, który według osób określany jest jako bardzo przystojna osoba, mam pozycje w pracy. Ogólnie mogę się bardzo podobać płci przeciwnej. Jest jeden problem, z którym nie potrafię sobie poradzić i znaleźć odpowiedzi.
Duża liczba dziewczyn stara się o moje względy. Kończy się na tym, że one mnie nie interesują najczęściej. Nie wiem czemu, czy wygląd, czy coś innego.
Ostatnie dwie kobiety poznałem przez internet i tu rodzi się historia.
Rozmowy prowadzone przez fb idą wyśmienicie, rozbudzam potencjalne partnerki do tego stopnia, że to one pragną się ze mną spotkać. Kiedy dochodzi do spotkania, pierwsze z nich idzie zawsze bardzo dobrze. Następnie ich entuzjazm spada i to bardzo, do tego stopnia że mnie olewają i kończy się to tak szybko jak zaczęło.
Nie wiem czy problem leży w moim zaangażowaniu? To były piękne dziewczyny, wartościowe, gdzie przez pisanie w sieci i oglądanie ich zdjęć były dla mnie obojętne. Kiedy je zobaczyłem, zaangażowanie rosło. Chciałem je mieć i móc stworzyć z nimi coś więcej.
Może ja zaczynam fiksować po ich zobaczeniu i rzeczywiście zmieniam się. Jestem natrętem? Chciałbym wszystko szybko ustabilizować. Może to odstrasza? Momentami zachowuje się jak psychol, patrze kogo przyjmują do znajomych, którzy faceci lajkują jej zdjęcia. Jak późno odpisują na wiadomości. Czy są dostępne. Czy mnie nie oszukują. Przed ich zobaczeniem, jestem neutralny. Potem odbija mi palma, bo nie chce ich stracić, a tracę... Czytam też wcześniejsze wiadomości wtedy jak się nie widzieliśmy i widzę entuzjazm w pisaniu przez nie. Potem jest to zwykła, szara gadka, bez emocji, bez flirtu.
Sam nie mam dużego doświadczenia w relacjach damsko-męskich. W zasadzie nie wiem jak postępować, aby dopiąć swojego celu. Zachowuje się naturalnie, taki jaki jestem. Czasami uważam, że może powinienem grać i być ciągle zajebistym. Nie chce mi się bawić w żadne gierki z kobietami, wzbudzać w nich zazdrości. Czasem uważam, że jestem takim trochę celem. Kobieta mnie poznaje, wie że tylko od niej zależy czy będę jej. Wtedy ma wrażenie, że już nie jestem potrzebny.
Może problemem jest jednak widzenie mojej osoby na zdjęciach zupełnie inaczej niż jest to w rzeczywistości. Dziewczyna stwarza sobie obraz super herosa, a na żywo jestem zwykłym człowiekiem. Strasznie mnie to dobija, bo ja dziewczyn nie krzywdze. Nie jestem badboyem.
Mam nadzieje, że ktoś z Was mnie nakieruję jakoś.