Witam, od ponad 2 tygodni towarzyszy mi strach. Strach przed stratą mojej najlepszej przyjaciółki. Nie chodzi o śmierć, a o to, że zostawi mnie. Nie wyobrażam sobie przyszłości bez niej. Jest pierwszą osobą, której zaufałam w 100% i do tego zawsze przy mnie jest. Gdy mi nie odpisze, od razu przychodzi mi strach, że ma mnie w dupie i mnie zostawi. Wydaje mi się, że jest to chore, ale nie moge nic z tym zrobić. Także gdy się kłócimy, ja zaczynam płakać, bo nie chce jej stracić. Nie wiem co robić, ale ten strach mnie męczy.
A co takiego się wydarzyło, że od 2 tygodni tak się czujesz ? Wcześniej było w porządku?
To wygląda na to, jakbyś była uzależniona od kontaktu z nią i też widać po tym, że nie umiesz być samodzielna. Potrzebujesz kogoś, aby poczuć się bezpiecznie.
Moniko, być może od dzieciństwa brakowało Ci kogoś bliskiego, może nie miałaś dobrych relacji z rodzicami, z rodzeństwem i przez to masz silny lęk przed porzuceniem. Czy nadal masz do niej pełne zaufanie? Czy masz podstawy do obaw? Czy masz jakieś sygnały, że koleżanka może Cię zostawić? Że na przykład może mieć Ciebie dosyć?
Nie mam żadnych sygnałów. Tak ufam jej w 100%. Fakt, wcześniej nie miałam żadnych przyjaciół, ponieważ mnie gnębiono w szkole..
Moniko, dlaczego byłaś gnębiona? Czy z rodzicami miałaś dobre relacje? Myślę, że możesz opowiedzieć koleżance o tym strachu przed utratą tej przyjaźni. Dzięki temu ona zrozumie Twoje zachowanie i będzie jej miło, że jest dla Ciebie tak ważna. Z tego co piszesz wynika, że jest to dobra i mądra dziewczyna.
Może nie, że gnębili, ale dokuczali codziennie, kilka razy nawet mnie bili. Z mamą miałam dobre, z tatą trochę gorsze, ale mysle, że nie ma na co narzekać.
Jest pierwszą osobą, której zaufałam w 100% i do tego zawsze przy mnie jest.
A co było wcześniej? Inni Cię zawodzili czy nie było nikogo, z kim mogłabyś/chciałabyś się zaprzyjaźnić?
Opowiedz coś więcej o sobie. Dlaczego Ci dokuczali? Czy opowiadałaś o tym rodzicom? Przyjaciółce? Czy nadal Ci ktoś dokucza?
Myślę, że dobrze by było, żebyś też nawiązała inne znajomości, być może nie tak głębokie jak z tą przyjaciółką, ale żebyś tak kurczowo nie trzymała się jej.
Całkiem możliwe, że zdałaś sobie sprawę, iż zbytnio ingerujesz w życie przyjaciółki. I stąd obawa, że w końcu zniecierpiliwi się i zażąda rozluźnienia kontaktów, by odzyskać przestrzeń własnej prywatności?
Całkiem możliwe, że zdałaś sobie sprawę, iż zbytnio ingerujesz w życie przyjaciółki. I stąd obawa, że w końcu zniecierpiliwi się i zażąda rozluźnienia kontaktów, by odzyskać przestrzeń własnej prywatności?
Również odnoszę wrażenie, że ta przyjaźń (nie wiem czy tego słowa nie powinnam dać w cudzysłów) może być nieco toksyczna, osaczająca, ale że mamy jeszcze zbyt mało informacji, to wstrzymałam się z osądem.
Osobiście nie lubię, kiedy kogoś, choćby była to najbardziej wartościowa osoba, jest w moim życiu za dużo i oczekuje stałej uwagi. Ciągłe wizyty, telefony, sms-y, a potem wyrzuty, szantaże emocjonalne, kiedy nie mogę poświęcić tyle czasu, ile się ode mnie oczekuje, z czasem stają się męczące. I jeśli zaczynam czuć się osaczona, to wówczas zupełnie odruchowo odsuwam się, a moja sympatia powolutku zamienia się w niechęć. Wydaje mi się zresztą, że jest to dosyć częsty i zupełnie naturalny mechanizm.
Tendencję do osaczania mają osoby, które rozpaczliwie potrzebują mieć kogoś, dla kogo są ważne, zwłaszcza jeśli zaprzyjaźnianie się, a nawet zwykłe koleżeństwo, przychodzi im raczej trudno.
Zastanawiam się, co może być przyczyną zmiany Twojego zachowania. Skoro przyjaciółka nie dala Ci żadnych znaków to, co się zmieniło? Czy rozmawiałaś z nią o tym? Jeśli nie to powiedz. W końcu jesteście przyjaciółkami i rozmawiacie o wszystkim. Myślę, że jeśli jej powiesz, co Ci leży na sercu to zrozumie Cię i będzie widziała, w jaki sposób Cię uspokoić. Spróbuj tez znaleźć sobie inną koleżankę. Towarzystwo innych osób wpływa na nas pozytywnie. Nie obawiaj się odtrącenia. Nie nastawiaj się negatywnie. Te wszystkie negatywne uczucia siedzą tylko w naszej głowie.
No i niestety stało się. Porozmawiałam z przyjaciółką, myślałam, że wszystko ok. Tydzień temu poklociłyśmy się. Nie odzywa się już do mnie przez ten tydzień. Załamałam się, była dla mnie bardzo ważna, a teraz chyba już ją straciłam. Jest mi bardzo ciężko.
O cos istotnego sie poklocilyscie ?
O co się pokłóciłyście? Jak myślisz, z czyjej winy? Może to się jeszcze da naprawić? Czy Ty próbowałaś się do niej odezwać? A może byłaś w jakiś sposób męcząca dla niej? Opowiedz o Waszych relacjach.